Rumunski_Zolnierz napisał/a:Chyba nie rozumiesz pewnej sprawy, pozwolisz, że Ci wyjaśnię.
Proponuję, żebyś nie bawił się w wyjaśnianie rzeczy, których sam dobrze nie rozumiesz.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:W gimnazjum występował u niektórych efekt: ,,co inni powiedzą" dlatego dzieciaki bały się np. powiedzieć przy kolegach, że kochają mamę itp.
[...]
Zaś my tutaj mówimy o miejscu pracy, przestrzeni służącej do zarabianiu pieniędzy, utrzymywaniu się w życiu[...] piszę o poważnej sytuacji
A co to za różnica? I praca, i studia, i szkoła to pewne społeczności, i mechanizmy działające w społecznościach będą tam funkcjonować, niezależnie od tego czy ci się to podoba czy nie. Nie jesteśmy maszynami do zarabiania pieniędzy tylko ludźmi, nie zostawiamy swoich emocji w domu.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Dorośli robią to co im pasuje? serio? a wiesz, że jest jeszcze coś takiego jak normy obyczajowe i społeczne, które uniemożliwiają ludziom wykonywanie pewnych czynności w różnych sytuacjach?
I jakaż to "norma społeczna i obyczajowa" przeszkadza ci spotykać się z koleżanką z pracy, z którą nie masz relacji zależności służbowej?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Ludzie, którzy ,,robią co im pasuje" kojarzą mi się z jakąś patologią bez jakichkolwiek zahamowań.
Kwestia kontekstu. Mówię o rzeczach zgodnych z prawem, które innym nie powinny przeszkadzać.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Tu nie chodzi o życie czyimś życiem tylko o to, że w pracy się pracuje a nie podrywa.
A sikać w pracy można? Jeść można? Rozmawiać z ludźmi na tematy niesłużbowe?
Prezentujesz jakąś niewolniczą mentalność. Sam stwarzasz sobie bariery wynikające wyłącznie z lęków przed opinią ludzi, którymi się nie powinieneś przejmować. Na Twoją obronę przyznam, że kiedyś myślałem podobnie jak Ty, też ograniczałem się jakimiś bezsensownymi konwenansami, które naprawdę istniały tylko w mojej głowie. Teraz trochę tego żałuję.
Powtarzam: praca to społeczność. Od zawsze rodziły się tam znajomości, przyjaźnie, miłości. Warunek jest taki by odbyło się to bez większych szkód dla służbowych obowiązków. Większość ludzi pracujących z osobami, które kochali dawała sobie z tym radę.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Wiesz jakie patologie się dzieją w miejscu pracy gdzie są związki i romanse? np. prosisz jakiegoś współpracownika o pewną przysługę a on ma Ciebie i wszystkich innych gdzieś bo tylko robi tą daną przysługę swojej kochance itp.
Nie, nie wiem. Widziałem wiele związków i romansów w miejscu pracy, ale takich sytuacji nie widziałem. A to oznacza, że to nie "romans w miejscu pracy" jest przyczyną tej patologii, a to jakim kto jest człowiekiem. Jak ktoś jest burakiem, to czym ma w pracy romans czy nie, będzie zachowywał się jak burak.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:I nagle jak wszyscy mają być traktowani tak samo to się okazuje, że np. pracownik danego działu idzie bardziej na rękę swojej dziewczynie/swojemu chłopakowi zamiast działać uczciwie wobec każdego itp.
Dajmy na to osoba rozsyłająca zlecenia dla innych pracowników będzie rozsyłała lepsze zlecenia swojej dziewczynie/chłopakowi w pracy aniżeli zwykłemu współpracownikowi - i może robić to nawet nieświadomie.
Aby zaszły opisywane sytuacje to musi zajść równocześnie:
a) relacja służbowa między romansującymi - to wcale nie jest takie częste. Zazwyczaj relacje mamy z kilkoma, kilkunastoma ludźmi, a miejscu pracy może ich być nawet kilkaset. Dlaczego automatycznie chcesz zabrać takim ludziom szanse?
b) nieumiejętność radzenia sobie z oddzieleniem uczuć i obowiązków. Może to kwestia środowiska, ale ja takich ludzi nie spotkałem.
Nie twierdzę, że to o czym piszesz nie może mieć miejsca, ale z mojej perspektywy są to przypadki marginalne, z powodu których szkoda zamykać innym drogę do szczęścia.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Co do ryzyka zwolnienia się - zależy od wielu czynników, np. od branży, wieku, umiejętności, specyfiki danego rynku itp. w mojej branży na dzień dzisiejszy mogę skakać po firmach jak Filip z Konopi ale są np. ludzie, którzy szukają zatrudnienia nawet pół roku, rok i dla nich taka sytuacja podrywania w pracy może być bardzo ryzykowna.
To może niech każdy w swojej ocenie ustali, czy może sobie pozwolić na romans i związane z tym ryzyko konieczności zmiany pracy (choć ja takiej konieczności poza jakimiś wyjątkowymi sytuacjami 1 na 1000 w ogóle nie widzę), a nie ustalajmy jakieś uniwersalne reguły kto ma jak się zachowywać.
To może Ty mi teraz odpowiedz w końcu na pytanie: jakie miejsca są lepsze na romansowanie od pracy?