Hej wszystkim,
Z moim byłym rozstalismy się prawie dwa lata temu, była próba powrotu, nieudana. Ogólnie okazał się nie do końca tym, za kogo go miałam. Zawsze miałam go za wartościowego człowieka, czułam się szczęśliwa, dogadywalismy się, przyjaźnilismy przez wiele lat, nasze rodziny się znały. Mam wiele dobrych wspomnień. Pomagalismy sobie. bardzo mocno wspierałam go w każdym jego posunięciu. Niestety okazało się, że jest kimś innym za kogo się podawał. Zdradził mnie, spotykał z inną za moimi plecami, historia jest dość nieciekawa ogólnie. Chciałam żebyśmy pomimo tego ratowali ten związek bo bardzo go kochałam. Nic z tego nie wyszło i dobrze. Nie chcę z nim być, nie po takich oszustwach i cieszę się, że doszłam do takiego punktu, że mogę to z pewnością powiedzieć. Rozstanie było trudne emocjonalnie. W kwestiach finansowych itp. dogadaliśmy się jednak, tutaj wielkich sporów nie było. Choc nie czułam aby mi to rekompensowalo cokolwiek.
Problem w tym, że rzeczony Pan zwierza się na temat naszego związku naszym znajomym, którzy w kolejności mówią to mi. Są to rzeczy raczej osobiste, nie życzę sobie aby o tym opowiadał. To raz. Dwa, wciąż czuje się pokrzywdzona. Nie dość, że zachował się tak a nie inaczej, to jeszcze opowiada rzeczy, dość powierzchownie przedstawiając cała sprawę. Gdzieś między wierszami próbuje chyba zrzucić na mnie odpowiedzialność za to, że zdradził. A ja nie odpowiadam za jego czyny. Mógł nasze problemy rozwiązać inaczej.
Meczy mnie to strasznie i zastanawiam się nad rozmowa z nim. Odnoszę wrażenie, że nie wszystko sobie wyjaśnilismy. Zastanawiam się jednak, czy taka rozmowa to dobre posunięcie i czy cokolwiek może dobrego przynieść.
Jestem ciekawa Waszych opinii.