Witam net kobietki
Bardzo interesuje mnie jak postrzegacie kobiety, ktore siedza w domu na zasilkach?
Ja jestem cieta na taki sposob zycia.
W moim najblizszym otoczeniu jest taka osoba, ktora siedzi w domu i pobiera zasilki, alimenty i 500+. Twierdzi ona, ze nie ma nic w tym zlego i jesli Panstwo daje to sie jej nalezy..
Moze to ja jestem jakas inna i powinnam patrzec na to z przymrozeniem oka i przytakiwac ze dobrze robi?
Jestem osoba ktora patrzy przyszłościowo i troche boje sie ze kiedys to na mnie spadnie obowiazek utrzymywania.
Utrzymywania kogo?
Utrzymywania kogo?
Utrzymywania mamy.
Zaznaczam ze jest osoba, ktora moze isc do pracy, nie ma zadnych przeciwskazan.. No ale wygodne zycie wygrywa w tej kwestii
Zależy dlaczego siedzi na tym zasiłku, bo mogę sobie wyobrazić różne sytuacje.
Ale nie rozumiem tego, że państwo nagradza osoby, które mogą pracować, ale nie chcą. A ludzie, którzy pracują właściwie są za to karani, bo wychodzą na tym gorzej, ciągnie się kasę z ich podatków. Głupi system.
O kobietach? Nic. O samych zasiłkach, które się przyczyniają do zmniejszenie aktywizacji zawodowej kobiet - dużo złego.Jak jej dają to bierze, nic złego. A, że korzysta na tym często patologia czy, że bardziej się opłaca urodzić i dostać 500+ niż iść do pracy to inna kwestia..
Zależy dlaczego siedzi na tym zasiłku, bo mogę sobie wyobrazić różne sytuacje.
Ale nie rozumiem tego, że państwo nagradza osoby, które mogą pracować, ale nie chcą.
Tak na marginesie tych pracujących też jakoś wybitnie nie nagradza.
To się w dzisiejszych czasach "suweren" nazywa
Mogą siedzieć i im to wystarcza - to siedzą. Też miałam taki okres w życiu. Wykorzystałam go na naukę zawodu.
Zależy. Jeśli ktoś siedzi, bo szuka jednak lepszej pracy niż najniższa krajowa, chce dłużej odpocząć itp - spoko.
Jednak, to chore, że osoba pracująca ma mniej pieniędzy niż ta na zasiłku.
Nie zaglądam nikomu do portfela, ani nie wcinam się w niczyje życie - uważam, że to byłoby w złym stylu. Każdy robi jak chce, a o sobie wiemy tylko tyle, na ile nas sprawdzono.
Jak dla mnie niezrozumiały jest pęd do tego, żeby każdy pracował, bo inaczej to "dziwne". Dziwna to jest nasza kultura, że kobieta w domu (nie wiem, co ona robi w tym domu, ale wątpię, żeby tylko wąchała kwiateczki) nie tylko ten dom ogarnia, ale też ma za zadanie pracować. Opowiedz, autorko, ile ma lat mama, co wcześniej robiła, ile ma dzieci, czy ma męża i co on robi, jak się układają sprawy utrzymania domu / wychowania dzieci, czy poza tym coś robi?
Moja matka pracowała tylko na początku dorosłości. Potem urodziła dziecko, które zachorowało wcześnie na odkleszczowe zapalenie opon mózgowych, i w tym samym czasie urodziła drugie dziecko z astmą - całą resztę swojego życia aktywnego zawodowo poświęciła na wychowanie czwórki dzieci, utrzymywanie domu, pomaganie swojej matce, działanie w avonach czy oriflame'ach. Jak dla mnie - pełne ręce roboty, dla mnie nie było nic dziwnego w tym, że nie ma pracy. Dlaczego ludzie się tak upierają, że praca za pieniądze uszlachetnia - nie wiem, ale chciałabyum dowiedzieć się więcej o tej pani, zanim zaczniemy rzucać gromy, jakie to niesprawiedliwe, że ktoś "siedzi w domu" i ma kasę za nic.
Jak dla mnie niezrozumiały jest pęd do tego, żeby każdy pracował, bo inaczej to "dziwne"....
Za taki pęd należy podziękować przede wszystkim feministkom. To one chcą na siłę wyzwalać kobiety mówiąc im jaka to kobieta nieszczęśliwa opiekując się domem zamiast realizując się zawodowo. Pomijam już fakt tego, że "siedzenie w domu" wcale nie przekreśla możliwości pracy. Mamy XXI wiek, wiele zajęć można wykonywać zdalnie.
Z drugiej strony mam ciotkę, która ma trójkę dzieci. Młoda, zdrowa kobieta, świeżo po 30. Wyznaje otwarcie, że nie opłaca jej się pracować: Becikowe, kosiniakowe, 500+, zasiłki rodzinne, opiekuńcze itp. itd. Zbierając to wszystko do kupy (nie wiem czy czegoś nie pominąłem ) wychodzi zdecydowanie więcej, niż to co mogła by wypracować zaharowując się codziennie po 8 godzin. I akurat to, że socjal doprowadza ludzi do takich wyborów i takich decyzji i takich wyborów uważam za bardzo niedobre.
