Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

1 Ostatnio edytowany przez cieplawodazkranu (2018-09-03 06:34:37)

Temat: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Witajcie....nawet nie wiem od czego zacząć.Ponoć najlepiej jest od początku...
Z "mężem"poznałam się blisko pięć lat temu
Bywalo różnie,jestem DDA -on ma bardzo przemocową matkę.
Jest jej ofiarą od dzieciństwa...a teraz ja się stalam jego ofiarą.
Dziś wezwał dwukrotnie policję na mnie.Chyba dlatego,że go ignorowałam.
Jestem na terapii.Według wskazan lekarza,zignorowałam go.I mam wrażenie,ze go to dotknęło...To jest chore...
Coś o "nas" poznaliśmy się 5 lat temu w Londynie.Jesteśmy 3 lata po ślubie (on ma dziecko na które nie łoży pieniędzy.Dosłownie.Ani grosza od 5lat.Jego dziecko mieszka w UK.Nie spotyka się z nim.Unika go,gdy jest w PL)
Wróciliśmy do Polski 4 lata temu.Wzięliśmy ślub(i tu jest ćwiek zabity.Jestem osobą wierzącą)
Ja od początku nie byłam fair.Miałam swoje"loty"potrafilam wyzwać,on nie był dłuzny.Ogólnie rzecz ujmując -patologia.
Po powrocie do Polski.....równia pochyla(dzis dopiero to widzę)
Wiecie....obiecałam sobie,że po powrocie do PL zmiana siebie...nawet to mi wychodziło.Fajne życie-oczywiście nic za darmo.Zainwestowalam pieniędze z dorobku(sprzedaz swojego mieszkania w Szczecinie.To mieszkanie to moja krwawica.Byłam najmłodszym kredytobiorcą-23lata.Solo.Mieszkam obecnie pod Lublinem)Moja Mama dała 100tyś.Jako posag...40%wartosci domu notarialnie przepisane dzięki mojej mojej Matce...bo"nie takie miłości się zdarzały"I tu skubana miała rację.Dawno bym skończyła na ulicy.Tym trzymam go za"pysk"gdy mnie bije czy w wygania.
Potrafilam przegiac,ale 4....5lat temu.
Dziś on sobie nie żałuje.Jego matka uwziela się na mnie.Wyzywala mnie od "kurew"nawet godzinie przed ślubem.(Osobna historia.Niby wstawił się za mną.Lecz przed ślubem,gdy jego matka robiła cyrk.Kazał nam"dac sobie po mordzie".Nie zareagował,gdy jego matka chciała go wykąpać)

Podjęłam terapie.Oczywiście koszty pokrywam sama.Zaspakajalam jego potrzeby....dzis słyszę,że NIC nie zrobiłam sad )
Kupuje ,parcypuje w opłatach.Chociaż sama mało jem,bo jestem"grubą kurwą"Wiecznie jestem na diecie.Mam 181cm i waze 64kg.
Mam kompleksy.Duże...Nienawidzę swojego ciala.
Jego też pewnie wpędziłam w kompleksy 5lat temu.Swoimi słowami...Nigdy nie zdradziłam,mimo słów.
Powiedziałam pass,gdy mnie skopał po brzuchu...używając słów"obyś się kurwo nigdy nie rozmnożyła"...."mąż"rozumiecie?
Podjelam terapię.Nie tanio,bo 150zl na skypie za godzinę.Byłam w stanie zarobic na jego terapię,ale on oczywiście jej nie potrzebuje.To ja jestem tą"pojebaną"i ja mam się leczyć.
Kilka dni temu,gdy powiedziałam mu,że nigdy mnie nie uderzy...(po telefoniena niebieską linie,gdy mnie skopal po brzuchu i...)
Reakcją jego był atak na niebieską kartę,którą mu założyłam (odwolalam ja dwa razy)
Wczoraj użył słów"a jak ci zapierdole raz w łep,ze nie wstaniesz)....zignorowałam śmiecia,to on wezwał policję.Dwa....DWA razy,ani razu mnie nie zatrzymano...Wpadłam w alkoholizm na ok.3lata.Jak całe zycie ponad trzydziestoletnie stronilam od %.Chyba uraz po ojcu.
Tak tu potrafię się napić.
Jest mi wstyd....ludzie jak mi wstyd.
Czytam przed dodaniem....i nie wierzę.
Co robić on rano wstanie i zapewni mi dalszy ciąg koszmaru.Kot z lęku sie schował(nie potrafią go znaleźć-ponad 200m domu.Choć ja bym się schowała
Nie mam nikogo tutaj..DOSŁOWNIE..
Pomóżcie....pytajcie.Jest tyle sytuacji pomiędzy.Jestem tak samotna ze nie mam kogoś by się doradzić ;( Wyje...dzis śpię znowu na ziemi.... ;(
Edit:Nie mogę spać.Chcialam dodać,ze szukam powodu dla ktorego on wezwał policje.
Powiedzial im przy mnie,że nie dałam mu spać.
Rzecz w tym,ze ja nawet nie wiedziałam że on jest w domu.
Siedziałam w salonie.Słuchałam muzyki.Tak jak zawsze.Nie głośno.On wpadł do salonu,wyłączył mojego laptopa i zaczął krzyczeć,ze policja zaraz będzie.Ich wizyta byla dla mnie szokiem.Ja nawet na niego nie zwracałam uwagi.Tak jak pisalam wyzej-nie wiedzialam,ze on jest w domu.
Po ich wyjściu-odrazu mnie zwyzywał....
Dzien wcześniej byla sytuacja.Zrobilam obiad,on po pracy chciał się przespać.Kazał się obudzić o 16godz.Przed godziną 17 go dobudziłam.Zaczął od razu o wszystko się czepiać.Znowu zaczął mi wygrazac przemocą.
(Miesiąc temu,byl "na dołku".Pobił mnie.Pojechałam o 4 rano na komendę złożyć o niebieską karte.Gdy o 7rano wrocilam-poszłam do sypialni pokazać mu,ze koniec z biciem mnie.On nie ma litości w biciu.Powiedziałam"patrz teraz nie możesz mnie już bić"Wiecie co bylo jego reakcją?Zerwanie się z łóżka i kopanie mnie.Jak sobie ulżył...poszedł sobie zrobić kawę.Wtedy ja zadzwoniłam po policję.Wzieli go na dołek.)
W tą sobotę,gdy go już zaczęło nosic,gdy wstał.
Ostrzegłam go mówiąc-nie możesz mnie bić,nie masz prawa,gdy to zrobisz zadzwonię na policję.Odpowiedział"a jak ci przypier**le raz w łep,tak że nie wstaniesz"
I od tego się zaczęło....Zaczął wzywac na mnie wczoraj policję.
Boję się go sad
Teraz już się przebudził,czymś u góry rzuca po ziemi.A ja czuję strach..Moje ciało się napina,żołądek dostaje skurczów...to strach.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Uciekaj i tyle. Rozwiedź się. Człowiek wierzący też może się rozwieść.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
Lady Loka napisał/a:

Uciekaj i tyle. Rozwiedź się. Człowiek wierzący też może się rozwieść.

