Milczenie o problemach a związek - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Milczenie o problemach a związek

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: Milczenie o problemach a związek

Drogie Panie,

Nidgy nie przypuszczałam że będę szukać sercowej porady na forum ale mam w głowie zbyt duży mętlik. Będę Wam wdzięczna za Wasze porady odnośnie mojego związku. Potrzebuje trzeźwego spojrzenia na tą sytuację.

Zaczynając od początku. Jestem z moim chłopakiem od około 1.5 roku. Jakieś pół roku temu chłopak wyprowadził się do nowej pracy i kupił dom. I od tej pory pojawiły się problemy i przestał ze mną rozmawiać. Mam tu na myśli zupełny brak kontaktu całymi tygodniami. Przez pewien czas poprzedzający jego niespodziewane milczenie zauważyłam że odzywa się rzadziej. Aż w połowie kwietnia zamilkł zupełnie. Bardzo mnie to zaskoczyło, pisałam do niego, wydzwaniałam. Bez skutku, wydawało mi się że nie czyta nawet moich wiadomości. Nie mogłam po prostu pojawić się w jego mieszkaniu bo oczekując na formalności związane z kupnem domu pomieszkiwał u znajomych i nie wiedziałam gdzie aktualnie przebywa. Nie byłam też w stanie spróbować skontaktować się przez rodzinę czy znajomych bo w zasadzie nigdy ich nie poznałam (oprócz paru kolegów ze starej pracy). W końcu się poddałam uznając że zerwał ze mną w taki sposób, nie wiedziałam co o tym myśleć. W jednej z wiadomości napisałam że chyba powinnam uznać to za koniec.

Po paru dniach (3 tygodniach milczenia) dostałam w nocy długą wiadomość. Wyjaśniał w niej że ma problemy o których nie może mówić, dotyczące jego rodziny, że nowa praca go przerasta i żyje w stresie. Mówił że jest tak źle że nie sypia po nocach a ze mną nie rozmawia bo boi się że będę naciskać by powiedział mi o co chodzi lub by się spotkać. Mówił że od kiedy się wyprowadził za bardzo naciskałam na planowanie wspólnego czasu kiedy on nie mógł sobie pozwolić na czas wolny (zamieszkał 3 godziny pociągiem ode mnie więc dość daleko). Prosił o cierpliwość. Trochę zabolało mnie jego wyjaśnienie ale odpowiedziałam że chcę by ze mną porozmawiał. Próbowałam wyjaśnić że w związku może a nawet powinien dzielić się ze mną swoimi problemami i że jestem tu dla niego. Wspomniałam też że sama znalazłam się w kiepskiej sutuacji i powinniśmy wspierać się nawzajem.

Na odpowiedź czekałam następne parę tygodni. Tym razem odezwał się jakby nigdy nic pisząc kilka wiadomości co u mnie. Nasza rozmowa nie trwała długo bo zamilkł ponownie gdy tylko zapytałam czy wyjaśni mi w końcu co się dzieje i jak długo ma to potrwać. Po kolejnym miesiącu miałam naprawdę dość więc napisałam ostanią wiadomość mówiąc że to koniec i proszę by zabrał resztę swoich rzeczy.

Parę dni później jakby się obudził. Odpisał na moje wiadomości próbując się tłumaczyć jednak nadal nie wyjaśniając co się stało. Pisał że jest myślał że rozumiem i że na niego czekam i że nie przypuszczał że nadal chcę z nim zerwać. Powiedział mi że przyjedzie do mnie by porozmawiać, zapytał nawet czy mogę wziąść urlop z pracy na kolejny dzień. Byłam zdenerwowana całą sytuacją więc odmówiłam i poprosiłam by wracał po rozmowie do domu. Był to dzień jego urodzin o czym z wrażenia zapomniałam tak więc poczuł się nieco urażony że nie chciałam siędzić z nim czasu. Nadal nie chciał wyjaśnić mi jakie miał problemy dopóki prawie nie wyciągnęłam to z niego na siłę. Wszystko sprowadzało się do tego że w pracy nie szło najlepiej a wprowadził się do niego ojciec, na jego utrzymanie. Czego się bardzo wstydził więc nie chciał bym go odwiedzała by ojciec nie czuł się z tym źle. Nie chciałam tu nikogo oceniać ale opadły mi ręce bo nie potrafię tego zrozumieć.

