Cześć, mam problemy sam ze sobą.
Zaczeły się od jakiegoś roku i się pogłębiały. Aktualnie wygląda to tak, ze sie jakos sam ze sobą męczę.
Mam problem ze studiami, okazało się, że jestem jedna z dwóch osób której brakuje punktów do zaliczenia z jednego przedmiotu (mi brakuje jednego dosłownie) i ma nie koleś pytać na ostatnich zajęciach ( ćwiczeniach) te ćwiczenia nie sa obowiazkowe, ale pewnie bedzie z 4-8 osob na grupe 15/16 osobową a ja bardzo sie stresuje przed ludźmi tak wycodzić i zdawać, przysiegam, to jest najgrosze co może być, ale przed 4 do nawet tych 10/12 osob da sie jeszcze przeżyć...
Mam problem, zwlękałem z zaliczenim jednego przedmiotu, by zaliczyć trzeba zrobić prezentacje która trwa tak na oko 15-30minut, wszyscy zrobili ją w parach, ostatni termin jutro a kolejny 8 czerwca, ja jestem sam, gadam na studiach tylko z kilkoma osobami, strasznie sie boje, ze bede musiał coś przedstawiać przed 50 ? osobami i o tym mówić i wgl, to bardzo mnie stresuje i serio jest czyms co mnie włąśnie podłamało, nie gadam zbyt wieloma osobami na roku, czasami z kims zamienie słowo, nerwica lękowa i lekka depresja mnie zniszczyły, jestem bardzo osamotniony, boje sie tego, ja wiem, że pewnie nie jedna osoba ktora to czyta nawet sama sie zglaszala do czegos i przedstawiala przed duza publicznoscia, ale ja sie boje.. przysiegam jeszcze moze z raz bylem na tych wykladach bo są raz w miesiacu (Tak,studia zaoczne) jutro bede dokladnie patrzyl jak to dslownie wyglada bo jesli bylem a raczej bylem na 90% na innych to nie pamiętam bo to przecież duzo czasu mineło juz, zastanawiam się czy aby nie napisać jutro do babki po wykladach lub podejsc i zapytac czy nie moge w wordzie jakiegos projektu duzego zrobic na dany temat oprawić go wydrkować i zanieść na konsultacje czy coś, ale to chyba bez sensu.
Czuję się jakbym miał ciezka depresje i nerwice lekowa, ostatnimi czasy wymyslanie chorob sie skonczylo, przez dlugi czas sie nakrecalem i wymyslalem az nie oszedlem do lekarza.. moja mama chodzi do lekarza rodzinnego, mozna powiedziec taki jej juz lekki znajomy bo chodzi z 10/15lat, mowila mu kiedyś o tym w skorcie co mnie dotyka, powiedział abym wziął troszeczke hydroxyzyny (jedna tabletkę,moja mama też ma i bierze) jak tym razem byłem u lekarza, z miesiac temu? wypisał mi skierowanie do psychologa i powiedzial ze rzeczywiscie tak nie powinno być, cos tam napisał na tym skierowaniu ze zaburzenia czegos tam ale nie poszedlem do tej pory.
Strasznie sie boje, ze bede musiał to przedstawiac przed wszystkimi (chociaz pewnie iles osob nie bedzie) boje sie ze oni sie wszyscy ze mnie smieja, ze widza ze z nikim prawie nie rozmawiam raz na jakis czas, ze jestem zamkniety w sobie, albo nie wiadomo co, wydaje mi sie ze nawet mnie ludzie na studiach obgadują... Nie wiem serio co mam robić, jeszcze moja dziewczyna, zamiast mnie wesprzeć, coś mi doradzić CZY COKOLWIEK to juz 3x mnie oje..ała ja ja w sumie rozumiem, ale jesli wie jaie mam z soba problemy, jesli wie ze i tak mam czas na 8 to musiała mnie juz 3x porządnie oje, nie wiem dlaczego, chce mi sie jakoś ryczeć, czesto bez podstawnie, czuje dziwny strach ,coś mi wali na głowe od roku i sie boje, ze zawale ten rok przez te prezentacje cholerna ..
Ale ja z siebie d3b..la zrobiłem ..