Trzy miesiące temu sprzedałam mieszkanie.
Oddalam mu pieniądze na poczet tego,ze przepisał mi to 40% wartości domu.
On nie chce mi oddać tych pieniędzy.
Teraz mieszkam pod Lublinem.Mieszkanie miałam w Szczecinie....
Teraz dociera do mnie...matka jego dziecka też się go boi.Inni tez nie raz mowili o tym.

4

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
cieplawodazkranu napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Uciekaj i tyle. Rozwiedź się. Człowiek wierzący też może się rozwieść.

Trzy miesiące temu sprzedałam mieszkanie.
Oddalam mu pieniądze na poczet tego,ze przepisał mi to 40% wartości domu.
On nie chce mi oddać tych pieniędzy.
Teraz mieszkam pod Lublinem.Mieszkanie miałam w Szczecinie....
Teraz dociera do mnie...matka jego dziecka też się go boi.Inni tez nie raz mowili o tym.

A co jest dla Ciebie ważniejsze? Pieniądze czy Twoje bezpieczeństwo i być może też życie?

5

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Ratuj się i tyle.
Tu nie ma innego rozwiązania.

On Cię nie kocha.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
Lady Loka napisał/a:
cieplawodazkranu napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Uciekaj i tyle. Rozwiedź się. Człowiek wierzący też może się rozwieść.

Trzy miesiące temu sprzedałam mieszkanie.
Oddalam mu pieniądze na poczet tego,ze przepisał mi to 40% wartości domu.
On nie chce mi oddać tych pieniędzy.
Teraz mieszkam pod Lublinem.Mieszkanie miałam w Szczecinie....
Teraz dociera do mnie...matka jego dziecka też się go boi.Inni tez nie raz mowili o tym.

A co jest dla Ciebie ważniejsze? Pieniądze czy Twoje bezpieczeństwo i być może też życie?

Boje się-chce a nie umiem.(czyli pewnie nie chcę hmm )
Nie wiem jak za to się zabrać.Jestem rozbita i zmęczona.
Teraz zaczęło się obwinianie mnie.
On nawet płacze-co często się nie zdarza.
Oczywiście płacze,bo on się czuje pokrzywdzony.A ja wpędzam
się w poczucie winy hmm
Nie wiem czy to manipulacja,czy on naprawdę nie czuje się winny.

7

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Dlaczego nie poszukasz pomocy terapeutycznej dla siebie?

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
Cyngli napisał/a:

Ratuj się i tyle.
Tu nie ma innego rozwiązania.

On Cię nie kocha.

Właśnie dociera do mnie i jedno i drugie.
Tak ciężko mi się z tą prawdą zmierzyc.Jestem tak slaba,a muszę się podnieść sad

9

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
cieplawodazkranu napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ratuj się i tyle.
Tu nie ma innego rozwiązania.

On Cię nie kocha.

Właśnie dociera do mnie i jedno i drugie.
Tak ciężko mi się z tą prawdą zmierzyc.Jestem tak slaba,a muszę się podnieść sad

Jak będziesz sobie wmawiać, że jesteś słaba, to będziesz słaba.

To od Ciebie zależy, jak będzie wyglądało Twoje życie. Są miejsca, gdzie otrzymasz pomoc i wsparcie. Wystarczy wyciągnąć rękę.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
Cyngli napisał/a:

Dlaczego nie poszukasz pomocy terapeutycznej dla siebie?

To mała miejscowość.
Jest jedna psychoterapeutka.Byłam u niej.
Powiedziała,ze "nie wie czy będzie umiała mi pomóc.Zbyt krótko pracuje w zawodzie,a ja potrzebuje silnego terapeuty.Może mi bardziej zaszkodzić,niż pomóc"

11

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
cieplawodazkranu napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Dlaczego nie poszukasz pomocy terapeutycznej dla siebie?

To mała miejscowość.
Jest jedna psychoterapeutka.Byłam u niej.
Powiedziała,ze "nie wie czy będzie umiała mi pomóc.Zbyt krótko pracuje w zawodzie,a ja potrzebuje silnego terapeuty.Może mi bardziej zaszkodzić,niż pomóc"

To poszukaj w większej miejscowości.
Zapytaj w MOPS albo w GOPS.

12

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Zakończ tą sytuację sama.Odseparuj się od niego.Wyprowadz, zostaw, nie powracaj.Jak, to nastąpi, odzyskasz spokój.Dobrze Ci radzę smile

13

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Hmm.. pogmatwane. I toksyczne.
Jako DDA po treapii powinnaś mieć większą samoświadomość. I tego, że powielasz schemat, by zniszczyć sobie życie.
Weź prawnika, dorośnij i rozwiedź się. I ... zyj.
p.s.
A od kiedy terapia dla DDA jest płatna??

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Podajecie mi tak naprawdę jedyne zdrowe rozwiązanie.
Wiem o tym sad
Jeszcze do moich przywarów dochodzi współuzależnienie.
Nie wiem od czego zacząć-muszę ułożyć plan.I sukcesywnie go wdrażać.Jej...od czegoś muszę zacząć.Tylko od czego?

Coombs-nie odbywam terapii DDA.
Jest to indywidualna terapia.
Szukałam w pobliżu zamieszkania.Najbliższe miejsce w czasie wakacji nie ma terapii 12 kroków.
Zaczęłam szukac pomocy kilka miesięcy temu.Dopiero zaczynam"się naprawiać"Jestem na samym początku drogi.
Ale ponoć kazda droga zaczyna się od pierwszego kroku.Ja od razu się potykam.Zostaje mi bardzo utrudniany ten etap przez sytuacje,które się dzieją w domu

15

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Jak masz świadomość, że jesteś DDA, to już dobrze. Teraz zrób coś z tym. Terapia dla DDA jest w każdym ośrodku terapii uzależnień. Jest BEZPŁATNA.
Jak masz za sobą pierwszy krok... to zrób drugi. Odetnij się od gościa, który zwyczajnie Ciebie niszczy...

16

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
cieplawodazkranu napisał/a:

Podajecie mi tak naprawdę jedyne zdrowe rozwiązanie.
Wiem o tym sad
Jeszcze do moich przywarów dochodzi współuzależnienie.
Nie wiem od czego zacząć-muszę ułożyć plan.I sukcesywnie go wdrażać.Jej...od czegoś muszę zacząć.Tylko od czego?