Z drugiej strony mam ciotkę, która ma trójkę dzieci. Młoda, zdrowa kobieta, świeżo po 30. Wyznaje otwarcie, że nie opłaca jej się pracować: Becikowe, kosiniakowe, 500+, zasiłki rodzinne, opiekuńcze itp. itd. Zbierając to wszystko do kupy (nie wiem czy czegoś nie pominąłem
) wychodzi zdecydowanie więcej, niż to co mogła by wypracować zaharowując się codziennie po 8 godzin. I akurat to, że socjal doprowadza ludzi do takich wyborów i takich decyzji i takich wyborów uważam za bardzo niedobre.
Mało tego, te 8 godzin, które musiałaby przeznaczyć na pracę, może poświęcić dzieciom i na zajęcie się domem, więc rachunek wydaje się prosty. W takiej sytuacji wręcz naiwnością byłoby dokonanie innego wyboru.
Osobiście uważam, że kryteria przyznawania 500+ powinny być inne, w tym przysługiwać wyłącznie tym rodzicom, którzy podejmują pracę zarobkową - między innymi właśnie po to, by w razie potrzeby było im łatwiej zorganizować opiekę nad dziećmi. Teraz to nie jest tylko dodatek, zaś socjal w całości dla wielu stał się sposobem na życie. W tym miejscu trzeba sobie jasno powiedzieć - to jest patologiczna sytuacja, jeśli komuś nie opłaci się podejmować pracy zarobkowej.
Zasiłki nie są źródłem utrzymania pozwalającym żyć bogato, dla mnie byłoby to za mało, ale dla kogoś innego może to być wystarczająca suma, i każdy indywidualnie może sobie to ocenić. Cieszę się, że dziewczyny wychowujące dzieci mają wybór i nie muszą iść do pracy za minimalną krajową która nie gwarantuje żadnych perspektyw rozwoju. Zamiast tego mogą przez jakiś czas korzystać tylko z zasiłków, i w spokoju szukać na rynku pracy lepszych możliwości.
15 2019-04-13 16:17:46 Ostatnio edytowany przez CatLady (2019-04-13 16:20:03)
Jeśli ktoś - kobieta czy meżczyzna - jest na zasiłku, bo taka sytuacja losowa wyniknęła, ale jest tymczasowa to ok. Jeśli ta osoba szuka pracy. JEśli natomiast jest to sposób na życie, to też raczej gardzę takimi ludźmi, uważam ich za cwaniaków i oszustów.
Kiedyś w UK był taki program w TV - nie dałam rady do końca obejrzeć, bo się wkur***am, pt Benefit street. Jedna bohaterka na zasiłku od 6-7 lat. Zdrowa baba. No ale skoro państwo daje tyle, że w pełni starcza jej na utrzymanie, sama zarabiając nie miałaby wiele więcej, to ona bierze - nawet trudno się dziwić. Jaką motywację do szukania pracy mają mieć takie osoby, skoro mają niekończące się dochody? Bez wysiłku? Ani do roboty nie trzeba wstawać rano, ani się tam meczyć 8-12h. Można w parku na ławce siedzieć albo przed domem piwo pić.
System jest zły. Dodatki typu 500+ powinny być przyznawane, gdy choć jedno z rodziców pracuje. Teraz jest to tworzenie patologii.
Zasiłki nie są źródłem utrzymania pozwalającym żyć bogato, dla mnie byłoby to za mało, ale dla kogoś innego może to być wystarczająca suma
Często tacy ludzie nie mają kwalifikacji, wykształcenia, by móc zarobić więcej. Jakby taka babka miała iść na kasę do supermarkety pracować, to wiele więcej nie dostanie, ale za to napracować się trzeba, są koszty dojazdu, wstać rano trzeba. Łatwiej wziąć zasiłek, który wynosi tyle ile mogłaby wynieść potencjalna pensja.
16 2019-04-13 17:17:41 Ostatnio edytowany przez szakisz (2019-04-13 22:58:36)
System jest zły. Dodatki typu 500+ powinny być przyznawane, gdy choć jedno z rodziców pracuje. Teraz jest to tworzenie patologii.
To nic nie da. Koniec końców jest taki, że karze się tych co pracują, a pensję wypłaca tym, którzy nie robią nic. Optymalnym rozwiązaniem byłoby po prostu przyznanie ulgi podatkowej w wysokości 500 zł dla pracujących rodzin wielodzietnych. I tak, jeżeli oboje rodziców pracuje, mieli by tysiaka w kieszeni. Jednocześnie niejako zmusza się ich do aktywizacji zawodowej.
"karze" -od "karać"- "każe" to znaczy mówić, sądzić, nakazywać.
"karze" -od "karać"- "każe" to znaczy mówić, sądzić, nakazywać.
O widzisz, oczywiście chodziło o "karze" od "karać". Dzięki femte za spostrzegawczość!!
