Witam Kochani
Spędziłam dzisiaj kilka godzin na tym nowym dla mnie forum w poszukiwaniu historii choć w ułamku podobnej do mojej.....
Jestem dojrzałą kobietą w drugim związku od 4 lat. Mój facet (K )to mężczyzna na którego czekałam całe życie. Dojrzały (starszy kilka lat ode mnie), również po rozwodzie, posiadający podobne do moich pasje, Kochający, czuły (prawiący codziennie komplementy) odpowiedzialny, pomocny (zrobił remont w moim domu ), hojny, obdarowujący prezenatmi. Mogłam liczyc na niego w kazdej sytuacji .Nigdy nie usłyszałam od niego złego słowa. Zawsze miły, wychodzący z inicjatywą ( podróże, sport) Kochający czule mnie i mojego psa.
Troszczący się o mnie i moją rodzinę.
No własnie... rodzina. On zna moją rodzinę tzn syna, moich rodziców, rodzeństwo, kuzynki
A ja z jego rodziny nie poznałam NIKOGO. Zapytacie dlaczego ?
Oczywiscie że mi się to nie podobało.... naciskałam więc, mówiłam ze chcę poznać jego dzieci ( 2 córki) i matkę, oraz rodzeństwo.... Ale nigdy nie było wg niego dobrego momentu, a to matka chora, a to wszytsko przyjdzie w swoim czasie, a w końcu się doczekasz, a to na koniec córki nie chcą Cię poznać itp.
Oczywiscie było mi przykro, czułam się nie ważna, nie na tyle ważna by mój mezczyzna chciał przełamac te bariery. Myslałam – zazdrosne te córki (25, 27 lat) o tatusia, nie chcą znac "macochy".
Było mi po ludzku przykro. Z dugiej strony czułam się kochana, otoczona opieką przez mojego mężczyznę. Nigdy się na Nim nie zawiodłam aż do czasu gdy poznałam "prawdę" ....
A prawda jest taka iż posiada 8 dorosłych dzieci, przeszedł cięzkie chwile z byłą żoną tzn zdrada żony czego efektem było pozamałzeńskie dziecko.
Żona dla "ratowania" związku stwierdziła ze to brak boga i zła religa ( kosciól katolicki) ją pociągnęła do zdrady.
Tak omotała "jeszcze męża" iż całą rodziną przeszli do Świadków Jehowy. K jak mówił nie czuł tego, bronił się rękami i nogami przed tym krokiem ale jak stwierdził dla ratowania rodziny uległ wiarołomnej małżonce, która mu takie ultimatum postawiła. Przynależnosć do tej " sekty" jak ja okresla nazywa najgorszym okresem w swoim zyciu, mimo iz urodziło się w tym czasie kilkoro dzieci. Wytrzymał tam kilka lat i się "wypisał", przez co został odrzucony przez całą swoją rodzinę. Rozwiódł się po kilku latach, dzieci oprócz dwóch najmłodszych córek zerwały kontakt ( bo tak nakazuje im starszy Brat)
Dla mnie Koszmar...a własciwie dwa koszmary
Koszmarem dla mnie jest to, że K. nie potrafił być szczery, ze mnie okłamał co do dzieci i paru innych małych spraw które wyniknęły z całej tej chorej sytuacji ( ŚJ)
Kłamstwo na którym zbudowaliśmy nasz związek jest dla mnie nie do ogarnięcia.
Ciągle zadaję sobie pytanie? Dlaczego nie mógł mi tego powiedzieć jesli nie poczatku to przynajmniej po kilku miesiącach znajomosci
Cały fundament naszego związku runął..............