Witajcie. Chciałabym doradzenia w dość dziwnej sprawie... Proszę też o nieocenianie mnie i całej tej sprawy. Po prostu to luźna pogawędka, chciałabym wiedzieć co byście zrobiły na moim miejscu.
A więc kilka miesięcy temu poznalam mężczyznę. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Codziennie pisał, dzwonił, komplementował. Ja akurat mam w swoim życiu takim okres, w którym nie chciałabym być w związku. Dlatego też powiedziałam mu na samym początku znajomości, że mam chłopaka (nie miałam oczywiście, to było kłamstwo i jakaś chęć wybronienia sie od ewentualnej jego propozycji związku). Okazało się że posiadanie "wymyślonego" chłopaka nie przeszkadza mu. Wydało mi się to ok, luźna znajomość bez zobowiązań. Wtedy nasza znajomość przerodziła się w coś z rodzaju fikcyjnego romansu, skupionego jak podejrzewacie-na seksie. Ale było inaczej. Był zazdrosny, dotykał mojej dłoni, mówił że chciałby taką kobietę. To było szczere. Nie tylko mówione po coś, aby coś osiągnąć.
Aż do czasu ... Nie wiem co w nim pękło. Zaczął utrzymywać że nie potrzebuje kobiety w swoim życiu (mimo iż wiem że szuka-kolezanka znalazła go na portalu), skończyły się czułości, mało tego nie jest o mnie zazdrosny, skończyły się telefony, SMS są bardzo rzadko... A każde nasze spotkanie to tylko seks, rozmowy go nudzą.
Wiem, wiem. Sama tego chciałam i sama jestem sobie winna-do tego przecież dążyłam. Ale zabrakło mi tego, co dawał mi na początku. Zainteresowanie, zauroczenie, adoracja...
Obawiam się że z mojej strony to coś więcej niż tylko koleżeństwo. Choć nie chciałabym wiązać z nim swojego życia( dziwne, wiem).
Co ja mam zrobić... Męczę się w tym strasznie, nie chcę być tylko kimś z kim można miło spędzić czas, mieć świadomość że jestem tylko po to... A tak jest. Tak czuję.
Wyjaśniać z nim nie mogę, ucieka od rozmowy. Zerwać to? Czy może pokazać mu że i mi nie zależy?? Choć ciężko... Mam wrażenie że jego starania były większe, kiedy byłam w tym "niby" związku...
Wspominał nawet że gdyby mi nie wyszło w związku, będzie za mną czekał ...
A w momencie kiedy powiedziałam że jestem sama-nagle nie chce poważnego związku z kobietą. Aż się płakać chce... Z jednej strony chce mieć spokój, a z drugiej będzie mi go tak brakować...
1 2018-11-16 19:27:55 Ostatnio edytowany przez Koorneeliaa (2018-11-16 19:32:20)
Witajcie. Chciałabym doradzenia w dość dziwnej sprawie... Proszę też o nieocenianie mnie i całej tej sprawy. Po prostu to luźna pogawędka, chciałabym wiedzieć co byście zrobiły na moim miejscu.
A więc kilka miesięcy temu poznalam mężczyznę. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Codziennie pisał, dzwonił, komplementował. Ja akurat mam w swoim życiu takim okres, w którym nie chciałabym być w związku. Dlatego też powiedziałam mu na samym początku znajomości, że mam chłopaka (nie miałam oczywiście, to było kłamstwo i jakaś chęć wybronienia sie od ewentualnej jego propozycji związku). Okazało się że posiadanie "wymyślonego" chłopaka nie przeszkadza mu. Wydało mi się to ok, luźna znajomość bez zobowiązań. Wtedy nasza znajomość przerodziła się w coś z rodzaju fikcyjnego romansu, skupionego jak podejrzewacie-na seksie. Ale było inaczej. Był zazdrosny, dotykał mojej dłoni, mówił że chciałby taką kobietę. To było szczere. Nie tylko mówione po coś, aby coś osiągnąć.
