Jestem w Niemczech już 6 lat, przyjeżdżając nie chciałam zostać tu długo trochę zarobic, bo córka zaczęła studia w Polsce i wrócić, kiedy przyjechałam miałam tu sporo koleżanek, potem poznałam Niemca, kontakty z koleżankami się urwały, gdy po jakimś czasie rozstałam się z tym facetem, zauważylam że jestem tu zupełnie sama.
Większość koleżanek wróciła do Polski, wielokrotnie myślałam o powrocie, ale tu mam mieszkanie, pracę, pod względem finansowym nie mam żadnych problemów, pomagam jeszcze córce w Polsce.
Myslakam sobie, ok , dam radę, kilkakrotnie miewałam stany depresyjne, ale zawsze tłumaczyłam sobie to złym dniem.
Starałam się walczyć ze samotnością, uwielbiam filmy, dużo czytam, spacery z psem.
Jednak w pracy też przestało mi się układać, panuje duży mobbing, z którym walczę tylko ja, bo reszta się boi.
Efekt tego taki że wpakowałam się w depresję, a na domiar złego nie mam tu nikogo z kim mogę porozmawiac,
Czuję się fatalnie, na niczym już mi nie zależy, to co mam robić robię jak robot, ataki płaczu mam przez cały dzień, nawet w najmniej oczekiwanych momentach, córce nie chce nic mówić bo zaraz by przyjechała, nie chce jej martwić.
Gdyby nie ona i mój pies moje życie byłoby nikomu nie potrzebne,
Wiem że potrzebuje pomocy psychologa, bo sama z tego nie wyjdę, ale niemiecki psycholog odpada, bo język znam komunikatywnie, nie będę w stanie z nim az tak swobodnie porozmawiać,
W Polsce będę za 2 miesiące, jak je przetrwać? Myślę o tym cały czas.
Psycholog online też odpada bo wiem że potrzebne mi będą leki, bez leków chyba nie dam rady.
Najgorszy jest lęk, który cały czas mnie paraliżuje, ustępuje trochę wieczorem, aż boję się obudzić, bo wiem że znowu czeka mnie cały dzień w strachu i lęku, okropne uczucie i takie wyniszczające.
Jestem w Niemczech już 6 lat, przyjeżdżając nie chciałam zostać tu długo trochę zarobic, bo córka zaczęła studia w Polsce i wrócić, kiedy przyjechałam miałam tu sporo koleżanek, potem poznałam Niemca, kontakty z koleżankami się urwały, gdy po jakimś czasie rozstałam się z tym facetem, zauważylam że jestem tu zupełnie sama.
Większość koleżanek wróciła do Polski, wielokrotnie myślałam o powrocie, ale tu mam mieszkanie, pracę, pod względem finansowym nie mam żadnych problemów, pomagam jeszcze córce w Polsce.
Myslakam sobie, ok , dam radę, kilkakrotnie miewałam stany depresyjne, ale zawsze tłumaczyłam sobie to złym dniem.
Starałam się walczyć ze samotnością, uwielbiam filmy, dużo czytam, spacery z psem.
Jednak w pracy też przestało mi się układać, panuje duży mobbing, z którym walczę tylko ja, bo reszta się boi.
Efekt tego taki że wpakowałam się w depresję, a na domiar złego nie mam tu nikogo z kim mogę porozmawiac,
Czuję się fatalnie, na niczym już mi nie zależy, to co mam robić robię jak robot, ataki płaczu mam przez cały dzień, nawet w najmniej oczekiwanych momentach, córce nie chce nic mówić bo zaraz by przyjechała, nie chce jej martwić.
Gdyby nie ona i mój pies moje życie byłoby nikomu nie potrzebne,
Wiem że potrzebuje pomocy psychologa, bo sama z tego nie wyjdę, ale niemiecki psycholog odpada, bo język znam komunikatywnie, nie będę w stanie z nim az tak swobodnie porozmawiać,
W Polsce będę za 2 miesiące, jak je przetrwać? Myślę o tym cały czas.
Psycholog online też odpada bo wiem że potrzebne mi będą leki, bez leków chyba nie dam rady.
