Cześć!
Jestem chłopakiem i mam z dziewczyną relację, której sam trochę nie rozumiem, więc postanowiłem tu napisać z prośbą o radę
Historia jest taka, że poznaliśmy się niedługo przed powrotem na studia, zaczęliśmy się bujać, dosyć szybko się do siebie zbliżyliśmy. W sumie od początku miałem przeczucie, że coś jest na rzeczy i czułem się bardziej podrywany niż podrywający, ale za każdym razem odbijałem piłeczkę i pozwalałem rozwijać się sytuacji. Generalnie cieszyliśmy się swoim towarzystwem, widywaliśmy się praktycznie codziennie - bo wakacje, bo wspólni znajomi, bo mieliśmy ochotę. Naprawdę sporo pisała, nie powiedziałbym, że była nachalna, ale często zaczynała pisać nawet zaraz po tym jak się pożegnaliśmy wieczorem, itp.
Za to wiedzieliśmy, że nie potrwa to długo, bo oboje wracamy na studia za granicę w przeciągu miesiąca i raz nawet wspomnieliśmy o tym, że nie powinnyśmy się zbyt przywiązywać. Jednak rozstanie po wyjeździe niespodziewanie mnie zabolało.
Świeżo po powrocie na studia okazało się, że to nie koniec naszej relacji, bo wciąż utrzymujemy kontakt, padało trochę ciepłych słów, pisała, że o mnie myśli, i takie tam. Ja o niej też.
Generalnie teraz, od ponad miesiąca na studiach, nie wiem na czym stoimy. Wydawało mi się, że chcemy coś tam razem działać. I tu mój problem, bo ostatnio czuję, że się oddalamy, rzadziej piszemy, brakuje miłych słówek, itd. Wiadomo, każdy ma swoje życie, znajomych, naukę, itd. Powiedziałbym, że role się odwróciły, bo mam dużo wolnego czasu i zacząłem sporo o niej myśleć, a jej głowę bardziej zaprzątnęła szkoła i inne przez brak czasu (wnioskuję). Nie chcę niczego na siłę, ale jestem ciekaw jak się to może rozwinąć, a odnoszę wrażenie, że może naprawdę ciekawie.
Ogólnie to staram się utrzymywać jako tako świeżość i nie dawać jej jasno do zrozumienia, że mi zależy, np. dostosowuję się do tego jak często pisze, staram się nie odzywać pierwszy zbyt często, odwzajemniam ciepłe słówka, ale bez przesady. Z drugiej strony, pisząc tego posta zdałem sobie sprawę, że zamiast kończenia naszych rozmów pierwszy i zostawiania lekkiego niedosytu, to ona najczęściej żegna się pierwsza.
Wydaje mi się, że to odpowiednie nastawienie, ale tak szczerze to się trochę zagubiłem we własnych myślach. Na pewno macie więcej doświadczenia w takich tematach, prosiłbym o Wasze przemyślenia i rady. Dzięki!