Na początku jak dołączyłam do pracy to uśmiechali się,oglądali a teraz czuję się jak powietrze.Dodam że jestem nieśmiała i wstydliwa.Zawsze miałam problem by się otworzyć do ludzi ,a płeć męska wywoływała u mnie ogromny stres,lęk..W pracy mimo że duzo ludzi ,to nikogo nie poznałam ,czuję się tam jak sierota, jak dziecko we mgle. Staram się być miła,ale już wszyscy zauważyli że jestem spokojna, nieśmiała i nie lubię integrować się z ludźmi . Chcialabym się uśmiechać zagadać do kogoś pośmiać się jak inni, ale mam całą napięta twarz i ciało i zwyczajnie nie jestem w stanie bo to co się dzieję jest silniejsze. Zawsze rozmawiam sztucznie i niepewnie.. Ostatnio na stołówce przysiadłam się do stolika, gdzie byli sami faceci, to oni spojrzeli na siebie i zamilkli ..A ja miałam pustkę w głowie, bo o czym mogłabym z nimi gadać? Nie chcę ,żeby ludzie czuli się ze mną niekomfortowo, bo wtedy odbieram to jak bym była jakaś psychiczna.. Dlaczego ciągle tkwię w takiej stagnacji?:( Dlaczego jestem taka beznadziejna? Dlaczego teraz Ci faceci mnie zlewają?:( Czuje się okropnie
Na początku jak dołączyłam do pracy to uśmiechali się,oglądali a teraz czuję się jak powietrze.Dodam że jestem nieśmiała i wstydliwa.Zawsze miałam problem by się otworzyć do ludzi ,a płeć męska wywoływała u mnie ogromny stres,lęk..W pracy mimo że duzo ludzi ,to nikogo nie poznałam ,czuję się tam jak sierota, jak dziecko we mgle. Staram się być miła,ale już wszyscy zauważyli że jestem spokojna, nieśmiała i nie lubię integrować się z ludźmi . Chcialabym się uśmiechać zagadać do kogoś pośmiać się jak inni, ale mam całą napięta twarz i ciało i zwyczajnie nie jestem w stanie bo to co się dzieję jest silniejsze. Zawsze rozmawiam sztucznie i niepewnie.. Ostatnio na stołówce przysiadłam się do stolika, gdzie byli sami faceci, to oni spojrzeli na siebie i zamilkli
..A ja miałam pustkę w głowie, bo o czym mogłabym z nimi gadać? Nie chcę ,żeby ludzie czuli się ze mną niekomfortowo, bo wtedy odbieram to jak bym była jakaś psychiczna.. Dlaczego ciągle tkwię w takiej stagnacji?:( Dlaczego jestem taka beznadziejna? Dlaczego teraz Ci faceci mnie zlewają?:( Czuje się okropnie
Uśmiechali się na początku i próbowali nawiązać kontakt, ale napotkali mur. Obecnie wiedzą już, że mur stoi i nie ma sensu się przez niego przedzierać. Istnieje pełno osób, zarówno kobiet i mężczyzn, którzy muru nie stawiają i kontakty z nimi są łatwiejsze i przyjemniejsze. Po co więc działać wbrew własnemu interesowi i dobremu samopoczuciu pchając się na mur, skoro nie trzeba?
Jak myślisz: w czyim interesie jest zburzenie muru? Jego posiadaczki, czy też otoczenia? Twój post, w którym skupiasz się na reakcjach otoczenia sugeruje, że wolisz myśleć, że to otoczenie powinno zrobić coś, aby muru nie było. Tymczasem mur zbudowałaś Ty i tylko od Ciebie zależy czy nadal będzie Cię on oddzielał od reszty.
