Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

1 Ostatnio edytowany przez sassyM (2018-10-29 18:18:16)

Temat: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Witam Panie, witam Panów.

Od razu dodam, że wyszło mi niestety relatywnie dużo tekstu - więc, być może, warto byłoby przeczytać go na raty, gdyby ktoś nie dał rady pójść na całość? Nie ukrywam, że bardzo mi zależy na Waszym odzewie i jakiejś dyskusji, bo już sobie sama nie radzę. sad Będę NIESAMOWICIE wdzięczna. Słowa nie oddadzą tego, jak bardzo.

Opisując moją historię pozwolę sobie przytoczyć na samym początku krótki opis samej siebie oraz mojego byłego chłopaka - dla łatwiejszego rozeznania sytuacji.

Ja:
24letnia miłośniczka gotyckich powieści pokroju E.A.Poe, muzyki pokroju szerokopojętego black metalu, darkwave'u, dark ambientu i elektroniki, pysznego jedzenia czy gier RPG. Jestem ogromną estetką, interesuje mnie ludzka psychika - choć głównie z perspektywy psychoanalizy - studiowałam przez rok psychologię, ale musiałam przerwać przez problemy finansowe. Interesuję się filozofią, szczególnie bliski jest mi egzystencjalizm.

Mam dużą potrzebę wyrażania siebie na różne sposoby - jako dziecko bardzo dużo rysowałam i malowałam, odziedziczyłam talent po tacie, który jest artystą. Grałam również na pianinie i na flecie. Od zawsze ciągnęło mnie do aktorstwa, jako 20-parolatka zapisałam się na warsztaty teatralne. Aktualnie najbardziej czuję tworzenie muzyki elektronicznej, chciałabym rownież wrócić do gry na pianinie - a gdybym posiadała odpowiednie zasoby finansowe, to najchętniej wzięłabym się za wiolonczelę. Uwielbiam też pisać. Dodam, że jestem eneegramową 4w3, jeżeli ktoś się orientuje w temacie.

Wychowałam się w specyficznych warunkach. Moi dziadkowie ze strony ojca to intelektualiści, pisarze, poeci i tłumacze - nigdy nie poznawałam swojego prawdziwego dziadka, zaś mój dziadek przybrany był profesorem nauk historycznych.
Dziadkowie od strony mamy nie byli tak rozwinięci intelektualnie - dziadek był weterynarzem, zaś babcia na jakimś etapie życia pracowała jako sekretarka, później zajmowała się domem.

No i czas na opisanie moich rodziców - są to ludzie którzy moim zdaniem nigdy nie powinni byli mieć dzieci. Ojciec to artysta, lekkoduch, nieprzystosowany do życia w społeczeństwie - pracował jako grafik, oprócz tego rysował, rzeźbił, tworzył muzykę, ale nigdy się za bardzo nie wybił ze względu na swój charakter - jest osobą leniwą, nie lubi nadużywać swojej energii. Codziennie pali ogromne ilości marijuany.

Mama za młodu była taką typową awangardową dziewczyną-buntowniczką-hipiską, miała bardzo wielu przyjaciół, interesowała się szerokopojętymi mistycznymi tematami (zresztą tak samo, jak ojciec, i nie ukrywam, że poniekąd i ja z moją siostrą) - nie zrobiła chyba matury (mój ojciec kupił maturę, nigdy nie studiował), tak naprawdę nigdy nie pracowała zawodowo, bo żadnego zawodu sobie nie wyrobiła - czego dzisiaj żałuje - aktualnie pracuje w firmie jej partnera - tutaj dodam tylko tyle, że to niesamowicie toksyczna relacja, trwająca już kilkanaście lat.

Moi obydwoje rodzice cierpią na ogromne stany depresyjne, nie potrafią generować pieniędzy - od kiedy tylko pamiętam, w domu była bida z nędzą, dorastałam w poczuciu tego, że cały czas mi czegoś brakuje i nie mogę czegoś mieć, bo nie mam wystarczająco dużo zasobów finansowych - zresztą przez tę sytuację w wieku 6 lat przeprowadziłam się z mamą i moją siostrą do jej rodziców na wieś, przez co musiałam iść tam do szkoły.

Nie będę się za bardzo rozpisywać w tej kwestii, ale w wielkim skrócie napiszę tyle, że szkoła była dla mnie traumą - byłam inna od wszystkich tamtejszych dzieci, a przez sytuację w domu, w którym były wieczne awantury i toksyczny reżim ze strony babci, miałam strasznie niską samoocenę, przez co nie umiałam się za bardzo bronić przed innymi dziećmi - doświaczyłam molestowania psychicznego i fizycznego, najgorzej było w 1 liceum, w której w końcu nie zdałam przez nieobeności, gdyż zwyczajnie zaczęłam unikać chodzenia do szkoły przez tę przemoc ze strony rówieśników - co gorsza, nikomu o tym nie mówiłam, bo się tego strasznie wstydziłam - zresztą, np. do tej pory moja rodzina nie ma o tym pojęcia.

