Cześć and wszystkim!
Żeby nie przedłużać.
Mam 30 lat. Jestem w związku z kobietą. O 10 lat straszą.
Jesteśmy razem od roku. Dość szybko zamieszkaliśmy razem.
Początkowo do zbliżenień dochodziło między nami w zasadzie ciągle. Czasem kilka razy dziennie. Ona mówiła, że ze mną zawsze i wszędzie.
Po kilku miesiącach ilość spadła. Teraz po prawie roku mam wrażenie, że kochamy się raz na tydzień. Głównie w weekend. Ewentualnie jak jest wolny dzień. Czasem może być to i 2 dni pod rząd.
W każdym razie w moim odczuciu spadek nastąpił bardzo dość szybko i jakby nagle. Nie było co raz mniej i co raz mniej. Tak jakby nagle po około pół roku.
Sam seks jest świetny. Uwielbiam ją i to co robimy, ale trochę mnie to martwi. Nie jestem aż tak naiwny żeby wierzyć w "zawsze i wszędzie".
Wiem, że seks to nie wszystko, ale tak jak powiedziałem wcześniej. Jakoś tak bardzo nagle to nastąpiło.
Czy możliwe żeby tak szybko przeszedł Jej ten pierwszy etap związku?
Ona mówi, że mnie kocha, że bardzo się Jej podobam.
Kiedyś na moje pocałunki w szyję lub inne miejsca reagowała z podnieceniem, a teraz słyszę ewentualnie, że jest przyjemnie.
Ostatnio kiedy nie było żadnej reakcji pomyślałem, że może moje znaki /podchody są nie jasne więc powiedziałem wprost, że mam ochotę się kochać. Nie powiedziała nic. Byliśmy w łóżku przed tv. Przytuliła się do mnie i gapiła się w ekran dalej.
Proszę o jakąś podpowiedź. Co zrobić? Ewentualnie jak i tym rozmawiać.
mało mam doświadczeń w tych sprawach.