Witam
Ja mam 25 lat, ona 20
18 kwietnia będzie 2 lata naszego związku, w czerwcu się zaręczyliśmy nawet..
Na początku było cukierkowo, potem całkiem dobrze, na koniec wakacji zachciało mi się wyjazdu do Holandii i wyjechałem a ona po miesiącu dołączyła do mnie, jednak trochę zacząłem się tam dusić , nie było pracy, godzin, malo pieniedzy a zobowiazania trzeba było spłacac, mialem dobra prace zanim ona przyjechala ale potem zmieniłem ze wzgledu na nią, zacząłem dużo od niej wymagać że ma odkładać itd, poświęcałem mniej uwagi, życie erotyczne też ucichło ale mimo tego nadal się kochaliśmy bo jesteśmy bardzo dopasowani do siebie... 3 tygodnie temu podjelismy decyzje ze Ona wraca a ja zostaje jeszcze na 2 msc a dziś podczas rozmowy wyszło tak że ona mysli o rozstaniu ze mną...
Kilka razy mnie uprzedzała przy kłotni, zdarzylo mi sie kilka razy powiedziec do niej spierda... troche mniej sie nią interesowałem ale i tak spedzalismy duzo czasu, smialismy sie no ale byly te klotnie czasami..
Jeszcze 3 tyg temu zarezerwowalismy wakacje z jej rodzicami do Dubaju i wszystko jest opłacone, tak samo z wyjazdem na festival we wakacje...
Poznałem ja gdy bylem w dołku finansowym i psychicznym, ona mi pomogła się pozbierać..Jednak problemy finansowe mnie niszczyły a to się odbijało na niej.. teraz kiedy już jestem na 0, mogę ją stracić
Nagle dziś dostalem dzwona podczas rozmowy że będzie lepiej jak się rozstaniemy, popłakałem się, że było super ale ostatnio się nie układa, i nie wie czy to się zmieni bo uczucia nie wróci, a ja jestem przekonany że sie poprawi jak wróce do PL bo mam głowe bez problemów już.. a od tego zaczynały się klotnie nasze
Moja Kochana jest uparta, i zawsze na poczatku a ciezko do czegos przekonac a dzis probowalem, chcialem wracac do Polski natychmiastowo ale to moze pogorszyc sytuacje... Planowalem powrot na 15 maja ale wroce 2 tyg wczesniej i moze zrobie jej niespodzianke na nasze 2 lata ktore beda 18 kwietnia..
Nie zerwała, powiedziala jednak ze chce to zrobic i moze tak bedzie lepiej i w 80% podjeła decyzję jednak poprosiła o kilka dni na przemyslenie..nadal bedzie nosic pierscionek zareczynowy i ja zaproponwalem zeby to potraktowac jako przerwe a jak wroce to porozmawiamy i znowu sie zaczeła gadka ze nie widzi Ona tego itd.
Powiedzcie mi jak mam o nią walczyć? Wiem na 100% że nikt się nie pojawił..
problemem były też zle dopasowane leki antykoncepcyjne przez co libido jej strasznie spadlo i o to tez sie klocilismy a ja zamiast zapewnic jej klimat i zadbać o nią to robiłem jej wyrzuty
Dziś płakałem pół dnia, wysłałem do niej setke wiadomosci ze sie poprawie , mielismy mieszkanie wynajmować od lipca to powiedziała że już nie chce ale wiem że nadal mnie kocha..i z dnia na dzień może być łatwiej z nią rozmawiać ale czuję ze jezeli jej ciagle bede podkreslal moje uczucie i ile dla mnie znaczy to tylko popsuje bardziej, odbiło mi dzis i zamowilem poczte kwiatowa , włączyło m sie natrectwo troche...
Poprosiła mnie o kilka dni zeby od tego mogla to sobie przemyslec i albo powie mi co wymyslila albo jak wróce to czeka nas rozmowa ale bardzo boję się że ją stracę bo zapowiadała kilka razy ze jak taki bede jaki jestem w tej Holandii to ona odejdzie a ja to zlekcewazlyem a jak dziś dostałem dzwona to do mnie to dotarło że popełniłem masę błędów..
Nie potrzebnie jej pisałem 100 razy ze mi zalezy że sie ulozy ze przeciez sie kochamy itd.. A ja wiem że Ona mnie kocha i mam na nią ogromny wpływ
Co mi doradzicie Panie i Panowie? Nie odzywać się wgl? Raczej proszenie i branie na litość pogorszy sytuację
W dodatku jestem daleko od niej i bezradność mnie zżera... O swojej dzisiejszej decyzji tylko mi powiedziala, nikomu sie nie zwierzala, rodzice jej też myślą że jest cacy a mam dobry kontakt
Pomocy ludzie bo stracę osobę która jest najwazniesza czescia mojego zycia.. jak mam się zachowac? Napisała na samym końcu że musiałbym być taki jak wczesniej zeby było znow super a ona nie wierzy ze taki mogę jeszcze być..