Najgorszy jest lęk, który cały czas mnie paraliżuje, ustępuje trochę wieczorem, aż boję się obudzić, bo wiem że znowu czeka mnie cały dzień w strachu i lęku, okropne uczucie i takie wyniszczające.
Domyślam się, jak się możesz czuć, znam ten stan i to doskonale. Piszesz, że nie znasz dobrze języka, a wiadomo, że z Psychologiem należy dużo rozmawiać, bo musi się wszystkiego dowiedzieć, ale zawsze możesz pójść do zwykłego lekarza powiedzieć mu o swoim stanie i on z pewnością przepisze Ci jakieś leki na uspokojenie, oczywiście to nie będzie to samo co rozmowa z Psychoterapeutą, ale zawsze to jakaś pomoc. Niestety musisz wziąć się za siebie bo depresja i to daleko od domu jest okropna, nie możesz się załamywać, musisz być twarda, a my kobiety to potrafimy, przecież każda kobieta ma problemy mniejsze, większe ale nie poddaje się bo właśnie jesteśmy silne baby. Trzymaj się i nie poddawaj. Dobrze, że masz pieska.
3 2018-08-16 20:39:19 Ostatnio edytowany przez troll (2018-08-16 20:41:47)
Jestem w Niemczech już 6 lat, przyjeżdżając nie chciałam zostać tu długo trochę zarobic, bo córka zaczęła studia w Polsce i wrócić, kiedy przyjechałam miałam tu sporo koleżanek, potem poznałam Niemca, kontakty z koleżankami się urwały, gdy po jakimś czasie rozstałam się z tym facetem, zauważylam że jestem tu zupełnie sama.
Większość koleżanek wróciła do Polski, wielokrotnie myślałam o powrocie, ale tu mam mieszkanie, pracę, pod względem finansowym nie mam żadnych problemów, pomagam jeszcze córce w Polsce.
Myslakam sobie, ok , dam radę, kilkakrotnie miewałam stany depresyjne, ale zawsze tłumaczyłam sobie to złym dniem.
Starałam się walczyć ze samotnością, uwielbiam filmy, dużo czytam, spacery z psem.
Jednak w pracy też przestało mi się układać, panuje duży mobbing, z którym walczę tylko ja, bo reszta się boi.
Efekt tego taki że wpakowałam się w depresję, a na domiar złego nie mam tu nikogo z kim mogę porozmawiac,
Czuję się fatalnie, na niczym już mi nie zależy, to co mam robić robię jak robot, ataki płaczu mam przez cały dzień, nawet w najmniej oczekiwanych momentach, córce nie chce nic mówić bo zaraz by przyjechała, nie chce jej martwić.
Gdyby nie ona i mój pies moje życie byłoby nikomu nie potrzebne,
Wiem że potrzebuje pomocy psychologa, bo sama z tego nie wyjdę, ale niemiecki psycholog odpada, bo język znam komunikatywnie, nie będę w stanie z nim az tak swobodnie porozmawiać,
W Polsce będę za 2 miesiące, jak je przetrwać? Myślę o tym cały czas.
Psycholog online też odpada bo wiem że potrzebne mi będą leki, bez leków chyba nie dam rady.
Najgorszy jest lęk, który cały czas mnie paraliżuje, ustępuje trochę wieczorem, aż boję się obudzić, bo wiem że znowu czeka mnie cały dzień w strachu i lęku, okropne uczucie i takie wyniszczające.
Myślę że każda osoba "w pewnym wieku" żyjąc na emigracji będzie balansować na krawędzi depresji. Wychowywaliśmy się gdzie indziej, więc niemiecka kultura jest nam obca. Nie mamy takiej łatwości nawiązywania kontaktów jak młodzi, więc jesteśmy trochę samotni. Jak jeszcze w pracy jest coś nie tak, to świat wali nam się na głowę.