Jak dla mnie niezrozumiały jest pęd do tego, żeby każdy pracował, bo inaczej to "dziwne". Dziwna to jest nasza kultura, że kobieta w domu (nie wiem, co ona robi w tym domu, ale wątpię, żeby tylko wąchała kwiateczki) nie tylko ten dom ogarnia, ale też ma za zadanie pracować. Opowiedz, autorko, ile ma lat mama, co wcześniej robiła, ile ma dzieci, czy ma męża i co on robi, jak się układają sprawy utrzymania domu / wychowania dzieci, czy poza tym coś robi?
Moja matka pracowała tylko na początku dorosłości. Potem urodziła dziecko, które zachorowało wcześnie na odkleszczowe zapalenie opon mózgowych, i w tym samym czasie urodziła drugie dziecko z astmą - całą resztę swojego życia aktywnego zawodowo poświęciła na wychowanie czwórki dzieci, utrzymywanie domu, pomaganie swojej matce, działanie w avonach czy oriflame'ach. Jak dla mnie - pełne ręce roboty, dla mnie nie było nic dziwnego w tym, że nie ma pracy. Dlaczego ludzie się tak upierają, że praca za pieniądze uszlachetnia - nie wiem, ale chciałabyum dowiedzieć się więcej o tej pani, zanim zaczniemy rzucać gromy, jakie to niesprawiedliwe, że ktoś "siedzi w domu" i ma kasę za nic.
Oczywiście, że kobieta, która nie pracuje zawodowo, ma co robić w domu. Problem w tym, że dokładnie tyle samo roboty ma kobieta, która pracuje. Stąd wszystko okej, jeśli bierze się to z układu z partnerem, w którym on zarabia, ona ogarnia dom, pieniędzy od państwa nie potrzebują. Trochę niefajnie jednak, jeśli patrzy się na to w ten sposób: ona ma tyyyle pracy w domu (określmy to jako X ), też jej się pieniądze należą, więc pan dostaje pensję, a pani - różne socjal wynalazki (uzasadniając to właśnie tym X pracy). Niestety, jeśli mamy dwie pracujące zawodowo osoby, to X pracy nadal jest potrzebne, nadal ktoś to musi wykonać. Jeśli pani nr 2 uważa, że za swoją pracę powinnaś dostawać jakieś pieniądze, tak samo powinna dostawać to każda osoba/rodzina prowadząca osobne gospodarstwo domowe. Albo - nie powinien dostawać nikt (co byłoby lepsze, bo w przypadku niemożliwej wersji pierwszej, wszelkie świadczenia pochodziłyby z kieszeni tych pracujących).
Tak że, wracając do tematu, to nie tak, że jestem cięta z zasady na wszystkie niepracujące panie. Bardziej na panie, które nie pracują, a uważają, że im się należy (na panów zresztą też). Wyjęłabym tylko spod tej ciętości osoby chore/niepełnosprawne, generalnie niezdolne do pracy (ale tak wiecie, serio-serio niezdolne ).
Witam net kobietki
Bardzo interesuje mnie jak postrzegacie kobiety, ktore siedza w domu na zasilkach?
Ja jestem cieta na taki sposob zycia.
W moim najblizszym otoczeniu jest taka osoba, ktora siedzi w domu i pobiera zasilki, alimenty i 500+. Twierdzi ona, ze nie ma nic w tym zlego i jesli Panstwo daje to sie jej nalezy..
Moze to ja jestem jakas inna i powinnam patrzec na to z przymrozeniem oka i przytakiwac ze dobrze robi?
Jestem osoba ktora patrzy przyszłościowo i troche boje sie ze kiedys to na mnie spadnie obowiazek utrzymywania.
Niech każdy robi jak uważa. A ty nie zazdrość jej. Nie musisz też jej przytakiwać.
Czy ta kobieta kradnie?
Mamy wolny kraj, a może nie?
Cwaniaków nie brakuje, po co ktoś ma iść do pracy, jak tu 500 plus, tam 500 plus, jakiś zasiłek, za pomogą, tu dodatek i "po co ja mam iść do pracy, jeszcze nie zglupiałam. Jak państwo daje to biorę, nie jestem taka durna jak te baby co chodzą do pracy "- jak to powiedziała moja sąsiadka od lat zasiedxiala w domu, z telefonem za 3 tys zł
Nierobów pełno dookoła, taki system mamy.
No i za kilka lat będzie problem - jak to odkręcić. Czemu my musimy tak powielać zachodnie błędy...
No i za kilka lat będzie problem - jak to odkręcić. Czemu my musimy tak powielać zachodnie błędy...
Bo większość ludzi to ignoranci... I mają możliwość głosu
Witam net kobietki
Bardzo interesuje mnie jak postrzegacie kobiety, ktore siedza w domu na zasilkach?
Ja jestem cieta na taki sposob zycia.
W moim najblizszym otoczeniu jest taka osoba, ktora siedzi w domu i pobiera zasilki, alimenty i 500+. Twierdzi ona, ze nie ma nic w tym zlego i jesli Panstwo daje to sie jej nalezy..
Moze to ja jestem jakas inna i powinnam patrzec na to z przymrozeniem oka i przytakiwac ze dobrze robi?
Jestem osoba ktora patrzy przyszłościowo i troche boje sie ze kiedys to na mnie spadnie obowiazek utrzymywania.