Przez nieciekawe doświadczenia ze szkołą już od poziomu początków gimnazjum zaczęłam mieć problemy z nauką, szczególnie z matematyką - skupiałam się bardziej na swoim poczuciu krzywdy, przez które trudno było mi się uczyć - skutkiem tego był np. problem ze zdaniem matury z matematyki, którą zdałam za 5 razem. Co ciekawe - nie uważam się za osobę głupią, jestem świadoma swoich intelektualnych możliwości, które zostały jednak przyćmione przez obecną przez lata nieleczoną depresję i zaburzenia lękowe. Mam także zaburzenia hormonalne, które mimowolnie wpływają na mój codzienny nastrój - za niski progesteron połączony z zawyżonymi androgenami.

Na tym etapie już sama nie wiem, kim chcę zostać w przyszłości, albo wręcz, czy w ogóle chcę kimś zostać, pomimo ogromnej ilości zainteresowań. Codziennie mam myśli samobójcze, czekam na terapię już od kilku miesięcy (na NFZ, nie stać mnie na prywatną). Aktualnie szukam byle jakiej pracy, żeby mieć za co żyć, bo nie mam wsparcia od rodziny z żadnej strony - zastanawiam się, czy nie dopisać kilku matur, żeby otworzyć sobie drogę do ciekawych dla mnie studiów - choć dalej nie postanowiłam, czy faktycznie tak zrobię, bo, jak pisałam - mój aktualny poziom odczuwalnego nieszczęścia jest ogromny. Dnie spędzam najczęściej sama w domu, odcięłam się od znajomych - głównie z racji na lokalizację i nasiloną dysmorfofobię. Jest bardzo źle.

On - facet w moim wieku, i żeby bardziej się nie rozpisywać - z identycznymi zainteresowaniami, jak ja. Przysięgam, niczym brat bliźniak. Uwielbiamy tę samą muzykę, tę samą sztukę, te same filmy, mamy identyczne poglądy polityczne. Świetnie się dogadywaliśmy, z nikim nigdy nie czułam się tak swobodnie, jak z nim.
Pochodzi z bardzo, bardzo zamożnej rodziny - nigdy mu nic nie brakowało, zwiedził pół świata, chodził do prywatnych szkół - tego typu klimaty.

W dzieciństwie też został skrzywdzony przez innych rówieśników, ale przede wszystkim przez swoich rodziców, zwłaszcza ojca, który jest alkoholikiem. Od jakiegoś 14 roku życia chodzi do psychiatry, był diagnozowany jako  DDA, na nerwicę, kilka razy brał psychotropy - zresztą teraz chyba też je bierze, aczkolwiek tu już nie mam pewności. Ma tendencje do nadużywania alkoholu. Eneegramowe 4w5.

Poznaliśmy się w wieku lat 18. Nasze początki były niesamowicie romantyczne, jednakże zerwałam z nim po kilku miesiącach - wtedy tego nie czułam, i było mi aż "za słodko", a nie chciałam mu dłużej mydlić oczu.

Powrót nastąpił pół roku później, bardzo o mnie walczył, choć miał dziewczynę po drodze.
Po tym powrocie byliśmy razem bez przerwy jakieś 3 lata. Bardzo owocny czas, dużo wzlotów i upadków, ale generalnie byliśmy naprawdę świetną drużyną. Mieliśmy wspólną paczkę znajomych, trochę podróżowaliśmy (choć to było niestety często utrudnione ze względu na moje problemy finansowe), na codzień spędzaliśmy czas głównie w jednym z jego wielu mieszkań, które normalnie były wynajmowane przez jego ojca - to jedno było przeznaczone dla niego, choć się tam nigdy nie przeprowadził.

W końcu zdarzyło się tak, że "niespodziewanie" ze mną zerwał. Do tej pory trudno jest mi określić prawdziwy powód, ale podejrzewam, że było to zbiór wszystkiego - z mojej strony bardzo zmienny nastrój i płaczliwość przez tabletki hormonalne, które działały na moją niekorzyść, trudność ze zdaniem matury z matematyki, co było dla niego pewnie męczące (choć nawet nie wspomnę, jak ja się z tym czułam), moja sytuacja finansowa i niska samoocena.
Z jego strony - chęć spróbowania czegoś nowego, nacisk jego ojca, który mnie nie lubił, zmęczenie moją osobą - choć podkreślam, że to głownie moje przypuszczenia.

Podczas okresu rozstania zrobił coś bardzo niefajnego - generalnie zasugerował wszystkim znajomym, że jeżeli będą mnie gdzieś zapraszać, to tak, jakby byli przeciwko niemu.

