Mój partner (43 lata), z którym mieszkam od kilku miesięcy, regularnie mniej więcej raz w tygodniu jeździ do swojej mamy po jedzenie, które ona dla niego przygotowuje. Przywozi zarówno dania w słoikach, jak i rzeczy kupione w sklepie, np. ser, warzywa.
On niby podziela moje zdanie, że jest to niepotrzebne, jednak twierdzi, że jego mama zawsze taka była i że jakby odmówił przyjmowania tego, to by się obraziła.
Ja zawsze robię nam śniadania i prawie codziennie gotuję obiad. Czasami zdarza się, że te dania ze słoików psują się, gdyż on w pierwszej kolejności woli jeść moje potrawy. Po dania ze słoików sięga przeważnie jak wracamy skądś i nie ma jeszcze obiadu, a jest bardzo głodny, albo też na kolację, a ja kolacje jadam (i robię) rzadko. Lodówkę mamy maleńką i jak on włoży tam te zapasy, to robi się ona wręcz zapchana. Nieraz nie jest w stanie wszystkiego pomieścić w lodówce. A pierogi zawalają pół zamrażarki i leżą tam najczęściej bardzo długo, utrudniając mi mrożenie moich rzeczy.
Słoiki to jedno, ale niepokoi mnie również, że nie poznał mnie ze swoimi rodzicami, a jesteśmy razem od dwóch lat. Kiedyś mi powiedział, że nie opowiada im w ogóle o takich sprawach, jak związek...
Na co dzień jest nam ze sobą bardzo dobrze, ale te dwie kwestie są dla mnie zastanawiające i zdaje się, że wskazują na to, że on jednak nie do końca poważnie mnie traktuje. Chciałabym poznać opinie osób z zewnątrz. Co byście zrobiły na moim miejscu? Z góry dziękuję.
Czy aby na pewno mama pakuje tą wałówkę ? Jesteś pewna, że skoro po 2 latach nie znasz tej mamy, to może On ukrywa żonę ? Jeśli jesteś w 100% pewna, że jednak chodzi o matkę, problem zawsze można rozwiązać kompromisowo, niech bierze od mamy jedzenie ( nie ma powodu aby walczyć ze starszą Panią ) część słoików, pierogów i co tam jeszcze przywozi zostawcie sobie, resztę dajcie komuś biednemu, kto potrzebuje wsparcia. Wszyscy będą zadowoleni i spełnicie dobry uczynek.
To, że Cię nie poznał z rodzicami, jest trochę niepokojące.
Nie wydaje mi się, jak PaniA, żeby to żona mu szykowała słoiczki, trochę absurdalne ; )
Ale... przed swoimi znajomymi też Cię ukrywa? Czy poznałaś ich?
Czy aby na pewno mama pakuje tą wałówkę ? Jesteś pewna, że skoro po 2 latach nie znasz tej mamy, to może On ukrywa żonę ? Jeśli jesteś w 100% pewna, że jednak chodzi o matkę, problem zawsze można rozwiązać kompromisowo, niech bierze od mamy jedzenie ( nie ma powodu aby walczyć ze starszą Panią ) część słoików, pierogów i co tam jeszcze przywozi zostawcie sobie, resztę dajcie komuś biednemu, kto potrzebuje wsparcia. Wszyscy będą zadowoleni i spełnicie dobry uczynek.
Jestem pewna, że jedzenie przywozi od mamy.
To, że Cię nie poznał z rodzicami, jest trochę niepokojące.
Nie wydaje mi się, jak PaniA, żeby to żona mu szykowała słoiczki, trochę absurdalne ; )
Ale... przed swoimi znajomymi też Cię ukrywa? Czy poznałaś ich?
Znajomych poznałam.
Dziwna ta relacja z mamą.
Brak asertywności w kontakcie z nią, brak komunikacji o kluczowych życiowych sprawach, jaką są związki. Bez przyjrzenia się temu z bliska możesz tylko zgadywać, ale to nie wygląda zwyczajnie.
