Ta historia pewnie od początku będzie trochę skomplikowana.
P. znam już kilka lat, pewnie kiedyś nawet mu się podobałam, jako 2 lata starsza koleżanka, która zawsze była dojrzalsza od rówieśniczek.
5 lat temu zakochałam się w nim po uszy, ale on mnie ignorował. Związał się wtedy z inną dziewczyną, z którą jest do dziś. Mieliśmy co jakiś czas kontakt, ale niezobowiązujący. Podejrzewam, że ma do mnie słabość, podobnie jak ja do niego, ale nigdy nic z tego nie wynikało. Ja również związałam się z chłopakiem, ale nasz związek zakończył się po 3,5 roku. Przez cały ten czas, zawsze kiedy spotkałam P. moje serce biło mocniej, czułam, że kocham właśnie jego.
Wiem, że to głupie, ale on mnie nie chciał, a ja próbowałam ułożyć sobie życie. Niestety mimo upływu lat moje uczucie do niego nie mija, często o nim myślę. Próbuje go nie widywać, nie myśleć, ale jestem czasami na to skazana, ponieważ przyjaźnię się od dziecka z jego bratem, który z kolei podkochuje się we mnie. Pokręcona historia, ale niestety prawdziwa. Ja, chcę być w końcu szczęśliwa i uwolnić się od tego uczucia, ale niestety nie potrafię, nawet kiedy spotykam innych mężczyzn. Oczywiście, że rozum podpowiada mi „dziewczyno, daj sobie spokój, on jest z inną i ty go nie obchodzisz”, ale ja po prostu ciągle mam nadzieje, że kiedyś razem będziemy, że los na połączy. Czy to głupie?