Bardzo długo byłam sama. Jestem dosć nieśmiała. Potrzebuję trochę czasu żeby poczuć się przy kimś swobodnie.Jakiś czas temu poznałam kogoś, długo się mijaliśmy ale w końcu nawiązaliśmy kontakt i poszło. Pierwsza, druga randka było ok, a póżniej zaczęły wychodzić kwiatki. Jest flirciarzem, ma bardzo dużo koleżanek, dużo z nimi rozmawia tak o życiu, komplementuje, nawet przytuli, lubi dać wsparcie gdy mają problemy. Taki domorosły psycholog, wysłucha, doradzi czy nakrzyczy. Mówił ze jest wierny i powinnam mu ufać. A ja jestem bardzo zazdrosna, bolało mnie jego zachowanie, ale nic nie mówiłam i dalej się z nim spotykałam. Nie byłam szczera i w efekcie zamiast się przed nim otwierać to zamykałam się jeszcze bardziej. Mówił że cierpliwie poczeka. Mam wrażenie że oczekiwał że postawię bo do pionu, zrobię cokolwiek. Nic, zdawałam że nie ma tematu. Czasem jakąś szpilę wbilam i tyle.
Ciężko to opisać, oboje jesteśmy po trudnych przejściach. Ja poraniona, wycofana A jemu chyba potrzeba bliskości.
W końcu urwało się, nie spotykamy się, pisaliśmy o niczym aż do całkowitego zaniku. Bez słowa wyjaśnienia.
Tylko, że nie mogę o nim zapomnieć. Jestem taka rozżalona że nic z tego nie wyszło.
Chciałabym cofnąć czas i zacząć od początku.
Bardzo długo byłam sama. Jestem dosć nieśmiała. Potrzebuję trochę czasu żeby poczuć się przy kimś swobodnie.Jakiś czas temu poznałam kogoś, długo się mijaliśmy ale w końcu nawiązaliśmy kontakt i poszło. Pierwsza, druga randka było ok, a póżniej zaczęły wychodzić kwiatki. Jest flirciarzem, ma bardzo dużo koleżanek, dużo z nimi rozmawia tak o życiu, komplementuje, nawet przytuli, lubi dać wsparcie gdy mają problemy. Taki domorosły psycholog, wysłucha, doradzi czy nakrzyczy. Mówił ze jest wierny i powinnam mu ufać. A ja jestem bardzo zazdrosna, bolało mnie jego zachowanie, ale nic nie mówiłam i dalej się z nim spotykałam. Nie byłam szczera i w efekcie zamiast się przed nim otwierać to zamykałam się jeszcze bardziej. Mówił że cierpliwie poczeka. Mam wrażenie że oczekiwał że postawię bo do pionu, zrobię cokolwiek. Nic, zdawałam że nie ma tematu. Czasem jakąś szpilę wbilam i tyle.
Ciężko to opisać, oboje jesteśmy po trudnych przejściach. Ja poraniona, wycofana A jemu chyba potrzeba bliskości.
W końcu urwało się, nie spotykamy się, pisaliśmy o niczym aż do całkowitego zaniku. Bez słowa wyjaśnienia.
Tylko, że nie mogę o nim zapomnieć. Jestem taka rozżalona że nic z tego nie wyszło.
Chciałabym cofnąć czas i zacząć od początku.
Czasu cofnąć nie można, ale dobrze wyciągnąć wnioski.
To, że nie potrafiłaś być szczera i bezpośrednio mówić o swoich odczuciach, tylko sfrustrowana, zazdrosna i zła wbijałaś po cichu szpile to jedna strona medalu. Z drugiej strony jest on i gdyby jemu zależało na tej relacji to by jej nie odpuścił. Może to taki typ, który lubi mieć tylko grono przyjaciółek i jedna mniej nie robi różnicy.
Wnioski to napewno, nad tym popracuję, żeby tak nie dusić w sobie. Bo po pierwsze sama ze sobą nie wytrzymam, a co mówić o reszcie świata.
A pogubić się przy nim łatwo. Mówił, że koleżanki to co innego, ale w takich relacjach damsko męskich to się wstydzi i taki śmiały nie jest. No ciężko było. Może i dobrze, chyba zbyt wiele by mnie to kosztowało. Wogóle to trochę za mało rozmawialiśmy, choć jak ma mnie to owszem sporo. Z nikim się tyle nie napisałam.