Słoiki to jedno, ale niepokoi mnie również, że nie poznał mnie ze swoimi rodzicami, a jesteśmy razem od dwóch lat. Kiedyś mi powiedział, że nie opowiada im w ogóle o takich sprawach, jak związek...
Na co dzień jest nam ze sobą bardzo dobrze, ale te dwie kwestie są dla mnie zastanawiające i zdaje się, że wskazują na to, że on jednak nie do końca poważnie mnie traktuje. Chciałabym poznać opinie osób z zewnątrz. Co byście zrobiły na moim miejscu? Z góry dziękuję.
Wg mnie Twój Partner z jakichś powodów ukrywa Cię przed mamą i nie wyjawił jej że jest w związku, że mieszka z kobietą z którą prowadzi wspólny dom. Jego mama uważa że jest samotny i troszczy się w ten sposób o niego zapewniając mu wikt.
8 2019-02-22 00:00:18 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-02-22 00:00:33)
Hevia napisał/a:Słoiki to jedno, ale niepokoi mnie również, że nie poznał mnie ze swoimi rodzicami, a jesteśmy razem od dwóch lat. Kiedyś mi powiedział, że nie opowiada im w ogóle o takich sprawach, jak związek...
Na co dzień jest nam ze sobą bardzo dobrze, ale te dwie kwestie są dla mnie zastanawiające i zdaje się, że wskazują na to, że on jednak nie do końca poważnie mnie traktuje. Chciałabym poznać opinie osób z zewnątrz. Co byście zrobiły na moim miejscu? Z góry dziękuję.Wg mnie Twój Partner z jakichś powodów ukrywa Cię przed mamą i nie wyjawił jej że jest w związku, że mieszka z kobietą z którą prowadzi wspólny dom. Jego mama uważa że jest samotny i troszczy się w ten sposób o niego zapewniając mu wikt.
Tak. Może podejrzewa albo wie, że matka by tego związku nie zaakceptowała?
Ale ukrywanie go z obawy przed jej zdaniem pokazywałoby, że nie mają zdrowych relacji, jest zależny od jej opinii. To w jego wieku nie jest normalne.
9 2019-02-22 00:02:53 Ostatnio edytowany przez PaniA (2019-02-22 00:04:22)
Jestem pewna, że jedzenie przywozi od mamy.
W sumie nie wiadomo co on tej mamie naopowiadał, może wspomniał, że nie zawsze gotujesz obiady i robisz kolację, więc uznała, że dziecko jej zagłodzisz " i biedakowi robi te słoiczki i lepi pierogi.
Jeśli facet jest ugodowy i nie jest maminsynkiem zaproponuj oddawanie części przywiezionych produktów np. samotnej starszej osobie. Nie powinno się wyrzucać jedzenia. Druga opcja, poproś aby przywoził mniej, bo w lodówce brakuje miejsca.
z rodzicami, rodziną, nie zawsze rozmawia się o związkach
z rodzicami, rodziną, nie zawsze rozmawia się o związkach
Przez 2 lata nie wspomniałbyś swojej mamie o tym, że z kimś mieszkasz?
Przez 2 lata nie wspomniałbyś swojej mamie o tym, że z kimś mieszkasz?
takie coś chyba byłoby dziwne:) "nie opowiada im w ogóle o takich sprawach, jak związek..." w sumie nie wiem jak to rozumieć, czy rzadkie i krótkie rozmowy na ten temat, czy całkowity brak. Co do poznania dziewczyny z rodzicami, trochę trudno mi to komentować w odniesieniu do osoby 43-letniej, jednak 2 lata to dość długo
Hevia
A czy pytałaś Partnera wprost dlaczego przywozi słoiki od mamy? Nie zawsze wszystko konsumujecie i zabiera miejsce w lodówce. Powiedz mu o swoich wątpliwościach tak jak je przedstawiłaś tutaj na forum.....
