Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

Temat: Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?

Cześć!
Chciałabym tu opisać uczucia, które towarzyszą mi od kilku miesięcy. Może ktoś z was czuje podobnie i jest w stanie mi cokolwiek doradzić.

Za miesiąc skończę 25 lat, w styczniu zaczęłam pracę w jednej z międzynarodowych korporacji w Warszawie. Tak naprawdę to moja pierwsza tego typu praca, wcześniej byłam na półrocznym stażu. Czuję, jak z dnia na dzień się wykańczam.

Tryb życia, który jest wymuszony przez 8-godzinną pracę przy biurku, w otoczeniu korporacyjnym, gdzie jeden kopie dołki pod drugim, jest już dla mnie nie do zniesienia. Pracuję w zespole, w którym brakuje zaufania, a czasami i podstaw elementarnej kultury osobistej. Staram się jak najlepiej potrafię, daję z siebie 120%, często siedzę po godzinach żeby tylko "dowieźć", ale nie czuję się tam doceniana. Ciągle tylko gonienie za targetem, za wynikami i poprzeczka stawiana coraz wyżej. Zero pochwał czy choćby dostrzeżenia wysiłków i inicjatywy. Do tego donosicielstwo, gadanie po kątach że ktoś sobie poszedł do kuchni na herbatę zamiast pracować albo że ucina sobie pogawędki z pracownikami.

Jestem na rozdrożu. Z jednej strony ta praca daje mi nienajgorsze zarobki (ale i tak uważam, że za małe jak na wartość, którą realnie co miesiąc przynoszę do firmy), mam blisko do domu, no i płacą mi ubezpieczenie, mam też umowę na czas nieokreślony.

Z drugiej jednak strony czuję, że więdnę. Nie mam na nic ochoty, a w takie wieczory jak dzisiejszy, kiedy pomyślę o poniedziałku, chce mi się po prostu płakać. Kiedy pomyślę o szefowej, która przy biurko przegląda instagram i zamawia ciuszki na za**ndo, a na spotkaniach F2F goni i karci o wyniki, chce wszystko kontrolować i krytykować... Atmosfera w zespole jest toksyczna, nie czuję też żebym się rozwijała, ciągle robię to samo i tak naprawdę szefowej nie zależy na tym, żeby to zmienić (mimo moich sygnałów).

Marzę o tym, żeby się z tego miejsca po prostu wyrwać. Żeby przyjść i złożyć wypowiedzenie. Ale nie mam nic innego w zanadrzu, boję się zostać z niczym. W międzyczasie szukam teraz innej pracy, ale pora jest taka, że z ogłoszeniami krucho. Planuję przetrwać do Nowego Roku, żeby już normalnie naliczył mi się urlop z góry na cały rok, a nie - jak teraz - co miesiąc. Do tego czasu powinnam zagryźć zęby i głęboko przemyśleć moje życie.

Uważam jednak, że cały problem tkwi trochę głębiej. Chodzi o to, że czuję, ze praca w korpo nie jest dla mnie. Pójdę gdzieś indziej i może mi się trafić podobna, o ile nie gorsza, sytuacja. I co wtedy? Mam skakać z miejsca na miejsce w nieskończoność? Chciałabym otworzyć coś własnego, w końcu pracować dla siebie i wybić się na niezależność. Mam dużo oszczędności, bo całe studia pracowałam i zdobywałam stypendia naukowe. Nie chciałabym tych pieniędzy przejeść ani zmarnować, mogłabym zainwestować i myślę o tym całkiem poważnie. Oczywiście wcześniej zrobiłabym dokładny plan.

Ale jak znaleźć w sobie siłę, by tak przewartościować życie? Czy ktoś z was rzucił kiedyś pracę w korpo, która w Warszawie uchodzi za szczyt marzeń i prestiżu? Może nie tylko ja mam dość niedzielnych wieczorów ze łzami w oczach, stresu i widoku żył, które wychodzą na nogach od wiecznego siedzenia przy biurku... Chciałabym mieć czas na czytanie, na myślenie, na poukładanie sobie w głowie pewnych spraw.

Jeśli jesteście lub byliście kiedyś w podobnej sytuacji, proszę - podzielcie się swoimi doświadczeniami.