Podchodzenie do stolika osób, z którymi postarałaś się nie mieć żadnego kontaktu, w sytuacji, gdy nie zamierzałaś nawiązywać tego kontaktu mogło zakończyć się tylko niezręczną ciszą i tak się zakończyło. Robienie wyłomu w swoim murze spróbuj wykonywać małymi krokami, nawiązując najpierw kontakt z pojedynczymi osobami. Wykonuj małe kroki i celebruj swoje sukcesy, już niemałe Wyłącz swojego wewnętrznego krytykanta, który w czasie realnym komentuje i krytykuje to, co robisz. Pozwalając sobie na wieczne krytykowanie siebie, poniżanie się, nawiązujesz dialog tylko z sobą i skupiasz uwagę tylko na sobie, nawet jeśli mogłoby się wydawać, że w danym momencie rozmawiasz z kimś
Skupiając się na siebie nie poznajesz tak naprawdę nikogo, nie nawiązujesz więzi, nie angażujesz się. Wszystkie Twoje myśli i emocje skupione są wyłącznie na Tobie i z tego co piszesz przeważają myśli negatywne.
Popracuj nad swoją samooceną i zastanów się skąd u Ciebie ten krytykant? Dlaczego pozwalasz mu się tak traktować?
Nie prościej zaakceptować swoja osobowość? Nieśmiałość? Introwertyzm?
Po co w ogóle pchać się do pracy gdzie jest pełno ludzi, skoro się tam nie odnajdujesz?
I potem cierpieć, karcić się wewnątrz i wciąż sobie wypominać że jesteś taka a nie inna i że powinnaś się zmienić?
Ludzie są różni i to jest wspaniałe.
Ja wprawdzie nie mam lęku przed mężczyznami, ale po prostu nie przepadam za ludźmi, lubię pracę w samotności - i właśnie taka pracę wybrałam. Męczyłabym się strasznie, pracując w wielkim zespole.
Na randki umawiałam się albo z netu albo przez znajomych - tak poznałam męża.
Na imprezy umawiam się raz na jakiś czas, żeby się odchamić.
Ale generalnie już dawno wyrosłam z fazy "muszę się zmienić, muszę być bardziej otwarta, muszę wychodzić do ludzi". Mam to gdzieś. Jedyne co powinnam to być szczęśliwa.
Nie prościej zaakceptować swoja osobowość? Nieśmiałość? Introwertyzm?
Po co w ogóle pchać się do pracy gdzie jest pełno ludzi, skoro się tam nie odnajdujesz?
I potem cierpieć, karcić się wewnątrz i wciąż sobie wypominać że jesteś taka a nie inna i że powinnaś się zmienić?
==
Ludzie są różni i to jest wspaniałe.
Ja wprawdzie nie mam lęku przed mężczyznami, ale po prostu nie przepadam za ludźmi, lubię pracę w samotności - i właśnie taka pracę wybrałam. Męczyłabym się strasznie, pracując w wielkim zespole.Na randki umawiałam się albo z netu albo przez znajomych - tak poznałam męża.
Na imprezy umawiam się raz na jakiś czas, żeby się odchamić.
Ale generalnie już dawno wyrosłam z fazy "muszę się zmienić, muszę być bardziej otwarta, muszę wychodzić do ludzi". Mam to gdzieś. Jedyne co powinnam to być szczęśliwa.
Siedzialam bardzo długi czas w domu, zanim zdecydowałam sie pójsc do pracy,lęk i fobia uniemożliwało mi to,[miałam tam jakes dorywcze prace z których nie mam dobrych wspomnien,dlatego miałam uraz] Przez ten czas wariowałam w domu,całymi dniami mogłam wylegiwac sie w łozku,nawet nie miałam zadnych znajomych,rzadko przebywałam wsrod ludzi,nie mialam siły by nawet posprzatac.Myslisz,że praca w samotnosci zmieniłaby cos na plus? pogrążyłabym sie bardziej,tym bardziej,że nie mam zadnych znajomych..Jedynie są osoby z którymi jestem na ''cześć'' i pa...O dziwo boje się tylko słow..Nie wiem jak to opisać,ale moge iść i zwrócic uwage swoim strojem,czy wyglądem,często ubieram się w sposób,żeby zwrócic na siebie uwage..Lubie rzeczy typu,bluzki bez plecow,potargane dżinsy, burgundowe wlosy..Ale nie wypowiem się ,nie w grupie ludzi..Doszlam do wniosku,że moim lękiem jest kontakt słowny z drugim człowiekiem..Jak ktos sie do mnie odezwie to jestem roztrzęsiona,i jestem zdezorientowana,trace rozum i nie umiem sie zachować..Wychodzac ''do ludzi'',duzo bezpieczniej czułam sie sprawiajac wrazenie takiej jakby otwartej,w tym tez seksuanknie ,prowokacyjnej wrecz,to jest jakas obrona głownie przed blizszymi relacjami,ale jest łatwiej bo mowic za wiele nie trzeba,i nikt nie pomysli ''Ubiera sie jak sierota i wygląda jak ofiara losu'' ..Kobieta moze zasłonic sie nagoscia-jakkolwiek to głupio nie brzmi,ludzie widzą Twoje ciało a nnie widzą Ciebie
Może tak na początek z oddalenia spojrzysz na tę "masę" mężczyzn i wyodrębnisz jakiegoś 1, 2 miłych, i na nich zatrzymasz się, ich spróbujesz poznać
Nie przejmuj się, że Panowie zamilkli, jak przysiadłaś tam do stolika- to naturalna reakcja..