MagdaLena1111 napisał/a:Przez 2 lata nie wspomniałbyś swojej mamie o tym, że z kimś mieszkasz?
takie coś chyba byłoby dziwne:) "nie opowiada im w ogóle o takich sprawach, jak związek..." w sumie nie wiem jak to rozumieć, czy rzadkie i krótkie rozmowy na ten temat, czy całkowity brak. Co do poznania dziewczyny z rodzicami, trochę trudno mi to komentować w odniesieniu do osoby 43-letniej, jednak 2 lata to dość długo
Dla mnie normalne jest, że rodzice interesują się moim życiem, moimi sprawami. Czasami aż za bardzo :-D A tutaj mamy sytuację, jakby był brak zainteresowania tym, jak ich dziecko żyje. Zwróć uwagę,mże to on odwiedza rodziców a oni jego nie, bo wówczas spotkaliby autorkę wątku mimowolnie.
Wyobraziłam sobie sytuację małego dziecka, które jest karmione, przebieranie, ale tak naprawdę nikt się nie interesuje, co ono czuje, jakby potrzeby takiego brzdąca ograniczały się do karmienia. Później to dziecko dorasta.
Żarcie to żarcie. Upolować można zawsze coś na mieście
Przez 2 lata nie poznał Cie z jego rodzicami? Maminsynek.
A jak tam seks? Fajny?
Prawdopodobnie jego mama nie wie, że on jest ze mną. Kiedyś zapytałam go, czy powiedział rodzicom, że kogoś ma. Nie pytali, więc nie mówił, to jego podejście.
Jednak podobno mama zawsze dawała mu jedzenie, również gdy był we wcześniejszym związku.
Nie mam pojęcia z jakiego powodu mama mogłaby nie zaakceptować naszego związku, nie sądzę, żeby to o to mogło chodzić.
Wydaje mi się, że on nie odmówiłby mi zabrania mnie do rodziców, ale nie spodziewam się, że sam wyjdzie z taką inicjatywą. Z tego co wiem, on w jakiś tam sposób chce trzymać się od nich na dystans, ale tak naprawdę za wiele nie wiem, bo jest dość skryty. Wspominałam mu, że kiedyś chciałabym ich poznać i usłyszałam coś w stylu "Poznasz, poznasz." Zabrzmiało to, jakby to był jeden z tematów, na które woli nie rozmawiać.
Na temat przywożenia słoików też z nim rozmawiałam. Twierdzi, że przywozi jedzenie, bo "jedzenia się nie odmawia" (nie wiem, czy to żart?), ale przede wszystkim dlatego, że mama od zawsze dawała mu jedzenie. Próbował kiedyś przekonać ją, żeby tego nie robiła, że to zbytecznie - on potrafi co nieco ugotować, tylko nie przepada za tym. Ona nie przyjmuje tego do wiadomości, on nie chce już słuchać jej gadania i wie, że by się obraziła, gdyby stanowczo odmówił przyjmowania słoików
MagdaLena1111 napisał/a:Przez 2 lata nie wspomniałbyś swojej mamie o tym, że z kimś mieszkasz?
takie coś chyba byłoby dziwne:) "nie opowiada im w ogóle o takich sprawach, jak związek..." w sumie nie wiem jak to rozumieć, czy rzadkie i krótkie rozmowy na ten temat, czy całkowity brak. Co do poznania dziewczyny z rodzicami, trochę trudno mi to komentować w odniesieniu do osoby 43-letniej, jednak 2 lata to dość długo
Jesteśmy parą od 2 lat, a mieszkamy od razem od kilku miesięcy.
Dla mnie normalne jest, że rodzice interesują się moim życiem, moimi sprawami. Czasami aż za bardzo :-D A tutaj mamy sytuację, jakby był brak zainteresowania tym, jak ich dziecko żyje. Zwróć uwagę,mże to on odwiedza rodziców a oni jego nie, bo wówczas spotkaliby autorkę wątku mimowolnie.