Mimo wszystko zdarzyło się tak, że byliśmy kilka razy na tej samej domówce - zawsze kończyło się tak, że się upijał i do mnie podchodził - bo wcześnie udawał, że się nie znamy - prawiąc mi, że mnie dalej kocha, etc. Niestety do niczego to nie prowadziło.

Po kilku miesiącach zaczął się okres, w którym widywaliśmy się przypadkowo na koncertach - zawsze było się tak, że kończyliśmy w jakimś pubie, rozmawiając o naszej wyjątkowości, on zapewniał miłość z jego strony, ale to by było na tyle - jednakże pewnego razu zdarzyło się tak, że wyszło z tego coś więcej. Na jednym koncercie, na którym się spotkaliśmy, miałam ogoloną głowę, co nim wstrząsnęło. Był też generalnie w złym stanie psychicznym po śmieci jego ukochanego psa.
Jakoś tak wyszło, że wróciliśmy do siebie - pierwszym, niekoniecznie pozytywnym znakiem ostrzegawczym było to, że kupił mi perukę prawie za 1000zł. Nie mógł mnie zaakceptować w takim stanie, tłumaczył to jakimiś swoimi traumami - jednakże ja, będąc niesamowicie szczęśliwą z tego powodu, że do siebie wróciliśmy, przystałam na noszenie tej peruki.

W wielkim skrócie - po 6 miesiącach zerwał ze mną przez telefon, a kilka dni później dowiedziałam się, że przez ostatnie 4 miesiące miał jednocześnie inną dziewczynę, z którą się wszędzie pokazywał. Dowiedziałam się o tym, bo do mnie zadzwoniła - jednakże została z nim, bo bardzo mu na niej zależało. Mamy pierwszą znaną mi zdradę.

Byli razem przez kilka miesięcy, nie miałam z nim żadnego kontaktu.

Po tym wszystkim, jak już się rozstali, zdarzyło się tak, że do mnie zadzwonił około 4 nad ranem na początku roku, po kilkumiesięcznym braku kontaktu. W skrócie -  był stęskniony, mówił, że tak naprawdę tylko mnie zawsze kochał, etc.

I teraz zaczyna się cała seria pod tytułem: przypadkowe spotkania/telefony raz na miesiąc, dwa, które były niezwykle romantyczne, intensywne, wyznawał mi miłość i gadał, że chciałby kiedyś mnie wrócić. Nie rozumiałam tego, bo przecież mógł to zrobić, odpowiadał bardzo wymijająco na wszelakie moje pytania, a nie potrafiłam postawić ultimatum, bo tak naprawdę, gdzieś w środku, ciągle miałam nadzieję, że uda nam się to wszystko naprawić, bo dalej się kochaliśmy.

Byłam zaślepiona, bo przecież to nie jest normalne, że po każdym telefonie/spotkaniu, pomimo obietnic, zapadał się pod ziemię.

Kilka miesięcy później zadzwonił do mnie przez przypadek. Nie mogłam już po tym wytrzymać i napisałam mu dłuższą wiadomość.
Odpowiedział na nią poprzez przyznanie mi racji i zaproponował spotkanie - a więc spotkaliśmy się, to było około 3 miesiące temu.
Nawet nie było niezręcznie, było tak jak zawsze - sama nie wiem, kiedy zaczęliśmy dyskutować o wszystkim i niczym, rozmawiało się naprawdę świetnie.
Trochę się podchmielił, ale z drugiej strony bez przesady. Nie wiem, kiedy mnie pocałował. Skończyliśmy w jego domu, ale nie uprawialiśmy seksu, chociaż nie mogę powiedzieć, że nie robiliśmy nic. Spędziliśmy świetnie czas, jakieś 13h z rzędu - miał się odezwać dzień później.

Nie ukrywam, że byłam cała w skowronkach, i znowu wróciła mi nadzieja na nasze zejście.
Dzwoni wieczorem i wyznaje mi, że to spotkanie było błędem - pomimo tego, że było cudownie, to prawda jest taka, że spotyka się z kimś od kilku miesięcy, i nie ma siły już mnie dużej oszukiwać, jak i tamtej osoby, sugerując, że to być może coś poważniejszego.

Rozmawialiśmy przez 5h. Pomimo tej dziewczyny dalej mi mówił, że wie, że i tak kiedyś do siebie wrócimy, że mnie kocha, ale to zły czas na nas.
Niestety strasznie się zaczęłam do niej porównywać, oczywiście na swoją niekorzyść. Ciekawe jest to, że jest do mnie bardzo podobna, ale widać, że, w przeciwieństwie do mnie, jest z zamożnej rodziny. W dużym skrócie wydaje się być spoko dziewczyną, nie chciałam jakoś bardzo jej stalkować, ale widziałam, że ukazuje jakieś zainteresowanie sztuką, jej estetyka jest raczej na poziomie i chyba lubi czytać dużo książek.

