Hej,
Nasza dorosła córka (26) weszła w związek z mężczyzną, który mógłby być jej ojcem (50). Ponadto od 3 lat nie pije (AA), jest niepełnosprawny, ma za sobą nieudane związki, co najmniej troje dzieci z różnymi kobietami w kilku miejscach w Polsce. Rozmawialiśmy z nim raz i wyparł się bliższych relacji z naszą córką, twierdząc, że jest tylko jego znajomą i nie ma wobec niej żadnych męsko-damskich planów. Przyznał też, że ma tendencje do niszczenia związków.
Trudno nam się z tym pogodzić, gdyż wiele przemawia za tym, że związek ten nie ma przyszłości i może skończyć się fatalnie dla córki. Dodatkowo człowiek ten manipuluje nią, wmawia jej, że ma fatalną rodzinę. Na samym początku tej historii córka miała jeszcze jakieś wątpliwości, ale od pewnego czasu odcina się od rodziny, stała się wroga, mimo że wcześniej miała z wszystkimi dobre kontakty. Ma kilka koleżanek, którym raczej nie powiedziała o tym związku, poza jedną, która zna tego człowieka i uważa, że wszystko jest w normie - wręcz namówiła ją do tego, aby przeciwstawiła się rodzinie, nazywając nas toksyczną. Córka powtarza słowa tego człowieka i koleżanki jak mantrę, że rodzina jest nieprzyjazna, nie chce jej szczęścia itp. Dobry znajomy męża, który zna tego mężczyznę od wielu lat i niejedno widział, potwierdził nasz niepokój i to, że człowiek ten owszem, na początku sprawia dobre wrażenie, ale naprawdę jest bardzo roszczeniowy, egoistyczny i nie idzie na kompromisy.
W przeszłości mieliśmy z córką sporo innych problemów - brak chęci zdobywania wykształcenia, brak celów w życiu, kłamstwa, ale ta sytuacja wydaje się o tyle niebezpieczna, że może zaważyć na całym jej dalszym życiu. Córka nie bierze pod uwagę żadnych konsekwencji, które mogą się pojawić i marnuje swoje młode lata.
W całej tej sytuacji najbardziej nas boli, że postanowiła odciąć się od rodziny, która nie może zrozumieć, dlaczego młoda, fajna kobieta wybiera mężczyznę, który mógłby być jej ojcem, nie jest ani atrakcyjny fizycznie, ani ekonomicznie, ani intelektualnie. Mimo wcześniejszych problemów miała z nami wszystkimi dobry kontakt, a teraz zachowuje się tak, jakby chciała postawić jakąś krechę. Być może kiedyś zrozumie, że popełnia błąd, ale może być za późno, wiele może się zdarzyć, pozostanie w nas wszystkich ogromna luka emocjonalna.
Wiem, że trudno oczekiwać, że ktoś pomoże w tej sytuacji, ale postanowiłam o tym napisać, bo jest nam ciężko.
Dziękuję za wszelkie komentarze.