Ja mam 26 lat, on 24.
Jesteśmy razem 4 lata.
Wyjechał służbowo 2 lata temu z kilkoma osobami z pracy, w tym z Kingą, której wcześniej nie znał. Zaintrygowala go na swój sposób. Powiedział mi dopiero długo po przyjeździe do domu, że ktoś go zainteresował.
2 lata później: 2 tygodnie temu upil się z kolegą i zaczął mi pisać smsy, że myśli o niej i ma ochotę na seks z nią. Zaręczal, że już zdążył o niej zapomnieć przez te 2 lata i że po prostu alkohol zrobił teraz swoje. Przepraszal i mówił, że nie ma pojęcia dlaczego tak jest, skoro ona mu się nie podoba (widziałam jej zdjęcia i wiem na 100% że nie podoba się jemu teraz - aczkolwiek mimo wszystko zainteresowała go 2 lata temu na wyjeździe...).
Przycisnelam go trochę, kiedy się upil i powiedział, że masturbowal się do fantazji z nią POMIMO że ostatnie 2 lata kłamał mi prosto w oczy, że brzydzi się tym, że niektórzy faceci tak robią mając swoje partnerki.
Kiedy wytrzeźwial, powiedział że tak naprawdę przemknela mu w myślach myśl o seksie z nią, A NIE ŻE specjalnie do niej robił sobie dobrze.
Jestem wściekła, że mnie oklamywal przez 2 lata (brzydzil się myśleniem o innej w trakcie masturbacji, a jednocześnie sam to robił), ale z drugiej strony też przyznał się od razu do myśli o niej kiedy był pijany.
Przepraszal i obiecał, że naprawi moje zaufanie, podawał kilka pomysłów na tę poprawę. Żadnego pomysłu nie zrealizował..
Nie czułam żadnego starania z jego strony...
Rozmawialiśmy tylko na początku o Kindze, niby wyjaśnilismy większość rzeczy, aż zaczął się robić nerwowy i w końcu stwierdził, że mam nie zaczynać tego tematu.
Ostatnio jednak spotkalisny kobietę podobną do Kingi. Myślał, że nie widzę, jak się na nią gapi... Bardzo chciał to ukryć.
Nie wiem już sama jak mam do tego podejść... Co z tym zrobić...