Zdarzyło się tak, że do mnie zadzwonił pewnej nocy - podobno przez przypadek. Byłam wtedy w totalnej depresji przez tę sytuację, magia nocy mnie tknęła i napisałam do niego to, co czuję - trochę, co u mnie, i że mam nadzieję, że u niego wszystko okej. Zasugerowałam, że w ogóle mi nie wychodzi poznawanie nowych osób, etc. Odpisał mi na to ciepło, pisząc m.in, że woli sobie nie wyobrażać mnie z nikim innym, i wysłał mi jakieś utwory muzyczne, o których zaczęliśmy pisać. Był akurat w Niemczech, w mieście, w którym byliśmy razem kilka lat temu - napisał, że mu się przypomniało wszystko, i że wspaniale wspomina tamten czas. Pisaliśmy tak kilka dni, po czym na jego sugestię, że był własnie w zoo ze swoją nową dziewczyną (później się dowiedziałam, że źle to zrozumiałam), napisałam mu, że nie jestem w stanie z nim jednak pisać w obecnej sytuacji.

Odezwał się ponad tydzień później, pytając (o 4 nad ranem), czy może do mnie zadzwonić. Nic na to nie odpisałam, ale on tak czy siak do mnie zadzwonił - złożyło się tak, że akurat nie spałam. Mówił to, co zwykle - brakuje mu naszej relacji, tęskni, opowiadał ciekawe historie, etc. Mówił, że wyjeżdża pojutrze do ciepłych krajów z mamą - dowiedziałam się później, że wyjechał z nią, a nie z żadną mamą. Generalnie ostatnio dowiedziałam się, że jest z nią jakoś od maja, czyli wychodzi na to, że zdarzyło mu się ją ze mną zdradzić, o czym ja nie miałam pojęcia - i to by tłumaczyło jego zachowanie, które polegało na tym, że po każdym naszym kontakcie przez te miesiące zapadał się pod ziemię.

Ostatnio byłam na festiwalu muzycznym w innym mieście, na który pojechałam sama. Pojechał tam również on z nią (chociaż wcześniej mówił, że tego nie zrobi) razem z jego przyjaciółmi (moim eks przyjaciółmi.)
Oczywiście na nich trafiłam nie raz, czy dwa - nawet nie będę opisywać, jak to bolało.

Zadzwonił do mnie kilka dni później. Na początku nie odebrałam, ale się dobijał, więc uznałam, że mu wygarnę.
W pewnym momencie dopuściłam go do głosu, wiem, że nie powinnam była, ale po tym wygarnięciu byłam ciekawa, co mi powie, i w wielkim skrócie to były kwestie typu:

- to nie jest do końca tak, jak myślisz, a to, co było, jest cały czas
- czemu pojechałaś tam sama? Czemu to sobie zrobiłaś? Czułem się okropnie, chciałem Cię przytulić, ale w sumie podziwam Cię za to, ja bym tak nie mógł
- myślę o Tobie przez 90% czasu
- brakuje mi naszej relacji
- tyle razem przeżyliśmy, nie umiem wymazać tych 5 lat
- jak myślisz, po co do Ciebie dzwonię?
- kłamałem cały czas po to, żeby nie ranić moich bliskich
- strasznie Cię przepraszam, nie zasługiwałaś na doświadczanie tego wszystkiego, nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić
- nie wiem, czy ja się nadaję na "męża", którego byś chciała, bo żyję w strachu, że nagle coś mi się odwidzi, nie umiem planować nic do przodu, myślenie o przyszłości mnie przeraża
- nie chcę Cię stracić
- muszę iść spać, buziaki, do usłyszenia i do zobaczenia

To było około 2 tygodnie temu. Od tamtego czasu zero kontaktu. Przeglądałam ostatnio wydarzenia na fejsbuku, na które chciałam się wybrać, i widziałam, że idzie ze swoją dziewczyną na wydarzenie, które jest w grudniu, więc związek chyba rozkwita.

W każdym razie - nie umiem go wyrzucić z mojego życia. Wydaje mi się, że go kocham, ale biorę pod uwagę to, że jestem od niego uzależniona emocjonalnie. Świadomość tego, że jest teraz z inną, wprawia mnie w paraliż. Ciągle się do niej porówuję, podświadomie czekam, aż się odezwie, moja depresja bardzo się przez to wszystko pogłębiła.

Nie wiem, co robić. Jestem w gównianym stanie, moje poczucie wartości jest w punkcie 0, jest mi siebie szkoda, bo czuję, jak marnuję mój potencjał, ale świadomość mojego ukochanego z inną jest tak dobijająca, że często ledwo staję z łóżka.

Niech mnie ktoś otrzeźwi. To jest chyba specyficzna forma wołania o pomoc, już nie wiem.