Ktos tu ma zal d.. ;P
Osobiscie nie chciałabym ani tych zawrotnych zasilkow,( alimenty to tez chyba na dzieci się bierze, a nie na własne luksusy), ani tego byczenia się w domu przy wychowywaniu 3 dzieci :roll: , ale jak ktoś tak woli, i do tego państwo mu umozliwia, to niech zyje jak chce, i nikomu nic do tego.
Alutkka napisał/a:Witam net kobietki
Bardzo interesuje mnie jak postrzegacie kobiety, ktore siedza w domu na zasilkach?
Ja jestem cieta na taki sposob zycia.
W moim najblizszym otoczeniu jest taka osoba, ktora siedzi w domu i pobiera zasilki, alimenty i 500+. Twierdzi ona, ze nie ma nic w tym zlego i jesli Panstwo daje to sie jej nalezy..
Moze to ja jestem jakas inna i powinnam patrzec na to z przymrozeniem oka i przytakiwac ze dobrze robi?
Jestem osoba ktora patrzy przyszłościowo i troche boje sie ze kiedys to na mnie spadnie obowiazek utrzymywania.Ktos tu ma zal d.. ;P
Osobiscie nie chciałabym ani tych zawrotnych zasilkow,( alimenty to tez chyba na dzieci się bierze, a nie na własne luksusy), ani tego byczenia się w domu przy wychowywaniu 3 dzieci :roll: , ale jak ktoś tak woli, i do tego państwo mu umozliwia, to niech zyje jak chce, i nikomu nic do tego.
To państwo to my, więc można powiedzieć że to my umożliwiamy. Nie nazywałbym tego żalem dupy, bo nie każdemu musi pasować, że jego podatki idą na zasiłki i alimenty
26 2019-05-04 18:18:45 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-05-04 18:19:47)
Benita72 napisał/a:Alutkka napisał/a:Witam net kobietki
Bardzo interesuje mnie jak postrzegacie kobiety, ktore siedza w domu na zasilkach?
Ja jestem cieta na taki sposob zycia.
W moim najblizszym otoczeniu jest taka osoba, ktora siedzi w domu i pobiera zasilki, alimenty i 500+. Twierdzi ona, ze nie ma nic w tym zlego i jesli Panstwo daje to sie jej nalezy..
Moze to ja jestem jakas inna i powinnam patrzec na to z przymrozeniem oka i przytakiwac ze dobrze robi?
Jestem osoba ktora patrzy przyszłościowo i troche boje sie ze kiedys to na mnie spadnie obowiazek utrzymywania.Ktos tu ma zal d.. ;P
Osobiscie nie chciałabym ani tych zawrotnych zasilkow,( alimenty to tez chyba na dzieci się bierze, a nie na własne luksusy), ani tego byczenia się w domu przy wychowywaniu 3 dzieci :roll: , ale jak ktoś tak woli, i do tego państwo mu umozliwia, to niech zyje jak chce, i nikomu nic do tego.
To państwo to my, więc można powiedzieć że to my umożliwiamy. Nie nazywałbym tego żalem dupy, bo nie każdemu musi pasować, że jego podatki idą na zasiłki i alimenty
To pięknie, ale nie wydaje mi się, zeby akurat dystrybucja finansów panstwowych to było do końca to, co mierzi autorkę najbardziej, raczej obstawiam wlasnie ow bol d., ze są kobiety, które tak wybierają (bo mogą). 500+ tez pobierają chyba wszyscy uprawnieni i nikt im tego nie wypomina. A co do podatkow, to pelna zgoda, tez bym widziala inne priorytety, ale coz ;P
Osobiscie nie chciałabym ani tych zawrotnych zasilkow,( alimenty to tez chyba na dzieci się bierze, a nie na własne luksusy), ani tego byczenia się w domu przy wychowywaniu 3 dzieci :roll: , ale jak ktoś tak woli, i do tego państwo mu umozliwia, to niech zyje jak chce, i nikomu nic do tego.
Uważam podobnie.
Poza tym pytam - kto z was potrafi utrzymać dziecko za 500zł miesięcznie? Napiszcie - kto jest taki gospodarny i oszczędny. Przyznam się, że ja nie potrafię.