Czekaj, czyli na 3 randce już chciałaś wymagac od niego aby nie miał żadnej kolezanki i najlepiej w ogóle nie patrzyl na plec przeciwną? A na 4 mial sie oświadczyć?
Nie jesteś gotowa na randkowanie A co dopiero mówić o zwiazku
5 2018-11-25 11:13:05 Ostatnio edytowany przez balin (2018-11-25 11:25:50)
ania 38 trzeba wreszcie wyjść ze swojego "poranionego" świata i otworzyć się na ludzi. Nauczyć się flirtować, śmiać, nie bać kontaktów z facetami. Gdy wyjdziesz ze swojego ciemnego świata zobaczysz, że ludzie nawet nieznajomi potrafią się do siebie uśmiechać, rozmawiać. Co nie musi oznaczać, że maja względem siebie związkowe oczekiwania.
A tego poprzedniego sobie odpuść, nie wchodzi się do tej samej rzeki, a po drugie jest szansa na coś nowego, ciekawego. Dobre nawet dla samego wyrabiania się w towarzystwie.
Czekaj, czyli na 3 randce już chciałaś wymagac od niego aby nie miał żadnej kolezanki i najlepiej w ogóle nie patrzyl na plec przeciwną? A na 4 mial sie oświadczyć?
Nie jesteś gotowa na randkowanie A co dopiero mówić o zwiazku
Nie wymagałam, bo to byłoby chore. Takie to dziwne uczucie kiedy wydaje Ci się że ktoś traktuje Cię wyjątkowo A okazuje się że gó...no prawda. Bo taki jest dla wszystkich z tą różnicą że ze mną będą uciechy cielesne
Czekaj, czyli na 3 randce już chciałaś wymagac od niego aby nie miał żadnej kolezanki i najlepiej w ogóle nie patrzyl na plec przeciwną? A na 4 mial sie oświadczyć?
Nie jesteś gotowa na randkowanie A co dopiero mówić o zwiazku
Nie wymagałam, bo to byłoby chore. Takie to dziwne uczucie kiedy wydaje Ci się że ktoś traktuje Cię wyjątkowo A okazuje się że gó...no prawda. Bo taki jest dla wszystkich z tą różnicą że ze mną będą uciechy cielesne
Czekaj, czyli na 3 randce już chciałaś wymagac od niego aby nie miał żadnej kolezanki i najlepiej w ogóle nie patrzyl na plec przeciwną? A na 4 mial sie oświadczyć?
Nie jesteś gotowa na randkowanie A co dopiero mówić o zwiazku
Nie wymagałam, bo to byłoby chore. Takie to dziwne uczucie kiedy wydaje Ci się że ktoś traktuje Cię wyjątkowo A okazuje się że gó...no prawda. Bo taki jest dla wszystkich z tą różnicą że ze mną będą uciechy cielesne
ja86 napisał/a:Czekaj, czyli na 3 randce już chciałaś wymagac od niego aby nie miał żadnej kolezanki i najlepiej w ogóle nie patrzyl na plec przeciwną? A na 4 mial sie oświadczyć?
Nie jesteś gotowa na randkowanie A co dopiero mówić o zwiazku
Nie wymagałam, bo to byłoby chore. Takie to dziwne uczucie kiedy wydaje Ci się że ktoś traktuje Cię wyjątkowo A okazuje się że gó...no prawda. Bo taki jest dla wszystkich z tą różnicą że ze mną będą uciechy cielesne
I gotowa nie Jestem, dorwałam się jaj szczerbaty do sucharów, nieporadnie, jak ćma. Ale i tak mi szkoda. Nauczka na przyszłość.
ania 38 trzeba wreszcie wyjść ze swojego "poranionego" świata i otworzyć się na ludzi. Nauczyć się flirtować, śmiać, nie bać kontaktów z facetami. Gdy wyjdziesz ze swojego ciemnego świata zobaczysz, że ludzie nawet nieznajomi potrafią się do siebie uśmiechać, rozmawiać. Co nie musi oznaczać, że maja względem siebie związkowe oczekiwania.
A tego poprzedniego sobie odpuść, nie wchodzi się do tej samej rzeki, a po drugie jest szansa na coś nowego, ciekawego. Dobre nawet dla samego wyrabiania się w towarzystwie.