Z góry bardzo dziękuję za przeczytanie mojej historii - starałam się napisać jak najkrócej, ale wiem, że mam tendencje do rozpisywania się. :c

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Marnujesz czas czekając na niego. Obawiam się, że nigdy nie będziecie razem. Facet nawija Ci makaron na uszy, a Ty mimo oczywistych faktów, przeżywasz, chcesz wierzyć i oszukujesz samą siebie. Wybacz brutalność, ale jesteś dla niego tylko zapchajdziurą, o której przypomina sobie wtedy, gdy jest pod wpływem, nudzi mu się, a zwłaszcza wtedy, gdy nie ma pod ręka swojej dziewczyny.
Jedyna rada dla Ciebie, to przestać się łudzić, przestać czekać, odciąć się od niego całkowicie, nie reagować na próby kontaktu, unikać imprez na których możesz go spotkać.
W przeciwnym razie będziesz tkwiła w tym toksycznym układzie przez kolejne lata, a Twoje depresja będzie się pogłębiać. Jesteś od niego uzależniona, porusz ten problem, gdy rozpoczniesz terapię, a do tego czasu postaraj się wykrzesać z siebie siły i zawalcz o siebie sama. Zresztą żadna terapia Ci nie pomoże, jeśli sama nie dokonasz wysiłku.

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Koleś się Tobą bawi, ciągle trzyma Cię na sznurku. Bardzo wygodnie mieć taką osobę w razie czego, tym bardziej, że jesteś już przyzwyczajona do rzucania Ci ochłapów, więc się nawet za bardzo starać nie musi - raz na jakiś czas Ci, za przeproszeniem, popier*oli smuty przez telefon i furteczka pozostaje otwarta. Jesteś wrażliwą, inteligentną osobą i na pewno w gruncie rzeczy zdajesz sobie sprawę, że gdyby Cię kochał naprawdę, to by był z Tobą, a nie z innymi dziewczynami. A Ty masz problem ze znalezieniem sobie kogoś, bo jak niby masz kogoś znaleźć, skoro darzysz go uczuciem, a pan Ci o sobie przypomina co jakiś czas? Ta sytuacja wpędza Cię tylko w lata i nic poza tym.
Tak jak josz radzę Ci zerwać kontakt, choćby Cię to śmiertelnie bolało. Bo boleć będzie, i to jak! On robi Tobie krzywdę, ale sama jej sobie nie rób.
A poza tym: nie wiem, czy masz innych znajomych poza gotyckim klimatem, ale lepiej się pobujać z kimś innym. Siedziałam w tym półświatku trochę lat, to w gruncie rzeczy bardzo toksyczne środowisko.

4

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Moim zdaniem powinnaś go zablokować dla własnego zdrowia psychicznego . On do ciebie wydzwania jak mu się nudzi .
Pogódź się  z tym że ma inną poprostu oderwij się od niego i zacznij żyć swoim życiem . Może warto pomyśleć nad sobą i zacząć spełniać swoje marzenia ? Z tego co napisałaś wynika że jesteś utalentowaną kobietą pomyśl co chciała byś tak naprawdę robić w życiu i zacznij to robić . Poszukaj gdzieś wsparcia kto mógłby ci pomóc rozwijać twoje talenty .
Poprostu olej faceta i zacznij spełniać swoje marzenia trzymam kciuki ;-)

5

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Dzięki za odpowiedzi. smile

Wszystkie sugerujecie to, że się mną 'bawi' - nie da się ukryć, że to może być zrozumiały pogląd na daną sprawę. Z jakiegoś jednak powodu mam wrażenie, że wszystkie kwestie, o których mi mówił w stosunku do mnie, są prawdziwe - tj czuję, że faktycznie może czuć do mnie coś więcej, ale bycie ze mną jest niewygodne ze względu na wiele czynników. Sam zresztą nie raz mówił zdanie pt. "próbowałem od Ciebie uciec, ale prędzej czy później zawsze wracałaś"- oczywiście w kontekście pewnej metafory - co jest oczywiście przykre, bo z jakiegoś powodu uznał, że jednak nie chce ze mną iść przez życie - jednocześnie za każdym razem sugerując, że "chciałby kiedyś do mnie wrócić".

Moim największym problemem jest chyba fakt, że za bardzo skupiam się na nim, aniżeli na sobie - co łączy się oczywiście z zaniżonym poczuciem wartości, a aktualne przeżywanie na żywca sytuacji odrzucenia i zastąpienia kimś innym jest trudniejsze, niż sądziłam.

Może macie jakieś sugestie, jak przestać się porównywać?

