Byliśmy razem przez rok. Wielka miłość, nasza pierwsza prawdziwa (choć mamy po 27 i 28 lat). Każdy dzień razem, mieszkanie razem przez kilka m-cy, podróże. Ma idealne wyobrażenie o związku, o ludziach "zero jedynkowe". Coś jest dla niego czarne lub białe. I taka też ja byłam w jego oczach. Po raz pierwszy rozstaliśmy się w sierpniu. Mieliśmy wtedy cały czas kontakt. Po niespełna 3 tyg. przyjechał do mojego miasta rodzinnego (250 km) i zabrał z powrotem do siebie. Miesiąc temu kolejny raz podjął decyzję o rozstaniu (ostatnimi czasy stale się kłóciliśmy). Pisałam do niego, dzwoniłam, przeżywałam. Odpuściłam jakieś 2 tyg. temu. Zamilkłam. 5 dni temu spotkałam go przypadkowo w lokalu. Poszłam z chłopakiem przyjaciółki, on siedział w towarzystwie 3 dziewczyn. Byłam zszokowana jego obecnością, bo jest to typ samotnika, domatora (ok, miał wtedy urodziny...) Zaczęłam witać się ze wszystkimi chłopakami, on - widząc to, nie wytrzymał, ubrał się momentalnie i poszedł. Zadzwonił do mnie wczoraj. Nie odebrałam. Po 15 min. dostałam sms'a z prośbą o usunięcie zdjęć razem z nim. Oddzwoniłam. Rozmawialiśmy 3-krotnie, łącznie ze 2,5h. Najpierw krzyczał, był niesamowicie rozemocjowany. Mówił, że mam dać mu żyć (?!) (odpuściłam go, nie odzywam się, dodam jeszcze, że odblokował mnie wczoraj z rana na wszystkich portalach). Śledzi wszystkie lajki na IG. Później się uspokoił. Miał pretensje, że "spotykam się z gachami", że pocieszyłam się momentalnie, że bardzo by chciał, żebym z kimś się przespała, bo to "ułatwiłoby mu wszystko" i umiałby całkowicie odpuścić, że pewnie wypisują do mnie jego koledzy, bo podobam im się itd., itp. Zdjęcia zaczęły mu teraz przeszkadzać, bo twierdzi, że 'przyprawiam mu rogi'. Odznaczyć się z nich z kolei nie chce. Mówił, że spotkał się wtedy z koleżanką ze studiów (zaczął się tlumaczyć, opowiadać, jak to obecnie super u niego), że wychodzi z domu, bo nie może usiedzieć; że wszyscy go pytają, dlaczego jest taki smutny, że zaczął palić papierosy... Im dłużej rozmawialiśmy, tym było lepiej i nawet zaczął opowiadać, co dostał pod choinkę. Zastanawiam się po prostu, po co on zadzwonił z pretensjami w wieczór wigilijny.
1 2018-12-25 14:46:36 Ostatnio edytowany przez aalicja28 (2018-12-25 15:06:29)
Odpuść, zablokuj każdą możliwość kontaktu i do przodu. Tyle.
Chyba powinniście oboje nieco dorosnąć. Przeprowadźcie ze sobą normalną rozmowę, ustalcie czy coś chcecie od siebie, czy nie. Jeżeli w ciągu roku narodziła się wielka miłość, to najwidoczniej jeszcze Was trochę trzyma. Jeżeli nic od siebie nie chcecie, to jedyną opcją jest zapewne unikanie dalszego kontaktu w miarę możliwości.
Dramaking.... I tyle w temacie.