Jestem w związku na odległość. Nie ufam chłopakowi bo kilka razy mnie zawiódł. Ostatnio mieliśmy rozmowę na ten temat, ale nigdy nie usłyszałam od niego słów że zrobi wszystko żebym mogła mu zaufać, że się postara itp. Ciągle uważa że nigdy mu nie zaufam. Wczoraj dolał oliwy do ognia ponieważ widzieliśmy się na skype po dłuższym okresie nie widzenia się, wyjaśniliśmy wszystko i było super. Rozmowa zmierzała ku końcowi ale jeszcze na koniec powiedziałam żeby pokazał wiadomości jakie ma skoro chce udowodnić że z nikim nie pisze ma na to okazję i będę spokojniejsza. Stwierdził że pokasowal a i tak wszystkie miał ode mnie. Więc zapytałam czy pokażę ostatnie połączenia. Również mnie to uspokoi. Wpadł w jakaś wściekłość, powiedział żebym już nie wymyślala i niczego mi nie będzie pokazywał. Dalej byłam spokojna mimo że widziałam że to on jest już zdenerwowany. Powiedział przestań wymyślać z nikim nie pisze i nie dzwonię, powiedziałam dobrze skoro tak jest i mam tobie zaufać to nic się nie stanie jeśli pokażesz te ostatnie połączenia. Wyłączył się i do teraz nie włączył telefonu. Nigdy taki nie był. Często pisał rano poranne wiadomości a od jakiegoś czasu nagle przestało mu to odpowiadać. Nie wiem co mam myśleć, nie wiem jak zaufać komuś kto mnie okłamywał i nie mam pewności że dalej tego nie robi. Mamy po 35 i 36 lat.
1 2019-04-03 08:11:21 Ostatnio edytowany przez Kobieta346 (2019-04-03 08:12:16)
chyba po 15 i 16 lat.
chyba po 15 i 16 lat.
Też tak pomyślałam.
Po co z nim jesteś, jeśli okłamał Cię niejednokrotnie? Do tego związek na odległość... byliście kiedykolwiek nie "na odległość"?
Nie masz do niego zaufania, to się z nim rozstań. Taka bezustanna kontrola jest irytująca i żenująca zarazem.
chyba po 15 i 16 lat.
Cóż...
Na to by wychodziło.
Autorko, kontrolą nie naprawisz związku, tylko go zrujnujesz.
Ja też bym nie pokazała telefonu. Nie dlatego, że mam coś na sumieniu, tylko dlatego, że nienawidzę czegoś takiego, sprawdzania, kontrolowania. Każdy ma prawo do odrobiny prywatności.
Jestem w związku na odległość. Nie ufam chłopakowi bo kilka razy mnie zawiódł. Ostatnio mieliśmy rozmowę na ten temat, ale nigdy nie usłyszałam od niego słów że zrobi wszystko żebym mogła mu zaufać, że się postara itp. Ciągle uważa że nigdy mu nie zaufam. Wczoraj dolał oliwy do ognia ponieważ widzieliśmy się na skype po dłuższym okresie nie widzenia się, wyjaśniliśmy wszystko i było super. Rozmowa zmierzała ku końcowi ale jeszcze na koniec powiedziałam żeby pokazał wiadomości jakie ma skoro chce udowodnić że z nikim nie pisze ma na to okazję i będę spokojniejsza. Stwierdził że pokasowal a i tak wszystkie miał ode mnie. Więc zapytałam czy pokażę ostatnie połączenia. Również mnie to uspokoi. Wpadł w jakaś wściekłość, powiedział żebym już nie wymyślala i niczego mi nie będzie pokazywał. Dalej byłam spokojna mimo że widziałam że to on jest już zdenerwowany. Powiedział przestań wymyślać z nikim nie pisze i nie dzwonię, powiedziałam dobrze skoro tak jest i mam tobie zaufać to nic się nie stanie jeśli pokażesz te ostatnie połączenia. Wyłączył się i do teraz nie włączył telefonu. Nigdy taki nie był. Często pisał rano poranne wiadomości a od jakiegoś czasu nagle przestało mu to odpowiadać. Nie wiem co mam myśleć, nie wiem jak zaufać komuś kto mnie okłamywał i nie mam pewności że dalej tego nie robi. Mamy po 35 i 36 lat.
Zaufanie stanowi fundament, na którym buduje się wspólne życie.
Wyłączył się i do teraz nie włączył telefonu. Nigdy taki nie był. Często pisał rano poranne wiadomości a od jakiegoś czasu nagle przestało mu to odpowiadać. Nie wiem co mam myśleć, nie wiem jak zaufać komuś kto mnie okłamywał i nie mam pewności że dalej tego nie robi. Mamy po 35 i 36 lat.
Wcześniej też kazałaś mu się spowiadać z listy numerów i esemesów? Tylko tym razem jest taki krnąbrny i nie współpracuje?