Wyobraziłam sobie sytuację małego dziecka, które jest karmione, przebieranie, ale tak naprawdę nikt się nie interesuje, co ono czuje, jakby potrzeby takiego brzdąca ograniczały się do karmienia. Później to dziecko dorasta.
On odwiedza rodziców, a nie oni jego, ponieważ są to starsze już osoby i z ich zdrowiem nie jest najlepiej. Jak on zagląda do nich średnio raz w tygodniu, to jest wystarczająco. Nie jest tak, że nie interesują się nim. Pzeciwnie, kiedyś mama interesowała się za bardzo, była nadopiekuńcza i dlatego on nie chce mówić im o wszystkich swoich sprawach.
A jak często on przywozi to jedzenie? I czy jego mama mieszka w tym samym mieście?
no moja matka jest taką zrzędą że ograniczyłam jej telefony nawet do 1 w tygodniu a rozmawiam tylko o pogodzie, inaczej by mnie zamęczyła. Jak jestem u rodziców to też mi wpychają jedzenie i nie ma że za dużo.... Także znam ten typ. Moi rodzice nie poznali nigdy żadnego chłopaka, może znają dwie koleżanki, nawet dwie operacje udało mi się ukryć.. tak więc tak, tylko rozmowy o pogodzie ))
A jak często on przywozi to jedzenie? I czy jego mama mieszka w tym samym mieście?
Słoiki przywozi mniej więcej raz w tygodniu. Jego rodzice mieszkają w tej samej miejscowości co my.
Dla mnie normalne jest, że rodzice interesują się moim życiem, moimi sprawami. Czasami aż za bardzo :-D A tutaj mamy sytuację, jakby był brak zainteresowania tym, jak ich dziecko żyje. Zwróć uwagę,mże to on odwiedza rodziców a oni jego nie, bo wówczas spotkaliby autorkę wątku mimowolnie.
Wyobraziłam sobie sytuację małego dziecka, które jest karmione, przebieranie, ale tak naprawdę nikt się nie interesuje, co ono czuje, jakby potrzeby takiego brzdąca ograniczały się do karmienia. Później to dziecko dorasta.
próbowałem napisać jedno zdanie które miało pomóc, a okazuje się że to bardziej skomplikowane:) nie znamy relacji pomiędzy chłopakiem autorki a jego rodzicami, brak odwiedzin mógłby wyglądać tak jak piszesz, autorka później dopisała informację o ich niesprawności. Mogę sobie też wyobrazić np. nadmierne zainteresowanie jakąś sprawą, zwłaszcza jeśli jest to więcej osób, i przez to niechęć do rozmów (mam tak więc rozumiałbym, chociaż trudno porównywać się z zupełnie nieznaną osobą). Autorka napisała że on jest skryty, może to forma unikania rozmów i sytuacji niemiłych dla niego, tzn. w spokoju dostosowuje się do okoliczności zewnętrznych, których nie postrzegam jako szczególnie uciążliwe. Tak przy okazji Magdalena trochę mi ten problem;) z lodówką pasuje do listy "The top 50 first world problems", nie można dawać linków:) tak samo jak niektóre sąsiednie tematy o umywalce albo relacji na fb o bukiecie kwiatów:) może to moje podejście jest błędne że takie sprawy wydają się bardzo proste:) za mała lodówka/zamrażarka - można zamienić, albo dokupić drugą jeśli jest miejsce w kuchni, używane są tanie
no moja matka jest taką zrzędą że ograniczyłam jej telefony nawet do 1 w tygodniu a rozmawiam tylko o pogodzie, inaczej by mnie zamęczyła. Jak jestem u rodziców to też mi wpychają jedzenie i nie ma że za dużo.... Także znam ten typ. Moi rodzice nie poznali nigdy żadnego chłopaka, może znają dwie koleżanki, nawet dwie operacje udało mi się ukryć.. tak więc tak, tylko rozmowy o pogodzie
))
Rozumiem i dziękuję za ten głos. Zatem być może właśnie trochę jest tak, że robię z igły widły...