Aż do czasu ... Nie wiem co w nim pękło. Zaczął utrzymywać że nie potrzebuje kobiety w swoim życiu (mimo iż wiem że szuka-kolezanka znalazła go na portalu), skończyły się czułości, mało tego nie jest o mnie zazdrosny, skończyły się telefony, SMS są bardzo rzadko... A każde nasze spotkanie to tylko seks, rozmowy go nudzą.
Wiem, wiem. Sama tego chciałam i sama jestem sobie winna-do tego przecież dążyłam. Ale zabrakło mi tego, co dawał mi na początku. Zainteresowanie, zauroczenie, adoracja...
Obawiam się że z mojej strony to coś więcej niż tylko koleżeństwo. Choć nie chciałabym wiązać z nim swojego życia( dziwne, wiem).
Co ja mam zrobić... Męczę się w tym strasznie, nie chcę być tylko kimś z kim można miło spędzić czas, mieć świadomość że jestem tylko po to... A tak jest. Tak czuję.
Wyjaśniać z nim nie mogę, ucieka od rozmowy. Zerwać to? Czy może pokazać mu że i mi nie zależy?? Choć ciężko... Mam wrażenie że jego starania były większe, kiedy byłam w tym "niby" związku...
Ale co zerwać? Przecież nie jesteście w związku.
Facet powiedział Ci między słowami, że szuka sexprzyjaciółki a Ty się na to zgodziłaś.
Chciał Cię zaciągnąć do łóżka i mu się to udało.
Wiedz, że na początku zawsze tak jest - gra by zdobyć główną nagrodę.
Jedynym problemem jesteś Ty, która najpierw udaje niedostępną, która wpiera sobie i innym, że nie chce związku, udaje kogoś kim nie jest, by potem zaangażować się emocjonalnie w relację bez przyszłości.
Co zrobić? Urwać kontakt i zapomnieć.
3 2018-11-16 19:47:15 Ostatnio edytowany przez Koorneeliaa (2018-11-16 19:50:55)
Wiem, zerwać nie związek- a znajomość.
Ja pisałam że zdaję sobie sprawę z konsekwencji swojego zachowania, że główną przyczyną jestem ja godząca się na to wcześniej.
Wcześniej to ja zachowywałam się jak on teraz. Choć masz racje-godzac się na znajomość ze mną mimo związku, raczej nie chciał mnie za nikogo w swoim życiu.
Zapomnieć, ale jak? Okazało się być to cholernie trudne.
Najgorsze że to ja zaproponowałam seks-pisalam na początku z podtekstami itp.
On pisał do mnie w innym celu ale jak się okazuje-poprzestal na propozycje.
Zapomnieć, ale jak? Okazało się być to cholernie trudne.
Ale nie niemożliwe. Spróbuj, zamiast wdychać do kogoś, kto ma Cię gdzieś.
Na forum jest pełno takich wątków, poczytaj i wyciągnij wnioski.
Koorneeliaa napisał/a:
Zapomnieć, ale jak? Okazało się być to cholernie trudne.Ale nie niemożliwe. Spróbuj, zamiast wdychać do kogoś, kto ma Cię gdzieś.
Na forum jest pełno takich wątków, poczytaj i wyciągnij wnioski.
Kiedy milczę, martwi się że odeszłam. Kiedy jednak odmawiam spotkania albo seksu-obraża się.
Po prostu usunąć jego numer, nie odpisywać?
Nie piszę już żeby nie odbierać-na pewno by nie zadzwonił
Nawarzylas piwa, teraz je wypij. Najlepiej po prostu zakończ ta relacje, jesli nie chcesz w przyszłości cierpieć jeszcze bardziej.
Myślę żeby jeszcze raz się z nim zobaczyć. Może to głupie, ale chcę określić jego stosunek do mnie. Ostatni raz.
Żeby upewnić się w przekonaniu, że to odejście to jedyne rozsądne rozwiązanie.
Może gdy znów mnie tak potraktuje, będzie mi łatwiej...