Coombs-nie odbywam terapii DDA.
Jest to indywidualna terapia.
Szukałam w pobliżu zamieszkania.Najbliższe miejsce w czasie wakacji nie ma terapii 12 kroków.
Zaczęłam szukac pomocy kilka miesięcy temu.Dopiero zaczynam"się naprawiać"Jestem na samym początku drogi.
Ale ponoć kazda droga zaczyna się od pierwszego kroku.Ja od razu się potykam.Zostaje mi bardzo utrudniany ten etap przez sytuacje,które się dzieją w domu


Skoro wiesz, o tym w jaki sposób odciąć się od kłopotów pogrążających się, to już... dobry punkt smile Musisz sobie zdać sprawę z tego, że trzeba samemu się chronić przed złymi facetami.Zostaw go.Idz w kierunku wolności.On nie zasługuje na Ciebie.Poskładaj się na nowo.Nie pozwalaj na, to aby ktoś Cię niszczył.Twoje życie jest w Twoich rękach.To Ty decydujesz jak ono będzie wyglądać.

17

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Wciąz szukasz usprawiedliwień, jesteś DDA, on jest coś tam.. i wciąż coś was z sobą trzyma.

Czego żałujesz? Jakiś marnych kilka tysiecy złotych jest w stanie zatrzyamć cię przy oprawcy, przemocowcu i damskim bokserze? Przecież to słaby czlowiek! Za chwilę ty będziesz żyć pełnią życia, a on reszte swoich chwil strawi na szukanie nastepnej ofiary! Nie bądź nią.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Dziękuję Wam za odpowiedzi.
Po kolei-Summertime Coombs...
Jestes swiadoma co muszę zrobic.Nie mam zbytnio wsparcia by to zrobic.Pewnie stąd moja obecność na forum.
Czytam inne wątki...i tak naprawdę widzę,jak ciężko wyjść z takiej sytuacji.Jak rzadko się to udaje.Z drugiej strony,dociera do mnie....że nikt za mnie tego nie zrobi.Szukam siły w sobie.Układam powoli jakiś niezdarny plan.

Salomonka-to nie marne kilka tysięcy,tylko blisko 200tys.
Przyznam,że łatwiej by mi się ruszylo w zycie....gdybym miała te pieniądze.Mogłabym kupić sobie mieszkanie.A to dużo jak na nowy start.Prawda?
Jeszcze dochodzi sprawa,ze połowa tej kwoty to pieniądze mojej matki.Co mam jej powiedzieć?Mamo zostawilam Twoje oszczędności swojemu katowi?Przecież ona nie zrozumie.Sama siedzi z toksykiem,alkoholikiem ponad 40lat.Jej właśnie doszło do mnie,że moge powielać ten schemat.
Co do jego ofiar,masz rację.Kazda jego partnerka pochodziła z rodziny alkoholowej.Chyba wybiera jeden"typ"
I to też dużo o nim mówi.Z takimi jak ja wie jak"postępowac"
Masz racje-usprawiedliwiam.
Na dodatek on chyba coś"czuje"bo zaczął płakać.Pierwszy raz.Mi się niedobrze robi od tego.Jak mnie lał,brewka mu nie pykła...teraz chodzi o szlocha.Nie wierzę mu w te łzy.

19

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
cieplawodazkranu napisał/a:

Dziękuję Wam za odpowiedzi.
Po kolei-Summertime Coombs...
Jestes swiadoma co muszę zrobic.Nie mam zbytnio wsparcia by to zrobic.Pewnie stąd moja obecność na forum.
Czytam inne wątki...i tak naprawdę widzę,jak ciężko wyjść z takiej sytuacji.Jak rzadko się to udaje.Z drugiej strony,dociera do mnie....że nikt za mnie tego nie zrobi.Szukam siły w sobie.Układam powoli jakiś niezdarny plan.

Salomonka-to nie marne kilka tysięcy,tylko blisko 200tys.
Przyznam,że łatwiej by mi się ruszylo w zycie....gdybym miała te pieniądze.Mogłabym kupić sobie mieszkanie.A to dużo jak na nowy start.Prawda?
Jeszcze dochodzi sprawa,ze połowa tej kwoty to pieniądze mojej matki.Co mam jej powiedzieć?Mamo zostawilam Twoje oszczędności swojemu katowi?Przecież ona nie zrozumie.Sama siedzi z toksykiem,alkoholikiem ponad 40lat.Jej właśnie doszło do mnie,że moge powielać ten schemat.
Co do jego ofiar,masz rację.Kazda jego partnerka pochodziła z rodziny alkoholowej.Chyba wybiera jeden"typ"
I to też dużo o nim mówi.Z takimi jak ja wie jak"postępowac"
Masz racje-usprawiedliwiam.
Na dodatek on chyba coś"czuje"bo zaczął płakać.Pierwszy raz.Mi się niedobrze robi od tego.Jak mnie lał,brewka mu nie pykła...teraz chodzi o szlocha.Nie wierzę mu w te łzy.


Przemocowiec "coś czuje?" Wybacz..Na temat przemocowców wiem WSZYSTKO.. Oni nie placzą, gdy nikt tego nie widzi, albo gdy nie mają w tym interesu, żebys np. to widziała...


Druga sprawa... Pieniądze...
Na ile wyceniasz swoje upodlenie? Swoje cierpienie? Poniżenie? No na ile? Wyceń to!! Potem zrobimy bilans...

20

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Straciłaś pewność siebie, popadłaś w alkoholizm, jesteś nieszczęśliwa, bo żyjesz w toksycznej relacji z człowiekiem, którego prawdopodobnie już nie kochasz, prędzej to uzależnienie/przyzwyczajenie.
Przemyśl sama, czy tak ma wyglądać twoje życie? tak ma wyglądać każdy twój dzień? Kochasz go?
Stań na nogi i wyrzuć drania. Uwolnij się od tej patologi, albo całkiem się znienawidzisz...

21

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Straciłaś pewność siebie, popadłaś w alkoholizm, jesteś nieszczęśliwa, bo żyjesz w toksycznej relacji z człowiekiem, którego prawdopodobnie już nie kochasz, prędzej to uzależnienie/przyzwyczajenie.
Przemyśl sama, czy tak ma wyglądać twoje życie? tak ma wyglądać każdy twój dzień? Kochasz go?
Stań na nogi i wyrzuć drania. Uwolnij się od tej patologi, albo całkiem się znienawidzisz...

22

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Ty nie kochasz jego, on Ciebie. Jesteście patologia (Twoje słowa!). Dopóki będziesz tkwila w tej toksycznej relacji to nie będziesz szczęśliwa.

Rozstancie się,  dokończ terapię i ewentualnie potem na spokojnie  wejdź w nowy związek.

23

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Rozstańcie się, dokończ terapię, załóż nowy, zdrowy związek.

24

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
Salomonka napisał/a:

Wciąz szukasz usprawiedliwień, jesteś DDA, on jest coś tam.. i wciąż coś was z sobą trzyma.