Ja radzę sobie z tym snując plany. Jak przestała mi się podobać moja praca, to zacząłem szukać nowej. Ten plan pozwolił mi znaleźć cel w życiu i jakoś dalej żyć. Jak znalazłem nową pracę, to planuje zmienić mieszkanie, znalazłem sobie hobby, coś co lubię i daje mi sporo radości. Staram się nie myśleć o znalezieniu kogoś do pogadania. Gadam z psem. Hoduje kwiatki, więc one też muszą mnie wysłuchać. Czasem pisuje tu na forum. Znalazłem tu sporo ludzi mądrzejszych ode mnie, z którymi fajnie jest pogadać na różne tematy. Czasem mam stany depresyjne, kiedy najchętniej zakonczylbym swe ziemskie męki, ale tylko w okresach nudy. Jak mam co robić, to nie myślę jakie życie jest złe, bo po prostu działam. Jak widzę dobre efekty tego działania (jak choćby kolejny listek palmy szminkowej), to aż chce się żyć. I tak powolutku pcham dalej ten swój wózek. Wiem że mężczyznom jest łatwiej, bo my z natury mniej roztrząsany, więcej działamy, ale spróbuj znaleźć coś w czym osiągniesz sukces. I nie chodzi mi o mistrzostwo świata . Zrób pyszne babeczki, wychoduj palmę z nasionka, uszyj sobie bluzkę. Zrób sobie dobrze i przez chwilę poczuj się spełniona. To bardzo pomaga.
Znajdź psychiatre, a nie psychologa, bo przy takim stanie potrzebujesz leków, nie pogawedek. Mnóstwo jest polskich lekarzy w Niemczech, albo klinik, gdzie pracują polskie pielęgniarki, ktore pomogą Ci się dogadać. Poszukaj w internecie. Popytaj u internisty - jak nie umiesz niemieckiego to napisz na kartce i pokaż interniscie. Jednemu, drugiemu. W końcu się uda trafić do odpowiedniego lekarza.
Autorko, mobbing musisz zgłosić. To bardzo źle wpływa na psychikę, a ta forma nękania jest karalna. Reszta to poprzedni napisali bardzo dokładnie i życiowo.
Dzięki za słowa otuchy, staram się jak mogę, zawsze byłam przedsiebiorcza, więc i tu miałam swoje plany, pracuje na etat i dodatkowo mam małą Gewerbe, czyli własną działalność, bo jestem kosmetyczką, na brak klientek nie narzekam, a etat daje mi poczucie stabilizacji, w planach miałam , no właśnie pisze miałam nie wiem dlaczego....
Przejście całkowicie na swoją działalność i otwarcie salonu dla psów, tylko że już kompletnie mnie to nie cieszy, nie wierzę w to że się uda, brakuje mi motywacji, każdy dzień w mojej obecnej pracy to droga przez mękę, a muszę pracować co najmniej rok jeszcze żeby coś otworzyć, zastanawia mnie też postawa innych, dlaczego tylko ja coś mówię, reszta milczy, bo nie ma odwagi , jak można milczeć, jeżeli ktoś nie ma do ciebie ani grama szacunku, oni pracują i udają że wszystko ok, postanowiłam też tak robić, bo sama nic nie zdziałam...
Dam radę, w październiku będe w Polsce to już niedługo, myslalam żeby pojechać wcześniej na jeden dzień do psychologa gdzieś przy granicy, pomyślę o tym...
Jeszcze raz wam dziękuję za odpowiedzi
W moim mieście niestety nie ma polskiego psychologa, najbliżej Berlin, to już wolę do Polski pojechać
Najgorsze jest to że jak nie masz ani jednej osoby z którą możesz o tym porozmawiać, to widzę że ta cholerna depresja się nasila, atakuje z wszystkich stron, jak starasz się o tym nie myśleć, ona i tak znajdzie sposób, żeby dopaśc...
Praca w pewnym sensie pomaga, ale i tak jest czas kiedy jej nie ma, np. Weekend
Próbuje sobie tłumaczyć,że są w życiu gorsze nieszczęścia, choroby itd, a ja jestem zdrowa, atrakcyjna cóż chcieć więcej....
No właśnie...czasem mam poczucie że się nad sobą użalam, ostatnio wymyśliłam że po prostu się starzeje i to normalne że starzy ludzie są sami, ale chyba pocieszam się na siłę, bo rozsądek mówi mi że to nienormalne i że wcale nie jestem jeszcze stara...
W ciągu miesiąca schudłam 5 kg, uwielbiałam gotować, już mi się nie chce, gotuje tylko dla psa, dlaczego w ogóle nie odczuwam głodu?