Moi rodzice byli normalni w tym sensie, że nie wnikali przesadnie w to co robię, mieli do mnie dużo zaufania i szanowali moje decyzje.
W moich wcześniejszych związkach zawsze poznawanie rodziców wychodziło zupełnie naturalnie, raczej na wczesnym etapie znajomości i to zarówno moich jak i drugiej strony. Kiedyś nawet na pierwszej randce chłopak zabrał mnie na chwilę do swojego domu, bo akurat coś pilnego miał do zrobienia i przy okazji poznałam jego rodziców. Na luzie. I to mi się podobało.
A czy Wam, dziewczyny, nie przeszkadzałoby, gdyby Wasz partner / mąż regularnie przywoził jedzenie od mamy, potrafiłybyście to zaakceptować? Ja to odbieram trochę jak niepotrzebną ingerencję w nasze życie. Ale może zamiast szukać dziury w całym powinnam się cieszyć, że tak jest i przez to mogę mniej stać w kuchni, że tak powiem? Sama nie wiem...
Przeczytałem do końca tylko dlatego, żeby zobaczyć kiedy autorka nie wytrzyma ciśnienia i przyzna, że ten temat to jakaś ściema.
Ludzie kochani, serio? Takie macie problemy w życiu? Bo słoiki jakieś przywozi albo mamie nie przedstawił? Rozstań się z nim jak najszybciej.
Facet jest jakiś psychiczny i niebezpieczny, na pewno coś ukrywa. Albo wiesz co, może kupcie większą lodówkę i sama się wproś na obiad u mamy.
Naprawdę takie to trudne? Dżizas...
A czy Wam, dziewczyny, nie przeszkadzałoby, gdyby Wasz partner / mąż regularnie przywoził jedzenie od mamy, potrafiłybyście to zaakceptować? Ja to odbieram trochę jak niepotrzebną ingerencję w nasze życie. Ale może zamiast szukać dziury w całym powinnam się cieszyć, że tak jest i przez to mogę mniej stać w kuchni, że tak powiem? Sama nie wiem...
No, chyba szukasz dziury w całym w tym wypadku.
Autorko z tym jedzeniem ewidentnie przesadzasz, szczególnie że chyba nie ciągnie cię za bardzo do gotowania (tak wywnioskowałam na podstawie tego, co napisałaś), jednak fakt, że facet przez dwa lata nie uznał za stosowne przedstawić cię matce jest mocno podejrzany. Albo on z góry zakłada, że nie dogadasz się z matką, bo może jesteś za bardzo nowoczesna, albo nie traktuje cię poważnie, albo jedno i drugie. Facet, który wychował się w tradycyjnie prowadzonym domu, w którym kobieta krząta się w kuchni i podsuwa domownikom smakołyki i dba o ich racjonalne żywienie może nie do końca czuć się dobrze w związku z kobietą, która praktycznie nie gotuje i nie przeszkadza jej nawet mikroskopijna lodówka w kuchni.
Sorry ale jest jakis powód takiego a nie innego zachowywania się tego faceta.
Autorko z tym jedzeniem ewidentnie przesadzasz, szczególnie że chyba nie ciągnie cię za bardzo do gotowania (tak wywnioskowałam na podstawie tego, co napisałaś), jednak fakt, że facet przez dwa lata nie uznał za stosowne przedstawić cię matce jest mocno podejrzany. Albo on z góry zakłada, że nie dogadasz się z matką, bo może jesteś za bardzo nowoczesna, albo nie traktuje cię poważnie, albo jedno i drugie. Facet, który wychował się w tradycyjnie prowadzonym domu, w którym kobieta krząta się w kuchni i podsuwa domownikom smakołyki i dba o ich racjonalne żywienie może nie do końca czuć się dobrze w związku z kobietą, która praktycznie nie gotuje i nie przeszkadza jej nawet mikroskopijna lodówka w kuchni.