W samo sedno, tylko to dla mnie takie trudne:/
Właśnie od tego powinnam zacząć, dla mnie facet to taki jeżozwierz, nie wiem jak się z nim obchodzić.
Halo. Byliście na 2 randkach. Żadnego związku nie było. Wy nawet się nie poznaliscie. Poważniejszy związek tworzysz z fryzjerka. Natomiast na forum robisz aferę jakby twój mąż z 10 letnim stażem cie zdradzil z licealistka.
Może warto byl9by po pierwsze POZNAĆ to i się przekonac to osoba która warto traktować jak kogoś wyjatkowego udanej pokazac, ze warto cie tak traktowac.
Halo. Byliście na 2 randkach. Żadnego związku nie było. Wy nawet się nie poznaliscie. Poważniejszy związek tworzysz z fryzjerka. Natomiast na forum robisz aferę jakby twój mąż z 10 letnim stażem cie zdradzil z licealistka.
Trzy miesiące się spotykaliśmy, dużo pisaliśmy i widujemy się codziennie w drodze do pracy. Nie zrozumiałeś. I napisałam, że to początki.
Aniu, a jakbyś mogła cofnąć czas, co byś zrobiła?
Aniu, a jakbyś mogła cofnąć czas, co byś zrobiła?
Mówiłabym otwarcie o tym co mi przeszkadza. I nie chodzi o koleżanki jako takie, tylko o jakieś granice. To wszystko tak wyszło, że ja się zgodzę na wszystko.
To taki typ faceta, na którego trzeba czasem krzyknąć, postawić do pionu.
Bardzo długo byłam sama. Jestem dosć nieśmiała. Potrzebuję trochę czasu żeby poczuć się przy kimś swobodnie.Jakiś czas temu poznałam kogoś, długo się mijaliśmy ale w końcu nawiązaliśmy kontakt i poszło. Pierwsza, druga randka było ok, a póżniej zaczęły wychodzić kwiatki. Jest flirciarzem, ma bardzo dużo koleżanek, dużo z nimi rozmawia tak o życiu, komplementuje, nawet przytuli, lubi dać wsparcie gdy mają problemy. Taki domorosły psycholog, wysłucha, doradzi czy nakrzyczy. Mówił ze jest wierny i powinnam mu ufać. A ja jestem bardzo zazdrosna, bolało mnie jego zachowanie, ale nic nie mówiłam i dalej się z nim spotykałam. Nie byłam szczera i w efekcie zamiast się przed nim otwierać to zamykałam się jeszcze bardziej. Mówił że cierpliwie poczeka. Mam wrażenie że oczekiwał że postawię bo do pionu, zrobię cokolwiek. Nic, zdawałam że nie ma tematu. Czasem jakąś szpilę wbilam i tyle.
Ciężko to opisać, oboje jesteśmy po trudnych przejściach. Ja poraniona, wycofana A jemu chyba potrzeba bliskości.
W końcu urwało się, nie spotykamy się, pisaliśmy o niczym aż do całkowitego zaniku. Bez słowa wyjaśnienia.
Tylko, że nie mogę o nim zapomnieć. Jestem taka rozżalona że nic z tego nie wyszło.
Chciałabym cofnąć czas i zacząć od początku.
Mieć koleżanki to nie zbrodnia. Przytulać koleżanki to nie zbrodnia. W życiu w życiu mój facet nie miałby problemów z mojej strony, gdyby chodził na piwo i kawę z innymi dziewczynami i czasem je przytulał. LUDZIE POTRZEBUJĄ BLISKOŚCI. Tylko my żyjemy w takich powalonych czasach, że zdeptaliśmy, zepchnęliśmy potrzebę bliskości na najdalszy plan.
Poza tym, że miałaś pretensje o ludzkie odruchy, to bezpodstawnie mu nie ufałaś (nie zasłużył sobie na brak zaufania), no i jeszcze na dodatek nic nie powiedziałaś (licząc, że przeczyta w myślach?).
Więc moim zdaniem historia wygląda tak, że trafiłaś na otwartą osobę, gotową do bycia z tobą, ale że nie wyszłaś jeszcze ze swoich historii, to nic z tego nie wyszło.
Zadbaj o siebie, zajmij się tym, co Cię boli, wylecz, to co jeszcze tam kłuje w boku, i dopiero idź do związku.
Ela210 napisał/a:Aniu, a jakbyś mogła cofnąć czas, co byś zrobiła?