Dlaczego ciągle tkwię w takiej stagnacji?:( Dlaczego jestem taka beznadziejna? Dlaczego teraz Ci faceci mnie zlewają?:( Czuje się okropnie
Wydaje mi się, że masz osobowość unikającą.
"Osobowość unikająca należy do grupy zaburzeń osobowości, których podstawową cechą jest doświadczanie lęku. Można powiedzieć, że jest to lęk przed byciem dostrzeżonym przez innych, a następnie odrzuconym. Osoby z tym rozpoznaniem unikają relacji i sytuacji społeczno-towarzyskich w obawie przed brakiem akceptacji, upokorzeniem i porażką. Jednocześnie czują się samotne, pragną bliskości i miłości. Żywią głębokie przekonanie o swojej niedoskonałości, więc wolą wycofać się w swój własny świat, do którego dostęp mają nieliczne, zaufane osoby. Tworzą sobie skorupę, która chroni przed doświadczeniem odrzucenia, ale także życia i rozwoju poza samotnością." (zaburzeniaosobowosci.pl)
Myślę, że nie jesteś introwertyczką, bo wtedy chciałabyś być samotna, a z Twojego posta wynika, że tak nie jest, chcesz spotykać się z ludźmi i mieć z nimi relacje. Tylko zawsze wtedy odczuwasz lęk.
Poczytaj na temat osobowości unikającej, myślę, że odkryjesz przyczyny swoich problemów, a to już zawsze jakiś krok naprzód.
Na początku jak dołączyłam do pracy to uśmiechali się,oglądali a teraz czuję się jak powietrze.Dodam że jestem nieśmiała i wstydliwa.Zawsze miałam problem by się otworzyć do ludzi ,a płeć męska wywoływała u mnie ogromny stres,lęk..W pracy mimo że duzo ludzi ,to nikogo nie poznałam ,czuję się tam jak sierota, jak dziecko we mgle. Staram się być miła,ale już wszyscy zauważyli że jestem spokojna, nieśmiała i nie lubię integrować się z ludźmi . Chcialabym się uśmiechać zagadać do kogoś pośmiać się jak inni, ale mam całą napięta twarz i ciało i zwyczajnie nie jestem w stanie bo to co się dzieję jest silniejsze. Zawsze rozmawiam sztucznie i niepewnie.. Ostatnio na stołówce przysiadłam się do stolika, gdzie byli sami faceci, to oni spojrzeli na siebie i zamilkli
..A ja miałam pustkę w głowie, bo o czym mogłabym z nimi gadać? Nie chcę ,żeby ludzie czuli się ze mną niekomfortowo, bo wtedy odbieram to jak bym była jakaś psychiczna.. Dlaczego ciągle tkwię w takiej stagnacji?:( Dlaczego jestem taka beznadziejna? Dlaczego teraz Ci faceci mnie zlewają?:( Czuje się okropnie
Nowy pracownik zawsze wzbudza sensację, każdy chce się zapoznać, uśmiecha się, aby wypaść miło, później wraca się do swoim obowiązków, dlatego inni Cię zlewają, jeżeli nie wchodzisz z nimi w jakieś rozmowy i dyskusje.