Czego żałujesz? Jakiś marnych kilka tysiecy złotych jest w stanie zatrzyamć cię przy oprawcy, przemocowcu i damskim bokserze? Przecież to słaby czlowiek! Za chwilę ty będziesz żyć pełnią życia, a on reszte swoich chwil strawi na szukanie nastepnej ofiary! Nie bądź nią.

Co ich ze sobą trzyma? Samotność toksyczna. Jedno słabe, drugie, mając takie a nie inne wzorce i z lęku przed samotnością... trzyma się oprawcy. Ona wie i czuje, że jest coś nie tak... ale boi się zrobić PIERWSZY KROK, by z bagna wyjść.
Ale musi wyjść, jeśli chce zyć.
A chcesz, żyć, prawda?

25 Ostatnio edytowany przez cieplawodazkranu (2018-09-05 23:57:01)

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Macie racje! Wszyscy.W poniedziałek się tak zanosił płaczem.Jej jak on płakał(ble)I zaproponował
terapię-co było dla mnie szokiem,ale nie uległam.Na nic nie przystałam.Na żadną terapię.Ignorowałam go.Spałam dalej w salonie.
I co tu długo czekac,aż do środy...jebut!
Napisał na ścianie w domu,że mnie nienawidzi.Zaczął wypominać mi byłych partnerów.Mówił,że się mnie brzydzi(plując w moją stronę)Że jestem mu obojętna...że nie ma kontaktu z synem z mojej winy(?!)bo wybrał mnie... itd
Nie powiem...na początku zaczęłam płakać,pytać dlaczego mi to robi?

I pyk!Coś zaskoczyło
Centrum Interwencji kryzysowej+psychoterapeuta.
Nimi się wsparłam.
Mąż dostał tylko krótki komunikat-zakaz przekraczania moich granic.
Po kolei:

Salomonka-trudne pytanie.Ogólne trudna sytuacja...i nieodpowiedni przelicznik.
Źle mi,bo to pieniądze mojej matki w połowie.
Tu znalazłam wyjscie.
W przyszły wtorek udaję się po poradę prawną.
Muszę mieć jakąś opcje odzyskania pieniędzy.
Nie będę mu sponsorką-już wystarczy.
Emocje-zmienne je ma.Oj zmienne.Teraz mnie ignoruje,traktuje jak powietrze,rano wyzywał i pluł.W poniedziałek się na terapię wybierał.
Skąd taka karuzela zmian?Co ona ma na celu?To jakieś rozchwianie?Gra?

Pati368
Na szczęście z alkoholizmem wygrałam.
Popadlam w alkoholizm dopiero po przeprowadzce tutaj.Ponad 30lat nie piłam.Nie lubiłam nawet smaku alkoholu.
Tu poznałam co to znaczy się napić,mieć kaca...moralnego również.
Również po wódce dostawałam"małpiego rozumu"też mam swoje za uszami.
Nie radziłam sobie z podejściem jego matki,wzgardzaniem,omijamiem i obrazaniem mnie.
Tym że proponowała mu,że go wykąpie-zdrowego,dorosłego chłopa(sic!)
Ani on,ani jego ojciec nie zareagowali na to.Mnie tam zemdliło.
Potrafiła wykrzyczeć,ze ona jest dla niego jedyną kobietą"najlepszą"
Ogolnie byłam sama...znikąd żywej duszy...tylko oni.

Jakról- tak moje słowa.Czas spojrzeć prawdzie w oczy.Patologia.
I to mnie dobija.Powielam schematy z domu.

Ferrerus Somnus- ostatnie o czym teraz myślę to jakikolwiek związek.
Nim sama sie wylecze na tyle ...życie minie.Byle juz szczęśliwie.

Coombs-tak chce.Stąd moje szukanie pomocy.
Chwieje się cholernie.Ale szukam..
Pozwolę sobie załączyć"kawałek"wiadomości od psychoterapeuty "...unikać też agresji słownej i fizycznej; tak mówiliśmy – nie odpowiadać na zaczepki, być spokojną – oddalać się do miejsca, gdzie jest agresywny mąż - na ile się da i nie bać się – mówić sobie, że Pani wytrzyma i opanuje swoje nerwy. Jeśli są długotrwałe groźby czy siła fizyczna – to lekarz i policja, na początek – a potem już zajęcia w ośrodku interwencji, np. grupa wsparcia – to jest za darmo, tylko trzeba się zapisać i regularnie chodzić. Pani jest zmotywowana i dużo Pani w ciągu miesiąca zrobiła, proszę nie tracić tego. Jeszcze dziś warto rozeznać się podzwonić; jak się nie uda – proszę napisać do mnie"
Coombs ratuje się.

26

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
cieplawodazkranu napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Uciekaj i tyle. Rozwiedź się. Człowiek wierzący też może się rozwieść.

Trzy miesiące temu sprzedałam mieszkanie.
Oddalam mu pieniądze na poczet tego,ze przepisał mi to 40% wartości domu.
On nie chce mi oddać tych pieniędzy.

Na szczęście jego "nie chce" niewiele w tym przypadku  znaczy smile  Może nie od razu i nie bez problemów te pieniądze odzyskasz, ale masz ogromne szanse. Teraz skupiłabym się na znalezieniu innego lokum i odseparowaniu się od męża. Następnie kroki, to wniesienie sprawy o rozwód i odzyskanie pieniędzy. Bez pomocy prawnej raczej się nie obędzie, ale... to nawet dobrze, bo aktualnie potrzebujesz kogoś, to Cię  "przypilnuje"...

27 Ostatnio edytowany przez takasobiemamuśka (2018-09-07 08:25:39)

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Wodo smile (swoją drogą płyn dający życie wink ), też wiele razy spałam na podłodze, czułam się w społeczności jak wywalony śmieć, też straciłam przez byłego męża ( teraz wiem, że przez to jaka byłam ) kawał życia przez uwikłanie się w jego życie, współuzależnienie.
Też straciłam pewnie kasę z 1/4 domu. Ale przede wszystkim straciłam radość z życia, godność, siebie straciłam..nie było mnie w tym wspólnym życiu, tylko wszystko kręciło się wokół niego, jego emocji, jego spraw, jego pomysłów na nasze życie. Straciłam około 10ciu lat z życia.
I tak jak Ty w pewnym momencie pękło i zaczęłam pazurami eygrzebywać się z ziemi, z tego szlamu..
Ty już jesteś na dobrej drodze i sama zaczęłaś wreszcie działać, by żyć tak jak chcesz żyć.
Mogę tylko trzymać kciuki smile

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Jest trudno...bardzo sad
Mam ataki paniki,wyrzuty sumienia...a za chwilę przypływ wiary i sily.Tysiąc emocji.Chodzę tak napięta-mam wrażenie,że mój organizm funkcjonuje resztą sił.Te emocje mnie tylko spalają.
Jego obecność to potęguje.
W ciągu tego czasu przybyło mi tyle siwych włosów.Jestem w szoku,jak organizm potrafi reagować.
Nie zaczepiam go,nie odzywam się.Nie patrzę w jego strone nawet.
On podpełza i pyta "o co mi w ogóle chodzi?"
Ta jego nieświadomość wywołuje nerwy u mnie.
Słucha "muzyki"gdzie pojawiają się słowa typu"je*ć miłość i te kur*y."Chodzi beka.Wręcz wymusza w sobie ten odruch.
Wczoraj o mało nie zwymiotował przy tym.
Gnębi mnie,upokrza...
A ja przez takie sytuacje trace siłę i wiarę.Nie reaguję,lecz w"środku"przeżywam koszmar.
Boję się,że zaraz pojawią się jego rodzice.Wtedy mnie dobiją sad
Patrząc na to logicznie-to jego "prototypy"
Więc może być jeszcze gorzej.