Od tej pory nie wiem co mam dalej robić. On przeprosił mowiąc jak wielki błąd popełnił ale czy można o czymś takim tak po prostu zapomnieć? Odkąd zaczeliśmy ponowinie rozmawiać nalega na to by zacząc od nowa i budować nasz związek lecz ja nie mogę pozbyć się uczucia że to tak naprawdę nie jest związek gdy dwoje ludzi nie potrafi rozmawiać. Boję się kolejnej sutuacji gdy w obliczu problemów on zamknie się w swoim świecie a ja zostanę sama ze swoimi. Czuję że nie mogę na kimś takim zupełnie polegać. Jak można kogoś kochać i zapomieć o nim na tak długi czas? Zabolało mnie też to że rodzina jest tak ważniejsza odemnie. Czy ma to sens? Miałam wrażnie że on nie dostrzegał tej całej sytuacji i tego co zrobił z naszym związkiem który pomimo dystansu i tak był trudny.

Najbardziej zaskoczyło mnie że w kłótni powiedział mi że postąpił tak ponieważ nigdy nie był pewnien moich uczuć i czy tego czy może mi o wszystkim powiedzieć i to on był z nas dwojga bardziej zaangażowany. Po wyznaniu mi miłości po paru miesiącach bycia razem ja nie byłam gotowa by powiedzieć to samo co jego zdaniem bardzo nad tym przeważyło. Może miał po części rację.
Nasza znajomość zaczęła się może nie najlepiej ponieważ poznałam go zaraz po zerwaniu z dawną sympatią (po 5 latach związku i poważnych planach). Na początku uważałam że potrzebuję czasu by pobyć sama. Jednak chłopak bardzo się starał o moje względy szczególnie że musiałam wyjechać z miasta i bał się że urwie nam się kontakt. Zdecydowałam się dać mu szansę lecz nie czułam się w pełni gotowa na związek. Nie układało nam się źle, nie potrafiłam tylko powiedzieć że go kocham bo nie byłam pewna czy naprawdę to czuję. Czy popełniłam błąd? I czy to naprawdę powód dla takiego postępowania?

Przepraszam że tak się rozpisałam ale chciałam nakreślić jak najdokładniejszy obraz tej sytuacji. Czuję że muszę się z tym z kimś podzielić by podjąć decyzję co dalej. Sama już nie wiem co o tym myśleć. On nareszcie zrozumiał swój błąd, prosi mnie o powrót do niego i zaczęcie jeszcze raz od nowa. Mówi że teraz będzie mówił mi o wszystkim i to ja będę najważniejsza. Ale czy warto? Nie chcę znowu przez to przechodzić gdy pojawi się jakiś problem...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Milczenie o problemach a związek
Midnight_rain napisał/a:

Drogie Panie,

Nidgy nie przypuszczałam że będę szukać sercowej porady na forum ale mam w głowie zbyt duży mętlik. Będę Wam wdzięczna za Wasze porady odnośnie mojego związku. Potrzebuje trzeźwego spojrzenia na tą sytuację.

Zaczynając od początku. Jestem z moim chłopakiem od około 1.5 roku. Jakieś pół roku temu chłopak wyprowadził się do nowej pracy i kupił dom. I od tej pory pojawiły się problemy i przestał ze mną rozmawiać. Mam tu na myśli zupełny brak kontaktu całymi tygodniami. Przez pewien czas poprzedzający jego niespodziewane milczenie zauważyłam że odzywa się rzadziej. Aż w połowie kwietnia zamilkł zupełnie. Bardzo mnie to zaskoczyło, pisałam do niego, wydzwaniałam. Bez skutku, wydawało mi się że nie czyta nawet moich wiadomości. Nie mogłam po prostu pojawić się w jego mieszkaniu bo oczekując na formalności związane z kupnem domu pomieszkiwał u znajomych i nie wiedziałam gdzie aktualnie przebywa. Nie byłam też w stanie spróbować skontaktować się przez rodzinę czy znajomych bo w zasadzie nigdy ich nie poznałam (oprócz paru kolegów ze starej pracy). W końcu się poddałam uznając że zerwał ze mną w taki sposób, nie wiedziałam co o tym myśleć. W jednej z wiadomości napisałam że chyba powinnam uznać to za koniec.