to samo pytanie czasem zadaję - jaka to musiała być praca, i na jakich warunkach, jeśli ktoś zdecydował się na rezygnację. Zgadzam się z postami nr 26,27 wiem po sobie, pamiętam jak było 7 lat temu, jak doceniłbym możliwość spędzenia w spokoju kilku miesięcy w celu poszukania lepszej możliwości chociażby za 1500 zł netto (w 2012 r. minimalna krajowa wynosiła około 1100 zł netto). Nie wiem jak radzili sobie studenci których dotyczyła standardowa odpłatność za transport publiczny, bo moje finanse były na pograniczu. Dopiero po dwóch latach udało się zajść wyżej, uprzednio sporo podróżując na szkolenia czy egzaminy związane z międzynarodowymi certyfikatami, i w wielu przypadkach to nic nie zmieniało przy twardych wymaganiach w postaci wykształcenia i stażu. Aczkolwiek wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Podatki to inny temat:) oczywiście nie każdy może być zadowolony, niemniej "moje" podatki to niewielka część całości, i w niewielkim stopniu mogę też wpływać na to co dzieje się z tymi pieniędzmi - publicystyka, oddawanie głosu podczas wyborów. Poza tym budżet państwa ma też inne dochody:)
To państwo to my, więc można powiedzieć że to my umożliwiamy. Nie nazywałbym tego żalem dupy, bo nie każdemu musi pasować, że jego podatki idą na zasiłki i alimenty
Oczywiście, że tak. Mnie na przykład naprawdę wkurza, że z mojego portfela zabiera się coraz więcej, wszystko wokół drożeje, co przecież ma ścisły związek z socjalem, a wszystkie te podatki i inne daniny przeznaczane są na tzw. polityczną korupcję (w tym kontekście jest to wyrażenie ostatnich dni). Z pustego to i Salomon nie naleje, więc żeby komuś dać, najpierw trzeba komuś innemu zabrać, a choć jak najbardziej zgadzam się, że powinno się wspierać najuboższych, rozumiem też jak ten organizm zwany państwem działa i że trzeba wziąć pod uwagę wszystkie grupy społeczne, to zauważmy, że nasz kraj wyraźnie choruje. To nie jest normalne, żeby człowiek, który sobie radzi, coraz bardziej był przyciskany, żeby nie użyć brzydkiego określenia 'dojony', zaś korzystający z socjalu śmiali się z naszej naiwności. Ba, niektórym nie chce się podnieść swoich czterech liter, bo im się to zwyczajnie nie opłaci. Tylko tyle i aż tyle w tym temacie.
To nie jest normalne, żeby człowiek, który sobie radzi, coraz bardziej był przyciskany, żeby nie użyć brzydkiego określenia 'dojony', zaś korzystający z socjalu śmiali się z naszej naiwności. Ba, niektórym nie chce się podnieść swoich czterech liter, bo im się to zwyczajnie nie opłaci. Tylko tyle i aż tyle w tym temacie.
Wiec raczej nalezaloby mieć pretensje do rządzących, a nie do ludzi, którzy z socjalu korzystają (jeszcze raz powtorze, bo mogą). Moim zdaniem kierujecie swe frustracje w niewlasciwym kierunku.
Dlaczego? Można mieć i do tych, i do tych. Jeżeli Wojtuś rąbnie Oleńce piórnik i przekaże go obserwującej całe zajście Marysi, to Oleńka może być na Wojtusia wściekła, a do Marysi czuć obrzydzenie, że piórnik przyjęła.
32 2019-05-05 21:50:30 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-05-05 21:55:30)
Witam net kobietki
Bardzo interesuje mnie jak postrzegacie kobiety, ktore siedza w domu na zasilkach?
Ja jestem cieta na taki sposob zycia.
W moim najblizszym otoczeniu jest taka osoba, ktora siedzi w domu i pobiera zasilki, alimenty i 500+. Twierdzi ona, ze nie ma nic w tym zlego i jesli Panstwo daje to sie jej nalezy..
Moze to ja jestem jakas inna i powinnam patrzec na to z przymrozeniem oka i przytakiwac ze dobrze robi?
Jestem osoba ktora patrzy przyszłościowo i troche boje sie ze kiedys to na mnie spadnie obowiazek utrzymywania.
Cóż... Jeżeli ten ktoś spełnia formalne warunki przyznania mu finansowej pomocy ze strony państwa, to idąc Twoim tokiem rozumowania, możemy być "cięci" jedynie na państwo, że w ogóle dopuszcza jakiekolwiek formy pomocy społecznej. Pomijam tutaj kwestię kryteriów według których następuj przyznawanie i różnicowanie tej pomocy.
A więc albo zgadzamy się na istnienie finansowej pomocy państwa, albo mierzymy nasz wszystkich jedną miarą. Pamiętaj jednak o tym, że nie ma większej niesprawiedliwości niż "jedna miara dla wszystkich".
Mieszkam w mieście, pracuję na wsi. Część kobiet przeznaczyło 500+ na spłatę długów, wcale nie zrezygnowały z pracy. Część kupiła za to stare auta, dzięki czemu mają możliwość dojeżdżać do pracy, np. w mieście. Zostały w domu te, która mają kilkoro dzieci i/lub starszych rodziców na głowie. Pewno także jakaś grupa patologii, żyjące na socjalu, ale ja akurat nie mam takich obserwacji.
Część kobiet przeznaczyło 500+ na spłatę długów, wcale nie zrezygnowały z pracy. Część kupiła za to stare auta, dzięki czemu mają możliwość dojeżdżać do pracy, np. w mieście. Zostały w domu te, która mają kilkoro dzieci i/lub starszych rodziców na głowie. Pewno także jakaś grupa patologii, żyjące na socjalu, ale ja akurat nie mam takich obserwacji.
Jeśli już o samym programie 500+ mowa, to Ustawa z dnia 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (to właśnie ów rzeczony program powszechnie nazywany 500+) wyraźnie mówi:
Art. 4. 1. Celem świadczenia wychowawczego jest częściowe pokrycie wydatków związanych z wychowywaniem dziecka, w tym z opieką nad nim i zaspokojeniem jego potrzeb życiowych.