Volver-bardzo sugeruję się jego zdaniem.
Chociaż gdzieś w głębi wiem,że to tylko ma na celu mnie osłabić.
On wie gdzie uderzyć(w przenośni i dosłownie)by mnie osłabić.
Dostałam w Centrum Interwencji darmową pomoc prawniczą.W przyszłym tygodniu mam rozmowę z prawnikiem.
O wyprowadzce wiem.Mam z tym problem.Tu mam swój gabinet.Ciezki sprzęt.Nie wiem jak i gdzie go przetransportować.To jest moje źródło utrzymania.Nie mam tu nikogo do pomocy sad

Takasobiemamuśka mam pytanie
Jak długo zajęło Tobie "podnoszenie się"?
Miałaś kogoś bliskiego przy sobie?
Ja po powrocie z UK rzuciłam się na drugi koniec Polski.
Nie mam nikogo.Dosłownie.Moja matka sama jest współuzależniona od 40 lat od psychicznego ojca.Bardzo zakrzywiony obraz ma...bardzo
Twój byly mąż też wzbudzał w Tobie strach,gdy się podnosiłaś?Manipulował Twoimi emocjami,gdy sie podnosilas?

29 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-09-07 11:14:50)

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
cieplawodazkranu napisał/a:

Jest trudno...bardzo sad
Mam ataki paniki,wyrzuty sumienia...a za chwilę przypływ wiary i sily.Tysiąc emocji.Chodzę tak napięta-mam wrażenie,że mój organizm funkcjonuje resztą sił.Te emocje mnie tylko spalają.
Jego obecność to potęguje.
W ciągu tego czasu przybyło mi tyle siwych włosów.Jestem w szoku,jak organizm potrafi reagować.
Nie zaczepiam go,nie odzywam się.Nie patrzę w jego strone nawet.
On podpełza i pyta "o co mi w ogóle chodzi?"
Ta jego nieświadomość wywołuje nerwy u mnie.
Słucha "muzyki"gdzie pojawiają się słowa typu"je*ć miłość i te kur*y."Chodzi beka.Wręcz wymusza w sobie ten odruch.
Wczoraj o mało nie zwymiotował przy tym.
Gnębi mnie,upokrza...
A ja przez takie sytuacje trace siłę i wiarę.Nie reaguję,lecz w"środku"przeżywam koszmar.
Boję się,że zaraz pojawią się jego rodzice.Wtedy mnie dobiją sad
Patrząc na to logicznie-to jego "prototypy"
Więc może być jeszcze gorzej.

Volver-bardzo sugeruję się jego zdaniem.
Chociaż gdzieś w głębi wiem,że to tylko ma na celu mnie osłabić.
On wie gdzie uderzyć(w przenośni i dosłownie)by mnie osłabić.
Dostałam w Centrum Interwencji darmową pomoc prawniczą.W przyszłym tygodniu mam rozmowę z prawnikiem.
O wyprowadzce wiem.Mam z tym problem.Tu mam swój gabinet.Ciezki sprzęt.Nie wiem jak i gdzie go przetransportować.To jest moje źródło utrzymania.Nie mam tu nikogo do pomocy sad

Takasobiemamuśka mam pytanie
Jak długo zajęło Tobie "podnoszenie się"?
Miałaś kogoś bliskiego przy sobie?
Ja po powrocie z UK rzuciłam się na drugi koniec Polski.
Nie mam nikogo.Dosłownie.Moja matka sama jest współuzależniona od 40 lat od psychicznego ojca.Bardzo zakrzywiony obraz ma...bardzo
Twój byly mąż też wzbudzał w Tobie strach,gdy się podnosiłaś?Manipulował Twoimi emocjami,gdy sie podnosilas?

Niestety, to nie koniec... Żyjesz z psychofagiem i przemocowcem, a tacy nie odpuszczają zbyt łatwo.  Jednak w końcu odpuszczają i to powinno ci dodawać sił; ta wizja, że w końcu wszystko się skończy, że jesli wytrwasz, wytrzymasz, to wygrasz.
Facet stosuje wobec ciebie zwyczajne techniki zastraszania i manipulacji. To ostentacyjne bekanie np. to okazywanie ci bezgranicznego braku szacunku. On wie, że cię tym denerwuje i wyprowadza z równowagi i będzie to robił dotąd, dokąd uzyskuje zamierzony efekt.
Jego cały świat to gra o dominację i on ma zwyciężyć, przechytrzyć. To on ma kontrolować sytuację i stan umysłu każdego, z kim się styka i ma z nim coś do załatwienia. Z Tobą, jako partnerką, psychofag ma do załatwienia podstawową dla siebie kwestię masz mu dostarczyć skrajnych emocji i poczucia władzy, które są dla niego siłą napędową. Bez tego nie potrafi żyć, jak bez jedzenia i picia.
Zostaniesz ukarana za każdy rodzaj niesubordynacji. Powód może być najbłahszy. Ty okazałaś skrajne niepopodporządkowanie sie, będziesz więc  teraz karana w różny sposob. Przygotuj się na to i zbuduj wokól siebie niewidzialny mur; Od ciebie teraz zależy, czy pozwolisz psychopacie się zdołować , zgnębić i grzecznie wrócisz do szeregu, czy wygrasz samą siebie.

Napisałaś o pomocy prawnej którą zdobyłaś, a pomoc psychologa? Jest teraz równie ważna, podobnie jak zdrowy, spokojny sen, który przejsciowo mozesz nawet wspomagać lekami. Musisz teraz być silna, fizycznie także.
Mysl teraz tylko o sobie. Masz wyrzuty sumienia? To normalne po latach zycia z psychofagiem. Jesteś już wspóluzależniona, to taki etap toksycznego związku, bardzo już niebezpieczny, ale jeszcze "uleczalny". Masz tylko siebie więc o siebie dbaj i walcz o swoją godność. I nie cofaj się nawet o krok!! Jestes silna i dasz radę, każda z kobiet która ma za sobą związek z psychofagiem dała radę.