Bo ja już nie wiem, czy warto tak się zarzynać w imię tych 3 tysięcy netto miesięcznie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?
duszaczłowiek napisał/a:

Cześć!
Chciałabym tu opisać uczucia, które towarzyszą mi od kilku miesięcy. Może ktoś z was czuje podobnie i jest w stanie mi cokolwiek doradzić.

Za miesiąc skończę 25 lat, w styczniu zaczęłam pracę w jednej z międzynarodowych korporacji w Warszawie. Tak naprawdę to moja pierwsza tego typu praca, wcześniej byłam na półrocznym stażu. Czuję, jak z dnia na dzień się wykańczam.

Tryb życia, który jest wymuszony przez 8-godzinną pracę przy biurku, w otoczeniu korporacyjnym, gdzie jeden kopie dołki pod drugim, jest już dla mnie nie do zniesienia. Pracuję w zespole, w którym brakuje zaufania, a czasami i podstaw elementarnej kultury osobistej. Staram się jak najlepiej potrafię, daję z siebie 120%, często siedzę po godzinach żeby tylko "dowieźć", ale nie czuję się tam doceniana. Ciągle tylko gonienie za targetem, za wynikami i poprzeczka stawiana coraz wyżej. Zero pochwał czy choćby dostrzeżenia wysiłków i inicjatywy. Do tego donosicielstwo, gadanie po kątach że ktoś sobie poszedł do kuchni na herbatę zamiast pracować albo że ucina sobie pogawędki z pracownikami.

Jestem na rozdrożu. Z jednej strony ta praca daje mi nienajgorsze zarobki (ale i tak uważam, że za małe jak na wartość, którą realnie co miesiąc przynoszę do firmy), mam blisko do domu, no i płacą mi ubezpieczenie, mam też umowę na czas nieokreślony.

Z drugiej jednak strony czuję, że więdnę. Nie mam na nic ochoty, a w takie wieczory jak dzisiejszy, kiedy pomyślę o poniedziałku, chce mi się po prostu płakać. Kiedy pomyślę o szefowej, która przy biurko przegląda instagram i zamawia ciuszki na za**ndo, a na spotkaniach F2F goni i karci o wyniki, chce wszystko kontrolować i krytykować... Atmosfera w zespole jest toksyczna, nie czuję też żebym się rozwijała, ciągle robię to samo i tak naprawdę szefowej nie zależy na tym, żeby to zmienić (mimo moich sygnałów).

Marzę o tym, żeby się z tego miejsca po prostu wyrwać. Żeby przyjść i złożyć wypowiedzenie. Ale nie mam nic innego w zanadrzu, boję się zostać z niczym. W międzyczasie szukam teraz innej pracy, ale pora jest taka, że z ogłoszeniami krucho. Planuję przetrwać do Nowego Roku, żeby już normalnie naliczył mi się urlop z góry na cały rok, a nie - jak teraz - co miesiąc. Do tego czasu powinnam zagryźć zęby i głęboko przemyśleć moje życie.

Uważam jednak, że cały problem tkwi trochę głębiej. Chodzi o to, że czuję, ze praca w korpo nie jest dla mnie. Pójdę gdzieś indziej i może mi się trafić podobna, o ile nie gorsza, sytuacja. I co wtedy? Mam skakać z miejsca na miejsce w nieskończoność? Chciałabym otworzyć coś własnego, w końcu pracować dla siebie i wybić się na niezależność. Mam dużo oszczędności, bo całe studia pracowałam i zdobywałam stypendia naukowe. Nie chciałabym tych pieniędzy przejeść ani zmarnować, mogłabym zainwestować i myślę o tym całkiem poważnie. Oczywiście wcześniej zrobiłabym dokładny plan.

Ale jak znaleźć w sobie siłę, by tak przewartościować życie? Czy ktoś z was rzucił kiedyś pracę w korpo, która w Warszawie uchodzi za szczyt marzeń i prestiżu? Może nie tylko ja mam dość niedzielnych wieczorów ze łzami w oczach, stresu i widoku żył, które wychodzą na nogach od wiecznego siedzenia przy biurku... Chciałabym mieć czas na czytanie, na myślenie, na poukładanie sobie w głowie pewnych spraw.

