Temat jako ciekawostka o wpływie na kobietę i jej popęd płciowy zapachu innej kobiety wydzielanego podczas podniecenia i seksu. Moim zdaniem i nie tylko moim, taki zapach ciała i wydzielin samicy (nie jej perfum) wyczuwalny tylko przez podświadomość innej samicy bardzo mocno podnosi jej libido, oczywiście tylko czasowo (do 30 paru godzin).
Sam feromonów dostępnych w sklepach nie stosowałem i jestem wobec nich sceptyczny, jednak co do tych naturalnych, pozostawianych na ciele i ubraniach po seksie uważam że jest coś na rzeczy.
Historia z innego forum o podświadomym wyczuwaniu zapachów. User który uprawiał seks z inną, w tym wypadku była to prostytutka:
"Jestem tego pewien, moja żona w 100% go wyczuwa. Dlatego konsekwentnie nie myję się "po".
Skąd wiem że wyczuwa?
Stąd, że w ciągu kilku, a maksymalnie trzydziestu paru godzin po moim powrocie od dziewczyny moja żona ma ochotę na seks. Że to nic nadzwyczajnego? Że 30-parę godzin bez seksu to maksimum jakie można wytrzymać? Można wytrzymać, a nawet nie mieć ochoty, nawet 2000 (dwa tysiące) godzin i więcej też, przekonałem się na własnej skórze, wielokrotnie.
To przygnębiające, ale zależność jest prosta:
* seks z divą => seks z żoną
* brak seksu z divą => brak seksu z żoną
W dodatku chęć żony jest wprost proporcjonalna do temperatury spotkania z panną. Po jednym, szczególnie obłędnym (moim) spotkaniu z dziewczyną, żona pozwoliła sobie na skrajne, w jej rozumieniu, wyuzdanie, po raz pierwszy w ciągu kilkunastu lat małżeństwa (od poznania żony aż do września ubiegłego roku nikogo innego nie bzyknąłem).
Początkowo myłem się cały przed wyjściem od divy, efekt nie był wtedy aż tak wyraźny. Dwa miesiące temu zacząłem podejrzewać że istnieje jakiś związek miedzy bzykaniami diva-żona, od tego czasu przed wyjściem myję tylko wacusia i efekt jest jednoznaczny.
W styczniu zrobiłem dłuższe przerwy od panienek, skutkowały dłuższymi przerwami żony ode mnie. (w tym czasie sprawdzałem czy prysznic lub jego brak przed pójściem do łóżka będzie miał jakikolwiek wpływ na żonę - nie ma żadnego).
Wyjście do teatru, opery, filharmonii, kina offowego na którym można kitę z nudów odwalić, na kolację do miasta, nowy płaszcz, sukienka, angielska porcelana, drogie perfumy, kwiaty i czekoladki bez powodu, śniadanie do łóżka, szeptanie cały dzień do ucha "kocham cię" - to nie są dostateczne powody, żeby żona miała ochotę na seks. Ale wizyta u divy i kolejny prysznic dopiero następnego ranka - to sposób w ponad 90% skuteczny (nie każde spotkanie z panną jest udane).
I nic więcej nie trzeba. Nawet kwiatka. Wystarczy, że u panny się postaram, a ona mnie mocno przytuli. Wtedy nawet mogę mieć w domu humory, a i tak będzie seks. Nawet jeśli żona ma okres - to bzykanie odłoży tylko do następnego dnia (stąd 30-parę godzin odstępu miedzy bzykaniami, bez okresu by to było kilka godzin).
W pewnego razu bezpośrednio po powrocie od panny żona powąchała mnie za uchem i powiedziała, że tak ładnie pachnę naturalnym zapachem ... mężczyzny! Dla mnie to patologia, żeby własną żonę uwodzić przez bzykanie innych lasek, ale nie czuję się jej sprawcą, lecz tylko odkrywcą."
Doświadczenia innego usera:
"A myślałem, że to tylko zrządzenie losu. :blum: Też parę razy miałem wrażenie, iż ma to jakiś związek, że jeśli miałem jakąś pannę na boku i tego dnia, później widziałem się z dziewczyną nie biorąc wcześniej prysznica, to tego samego lub następnego dnia i z nią się kochałem. A normalnie moja dziewczyna nie jest jakimś demonem sexu :blum: (gdyby była, to może nie szukał bym sobie chędożenia na boku). Przeczytałem Twój post, a że akurat umówiłem się z koleżanką :zeby: to po naszym spotkaniu sprawdziłem Twoją teorię. I oto moje wyniki, spotkanie było we wtorek, przyjechałem potem po dziewczynę do pracy i z nią do domu, ponieważ była zmęczona to jedyne co powiedziała to, że sexownie pachnę. Ale to nie koniec, kiedy przyjechałem z nią wczoraj do niej, kładziemy się spać, a ona się po prostu na mnie rzuciła. :blum: Na mój gust teoria wydaje się być potwierdzoną.
Oczywiście to rodzi pewne problemy, konkretnie ryzyko wpadki jest w takiej sytuacji większe, bo któregoś dnia może się zorientować, że coś jest nie tak i zacząć węszyć trochę bardziej niż tylko nosem."