Trzymaj się:)

I jeszcze jedno; Staraj się nie okazywać strachu, cokolwiek  będzie się działo. Twój strach dodatkowo go 'napędza". Schodż mu z drogi, nie prowokuj, ale nie pozwalaj się bić (policja za każdym razem), nie wdawaj się w zbędne dyskusje, ale nie okazuj strachu i nie cofaj się z raz obranej drogi. Nie pozwól się złamac, bo teraz właśnie to jest głownym celem, ktory ten psychol sobie obrał.

Co do tego, że on uderzy cię tak, że już nie wstaniesz... Potraktowałabym to jako groźbę karalną i zawiadomiła policję. Nie wiem, czy coś z tym zrobią, ale nie zostawiaj tego tak, bez reakcji.

30 Ostatnio edytowany przez Volver (2018-09-07 21:57:43)

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Wiem, że łatwo pisać... ale naprawdę nie daj się dziewczyno zastraszyć. Nie jesteś już dzieckiem, nie musisz znosić z pokorą podłego traktowania. Możesz i powinnaś to zmienić. Jesteś samodzielną osobą, na bazie tego co piszesz stwierdzam, że również inteligentną, potrafisz się utrzymać, sama zapracowałaś na swoje mieszkanie i...  takiej osobie byle ciul jest w stanie odebrać wiarę w siebie ? Serio ? Mam świadomość, że zainwestowałaś w ten związek swoje uczucia, czas, pieniądze, wręcz całą siebie i ciężko Ci zaakceptować, że ta "inwestycja" się nie zwróci. Niestety nie jesteś jedyną, której "biznes" nie wypalił wink Nie zważaj na to. Ratuj siebie. Myślę, że i matka zrozumie Twoją decyzję. Twój mąż już dawno przekroczył wszystkie możliwe granice przyzwoitości ludzkiej. Generalnie moim zdaniem, to nawet nie masz innego wyjścia jak podjąć konkretne kroki zmierzające do wyjścia z tego chorego układu, bo ten problem sam się nie rozwiąże. Nie można tego "przeczekać". Sama wiesz, że brak konkretnych działań przez osobę doznającą przemocy, u osoby stosującej przemoc wywołuje poczucie bezkarności i dalsze przesuwanie granic. Dlatego musisz odgrzebać w sobie moc i wyrwać się z tego niszczącego związku. Nie twierdzę, że jest to łatwe...ale na pewno możliwe.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Manipulacja + zadatki na syndrom helsiński. Prawnik podstawa, zaciśnięte zęby podstawa. Ciężko się to czyta, sytuacja tragiczna ale do ogarnięcia. Nie będę Ci pisał ogólników w stylu „ratuj się” „bądź silna” itd. Bo to jak głodnemu powiedzieć żeby coś zjadł. Twój partner to potwór, ma straszne problemy osobowościowe i to jemu przydałby się wybitny psychoterapeuta a nie Tobie. Wiem ze Ci ciężko, nie jestem sobie w stanie wyobrazić czego doświadczyłaś ale po tym całym piekle będziesz silniejsza jak się niedługo skończy. Naprawdę nie masz nikogo fizycznie kto mógłby Ci pomóc doraźnie a nie przez internet? Kogoś bliskiego, rodzine, sąsiadów.. Jestes częściowo uzależniona od swojego oprawcy.
Nie bój się prosić o pomoc kiedykolwiek i kogokolwiek. Chciałbym zrobić coś więcej niż tylko pisać i rzucać truizmami na lewo i prawo. Wiem ze dasz sobie radę, dużo przeszłaś ale to niedługo się skończy. Prawnik, państwowe instytucje, policja - na ten moment im musisz zaufać. Jeżeli nie będziesz wiedziała co robić napisz do mnie maila. Nie jesteś sama mimo ze to internet.

32 Ostatnio edytowany przez takasobiemamuśka (2018-09-07 23:54:20)

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Wodo smile skrobnęłam u Ciebie, bo przypomniałaś mi to, co było u mnie kilka lat temu ( wierzę, że dasz radę, ta desperacja, walka o swoje życie bije z każdego Twojego wpisu).
Odpowiadając na pytania, nie miałam pomocy, byłam sama razem z nim i trójką małych dzieci w najbardziej trudnym okresie.
Interwencje policji...były różne, ale były ważne w sądzie, więc oceniam po czasie ok. Jeśli mogę coś poradzić...nagrywaj go, jeśli sędzia się zgodzi to też może być dowód w sądzie i wykorzystuj Medar, czy inną tego typu pomoc prawniczą, psychologiczną, pod żadnym pozorem nie zamykaj niebieskiej karty. Policja ma inne procedury i może lepiej Ci pomóc w razie, gdy będzie gorąco.
Wracając do odpowiedzi..
Kiedy zaczęłam się bać, łazikować i czuwać nocami, to najbardziej wtedy, kiedy zaczęłam walczyć o siebie, działać, każde moje działanie wywoływało jakiś szał z jego strony ( tak jak u Ciebie, czasem zawodził jak wilk, obwiniał mnie, czasem włączał mu się agresor, czasem udawał jakbym była powietrzem...przeróżnie), wyprowadziłam się do rodziców, gdy złożyłam pozew, bałam się jego reakcji, ale po dwóch miesiącach ojciec mnie odtrącił i razem z dziećmi musiałam wrócić.
Wiesz..warto było walczyć. Teraz żyję i jestem szczęśliwa.
A te emocje, o których piszesz, te co wysysają wszystkie siły... One się będą z czasem uspokajać , te skoki z działania, do załamania i chęci skończenia ze sobą...to minie.
Te wahania..będą stopniowo łagodnieć jak tylko zaczniesz otaczać się nawet obcymi ludźmi, którzy Ci będą pomagać po drodze. Oni Cię będą podbudowywać, uwierzysz, że jeszcze nie zwariowałaś wink

33 Ostatnio edytowany przez takasobiemamuśka (2018-09-08 00:21:41)

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Przepraszam, że post pod postem, ale nie mogłam edytować.
Najtrudniejszy był pierwszy rok.
Potem jeszcze dwa lata szarpaniny, bo dzieci i dom do podziału.
Cały czas dochodzę do siebie smile , ale teraz już jako szczęśliwy człowiek.
Tak, były mąż manipulował moimi emocjami ze znawstwem, jeszcze dzisiaj łapię się na myśleniu, że to ja coś nie tak, czy moje zachowanie sprowokowało jego, ale teraz to tylko migawki.
Twój pięknie Cię omotał, wszystko analizujesz pod kontem tego co on pomyśli, czy zrobi, zareaguje i czekasz...i znowu analizujesz... Piekiełko zapętlenia się w nim.