Mówiłabym otwarcie o tym co mi przeszkadza. I nie chodzi o koleżanki jako takie, tylko o jakieś granice. To wszystko tak wyszło, że ja się zgodzę na wszystko.
To taki typ faceta, na którego trzeba czasem krzyknąć, postawić do pionu.
Bardzo się mylisz.. Postawić do pionu, krzyknąć? aż mnie ciarki przeszły.. Psa sobie kup.
Nie pasowaliście do siebie, nie żałuj. Dobrze że nie jesteście razem. Jakbyś od razu pokazała, co masz w głowie, znajomość nie przetrwałaby 2 tygodni.
Niemniej jednak istnieje pewna grupa mężczyzn tresowanych przez matki, którym bez podawania rytmu w życiu ciężko. Takiego szukaj. To nie złośliwość dla jasności, tylko obserwacja. Znam takie szczęśliwe pary.
ania 38 napisał/a:Ela210 napisał/a:Aniu, a jakbyś mogła cofnąć czas, co byś zrobiła?
Mówiłabym otwarcie o tym co mi przeszkadza. I nie chodzi o koleżanki jako takie, tylko o jakieś granice. To wszystko tak wyszło, że ja się zgodzę na wszystko.
To taki typ faceta, na którego trzeba czasem krzyknąć, postawić do pionu.Bardzo się mylisz.. Postawić do pionu, krzyknąć? aż mnie ciarki przeszły.. Psa sobie kup.
Nie pasowaliście do siebie, nie żałuj. Dobrze że nie jesteście razem. Jakbyś od razu pokazała, co masz w głowie, znajomość nie przetrwałaby 2 tygodni.
Niemniej jednak istnieje pewna grupa mężczyzn tresowanych przez matki, którym bez podawania rytmu w życiu ciężko. Takiego szukaj. To nie złośliwość dla jasności, tylko obserwacja. Znam takie szczęśliwe pary.
Nie, nie. Ja należę do osób spokojnych, wolę porozmawiać na spokojnie, bez nerw. A z tym krzykiem to właśnie on mi dawał do zrozumienia. Mama czy córki do pionu go stawiają i chyba tego oczekiwał ode mnie. W takich codziennych sprawach np żeby nie jadł kolacji wieczorem, czy gdy coś tam do zrobienia jest.
Ja jestem oazą spokoju, żaden tam żandarm
Mówił mi, że przy mnie się tak dobrze czuję, że jest taki wyciszony.
ania 38 napisał/a:Bardzo długo byłam sama. Jestem dosć nieśmiała. Potrzebuję trochę czasu żeby poczuć się przy kimś swobodnie.Jakiś czas temu poznałam kogoś, długo się mijaliśmy ale w końcu nawiązaliśmy kontakt i poszło. Pierwsza, druga randka było ok, a póżniej zaczęły wychodzić kwiatki. Jest flirciarzem, ma bardzo dużo koleżanek, dużo z nimi rozmawia tak o życiu, komplementuje, nawet przytuli, lubi dać wsparcie gdy mają problemy. Taki domorosły psycholog, wysłucha, doradzi czy nakrzyczy. Mówił ze jest wierny i powinnam mu ufać. A ja jestem bardzo zazdrosna, bolało mnie jego zachowanie, ale nic nie mówiłam i dalej się z nim spotykałam. Nie byłam szczera i w efekcie zamiast się przed nim otwierać to zamykałam się jeszcze bardziej. Mówił że cierpliwie poczeka. Mam wrażenie że oczekiwał że postawię bo do pionu, zrobię cokolwiek. Nic, zdawałam że nie ma tematu. Czasem jakąś szpilę wbilam i tyle.
Ciężko to opisać, oboje jesteśmy po trudnych przejściach. Ja poraniona, wycofana A jemu chyba potrzeba bliskości.
W końcu urwało się, nie spotykamy się, pisaliśmy o niczym aż do całkowitego zaniku. Bez słowa wyjaśnienia.
Tylko, że nie mogę o nim zapomnieć. Jestem taka rozżalona że nic z tego nie wyszło.
Chciałabym cofnąć czas i zacząć od początku.Mieć koleżanki to nie zbrodnia. Przytulać koleżanki to nie zbrodnia. W życiu w życiu mój facet nie miałby problemów z mojej strony, gdyby chodził na piwo i kawę z innymi dziewczynami i czasem je przytulał. LUDZIE POTRZEBUJĄ BLISKOŚCI. Tylko my żyjemy w takich powalonych czasach, że zdeptaliśmy, zepchnęliśmy potrzebę bliskości na najdalszy plan.