6

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Witaj

W Twoim przypadku doradziłbym udział w 12 krokach Dorosłych Dzieci

tym bardziej ze dość dlugo czekasz na terapie

7

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.
sassyM napisał/a:

Dzięki za odpowiedzi. smile
Wszystkie sugerujecie to, że się mną 'bawi' - nie da się ukryć, że to może być zrozumiały pogląd na daną sprawę. Z jakiegoś jednak powodu mam wrażenie, że wszystkie kwestie, o których mi mówił w stosunku do mnie, są prawdziwe - tj czuję, że faktycznie może czuć do mnie coś więcej, ale bycie ze mną jest niewygodne ze względu na wiele czynników.

Wyszukujesz teraz preteksty, bo bardzo chcesz wierzyć, że jesteś dla niego tą najważniejszą i jedyną, podczas kiedy wcale tak nie jest.
Głęboka prawda tkwi w stwierdzeniu, że "po czynach ich poznacie" wink
Nie jesteście razem dlatego, że on tego nie chce. A nie ze względu na jakieś inne tajemnicze, niewygodne dla niego czynniki.
Nie żartuj, jeśli jakiś mężczyzna chce być z kobietą, to nic nie jest w stanie go przed tym powstrzymać.
Jeśli w Waszych kontaktach wyłączysz fonię i znikną te jego gładkie słowa, a zostanie Ci do oceny tylko i wyłącznie jego postępowanie, zachowanie względem Ciebie, nieokraszone wszystkimi tymi banałami, które od niego słyszysz - to w jaki sposób byś go oceniła ? Czy możesz na podstawie jego postępowania stwierdzić, że tak właśnie zachowuje się mężczyzna w stosunku do kobiety, która jest dla niego ważna i na której mu zależy ?

sassyM napisał/a:

Sam zresztą nie raz mówił zdanie pt. "próbowałem od Ciebie uciec, ale prędzej czy później zawsze wracałaś"- oczywiście w kontekście pewnej metafory - co jest oczywiście przykre, bo z jakiegoś powodu uznał, że jednak nie chce ze mną iść przez życie - jednocześnie za każdym razem sugerując, że "chciałby kiedyś do mnie wrócić".

Banały i bzdety i przepraszam, że tak prosto z mostu.
Czy jeśli ja teraz powiem, że jesteś wyjątkowa, że straciłam dla Ciebie głowę, że będziemy żyły razem długo i szczęśliwie i będziemy miały koty, psy i kozę - czy będzie to znaczyło dla Ciebie (albo dla kogokolwiek czytającego to) - cokolwiek ponad głupie gadanie ?
Ano nie.
I ja to rozumiem.
Bo gadać może każdy. Ale tylko ten, który kocha prawdziwie - jest w stanie to POKAZAĆ.
Oczywiście, że on jednocześnie Cię odpycha, bo być z Tobą nie chce, a jednocześnie zarzuca Ci na szyję emocjonalną smycz w postaci "chciałbym kiedyś do Ciebie wrócić" - bo chciałby jeszcze kiedyś pokorzystać z Twojego ... towarzystwa. Dlatego musi trzymać Cię na emocjonalnej i uczuciowej smyczy, abyś się od niego zbyt daleko na tej płaszczyźnie nie oddaliła. Robi to dla własnego interesu, a nie z wielkiej miłości. Wie, że jeśli się oddalisz, to trudniej będzie mu po Ciebie znowu sięgnąć, być może będzie musiał się więcej postarać. Tymczasem tych kilka emocjonalnych okruchów, które skapną Ci z pańskiego stołu, zapewnią mu komfort utrzymania Cię w uczuciowej bliskości.
Zobaczysz jak szybko on powie, że nigdy nie chce do Ciebie wrócić, kiedy pozna kobietę, która w jego mniemaniu będzie tą jedyną ...

sassyM napisał/a:

Moim największym problemem jest chyba fakt, że za bardzo skupiam się na nim, aniżeli na sobie - co łączy się oczywiście z zaniżonym poczuciem wartości, a aktualne przeżywanie na żywca sytuacji odrzucenia i zastąpienia kimś innym jest trudniejsze, niż sądziłam.


To prawda. Bardzo skupiłaś się na nim, i na wyszukiwaniu pretekstów i usprawiedliwień, które mają utrzymać Ciebie samą w przekonaniu, że Wasza obecna relacja zaprowadzi Cię do prawdziwego, głębokiego i wartościowego związku z nim.
Po prostu bardzo nie chcesz dopuścić do siebie myśli, że tak może nigdy nie być ...