34

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Na co czekasz?Na to az cie tak pobije ze zostaniesz kaleka?Skoncz z tym koszmarem,idz raz i drugi i trzeci po obdukcje do lekarza.Zloz sprawe rozwodowa,wez adwokata i to dobrego;ON BEDZIE WIEDZIAL CO ROBIC I JAK TO ROZEGRAC.Ten twoj zwiazek trudno nazwac zwiazkiem.Otrzasnij sie ,spojrz w lustro i powiedz temu odbiciu ze jestes wiecej warta niz ON sadzi.Nie zlosc sie i nie upokarzaj sama siebie ....zloz pozew o rozwod a zobaczysz ze odzyjesz,gdy sie uwolnisz od niego.Wiara nie ma nic wspolnego z tym co sie dzieje.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Dziękuję.Dziękuję Wam wszystkim.
Czytam Wasze posty i rycze.
Czytałam je po kilka razy.Chcę z nich"wyciągnąć" jak najwięcej.

Salomonka-ja jestem świadoma co on robi.
Prócz bekania jest tyle innych jego zachowań,które mają na celu mi umniejszyć.Cały wachlarz.Od oznajmiania mi,że będzie się"nałogowo masturbowac i ru**ć,bo jest zdrowym(?!)mezczyzną(?!)"do oznajmiania mi,że idzie"srać" hmm
Pomiędzy jest tyle tego...już nie słucham.
Tak jak piszesz-on ma na celu mnie sprowokować i upokorzyć.
Moją"wygraną"jest brak reakcji.Jeszcze miesiąc temu,gdy wyszedł z dołka...(prawie,zaznaczam prawie)byłam w stanie go przeprosić.
Manipuluje-wiem.
Jego opowiesci,że policjanci się smiali ze mnie,że mowili "że mu współczują żony"
Wtedy zaczęłam terapie.Gdy juz osiągnelam jakiś balans.Znowu zaatakował.Wezwał policję,bo...sluchałam muzyki hmm
Ja nawet nie wiedziałam,że on jest w domu(dom jest duży)
Mści się?
Tabletki kupiłam sobie-ziołowe.Nie wzięłam ani jednej.Nie wiem dlaczego.Może to uzależnienie od tych emocji,strachu?
W Centrum Interwencji mam spotkanie z psychologiem w czwartek.Prócz tego jest  psychoterapeuta z ktorym zaczęłam leczenie ponad miesiąc temu.Nikogo dostępnego na"już".
Nie okazuje strachu,choć on pewnie go czuje.
Zaczął inaczej-zrobił mi kawę.Nie tknelam jej.Stoi od wczoraj na barze.Obok drożdżówka,która pojechał kupić mi przed pracą.
Później na fb po 3latach"nieobecności"
dodał jakąś obrazkową sentencje w stylu-
Czasami człowiek musi upaść niżej niż się znajdował,by wznieść się wyzej niz kiedykolwiek stał.
Więc pewnie znowu bije we mnie,ze z mojej winy"upadł"
Zablokowałam go.Bylam bliska skomentowania,czy jak ja lezalam na ziemi,gdy mnie kopał...ech nieważne.Nie mogę się nakręcać.
Dziękuję za odpowiedź.

Volver-to czemu czuję się jak jedna z najglupszych istot?
Zdaje sobie,że inwestowałam w szambo.Poplynęlo.Został smród.Tyle mojego.
Nie chodzi o to,czy moja matka zrozumie.Jestem dorosla.Chodzi mi raczej o to,ze u niej nie znajdę wsparcia.Ona sama jest współuzależniona od toksyka.
Nie chcę "przeczekać"
Nie raz czekałam...i się doczekałam.
Wiem,że kij ma dwa końce.
Widzę dużo winy u siebie.I to jest to co nas różni.Ja umiem się przyznać do winy,on nie.Wiecznie niewinny.
Dziękuję Volver.

Psycholog Na Niby.
Ja nie obwiniam tylko jego.Wiem,że oboje pracowaliśmy na to,co teraz się dzieje.
Nie przypisuje mu calej winy.
Jest jedna różnica między nim a mną.
Ja naprawdę potrafilam dać popalić.
Gdy wpadłam w alkoholizm,dostawałam malpiego rozumu.
Tylko,ze ja po alkohol sięgłam po zamieszkaniu u niego.Sytuacja z jego matką nim...ech bylam slaba.
A jaka jest różnica między nami?
Ja by ratować siebie/nas przeszlam przez leczenie psychiatryczne,egzorcyste(tak egzorcystę ! ) farmakologie i psychoterapię.
I doszło do mnie,czemu to nie wyszło.
Zawsze bylam obarczana w 100%winą.Zawsze ja byłam winna.NIGDY on.Całe zło przypisywane było mi.Przecież kij ma dwa końce.On nie umiał się przyznać nigdy do winy,tylko brał ten"kij"i okładał mnie poczuciem winy.
Ok.Biorę na siebie swoja winę.Jego nie bylam w stanie unieść.
On miał taki system-podejść,sprowokować,opluć i patrzeć na"efekt"jako spokojny człowiek.To bylo wyrachowane.
Ja naprawdę chciałam naprawić siebie.
Nie nie mam nikogo.Bylam 10lat poza granicami Polski.Po powrocie znalazlam się odrazu w jego świecie.Kilkaset km od miejsca urodzenia.Tam mi też sie wykruszyly znajomości.
Sąsiedzi?hmnn jego matka na poczatku,juz nagadała im..."że się kur**ie po okolicy"Pozniejsze sytuacje wywołane moja i jego winą,spowodowaly wstyd i odcięcie.
On potrafi w niedzielę o godzinie 7.15 wyzwać mnie od"jeb**nych dziw"i na 7.30 jechać do kościoła.
Katolik-ktory nie umie"tajemnicy wiary"
Wszystko jest zaklamane.
Dziękuję za chęć pomocy.

Takasobiemamuśka....czyli Ty jeszcze byłaś odpowiedzialna za trzy życia.Uniosłaś to.Czyli i ja powinnam-teoretcznie
Tylko czytam,że Ty do dziś dnia potrafisz szukać winy w sobie.
Jejku...
Czyli to"czuwanie"w nocy,ten strach jest normalne.Już zaczęłam się bać,że fiksuje.
Nienawidzę tego strachu.Jak on wstaje,porusza się...wszystko mnie przeraża.Ja się po prostu boję sad
Dodatkowy wysiłek,to nie pokazać mu tego strachu.
Motywuje mnie Twoja historia.Stąd pewnie tyle pytań do Ciebie.
W zasadzie to zazdroszczę Tobie tej siły.
Piszesz,ze u mnie ją czuć.Tylko że ja jej nie mam w sobie.Poruszam się sama,po omacku.Tak się boje...
Dziękuję,ze dzielisz się ze mną swoim doświadczeniem.

Basia.anders...pełzne po mału"w stronę światła"
Gdyby to było takie łatwe(teoretycznie jest)
Patrzę w to lustro...i się nienawidzę,zamiast kochać sad
Ja nie czuję złości.Dominującym uczuciem jest strach...a ten skurczybyk paraliżuje.