Po paru dniach (3 tygodniach milczenia) dostałam w nocy długą wiadomość. Wyjaśniał w niej że ma problemy o których nie może mówić, dotyczące jego rodziny, że nowa praca go przerasta i żyje w stresie. Mówił że jest tak źle że nie sypia po nocach a ze mną nie rozmawia bo boi się że będę naciskać by powiedział mi o co chodzi lub by się spotkać. Mówił że od kiedy się wyprowadził za bardzo naciskałam na planowanie wspólnego czasu kiedy on nie mógł sobie pozwolić na czas wolny (zamieszkał 3 godziny pociągiem ode mnie więc dość daleko). Prosił o cierpliwość. Trochę zabolało mnie jego wyjaśnienie ale odpowiedziałam że chcę by ze mną porozmawiał. Próbowałam wyjaśnić że w związku może a nawet powinien dzielić się ze mną swoimi problemami i że jestem tu dla niego. Wspomniałam też że sama znalazłam się w kiepskiej sutuacji i powinniśmy wspierać się nawzajem.

Na odpowiedź czekałam następne parę tygodni. Tym razem odezwał się jakby nigdy nic pisząc kilka wiadomości co u mnie. Nasza rozmowa nie trwała długo bo zamilkł ponownie gdy tylko zapytałam czy wyjaśni mi w końcu co się dzieje i jak długo ma to potrwać. Po kolejnym miesiącu miałam naprawdę dość więc napisałam ostanią wiadomość mówiąc że to koniec i proszę by zabrał resztę swoich rzeczy.

Parę dni później jakby się obudził. Odpisał na moje wiadomości próbując się tłumaczyć jednak nadal nie wyjaśniając co się stało. Pisał że jest myślał że rozumiem i że na niego czekam i że nie przypuszczał że nadal chcę z nim zerwać. Powiedział mi że przyjedzie do mnie by porozmawiać, zapytał nawet czy mogę wziąść urlop z pracy na kolejny dzień. Byłam zdenerwowana całą sytuacją więc odmówiłam i poprosiłam by wracał po rozmowie do domu. Był to dzień jego urodzin o czym z wrażenia zapomniałam tak więc poczuł się nieco urażony że nie chciałam siędzić z nim czasu. Nadal nie chciał wyjaśnić mi jakie miał problemy dopóki prawie nie wyciągnęłam to z niego na siłę. Wszystko sprowadzało się do tego że w pracy nie szło najlepiej a wprowadził się do niego ojciec, na jego utrzymanie. Czego się bardzo wstydził więc nie chciał bym go odwiedzała by ojciec nie czuł się z tym źle. Nie chciałam tu nikogo oceniać ale opadły mi ręce bo nie potrafię tego zrozumieć.

Od tej pory nie wiem co mam dalej robić. On przeprosił mowiąc jak wielki błąd popełnił ale czy można o czymś takim tak po prostu zapomnieć? Odkąd zaczeliśmy ponowinie rozmawiać nalega na to by zacząc od nowa i budować nasz związek lecz ja nie mogę pozbyć się uczucia że to tak naprawdę nie jest związek gdy dwoje ludzi nie potrafi rozmawiać. Boję się kolejnej sutuacji gdy w obliczu problemów on zamknie się w swoim świecie a ja zostanę sama ze swoimi. Czuję że nie mogę na kimś takim zupełnie polegać. Jak można kogoś kochać i zapomieć o nim na tak długi czas? Zabolało mnie też to że rodzina jest tak ważniejsza odemnie. Czy ma to sens? Miałam wrażnie że on nie dostrzegał tej całej sytuacji i tego co zrobił z naszym związkiem który pomimo dystansu i tak był trudny.

Najbardziej zaskoczyło mnie że w kłótni powiedział mi że postąpił tak ponieważ nigdy nie był pewnien moich uczuć i czy tego czy może mi o wszystkim powiedzieć i to on był z nas dwojga bardziej zaangażowany. Po wyznaniu mi miłości po paru miesiącach bycia razem ja nie byłam gotowa by powiedzieć to samo co jego zdaniem bardzo nad tym przeważyło. Może miał po części rację.
Nasza znajomość zaczęła się może nie najlepiej ponieważ poznałam go zaraz po zerwaniu z dawną sympatią (po 5 latach związku i poważnych planach). Na początku uważałam że potrzebuję czasu by pobyć sama. Jednak chłopak bardzo się starał o moje względy szczególnie że musiałam wyjechać z miasta i bał się że urwie nam się kontakt. Zdecydowałam się dać mu szansę lecz nie czułam się w pełni gotowa na związek. Nie układało nam się źle, nie potrafiłam tylko powiedzieć że go kocham bo nie byłam pewna czy naprawdę to czuję. Czy popełniłam błąd? I czy to naprawdę powód dla takiego postępowania?

