foggy napisał/a:MATK napisał/a:A to w moim przypadku było tak że na studia nie mogłem dzienne iść bo było "idź do pracy i dokładaj się do wszystkiego" no i zaraz po szkole średniej poszedłem do pracy na pełen etat i dokładałem się...
Teraz to już sam nie wiem co mam zrobić zawsze chciałem mieszkać tam gdzie mieszkałem dotychczas, ale chyba to zbyt wysoka cena, bo prawda jest taka że jak będziemy w tym domku który nie będzie na nas zapisany to będą się dalej wtrącać i manipulować. Ja sobie poradzę ale widzę że żona nie jest przystosowana do takich "jazd" na psychikę bo wychowała się w normalniejszej rodzinie i bardzo się tym przejmuje.
Szczerze mówiąc to straciłem już do rodziców zaufanie całkowicie, przykre jest to że obiecali mi zapis, wpakowałem pieniądze i masę czasu bo praktycznie cały remont od hydrauliki przez elektrykę po szpachlowanie i płytki zrobiłem sam i teraz kombinują i opóźniają zapis... Bo niestety ewidentnie to widać że celowo to opóźniali, a teraz postawili warunki że jak sobie pomieszkam to zapiszą...
W sumie to wstyd mi za nich przed teściami bo są lepsi niż oni (niestety), a tylko głupi by nie zauważył że coś tutaj nie gra.
Zdolna i pracowita osoba ogarnie studia + prace aby sie utrzymac. Ostatecznie może posiłkować sie kredytem stedenckim który spłaca po skonczeniu studiów. Z Twoich postów wygląda jakbys innych o swoje błedy oskarżał. To ze nie poszedłes na studia było Twoim wyborem, tak samo "przymilanie" się rodzicom w zamian za dom. Nauczka na reszte życia - to jest tylko twoje co sobie wypracujesz.
Raczej przymilanie się rodzicom było największym błędem bo jakbym tego nie robił to miałbym czas na pracę i studia dzienne, a tak to w tygodniu była praca w pracy a w weekendy w domu... (Wiadomo wieś, trochę gospodarki itp).
Ale czasu już nie cofnę, jedynie teraz mogę zmienić swoje postępowanie.
Kathy08 napisał/a:W jakim wieku są rodzice? Pytam, bo z reguły z wiekiem robi się coraz gorzej. Najlepiej mieszkać osobno. Zapomnij o tych 10 tysiącach i wynajmij z żoną osobne mieszkanko. W przeciwnym razie rodzice cały czas będą starali się Tobą manipulować. Przejrzałeś na oczy - to dobrze. Lepiej późno niż wcale. Rodziców i ich postępowania już nie zmienisz. A Ty działaj jak mężczyzna i zatroszcz się o swoją rodzinę i bądź niezależny. Życzę Ci dużo silnej woli i powodzenia.
Dziękuje, mają po 58, 59 lat...
zwyczajny gość napisał/a:Zacznij żyć swoim życiem. W myśł zasady - umiesz liczyć, licz na siebie.
Nie patrz na obietnice. Załatwiaj swoje mieszkanie i przed kupnem informujesz rodziców, że dnia tego i tego podpisujesz akt notarialny. Jeśli chcą przepisać, to będziesz im wdzięczny (ale mają czas do ...... ). Jeśli nie to idziesz na swoje i niech na ciebie więcej nie liczą. Koniec kropka.
I jeszcze święta zasada - nie inwestuje się w nieswoją nieruchomość.
P.S. Mieszkanie zawsze możesz sprzedać, wynająć i przeprowadzić się do domku rodziców - ale warunek: wcześniejsze przepisanie własności.
Masz rację, z perspektywy czasu to widzę, czas poszukać sobie znów jakiegoś taniego mieszkania i się powoli odciąć od ich wpływów.
Beyondblackie napisał/a:Biorąc pod uwagę zachowanie Jego rodziców (czyli jawne próby kontrolowania Autora), nie polecam wogóle pakowania się w ten biznes. Nawet jeżeli ten dom mu przepiszą, w co wątpię, bo już od razu widać, że stosują tu metodę kija i marchewki by tańczył jak mu zagrają, to wiecznie, przy każdej okazji, ten dom będzie mu wypominany.
A nie daj Boże, jak będzie robił coś nie po ich myśli, to cała rodzina się dowie jaki niewdzięczny z niego syn i generalnie będzie jeden tor wpuszczania w poczucie winy.
Ja bym tam machnęła ręką na te 10 tysięcy i wynajęła własne mieszkanie.
Dopiero teraz widzę że wierzenie im w zapewnienia rok, pół roku temu było błędem. Słowa rzucane na wiatr...
A jak coś nie szło po ich myśli całkowicie to zaraz zmiana zdania i "albo zrobisz tak i tak albo my sprzedamy ten dom".
Ogólnie to zdaję sobie z tego sprawę że nawet jak mi przepiszą ten dom to przy każdej okazji będą mi to wypominać bo oni tacy niestety są, ale tym bym się nie przejmował jakoś bardzo, ważne jest dla mnie teraz żeby inwestować w coś co jest moje i żony, a nie że nie mam nic a wydaje wspólnie odłożone pieniądze.
Dlatego denerwuje się na rodziców że tak kręcą i kombinują nie rozumiejąc tego...
Spodziewam się tego że jeśli bym się zgodził na ich kolejne warunki czyli zamieszkał tam i czekał dalej na zapis to będą go odwlekać w czasie bardzo długo i kombinować że jestem "mało pomocny" bo nie jestem na każde ich zawołanie i być może do zapisu nie dojdzie nigdy z tych powodów.
To takie zachowanie jak się czyta w sieci: mamy syna to nam służył będzie przez pół życia to może mu coś zapiszemy a jak nagle będzie mniej służył to postraszymy go że mu tego w co wpakował pieniądze nie zapiszemy i będzie biegał jak mu zagramy bo przecież innej alternatywy nie będę miał jak tam zamieszkam.
Ogólnie to dopiero teraz widzę że moja sytuacja jest chora... Kiedyś z 7 lat temu jak jeszcze byłem sam chciałem jechać na wycieczkę (w góry), za swoje zarobione pieniądze, swoim zakupionym przez siebie samochodem, nigdy nigdzie nie jeździłem, więc chciałem się wybrać na 5 dni zobaczyć kilka miejsc.
Oczywiście przed wyjazdem jak się dowiedzieli że mam zarezerwowane hotele itp, miałem miesiąc dogryzania, tydzień awantur, przez 5 dni jak się uparłem i pojechałem nie odbierali ode mnie telefonu, a jak wróciłem to dwa tygodnie dogryzania i awantur, bo oni na ten czas mieli inne plany (które oczywiście mogli przełożyć bo to były pierdoły, ale lepiej było się kłócić). Dopiero z perspektywy czasu widzę jakie to były chore sytuacje, ale normalnych ludzi niezrozumiałe.
Oczywiście wtedy sytuacja materialna w domu była dobra, wycieczka nie była droga bo chyba z tysiąc złotych wydałem na wszystko ale oczywiście były z tym problemy.
Takie jest to życie...