Od jakiegoś czasu chodzę z myślą czy nie udać się do psychologa, który pomoże rozwiązać kilka problemów życiowych...
Pół roku temu opuściłem, a może raczej uciekłem i nie chciałem wracać miasto Wrocław. Pracowałem tam około 2 lata ( delegacja) i pokochałem to miasto na tyle, że każdy spacer, jazda rowerem dawały mi frajdę.
Cieszył mnie jego charakter i czułem się tam "wolny" nie ograniczony. Pod koniec mojego pobytu tam mocno zakochałem się w jednej dziewczynie i chyba, były to najpiękniejsze chwile w moim życiu. Wszystko było pięknie ale do czasu bo jak szybko przyszła miłość tak szybko związek się rozpadł.... Czasem myślę, ze o niej zapomniałem ale przychodzi taki dzień jak dziś i znowu o niej myślę i tęsknie,a w tyle głowy mam wspomnienia i miłe chwile.
Po naszym rozstaniu minęło około 6mcy i byłem już na kilku randkach ale to nie było to. Zwyczajnie do tych dziewczyn nic mnie nie ciągło nie było chemii..
Aktualnie mieszkam u rodziców 350km od Wrocławia i też pracuję w delegacji. W tygodniu praca, a weekendy w domu. Problem w tym, że na weekendy do domu ( okolice Krakowa) wcale mi się nie chce jeździć. Znajomi się wyrozjeżdżali, nie ma gdzie wyjść wieczorem, każda sobota czy niedziela jest schematyczna i nudna. Aż mnie szlak trafia w piątek, że znowu będzie to samo... sprzątanie, jakiś sobotni wieczór z kolegami na siłe, niedziela siłownia, obiad i pakowanie...
Coraz bardziej mam myśl, ze tak bez sensu mija mi życie. Zaczem siedzieć z rodzicami w chaupie gdzie weekend mija za weekednem wolałbym trochę wolności … wspólny weekend z dziewczyna, obiad, śniadanie, spacer, własne mieszkanie w mieście. Taka myśl, że ktoś w tym mieszkaniu na mnie czeka ;/
Coraz częściej mam myśl aby wyprowadzić się z domu i wynająć coś w Wrocku i jeździć tam na weekendy, a potem się zobaczy. Mój dylemat pewnie wiąże się z tym, że zostałem ostatni w domu, z rodzicami a mama jest chora;/
Wiem, ze jej i tacie było by smutno gdyby się dowiedzili się się wyprowadzam na drugi koniec polski. Z drugiej strony decyzja o moim życiu powinna należeć do mnie i powinni chcieć przede wszystkim abym był szczęśliwy.
Drugiego co się boje to czy mnie nie ciągnie do Wrocławia z powodu nieszczęśliwej miłości ?
Już mam prawie 30 lat, mam dobra prace, raczej jestem w miarę przystojny i nieche w głupi sposób spieprzyć sobie życia. Po części już zawaliłem bo zepsułem w/w związek za którym czasem tęsknie. Póki co nie mogę w żaden sposób wyzwolić tylu emocji ile dała mi tamta dziewczyna...
I co tu drodzy forumowieczę robić???