Dziś, 3 września, zaczyna się nowy rok szkolny. Dla jednych uczniów to początek nowego rozdziału w ich edukacji, dla innych kontynuacja czegoś już rozpoczętego. Nie o dzieciach jednak będzie, a o nas, rodzicach. Do założenia tematu zainspirowała mnie dyskusja, jaką dane mi było śledzić na jednym z portali. Wynikało z niej, że część rodziców po dwóch miesiącach wakacji odczuwa wyraźną ulgę, że choć przez godzin dziennie ich pociech nie będzie w domu, bo będą uczestniczyć w zajęciach szkolnych, pozaszkolnych, będą mieć dobrze zorganizowany czas, co pozwala na pewnego rodzaju odpoczynek od nich. Inni z kolei twierdzą, że to właśnie wakacje są sielanką, a rok szkolny wywołuje dodatkowy stres, bo trzeba dzieci mobilizować do nauki, toczyć z nimi nieustanne boje o odrobione zadania domowe, stale trzymać rękę na pulsie i kontaktować się ze szkołą.
A jak to wygląda u Was - cieszycie się, że w domu będzie spokojniej czy jednak należycie do tej drugiej grupy i okres od września do końca czerwca kojarzy się z nieustanną presją, koniecznością ciągłego angażowania się w życie uczniowskie i - co tu ukrywać - rodzicielskim horrorem?
(źródło zdjęcia: demotywatory.pl)