Poza tym, że miałaś pretensje o ludzkie odruchy, to bezpodstawnie mu nie ufałaś (nie zasłużył sobie na brak zaufania), no i jeszcze na dodatek nic nie powiedziałaś (licząc, że przeczyta w myślach?).Więc moim zdaniem historia wygląda tak, że trafiłaś na otwartą osobę, gotową do bycia z tobą, ale że nie wyszłaś jeszcze ze swoich historii, to nic z tego nie wyszło.
Zadbaj o siebie, zajmij się tym, co Cię boli, wylecz, to co jeszcze tam kłuje w boku, i dopiero idź do związku.
Właśnie dlatego mi żal bo trafiłam na fajnego faceta, zdecydowanego na to by ze mną być.
A wyleczyć się muszę z głupiej zazdrości, która po trochu wynika z braku pewności siebie.
Monoceros napisał/a:ania 38 napisał/a:Bardzo długo byłam sama. Jestem dosć nieśmiała. Potrzebuję trochę czasu żeby poczuć się przy kimś swobodnie.Jakiś czas temu poznałam kogoś, długo się mijaliśmy ale w końcu nawiązaliśmy kontakt i poszło. Pierwsza, druga randka było ok, a póżniej zaczęły wychodzić kwiatki. Jest flirciarzem, ma bardzo dużo koleżanek, dużo z nimi rozmawia tak o życiu, komplementuje, nawet przytuli, lubi dać wsparcie gdy mają problemy. Taki domorosły psycholog, wysłucha, doradzi czy nakrzyczy. Mówił ze jest wierny i powinnam mu ufać. A ja jestem bardzo zazdrosna, bolało mnie jego zachowanie, ale nic nie mówiłam i dalej się z nim spotykałam. Nie byłam szczera i w efekcie zamiast się przed nim otwierać to zamykałam się jeszcze bardziej. Mówił że cierpliwie poczeka. Mam wrażenie że oczekiwał że postawię bo do pionu, zrobię cokolwiek. Nic, zdawałam że nie ma tematu. Czasem jakąś szpilę wbilam i tyle.
Ciężko to opisać, oboje jesteśmy po trudnych przejściach. Ja poraniona, wycofana A jemu chyba potrzeba bliskości.
W końcu urwało się, nie spotykamy się, pisaliśmy o niczym aż do całkowitego zaniku. Bez słowa wyjaśnienia.
Tylko, że nie mogę o nim zapomnieć. Jestem taka rozżalona że nic z tego nie wyszło.
Chciałabym cofnąć czas i zacząć od początku.Mieć koleżanki to nie zbrodnia. Przytulać koleżanki to nie zbrodnia. W życiu w życiu mój facet nie miałby problemów z mojej strony, gdyby chodził na piwo i kawę z innymi dziewczynami i czasem je przytulał. LUDZIE POTRZEBUJĄ BLISKOŚCI. Tylko my żyjemy w takich powalonych czasach, że zdeptaliśmy, zepchnęliśmy potrzebę bliskości na najdalszy plan.
Poza tym, że miałaś pretensje o ludzkie odruchy, to bezpodstawnie mu nie ufałaś (nie zasłużył sobie na brak zaufania), no i jeszcze na dodatek nic nie powiedziałaś (licząc, że przeczyta w myślach?).Więc moim zdaniem historia wygląda tak, że trafiłaś na otwartą osobę, gotową do bycia z tobą, ale że nie wyszłaś jeszcze ze swoich historii, to nic z tego nie wyszło.
Zadbaj o siebie, zajmij się tym, co Cię boli, wylecz, to co jeszcze tam kłuje w boku, i dopiero idź do związku.
Właśnie dlatego mi żal bo trafiłam na fajnego faceta, zdecydowanego na to by ze mną być.
A wyleczyć się muszę z głupiej zazdrości, która po trochu wynika z braku pewności siebie.
Czy gdyby Twój facet flirtował z koleżankami to też by Ci nie przeszkadzało? On lubi, ale przyznał też, że nigdy taki grzeczny nie był. Gdy jeszcze się spotykaliśmy.
Za to teraz jakby coś go opętało, chyba na złość mi robi:/