Czyli nie na spłacanie własnych długów, kupowanie samochodów ani żadnych innych służących rodzicom dóbr. Ktoś może powiedzieć, że się czepiam, ale skoro już na ten temat dyskutujemy, to chyba warto i na to zwrócić uwagę.
A to jest interesujące ujęcie tematu. Bo z jednej strony może lepiej tak, niżby później miała się pojawić seria artykułów "bezduszny komornik zabrał dziecku rowerek". Z drugiej - zależy, skąd się te długi wzięły. Bo mogło być tak, że mimo braku funduszy rodzice kombinowali, jak mogli, żeby temu dziecku zapewnić niezbędne minimum, a mogło być tak, że pan potrzebował nowego smartfona, a pani - regularnych wizyt u kosmetyczki, tony ciuchów i wakacji w miejscu, gdzie selfie dostają najwięcej lajków.
I jestem szczerze ciekawa, jak to wyglądałoby od strony prawnej z tym samochodem. No bo stricte dla dziecka to on nie jest, ale jeżeli faktycznie komuś umożliwi pracę, to trudno uznać, że decyzja była niewłaściwa - ostatecznie dziecko więcej skorzysta na regularnej pensji rodzica niż na tych 500 zł wydanych na nie w całości. Coś jakby rodzic sam zamienił rybę na wędkę.
36 2019-05-06 07:52:23 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2019-05-06 08:04:29)
Nie mogę się z tym zgodzić. Jak matka kupi auto, to dzieci też z niego korzystają. Ma możliwość pojechać do wsi obok, gdzie jest market, zrobić tańsze i lepsze zakupy, jechać z dziećmi do lekarza itp.
Wyremontują w domu dach, to i dzieci mają ciepło.
Ja nigdy z tego świadczenia nie korzystałam, ale nie żałuję tego cudzym dzieciakom. Na pełne wakacyjne ośrodki aż miło popatrzeć. Na te remontowane na wsi domy też. Byle z tym rozdawnictwem nie przesadzić, bo to się niestety ostatnio dzieje.
Edit- skąd się wzięły długi? Bo trudno jest spiąć budżet, jeśli pensja to najniższa krajowa, a o pracę bardzo trudno. Teraz kobiety mają możliwość wyjazdu do pracy w mieście, więc i pracodawca na wsi musi się bardziej postarać, by tych dobrych ludzi zatrzymać.
Z tym autem brzmi rozsądnie... dopóki się nie weźmie pod uwagę, że istnieją ludzie już pracujący, którzy auta nie mają, z czego wynika, że dokładają się komuś do czegoś, na co sami nie mogą sobie pozwolić. Super sprawa.
Z tego samego powodu od zawsze irytowały mnie wszelkie wyjazdy wakacyjne itp. Rozumiem, że fajna rozrywka, że odpowiednie mogą poszerzyć horyzonty, ale są też dzieci rodziców pracujących, które na żadne takie sponsorowane wakacje się nie załapią i nie pojadą nigdzie, a znowu ich rodzice, odprowadzając podatki, dorzucają się do wakacji innych dzieci. Na miejscu tych rodziców pewnie trafiłby mnie szlag. U nas w mieście były organizowane półkolonie, z ciekawym programem, bo i okolica mocno turystyczna, płatne, a dla najbiedniejszych - darmowe. Większość turnusów zajęta przez dzieci, których rodzice nigdy nie skalali się pracą. Skąd wiem? Znajoma dorabiała tam jako opiekunka, żeby swojej córce zapewnić choć taką namiastkę wakacji. I nie dziwię się jej frustracji, skoro musiała dzień w dzień patrzeć na to, jak inni dostają za darmo - i to nie robiąc przy tym zupełnie nic - coś, na co ona musiała dodatkowo pracować.
No ale Ci pracujący też właśnie dostają to 500+, a pieniądze lądują w portfelu, z którego idzie na wszystko, także na dzieci. Im więcej kasy, tym większy kawałek torta pójdzie na dzieci. Z tym zakupem auta to był taki skrót.
Kolejna sprawa:
"500 plus spowodowało, że więcej Polaków było „stać na pracę”. Mogli oni zapewnić opiekę nad dziećmi. Wciąż brakuje dobrej oferty żłobkowej czy taniej opieki w domu nad dzieckiem do 3. roku życia. W stolicy stawka godzinowa dla opiekunki wynosi między 15 a 25 zł. Przy 8 godzinach pracy trzeba się liczyć z kosztem ok. 3 tys. zł. Prywatny żłobek to koszt rzędu 1–1,5 tys. zł. A liczba miejsc w państwowych nadal jest niewystarczająca. Że jest to faktycznie problem, potwierdzają również najnowsze badania GUS."
Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, kto jest autorem badań ( w tym przypadku GUS). Niemniej jednak, te pesymistyczne prognozy o dezaktywacji zawodowej kobiet wcale się nie sprawdziły, a są nawet badania, że ta aktywność wzrosła ("Sensacyjne wyniki badania GUS. 500+ jednak zachęca do podejmowania pracy", Gazeta Prawna 02.01.2019, 07:23; Aktualizacja: 02.01.2019, 08:39)
o ile to nie jest jakaś kompletna patologia, która bóg wie na co te zasiłki przeznacza - nie mam nic przeciwko
40 2019-07-19 03:15:47 Ostatnio edytowany przez Alutkka (2019-07-19 03:18:43)
Dlugo tu nie zagladalam, nie myslalam ze watek ten bedzie mial takie zainteresowanie.
Otoz, nie zazdrosze wcale ze taka osoba siedzi na "zasilku". Ale strasznie mnie irytuje takie podejscie "Panstwo daje, to ja bede palic glupka i bede korzystac". Urzad pracy wielokrotnie proponowal podjecie pracy, wysylal na spotkania z pracodawcami. Konczylo sie zawsze kombinowaniem, co zrobic zeby tylko nie pojsc do pracy.
Jesli chodzi o mnie, tez proponowalam i to nie jednokrotnie prace, na dobrych warunkach w fabryce gdzie mam tam jakies "znajomości".
Osoba o ktorej jest tu mowa, uwaza ze nie oplaca sie jej isc do pracy, bo straci alimenty z funduszu, i jakies tam zapomogi z opieki- wyjdzie wtedy podobnie jak teraz z kasa, ale bedzie wiecej poza domem.
Mysle, ze robi zle. Kwestia zasilkow tez nie podoba mi sie do konca...
Najgorsze jest to, ze jestem wzywana co jakis czas do opieki spolecznej w sprawie alimentow..
Zaznacze jeszcze, ze osoba ta jest w pelni sprawna zeby podjac prace..
41 2019-07-19 03:26:19 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-07-19 03:26:37)
zależy jaka to praca, jeśli jakaś rozwojowa z perspektywami awansu i rozwoju kwalifikacji np. oprogramowanie biurowe, to wolałbym pracować nawet za minimum krajowe zamiast zasiłków, ale jeśli praca fizyczna na 3 zmiany bez żadnych perspektyw poprawy na przyszłość, to wg. mnie bardzo dobrze żeby dziewczyny zamiast tego będąc na zasiłku np. zajmowały się domem albo dziećmi, czy czymkolwiek innym chcą.
To te 2 mln rodakow ktore wyjechało na zachod w ciagu ostatnich 15 lat dopiero powinno drażnic. Ilez to historii było o ludziach ktorzy w Polscd nie mili nic a na zachodzie dostali mieszkanie socjalne i zasiłek. To nie drażni? Bo to nie z polskich podstków? No ale Anglików czy Holendrów draznic musi okrótnie.
Otoz, nie zazdrosze wcale ze taka osoba siedzi na "zasilku". Ale strasznie mnie irytuje takie podejscie "Panstwo daje, to ja bede palic glupka i bede korzystac". Urzad pracy wielokrotnie proponowal podjecie pracy, wysylal na spotkania z pracodawcami. Konczylo sie zawsze kombinowaniem, co zrobic zeby tylko nie pojsc do pracy.
Jesli chodzi o mnie, tez proponowalam i to nie jednokrotnie prace, na dobrych warunkach w fabryce gdzie mam tam jakies "znajomości".
Osoba o ktorej jest tu mowa, uwaza ze nie oplaca sie jej isc do pracy, bo straci alimenty z funduszu, i jakies tam zapomogi z opieki- wyjdzie wtedy podobnie jak teraz z kasa, ale bedzie wiecej poza domem.
Mysle, ze robi zle. Kwestia zasilkow tez nie podoba mi sie do konca...
Najgorsze jest to, ze jestem wzywana co jakis czas do opieki spolecznej w sprawie alimentow..
Zaznacze jeszcze, ze osoba ta jest w pelni sprawna zeby podjac prace..
Na pewno nie jest dobrze, kiedy państwo stwarza takie warunki, by nie oplacalo się pracować, a teraz powoli dochodzi do takich absurdow.
44 2019-07-19 11:14:13 Ostatnio edytowany przez misiando (2019-07-19 11:15:54)
Skoro dają, to się bierze. Racjonalne jest kolekcjonować zasiłki i na tym się skupić, jeśli nie ma się odpowiednich umiejętności zarobkowych.
To rząd i parlament, a teraz jednoosobowo Jarosław, są od kształtowania polityki. Przez 500+ płacę wyższe podatki, a przez wygonienie części kobiet z rynku pracy podniosły się zarobki tych, które zostały, stąd więcej płacę za np. fryzjera. Żebym jeszcze miał przedszkole niepubliczne lub wynajmował mieszkanie rodzinom z dziećmi, to może mógłbym z nich więcej zedrzeć, a tak? Same koszty (o demografii proszę mi nic nie mówić, bo efektu nie widać; efektywniej byłoby te 22 miliardy rocznie na in vitro wydać) i zero zysku (dla mnie).
EDIT
Literówki, interpunkcja.
Jest taka możliwość, dano im to korzystają.
Bardzo i trochę mniej bogaci też biorą zasiłki bez żadnego oporu.