8 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2018-10-31 04:30:07)

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Nawet nie musi się znajdować jakaś nowa wielka true miłość, ponieważ "Dzwoni wieczorem i wyznaje mi, że to spotkanie było błędem - pomimo tego, że było cudownie, to prawda jest taka, że spotyka się z kimś od kilku miesięcy, i nie ma siły już mnie dużej oszukiwać, jak i tamtej osoby, sugerując, że to być może coś poważniejszego." - czyli tą swoją ukochaną, bez której tak naprawdę nie potrafi żyć, która jest w gruncie rzeczy jego najważniejszą bla bla bla spuszcza w kiblu dla panny, z którą jest od głupich kilku miesięcy smile
Autorko, nie oszukuj się. To nie jest "Duma i uprzedzenie", tylko proste, XXI-wieczne życie, a on nie jest panem Darcym bijącym się z uczuciem do panny niższej stanem, tylko gościem, który sobie raz na jakiś czas Tobą ego podbije, może pomaca, i jak już się nasyci, to idzie. IsaBella ma rację, te jego teksty są dla postronnych aż do porzygu sztuczne i pozujące na jakiś debilny mistyczny romantyzm. Zaraz Ci będzie może chrzanił, jak to się w poprzednich wcieleniach spotkaliście i dlatego teraz Wasze dusze ciągle ku sobie lgną, ale przeciwności teraźniejszego żywota ciągle Was rozdzielają. Widzisz? Ja też potrafię wymyślać takie smęty tongue

9

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Facet ma problemy psychiczne a ty traktujesz go poważnie. Zobacz co on wyrabia. To nie jest zdrowa relacja!
To jest patologia.

10

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

On do swoich durnych zachowań dorabia ideologię, a Ty ją przyjmujesz. Odetnij się od niego, znajdź nawet byle jaką pracę, żeby mieć z czego żyć, nie wiem skąd jesteś teraz, ale może spróbuj w jakimś większym mieście? Zawsze więcej opcji na pracę, na znajomości, więcej możliwości na spędzanie wolnego czasu (nawet za darmo).
Nie zastanawiaj się nad nim, to czy Cię kocha, czy nie, nie ma znaczenia bo zachowuje się jak kretyn i nie jest osobą dla Ciebie. Dość masz swoich problemów, żeby mieć jeszcze na głowie tego pana.
Życzę Ci powodzenia smile smile

11

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Hm.

Więszkość z Was uważa, że jestem - w wielkim skrócie - naiwna. Ja sama o sobie mogę powiedzieć chociażby to, że faktycznie na pewnym etapie nadużyłam swojej osoby względem innej - głównie poprzez fakt wiary w to, że owa osoba nie chce tak naprawdę czynić mi szerokopojętej krzywdy i mimo wszystko występuje tam jakieś prawdziwe uczucie - mówimy jednak o znajomości, która trwa/trwała od prawie 7 lat, w zasadzie razem zaczęliśmy wychodzić z trybu bycia nastolatkami do początku egzystencji jako młodzi dorośli - byłam jego pierwszą poważniejszą dziewczyną, a on moim pierwszym poważniejszym chłopakiem.

Zastanowiłam się dzisiaj głębiej nad pewnym aspektem związanym z tą sytuacją, i doszłam do wniosku, że jest coś, co sprawia, że jest mi tak trudno się od tego uwolnić - pomijając moje uczucie/uzależnienie - bo świadomie wiem, że jego czyny, pomimo mojego usprawiedliwiania, mówią same za siebie i świadczą negatywnie o nim jako o człowieku, który ze względu na owe na moim świadomym poziomie nie powinien wzbudzać mojego zainteresowania jako mężczyzna - jednakże problemem jest to, że podświadomie biorę całą winę niepowodzenia na siebie, a jego z jakiegoś powodu w ogóle zdejmuję z odpowiedzialności za to, co poszło nie tak, a nie da się ukryć, że wina niepowodzenia leży zawsze w jakiejś części po obydwu stronach.

Przez podświadome branie całej winy na siebie ciągle skupiam się nad tym, co jest ze mną nie tak. Autentycznie czuję się tak, jakby opętał mnie myślowy demon związany z tym, że wszystko zniszczyłam, i stawiam się w opozycji do niego jako do 'biednego' faceta, który już nie mógł mnie znieść - z tymże, jak pomyślę o tym bardziej na trzeźwo, to nie mogę sobie zarzucić żadnego poważniejszego świństwa, wręcz przeciwnie - uważam, że byłam najlepszą partnerką, jaką mogłam być.

Skąd więc aż takie samobiczowanie się?

12

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Ty zadreczasz się milionami pytań bez odpowiedzi, a on tymczasem żyje sobie pełnia życia i dni nie zaczyna id myślenia o tobie. Facet ten ma swój sposób pewnie cię lubi, widzi w tobie fajna osobę, Ale ty jesteś już zdobyta, więc dla niego jesteś historią, podczas gdy ty na podstawie niczego budujesz jakieś gmachy. Po co ci to?

13

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.
sassyM napisał/a:

Przez podświadome branie całej winy na siebie ciągle skupiam się nad tym, co jest ze mną nie tak. Autentycznie czuję się tak, jakby opętał mnie myślowy demon związany z tym, że wszystko zniszczyłam, i stawiam się w opozycji do niego jako do 'biednego' faceta, który już nie mógł mnie znieść - z tymże, jak pomyślę o tym bardziej na trzeźwo, to nie mogę sobie zarzucić żadnego poważniejszego świństwa, wręcz przeciwnie - uważam, że byłam najlepszą partnerką, jaką mogłam być.

