Chyba mam za duże wyobrażenia? Dziewczyny w szkole, na studiach, w pracy zawsze były niedostępne, nie zwracały uwagi na mnie. Zajmowałem się nauką, szkoleniami, rozwojem firmy, byłem nieciekawy w przeciwieństwie do osób potrafiących się bawić.
Od dawna wchodzę na stronę z czatem, lubię rozmawiać z dziewczynami. Po latach zauważyłem, że około 99% rozmów przebiega tak: dziewczyna chce znać miasto, wiek, zdjęcie. Dawniej rozpoczynałem takie rozmowy, jednak stwierdziłem że skutkiem na ogół jest zamknięcie okna albo oczekiwanie szybkiego "konkretnego" umówienia się. Nie czuję się dobrze przez takie traktowanie, chciałbym relacji innego typu. Rozmowa z dziewczynami powinna być łatwiejsza, one często narzekają na zboczeńców którzy oczekują tylko jednego. Ja odbiegam od tego schematu, mimo to nie mam powodzenia. Około 1% dziewczyn (tych, które ja spotykam - nie jest to uogólnienie na całe społeczeństwo) potrafi porozmawiać w bardziej kreatywny sposób. Wtedy zaczynam chętnie pisać, mam dużo tematów do rozmów. Gdzieś popełniam błąd, bo również takie rozmowy szybko kończą się.
Przez te lata trafiła mi się zaledwie jedna dziewczyna, z którą rozmawiało się najlepiej. Była sporo starsza, miała męża, od początku było ustalone że relacja to przyjaźń. Dla mnie była to neutralna informacja, koncentrowałem się na dziewczynie, wyłączność nie jest mi potrzebna, ale gdyby okoliczności to uzasadniały nie zostawiłbym dziewczyny samej (takie jak np. przemoc domowa). Rozmowy były wielogodzinne o wszystkich tematach, z nikim nie spędzało mi się tak czasu. Potrafiliśmy całą noc pisać sms-y o różnych fantazjach. W pewnym momencie skończyło się, dziewczyna zmniejszyła kontakt, mówiła że musi zająć się pracą. Byłem chętny do pomocy, okazałem to kilka razy, więcej prób byłoby narzucaniem się. Nie oczekiwałem nic więcej bo od początku było to ustalone, ale to był jedyny raz że czułem jakbym miał przyjaciółkę i było mi przykro z powodu takiego nagłego zakończenia.
Zdarzyła się tylko jedna dziewczyna z którą tak się czułem, wśród 4-cyfrowej liczby tych, które spotkałem na stronie - czyli około 0.02%. Moje wyobrażenia uniemożliwiają mi czerpanie radości z relacji. Czasem myślę sobie, o ile łatwiej mają chłopacy, którym wystarcza miasto, wiek, zdjęcie, i którzy potrafią umawiać się "konkretnie".