Przepraszam że tak się rozpisałam ale chciałam nakreślić jak najdokładniejszy obraz tej sytuacji. Czuję że muszę się z tym z kimś podzielić by podjąć decyzję co dalej. Sama już nie wiem co o tym myśleć. On nareszcie zrozumiał swój błąd, prosi mnie o powrót do niego i zaczęcie jeszcze raz od nowa. Mówi że teraz będzie mówił mi o wszystkim i to ja będę najważniejsza. Ale czy warto? Nie chcę znowu przez to przechodzić gdy pojawi się jakiś problem...


Jesteście właściwie nie ze sobą, a obok siebie , a nawet z daleka od siebie, a tłumaczenie chłopaka wydaje mi się nieco dziwne i nie taka może być prawda. Czy widziałaś tego jego ojca w niby jego mieszkaniu? To on tak Ci powiedział, a ile w tym prawdy? Nawet gdyby faktycznie jego ojciec zwalił mu się do mieszkania, to dlaczego utrzymywał to w tajemnicy przed Tobą i to tak długo?  Miał Ci wyjaśnić, nie zrobił tego, Ty naciskałaś ,nie odzywał się , on coś kręci, kombinuje jak koń pod górę. To raz, a dwa związek musi być oparty na wzajemnym zaufaniu, w przeciwnym razie nic z tego nie będzie. Już raz byłaś w związku i to długo - nie wyszło, teraz ten chłopak zaczyna się zachowywać co najmniej dziwnie. Nie wiem, albo musicie sobie wszystko wyjaśnić, albo rozstać się, innego wyjścia nie widzę, a wcześniej ja bym pojechała do tego jego domu, który to niby kupił i zobaczyła sama na miejscu ile jest prawdy w tym co Tobie naopowiadał. Bo w związku ważna jest także szczerość, lojalność nie tylko zaufanie.  smile

3

Odp: Milczenie o problemach a związek

Autorko. Poważnie wierzysz w te wszystkie bajki, jakich Ci naopowiadał? Problemy rodzinne i wielotygodniowe milczenie? No way, plis.
A nawet jeśli jakimś cudem to wszystko prawda, marne widzę szansę przetrwania takiego związku.

Odp: Milczenie o problemach a związek
Midnight_rain napisał/a:

Jakieś pół roku temu chłopak wyprowadził się do nowej pracy i kupił dom.

Po paru dniach (3 tygodniach milczenia) dostałam w nocy długą wiadomość. Wyjaśniał w niej że ma problemy o których nie może mówić, dotyczące jego rodziny, że nowa praca go przerasta i żyje w stresie. Mówił że jest tak źle że nie sypia po nocach a ze mną nie rozmawia bo boi się że będę naciskać by powiedział mi o co chodzi lub by się spotkać. Mówił że od kiedy się wyprowadził za bardzo naciskałam na planowanie wspólnego czasu kiedy on nie mógł sobie pozwolić na czas wolny (zamieszkał 3 godziny pociągiem ode mnie więc dość daleko). Prosił o cierpliwość.

Na odpowiedź czekałam następne parę tygodni. Tym razem odezwał się jakby nigdy nic pisząc kilka wiadomości co u mnie. Nasza rozmowa nie trwała długo bo zamilkł ponownie gdy tylko zapytałam czy wyjaśni mi w końcu co się dzieje i jak długo ma to potrwać.

Parę dni później jakby się obudził. Odpisał na moje wiadomości próbując się tłumaczyć jednak nadal nie wyjaśniając co się stało. Pisał że jest myślał że rozumiem i że na niego czekam i że nie przypuszczał że nadal chcę z nim zerwać. Powiedział mi że przyjedzie do mnie by porozmawiać, zapytał nawet czy mogę wziąść urlop z pracy na kolejny dzień.

Ja to bym postawiła raczej na to, że on się wtedy ożenił, a nie zamieszkał we własnym domu z ojcem big_smile Ojciec niby też się z powodu nowej pracy syna przeprowadził? big_smile

5

Odp: Milczenie o problemach a związek

Faktycznie dobrze byłoby pojechać i zrobic "niespodziankę". Czyli wpasc bez zapowiedzi. I zobaczyć o co chodzi. Bo nawet jesli wprowadzil sie ojciec to nie jest powód by przez 3 tyg sie nie odzywać.