Uwaga, nie 22mld, a 41mld na samo 500+
Za to można opłacić 2 mln procedur in vitro, ale epidiaskop zabrania. Tylko po bożemu, przy zgaszonym świetle i bez prezerwatywy. Jeden stosunek, jedno dziecko. Wkrótce w kodeksie karnym zakaz masturbacji, orala i anala. Bo nie produktywne.
System jest o tyle głupi, że przy pobieraniu zasiłku, który jak najbardziej się należy nie można osiągnąć dochodu z innego źródła. Skoro nie można, to się nie osiąga lub kombinuje
Bardzo i trochę mniej bogaci też biorą zasiłki bez żadnego oporu.
Ale chyba nie zasiłki dla bezrobotnych, bo o tym tu mówimy?
Przede wszystkim zasiłek zasiłkowi nie równy.
Są zasiłki z urzędu pracy- które przysługują osobom, które przepracowały określoną ilość czasu w określonych latach. taki zasiłek dostaje się czasowo, na okres maksymalnie roku i z miesiąca na miesiąc zasiłek jest coraz niższy. Ta kasa idzie ze składek, które odprowadzamy, czyli sami sobie na taki zasiłek zapracowaliśmy
Zasiłki macierzyńskie- jw. kobiecie, która przepracowała ileśtam czasu przysługuje zasiłek, wypłacany jest przez zakład pracy, jak kończy sie kobiecie umowa w trakcie urlopu macierzyńskiego- wychowawczego, zasiłek wypłaca zus- jest to finansowane ze składek, ktore kobieta odprowadzała pracując
zasiłki chorobowe, rehabilitacyjne, renty- wypłaca zus na podstawie dokumentacji medycznej, finansowane ze składek, które świadczeniobiorca odprowadzał pracując.
teraz przejdżmy do rozdawnictwa:
zasiłki z mopsu:
- zasiłek stały- substytut renty, dla osób, którym zus renty nie przyznał- bo są za zdrowi, nie ważne, czy pracowali, czy nie, jak mają stopień niepełnosprawności umiarkowany, lub znaczny dostają zasiłek stały, obecnie, jak nie ma się żadnego dochodu ów zasiłek wynosi 645 zł do tego mops ubezpiecza klienta. Zasiłek stały przysługuje też osobom, którym nie przysługuje emerytura, lub, kórych emerytura wynosi mniej niż te 645 zł.
-zasiłek okresowy- przyznawany okresowo, z powodu: bezrobocia, choroby, wielodzietności, wyjścia z więzienie wcześniej niż rok od zgłoszenia się do mopsu, jest mnóstwo tych powodów, nie bede wszystkiego wymieniać, dla samotnej osoby obecnie to jest 350,5 zł- kryterium dochodowe 701 zł, kryterium dochodowe na osobe w rodzinie 528zł
-zasiłki celowe na opał, żywność, ubranie, zakup czegoś: wersalki, kuchenki itp- zależne od budżetu mopsu i kryterium dochodowego jak w zasiłku okresowym.
Zasiłki i świadczenia przyznawane przez odłam mopsu- u mnie w mieście to się zwie centrum świadczeń socjalnych:
-zasiłki z tytułu wielodzietności- jak ma się wiecej niż 2 dzieci i odpowiednio niski dochód dostaje się takowy zasiłek, przyznawany osobno na kazde dziecko
zasiłki z tytułu samotnego wychowania, jak wyżej, z tym, że trzeba być samotnym rodzicem, jak rodzic drugi żyje, warunkiem do dostania tych 2 świadczeń są alimenty, jak nie żyje to renta rodzinna, chyba, że nie przysługuje, bo zmarły rodzic nie pracował.
-są jeszcze zasiłki dla dzieci które mają orzeczoną niepełnosprawność (dopiero od 16 roku życia nadaje sie stopień niepełnosprawności)
-dodatkowo, jak dziecko jest niepełnosprawne to rodzicowi przysługuje świadczenie za opiekę nad tym dzieckiem- warunkiem jest nie podejmowanie pracy zarobkowej.
-analogicznie można się tak opiekować współmałżonkiem, lub rodzicem- ale te świadczenia są niższe niż dla rodzica zajmującego się dzieckiem
i dopiero na koniec mamy sławetne 500 + więc jak widzicie to jest kropla w morzu rozdawnictwa. Osobiście jako pracownik socjalny, tępiący nierobów i starający sie nieba uchylić tym naprawdę potrzebującym, a np. wykukanym przez Zus pisze z pełną świadomością, że mopsy i wszystkie zasiłki powinny być zlikwidowane, albo po prostu przyznawane na innych zasadach. Powinien być wiekszy przesiew klientów, pracownik socjalny powinien mieć więcej narzędzi, by tępić nieróbstwo, czy bronić dzieci, niepełnosprawnych, potrzebujących w rodzinach patologicznych- ale to długi temat nie na ten wątek.
Tak czy siak, ja mam dość tego burdelu i chyba będę się przekwalifikowywać, a jak mi sie nie uda to wolę iść na kasę do biedronki, niż wracać do tego cyrku. chociaż samą pracę lubiłam i to bardzo.