Skąd więc aż takie samobiczowanie się?

Myślę, że podświadomie tkwisz ciągle w punkcie, w którym potrzebujesz racjonalizacji.
Idąc tym tropem - skoro on taki cudowny, wspaniały i ideał, troskliwy, kochający - no to gdzie może tkwić przyczyna niepowodzenia Waszej relacji ... ?
Może również ciągle chcesz podsycać płomień nadziei który nosisz w sobie. A najlepsze paliwo dla tego płomienia, to powiedzenie samej sobie:
Jeśli zasłużę na jego miłość, to będzie mnie kochał.
A skoro mnie nie kocha, i nie chce być ze mną, to muszę sobie na to zasłużyć.
Moja wina.

14

Odp: Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.
sassyM napisał/a:

Hm.

Więszkość z Was uważa, że jestem - w wielkim skrócie - naiwna. Ja sama o sobie mogę powiedzieć chociażby to, że faktycznie na pewnym etapie nadużyłam swojej osoby względem innej - głównie poprzez fakt wiary w to, że owa osoba nie chce tak naprawdę czynić mi szerokopojętej krzywdy i mimo wszystko występuje tam jakieś prawdziwe uczucie - mówimy jednak o znajomości, która trwa/trwała od prawie 7 lat, w zasadzie razem zaczęliśmy wychodzić z trybu bycia nastolatkami do początku egzystencji jako młodzi dorośli - byłam jego pierwszą poważniejszą dziewczyną, a on moim pierwszym poważniejszym chłopakiem.

Zastanowiłam się dzisiaj głębiej nad pewnym aspektem związanym z tą sytuacją, i doszłam do wniosku, że jest coś, co sprawia, że jest mi tak trudno się od tego uwolnić - pomijając moje uczucie/uzależnienie - bo świadomie wiem, że jego czyny, pomimo mojego usprawiedliwiania, mówią same za siebie i świadczą negatywnie o nim jako o człowieku, który ze względu na owe na moim świadomym poziomie nie powinien wzbudzać mojego zainteresowania jako mężczyzna - jednakże problemem jest to, że podświadomie biorę całą winę niepowodzenia na siebie, a jego z jakiegoś powodu w ogóle zdejmuję z odpowiedzialności za to, co poszło nie tak, a nie da się ukryć, że wina niepowodzenia leży zawsze w jakiejś części po obydwu stronach.

Przez podświadome branie całej winy na siebie ciągle skupiam się nad tym, co jest ze mną nie tak. Autentycznie czuję się tak, jakby opętał mnie myślowy demon związany z tym, że wszystko zniszczyłam, i stawiam się w opozycji do niego jako do 'biednego' faceta, który już nie mógł mnie znieść - z tymże, jak pomyślę o tym bardziej na trzeźwo, to nie mogę sobie zarzucić żadnego poważniejszego świństwa, wręcz przeciwnie - uważam, że byłam najlepszą partnerką, jaką mogłam być.

Skąd więc aż takie samobiczowanie się?

Moim zdaniem - odpowiadając na końcowe pytanie, oboje, biorąc pod uwagę Twoją, jak i jego przeszłość, macie narcystyczne podejście do samych siebie.
Masło maślane, ale tak trzeba powiedzieć.
Uważasz się za wyjątkową. I z tego tytułu spotykały Cię kiedyś przykrości ze strony rówieśników etc.
Z opisu charakteryzującego tego gościa wynika, że o nic starać się nie musiał, z racji "urodzenia", jak to się drzewiej mawiało.
Czyli - księżniczka o rozległych horyzontach oraz książę z ciężką kiesą, oczytany i obyty, przy okazji.
Na rodziców można wiele zrzucić. To prawda, że często, jest to uzasadnione.
Masz świadomość własnych problemów, które nazywasz depresją lub enigmatycznie brzmiącymi dla mnie, skrótami czegoś tam.
Gdybym chciał, wygooglowałbym to sobie, ale nie chcę uchodzić za domorosłego psychologa.
Mam za to, jako ojciec, podobne przemyślenia względem moich dzieci. Córki zwłaszcza.
I wiem, że mogąc mijać się z prawdą, za daleko.to jednak nie będzie.
Bo i ja, choć z innych powodów (alkohol był także, oczywiście), zaniedbałem moje dzieciaki po śmierci ich matki. Przez lata zbierałem tego owoce.
Teraz stabilizacja jest. Tylko, na jak długo...?

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zakazana miłość. Uzależenienie emocjonalne. Zdrady. Obsesja. Depresja.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024