Hej wszystkim. Mam rozterkę uczuciowa i nie wiem myśleć robić. Ale do sedna.
W lipcu poznałem pewna kobietę. Kobietę z dzieckiem która do dziś jest w małżeństwie(ślub cywilny) . Rozwód to kwestia czasu. Bardzo źle trafiła. Była zakochana i jej mąż narobił strasznego bigosu. Najprawdopodobniej będzie miała długi do spłacenia w przyszłości od skarbówki. Powiem krótko zaangażowałem się w ta relacje. Spoytkamy sie od jakiegoś czasu i padła wspólnie deklaracja że jesteśmy parą. Był seks. Odwiedziny w domu, wspólne spotkania. Ostatnio coś w mnie pękło i stwierdziłem, żeby dać czas naszej znajomości, by spokojnie uregulowała rozwód. A ja daje czas na przemyślenie tej sprawy na chłodno. Czuła się pokrzywdzona gdy z taką deklaracja wyskoczyłem ale mam na myśli dobro dla nas. Nie chcę, żeby jej mąż obecny dowiedział się o naszej znajomości, więc stwierdziłem żeby dać czas i ograniczyć spotkania. Też to dla mnie trudne jest. Nie chcę jej krzywdzić.
Ale do rzeczy... Czy taka relacja ma sens? Czy taki związek ma przyszłość? Chciałbym mieć swoje dziecko, ślub kościelny a partnerka może mieć długi. O wychowanie dziecka jej nie widzę problemu. Ojciec będzie miał ograniczenie praw i jest nieodpowiedzialnym człowiekiem. Kobieta nie pracuje, nie ma dochodu mieszka w rodzinnym domu. Mały ma 1.5roku.