Witam wszystkich,
Mam pewien problem, który nie daje mi spokoju. Mianowicie, od 1,5 roku jestem w związku z chłopakiem, który na początku w ogóle mi się nie podobał. Mimo wszytsko postanowiłam dać mu szansę i spróbować, on bardzo o mnie zabiegał i "udało nam się". Mieszkamy razem od kilku miesięcy, to znaczy ja przeprowadziłam się do Belgii, gdzie on pracuje i kupił mieszkanie, które razem urządzaliśmy, a że ja interesuje się projektowaniem wnetrz, to tak na prawdę ja je urządzałam - mój chłopak dał mi wolną rękę. Jednak to on za wszytsko płacił, więc mieszkanie jest w całości jego, chociaż twierdzi, że "nasze" i nawet ostatnio wspominał, że jakbym chciała to może być też moje na papierze. Ale ja nie jestem pijawką i poiwedziałam, że nie chce tak. Mieszkamy tutaj razem, mój chłopak ma tutaj własną firmę, poznałam jakichś tam jego znajomych, ale to praktcznie sami faceci - polacy też. Nie mam jako tako tutaj nikogo, nie utrzymuje kontaktów z moją rodziną prawie w ogóle, raz na ruski rok zadzwonie do nich i to tyle. Ale to dlatego, że źle wspominam mój rodzinny dom. Moje rozterki polegają na tym, że nie wiem, czy ja mojego chłopaka kocham, jestem z nim i widzę jak się o mnie starał i stara, czasami wręcz "chwali się mną" przed kolegami tutaj , dba o to aby niczego nam nie brakowało, zabiera mnie na wakacje a ja ciągle mam jakieś wewnętrzne "ale." i to bardzo mnie dobija czasami. Lecz na samą myśl o tym, że miałabym zostawić to życie tutaj w Belgii dostaje ataków paniki. Bo do domu nie wróce nigdy a tutaj mam wszystko. Nie wiem dlaczego ale od dłuższego czasu tak mam, gryzie mnie to strasznie a jemu przecież o tym nie powiem.Czy te watpliwości są normalne w związku ? bo może przesadzam.