6

Odp: Milczenie o problemach a związek

Ciężko tu znaleźć elementy poważnego,stabilnego związku. Ma problemy, ma stres itd. Okej. Szkoda,że w tych problemach nie ma miejsca dla Ciebie. Bo po 1,5 związku to już można wspólnie przez problemy przechodzić i korzystać ze wsparcia partnera. Ale załóżmy nawet,że miał jakiś powód,że nie chciał o tym mówić. Mimo wszystko można i powinno się dać znak życia. No w przeciwnym razie to jest brak szacunku do drugiej osoby i jej uczuć oraz niepoważne podejście do związku.

7

Odp: Milczenie o problemach a związek

Dziękuję Wam za odpowiedzi.

Jak sugerowałyście pojechałam i sprawdziłam sytuację i jest tak jak mówił... Urządza powoli dom oraz mieszka z ojcem. Niczego podejrzanego nie zauważyłam. Wygląda na to że to co mówił to prawda ale... nadal nie pojmuję jak mógł się z tego powodu nie odzywać tyle czasu.

Ja również uważam że przez problemy powinno przechodzić się razem. On tłumaczy to tym że nie wiedział czy może mi o wszystkim powiedzieć ponieważ nie był pewien moich uczuć. Fakt może nie jestem zbyt wylewna ale to chyba nie powinno być powodem prawda? Czuję jakby próbował odwracać kota ogonem.

Nie wiem czy potrafiłabym uwierzyć w to że więcej tak nie postąpi bo wygląda na to że taki ma sposób na radzenie sobie z problemami. Sam. Odcinając się zupełnie. A ja tak nie potrafię.

8

Odp: Milczenie o problemach a związek
Midnight_rain napisał/a:

Nie wiem czy potrafiłabym uwierzyć w to że więcej tak nie postąpi bo wygląda na to że taki ma sposób na radzenie sobie z problemami. Sam. Odcinając się zupełnie. A ja tak nie potrafię.

A jakiego sposoby rozwiązywania problemów byś oczekiwała? Przypuszczam, że facet uznał, że nie ma sensu Cię w to angażować, skoro jesteś po 1. roszczeniowa ( za bardzo naciskałam na planowanie wspólnego czasu kiedy on nie mógł sobie pozwolić na czas wolny), po 2. dałaś mu do zrozumienia, że nie jesteś w związek zaangażowana w takim stopniu jak on.

Zawsze warto spojrzeć najpierw na siebie, bo nikt nie żyje w próżni i nasze zachowanie często jest jakby odpowiedzią na czyjeś zachowanie. Więc może on tak sprawy załatwia, a może to była tylko "odpowiedź" na Twoje zachowanie.

9

Odp: Milczenie o problemach a związek
EeeTam napisał/a:
Midnight_rain napisał/a:

Nie wiem czy potrafiłabym uwierzyć w to że więcej tak nie postąpi bo wygląda na to że taki ma sposób na radzenie sobie z problemami. Sam. Odcinając się zupełnie. A ja tak nie potrafię.

A jakiego sposoby rozwiązywania problemów byś oczekiwała? Przypuszczam, że facet uznał, że nie ma sensu Cię w to angażować, skoro jesteś po 1. roszczeniowa ( za bardzo naciskałam na planowanie wspólnego czasu kiedy on nie mógł sobie pozwolić na czas wolny), po 2. dałaś mu do zrozumienia, że nie jesteś w związek zaangażowana w takim stopniu jak on.

Zawsze warto spojrzeć najpierw na siebie, bo nikt nie żyje w próżni i nasze zachowanie często jest jakby odpowiedzią na czyjeś zachowanie. Więc może on tak sprawy załatwia, a może to była tylko "odpowiedź" na Twoje zachowanie.

Dziękuję za odpowiedź EeeTam.

Myślę że po 1.5 roku związku można oczekiwać wsparcia drugiej osoby i o problemach rozmawiać. Nie jestem pewna czy będąc w związku na odległość i nie widząc kogoś przez ponad miesiąc, próby zaplanowania wspólnego czasu to roszczeniowość ale może masz rację.

Rozumiem że to mogła być jakby "odpowiedź" ale czy ani słowa tygodniami to adekwatna odpowiedź do tej sytuacji? Czy może podobny brak zaangażowania?

10

Odp: Milczenie o problemach a związek

I don't know why I'm posting here but I would like a chance to explain myself in front of the users of this forum and to autorka. I am sorry for posting in English I only know a few words in Polish and I would not like to make mistakes for something so important.
I am the guy midnight_rain is talking about in her thread.