36 Ostatnio edytowany przez Psycholog Na Niby (2018-09-08 13:19:32)

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Tu już nie chodzi o wskazywanie winnych tylko o ratowanie życia/zdrowia. Obawiam się ze bardzo duży wpływ przy wyborze obecnego partnera miała Twój ojciec. Ale to nieistotne w tej sytuacji, na psychoterapie pod katem dobierania odpowiednich partnerów będzie czas po wszystkim, miej tylko świadomość ze złe, toksyczne wzorce z młodości często powielamy w naszym późniejszym dorosłym zyciu ale to wszystko jest naszczescie odwracalne. Nawet nie umiem sobie wyobrazić jak można wyzwać kobietę od dziwki a co dopiero własna partnerkę. To ze się boisz to normalne, to reakcja obronna organizmu na zagrożenie życia lub zdrowia. Ten strach informuje Cię na szczeblu neurobiologicznym „dziewczyno zróbmy coś bo może być krucho!” I to oznaka zdrowia psychicznego a nie jakichś zaburzeń. Naszczescie podjelas już wstępne kroki, siła pędu poniesie Cię do samego końca tej „przygody”, zawsze najtrudniej zacząć. Nie daj sobie wmówić w te brednie ze niby policja współczuje mu żony. To zwykła przemoc psychiczna mająca na celu wpędzenie w poczucie winy. Smutna to historia ale napewno skończy się happy endem. Pod żadnym pozorem nie ulegaj prowokacjom z jego strony nawet na portalu społecznościowym, da mu to tylko „argumenty do tego jak się myślisz” pod postacią wyzwisk bądź co gorsza przemocy fizycznej.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie
Psycholog Na Niby napisał/a:

Tu już nie chodzi o wskazywanie winnych tylko o ratowanie życia/zdrowia. Obawiam się ze bardzo duży wpływ przy wyborze obecnego partnera miała Twój ojciec. Ale to nieistotne w tej sytuacji, na psychoterapie pod katem dobierania odpowiednich partnerów będzie czas po wszystkim, miej tylko świadomość ze złe, toksyczne wzorce z młodości często powielamy w naszym późniejszym dorosłym zyciu ale to wszystko jest naszczescie odwracalne. Nawet nie umiem sobie wyobrazić jak można wyzwać kobietę od dziwki a co dopiero własna partnerkę. To ze się boisz to normalne, to reakcja obronna organizmu na zagrożenie życia lub zdrowia. Ten strach informuje Cię na szczeblu neurobiologicznym „dziewczyno zróbmy coś bo może być krucho!” I to oznaka zdrowia psychicznego a nie jakichś zaburzeń. Naszczescie podjelas już wstępne kroki, siła pędu poniesie Cię do samego końca tej „przygody”, zawsze najtrudniej zacząć. Nie daj sobie wmówić w te brednie ze niby policja współczuje mu żony. To zwykła przemoc psychiczna mająca na celu wpędzenie w poczucie winy. Smutna to historia ale napewno skończy się happy endem. Pod żadnym pozorem nie ulegaj prowokacjom z jego strony nawet na portalu społecznościowym, da mu to tylko „argumenty do tego jak się myślisz” pod postacią wyzwisk bądź co gorsza przemocy fizycznej.

Psycholog Na Niby.
Dziękuję-dużo mi dają takie słowa"zdrowego rozsądku"
Co do ojca-tak.Racja.Przemoc fizyczna i psychiczna odkąd pamiętam.
Dociera do mnie z kim się zwiazałam.W zasadzie przed chwilą...już wiem z kim mam do czynienia.Nie stawiam diagnozy,ale chce wiedzieć jak mam z nim"postąpić" aby to jak najbezpieczniej zakończyć.
Wystarczyło otworzyć oczy...tylko tyle i AŻ tyle.
To osoba bez empatii
(Ani do bliskich,ani do zwierząt)
Potrafi emocjonalnie się odciąć.
Jak np.po pobiciu mnie...po 5min spał i chrapał.Dosłownie.
Odciął się od własnego syna,bez wyrzutów sumienia(przeniósł wine za stan rzeczy na mnie)
Po wyjsciu z dolka za pobicie mnie-zero skruchy.Atak na mnie.
Obwinia wszystkich o wszystko.Tylko nie siebie.Gdy upokorzył mnie do tego stopnia....tylko przedrzeźniał mnie placzącą.Śmiał się gdy  dostawalam drgawek z nerwów.Od dzieciństwa byl agresywny(problemy w szkole przez agresję.Przezucenie nauczyciela przez ławkę,bójki.W późniejszym okresie wyroki za pobicie.O tym sie dowiedziałam około dwóch lat temu.Z uśmiechem o tym opowiadał)Zawsze opowiadał-jak matka go brutalnie biła od dzieciństwa.On taki jest.Inny nie będzie hmm
Tak naprawdę zero wyrzutów sumienia,gdy skopal mnie po brzuchu-używając słów"żebyś się ku**wo nie rozmnażala"
Mniejszego kalibru sprawy-byłam chora.Nawet herbaty mi nie zrobił.Zero zainteresowania.
Zaczyna do mnie dochodzić przerazająca prawda...Każda jego partnerka ma ojca alkoholika.Zawsze takie słabe wybierał!
Matka jego dziecka-nie chce miec z nim kontaktu.Też między wierszami się dowiedziałam o tym od jego ojca,że "się go boi"
On wybiera słabe osoby,już zgnębione!
Fuck! To teraz,by wygrać siebie-muszę być silna.
Dlatego on tak reaguje na moje podnoszenie się.
Jego matka też ma takie cechy!
Ojciec obecny,a nieobecny w jego zyciu.Pod butem matki.
Łączę fakty,bo tylko znając"wroga"mogę wygrać siebie.
Tak jak śpiąca byłam....Obudziła mnie prawda-wystarczyło połączyć fakty.
Teraz to przerażona jestem.

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Odetchniesz dopiero jak się wyprowadzisz.
Bycie z nim pod jednym dachem to ciągły stan stresu, im dłużej tak siedzisz tym więcej szkód narobi. Wiem, że to bardzo trudna decyzja, ale jedynie wówczas prześpisz spokojnie noc i spokojna wstaniesz. A potrzebujesz tego oddechu bardzo.
Niestety nie mam namiaru na dobrego prawnika, by Ci pomógł odzyskać zapracowany majątek, ale na pewno poszukasz kogoś sensownego i chociaż część uda się odzyskać.
Uciekam z tematu.
Piszesz, że nie masz gdzie i jak przetransportować sprzętu...może w Gops, czy centrum interwencji coś wymyślą i pomogą...pytaj, zdziwisz się ilu fajnych ludzi można w tak trudnej sytuacji poznać.
Uciekaj stamtąd, nie oglądaj się na nic, masz jedno życie, jedno jedyne, szkoda każdego dnia.

39

Odp: Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Uciekaj od tego typa.

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Pomóżcie mi.Proszę.Nie oceniajcie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024