Jeśli jesteście lub byliście kiedyś w podobnej sytuacji, proszę - podzielcie się swoimi doświadczeniami.

Bo ja już nie wiem, czy warto tak się zarzynać w imię tych 3 tysięcy netto miesięcznie.

Hm, 3 tysiące netto, to wcale nie są nienajgorsze zarobki. To - w porównaniu do Twojego wkładu pracy, targetów i obowiązków jakie opisujesz - są zarobki zaledwie mierne.

Odpowiadając na Twoje pytanie - czy ktoś kiedyś rzucił pracę w korpo, która w Warszawie uchodzi za szczyt marzeń i prestiżu ... odpowiem tak: rzuciłam pracę w korpo, które na całym świecie uchodzi za szczyt marzeń i prestiżu. I w którym zajmowałam się wspaniałym, renomowanym projektem znanym na całym świecie, cieszącym się ogromną rozpoznawalnością i sympatią społeczną.
Na nic fajny projekt, jeśli jest niedobrze zarządzany i nie ma się dobrego flow z managerami ... Oczywiście, dla finansów i prestiżu człowiek jest w stanie męczyć się tak określoną ilość czasu. Ale z całą pewnością nie dożywotnio, nie do emerytury.

Sama widzisz i czujesz najlepiej, że taki rodzaj pracy zdecydowanie Ci nie służy.

Jesteś bardzo rozsądną i poukładaną osobą. Widać, że przygotowujesz się do podjęcia decyzji o zmianie swojego życia zawodowego i nie zrobisz niczego pochopnego.
Trzymam za Ciebie kciuki smile

3

Odp: Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?

No to w takim razie polecam odłożyć konkretną ilość pieniędzy i założyć własną firmę (chociaż to też nie lekki kawałek chleba). Btw. nie myślałaś o pracy w jakimś startupie?

4

Odp: Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?

Po pierwsze intensywnie szukaj innej pracy, po tym co piszesz może być tylko lepiej. Wbrew pozorom nie każdy w Wwa marzy o korpo, wręcz przeciwnie. Zostaw to i szukaj swojej drogi!

5

Odp: Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?

Tak jak mówi, rromantyczny - ja na Twoim miejscu szukałabym innej pracy w mniejszej firmie, nie korporacji. Nie każdy musi się odnaleźć w takim miejscu.

6

Odp: Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?

Wiem, co czujesz.
Ja pracując w toksycznej pracy ( pasowało mi to że pracowałam 4h , a płacone miałam 2.400 netto ) też to przechodziłam. Całą niedzielę myślałam, że w poniędziałek będę musiała tam przebywać. Szukałam pracy no ale nie mogłam nic ciekawego znalezc.
Któregoś dnia mój szef choleryk - zadzwonił do mnie, wydzierając się na mnie ( gdzie prowadziłam mu firmę, uzyskiwałam wszystkie pozwolenia itd ). Powód jego nerwów?! Nie mógł znalezc jednego dokumentu który leżał tam gdzie go położyłam.
Nie zastanawiając się powiedziałam " wiesz co ?! znajdz inną osobę która Ci to wszystko poprowadzi , żegnam"
Za 30 min się spotkaliśmy, wypłacił mi wynagrodzenie i odeszłam.
Był pozniej telefon od jego kobiety ( sam chyba nie miał odwagi albo urazona duma ) żebym wróciła, i zebym przemyślała.
Zostałam bez pracy! kredyt na głowie- szybko poszlam do fabryki na 8h ( ciągłego stania ) za 1700zł pracować.
Po kilku miesiącach otworzyłam sklep - ciężki kawałek chleba.

Ale wolę pracować w fabryce, wysiadać fizycznie na własnej działalności - niż codziennie czuć wewnętrznie że nienawidzę pracy, szefa i że to mnie niszczy od środka.
Nic się nie dzieje bez przyczyny , w tej pracy dużo zyskałam ale odejście to był NAJLEPSZY dzień.
Poradzisz sobie.
ODWAGI :-)

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Nerwy związane z pracą, niepewność - co robić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024