I have always had issues with sharing things with people close to me, afraid to ask for help to deal with my problems and make anyone's life harder because of me. In this aspect I am very similar to midnight_rain even if maybe for different reasons.
This fear of mine was triggered when I tried to mention topics such as my new job, buying my own house and other such big financial and life decisions to autorka. My partner made me feel she was getting bored by all this; saying that this is all boring stuff, that I am too grown up, too serious and 'not fun anymore'. She made fun of my enthusiasm and when I asked her for ideas for decorating and furniture she kept saying she doesn't have time to look properly. I wasn't angry or anything, maybe just disappointed deep down, but this also meant that I could no longer feel comfortable even mentioning any of these topics anymore. Our conversations became shallow and we started talking less and less because we had different priorities in those moments.

Autorka also didn't mention how I made the big declaration of 'I love you' on a few occasions during our relationship which was never replied in the same manner.
Because midnight_rain never gave the impression she is fully committed to this relationship I had fears she would decide I am not the right man for her and leave me in the end. Which is why I hesitated to introduce her to my parents for 1.5 years. She took this as a sign that it was ME who was not ready.
I started living with a little thought at the back of my mind that she might not feel in the same way about me as I did about her. And because of this I closed myself off. But even so, we still enjoyed being with each other and my plan was to move in and repair the house all on my own before revealing all my hard work to midnight_rain and ask her to move in with me. Then we could be a happy couple and build a life together. That was my dream. To deal with all the obstacles so she could just enjoy the finished result. I know she had issues of her own, with her job, family and her living situation so I did not want to distract her from those.
However plans rarely work in real life, and there were many delays and things were complicated by my father moving in as well. What I thought of maximum 3 weeks turned into 3 months. An innocent surprise turned into giving the impression I didn't care about my partner anymore. In this time, I never thought of anyone else or cheated on my partner in any way. I've seen some replies in this forum suggesting that I went silent to have some affair or do other dodgy things. All complete nonsense. Since I met midnight_rain, she has always been the only girl I wanted to be with. This didn't change in this time even if I wasn't talking.

Looking back, I want to throw myself off a cliff because I can see how stupid this has all been. I always loved her and I still do, even though she is now seeing another man and not having the courage to tell me the truth about her feelings for him. It wouldn't have gotten so far if we only spent some time having a 'boring and serious talk' instead of focusing only on fun.
But the most I regret is not being for midnight_rain when she had a family tragedy and needed me to be there for her. I didn't know about this at the time, because she thought if I'm not responding anyway she should not bother. I wish she told me more clearly.
But I won't make excuses, this was entirely my fault and I will live with this all my life and I will never forgive myself for it. I only hope she can.

I think EeeTam has been through something similar to be able to read the situation so well. Nobody lives in a vacuum and we only base our actions on other people's behaviours and opinions. In this case, midnight_rain's hesitation drove me away even if I never stopped loving her in my own thoughts.
In any case, what she meant by 'waking up' was me sending a million letters, chocolates, bouquets, invitations and various gifts to try to prove to her that I never stopped feeling strongly for her. I even organised a meeting so she could meet my mother. The first time I introduced a girl to any of my parents.
But by this point, she had already started lying to me about her life and her new partner so I started reacting badly which scared her off even more. I am ashamed of what I did but there is nothing more frustrating than a misunderstanding like we had. I didn't want to finish a beautiful relationship for something stupid like this.
I've stopped trying to force her to do anything in the end. After much pressure, she confessed to me that she slept with him but also that she still has feelings for me.
I am lost and don't know what to do. I have lost my partner to another man despite having the best intentions and never cheating on her. There is not a worse feeling in the world. My world has been crushed.
With my last bit of sanity I asked her to reach a decision by the end of the month if she wants to start a new chapter with me or if she wants me out of her life forever.

That was my side of the story. I hope you can now advise this girl with an open mind about what to do with this silly boy who wants to build a life with her.
Thank you.

11

Odp: Milczenie o problemach a związek

I think your post is actually not for us but it is more addressed to your lady. It would have been great if you sent it directly to her in the begging of your difficulties. It would have explained to her your way of coping with problems.
Now it might be already to late. She is scared that you will repeat your behaviour if you experience any difficulties and life obviously is full of problems. She cannot trust you fully and is conditioned to think that she cannot relay on you in time of difficult moments for her.
I think her way of coping with problems is more healthy - share them with a person you love - yours is the opposite...
I am not sure if you can save this relationship, but for sure you can save any  future relationship of yours, if you are ready to change "your frame of reference - NLP terminology" and notice that other people perception of the world around you is very different than yours. Good luck!

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Milczenie o problemach a związek

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024