Sorry ale jest jakis powód takiego a nie innego zachowywania się tego faceta.
A może po prostu facet ma 43 lata i od zawsze mamusia mu gotowała. Ona do tego przywykła, on nie musiał gotować, a gotowanie dla jednej osoby jest do kitu, i tak to się toczyło. Teraz jesteście razem, ale on ma nadal 43 lata i nabywał swoich nawyków od 43 lat. Czas kiedy koniecznie chciał się usamodzielnić ma już od 20 lat za sobą. No i teraz musi powoli się przestawić z trybu starego samotnika w tryb "jestem w związku".
ulle napisał/a:Autorko z tym jedzeniem ewidentnie przesadzasz, szczególnie że chyba nie ciągnie cię za bardzo do gotowania (tak wywnioskowałam na podstawie tego, co napisałaś), jednak fakt, że facet przez dwa lata nie uznał za stosowne przedstawić cię matce jest mocno podejrzany. Albo on z góry zakłada, że nie dogadasz się z matką, bo może jesteś za bardzo nowoczesna, albo nie traktuje cię poważnie, albo jedno i drugie. Facet, który wychował się w tradycyjnie prowadzonym domu, w którym kobieta krząta się w kuchni i podsuwa domownikom smakołyki i dba o ich racjonalne żywienie może nie do końca czuć się dobrze w związku z kobietą, która praktycznie nie gotuje i nie przeszkadza jej nawet mikroskopijna lodówka w kuchni.
Sorry ale jest jakis powód takiego a nie innego zachowywania się tego faceta.A może po prostu facet ma 43 lata i od zawsze mamusia mu gotowała. Ona do tego przywykła, on nie musiał gotować, a gotowanie dla jednej osoby jest do kitu, i tak to się toczyło. Teraz jesteście razem, ale on ma nadal 43 lata i nabywał swoich nawyków od 43 lat. Czas kiedy koniecznie chciał się usamodzielnić ma już od 20 lat za sobą. No i teraz musi powoli się przestawić z trybu starego samotnika w tryb "jestem w związku".
Puste gadanie z którego nic nie wynika.
Wiadomo przecież, że kobiety bywają różne bez względu na to, jakie aktualnie panują nowe trendy. Tak wiec są kobiety, które lubią prowadzić dom, gotują, pieką i świetnie się w tych czynnościach realizują i sprawdzają. One pi prostu lubią robić to wsxystko.
To co mają na sile zmieniać się?
Bez sensu.
Są i takie, które mają dwie lewe ręce do roboty, są leniwe albo zbyt wygodne i mają świetna wymówkę, bo zawsze mogą powiedzieć, że w związku panują inne zasady.
Uważam, że facet decydując się na konkretną kobietę powinien patrzec czy kobieta nadaje się do prowadzenia domu według jego oczekiwań i wyobrażeń.
W przypadku autorki naprawdę może być tak, że ten facet dostrzega rażące różnice między matką i jej podejściem do rodziny, do życia, a swoją partnerką.
Powiem wprost- facet najwyraźniej nie spieszy się.
29 2019-02-22 19:51:05 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-02-22 19:51:31)
brak odwiedzin mógłby wyglądać tak jak piszesz, autorka później dopisała informację o ich niesprawności.
Taaa...a teraz wyobraź sobie jak niedołężna matka z niepełnosprawnością pichci te wszystkie dania, lepi pierożki, zawija gołąbki,...wcześniej biegając po sklepach w poszukiwaniu produktów. Następnie pakuje to wszystko w słoiki i woreczki a synek raz w tygodniu przyjeżdża i zabiera bez mrugnięcia okiem owoce jej pracy, które później marnieją, psują się i są wyrzucane.
Już chyba wiemy o co w tym wątku chodzi, ale nie psujmy innym zabawy ;-)