Skoro jesteś nieśmiała i nie lubisz integrować się z ludźmi to w czym masz problem? Idziesz do pracy, robisz swoje i wracasz. Nie oczekuj od ludzi, że jak zobaczą, że jesteś nieśmiała, to będą Cię otwierać. Każdy ma swoje życie. Ja osobiście też omijam ponuraki i małomówne osoby, bo źle się czuje w ich towarzystwie. Zadasz pytanie to odpowie zdawkowo, albo wcale, ja już więcej nie zagadam do takiej osoby.
jestem nieśmiała i wstydliwa.Zawsze miałam problem by się otworzyć do ludzi ,a płeć męska wywoływała u mnie ogromny stres,lęk
... i nie lubię integrować się z ludźmi .
Ostatnio na stołówce przysiadłam się do stolika, gdzie byli sami faceci, to oni spojrzeli na siebie i zamilkli
Wg mnie to zabierasz się do tego całkowicie nie tak Skoro płeć męska wywołuję w Tobie lęk, to po kiego czorta dosiadłaś się do stolika pełnego facetów?! i to zagadanych ze sobą? Przeszkodziłaś im w rozmowie i tyle. Jakby siedział jeden czy dwóch, albo grupa ludzi, którzy się nie znają, to ok, ale tak to wyskoczyłaś jak Filip z konopi.
Nie lubisz się integrować z ludźmi? To tego na siłę nie rób. Albo znajdź jakąś osobę, która sprawia na tobie dobre/miłe wrażenie i spróbuj zagadać o pogodzie, o herbacie czy inny small talk.
Druga rzecz - jeśli tego nie lubisz, to pewnie widac to po Tobie i sprawiasz wrażenie osoby niesympatycznej. Nikt nie będzie na siłę starał się do Ciebie dotrzeć i burzyć muru, jeśli Ty sama nie chcesz - jak ktoś wcześniej Ci już napisał.
Zdecyduj się po co Ci potrzebna cała ta integracja, czy faktycznie tego chcesz, czy nie i dlaczego - i dopiero wtedy podejmuj jakieś kroki.
9 2018-10-13 20:01:37 Ostatnio edytowany przez Kammii (2018-10-13 20:02:26)
Siedzialam bardzo długi czas w domu, zanim zdecydowałam sie pójsc do pracy,lęk i fobia uniemożliwało mi to,
miałam tam jakes dorywcze prace z których nie mam dobrych wspomnien,dlatego miałam uraz.
Przez ten czas wariowałam w domu,całymi dniami mogłam wylegiwac sie w łozku,nawet nie miałam zadnych znajomych,rzadko przebywałam wsrod ludzi,nie mialam siły by nawet posprzatac.Myslisz,że praca w samotnosci zmieniłaby cos na plus? pogrążyłabym sie bardziej,tym bardziej,że nie mam zadnych znajomych..Jedynie są osoby z którymi jestem na ''cześć'' i pa...O dziwo boje się tylko słow..
Jak ktos sie do mnie odezwie to jestem roztrzęsiona,i jestem zdezorientowana,trace rozum i nie umiem sie zachować..
Moja znajoma równiez przez takie coś przechodziła, bardzo cieżkie to dla człowieka.
Bo łatwiej wbrew pozorom iśc do pracy, niż siedziec bezczynnie ciągle myśląc o życiu w domu...
Ktoś tu napisał czy warto zmieniać się na siłę. Hmm jeśli chce się zmienić to nie na siłę, natomiast świat jest jednak bardziej znośnych dla odważnych i zarażających pozytywnie. Kurczę na moje to tylko praktyka. Jeśli podchodzi się odważnie i często zostajemy odtrąceni to się załamujemy i może takie historie miałaś. Jeśli tak reagujesz na płeć przeciwną to może przydałby się zwykły kolega, przyjaciel, aby wprowadził i pokazał, że nie taki demon straszny jak go rysują. Jeśli przestaniesz się "bać" pewnie będziesz inna osobą, bardziej otwartą.
Coś ci powiem,ludzie nie mają wrażliwośći,czułości,empatii,liczy się tylko fałsz,obłuda i zakłamanie,jak będziesz to robić to będziesz miała dookoła koleżanki.....
Coś ci powiem,ludzie nie mają wrażliwośći,czułości,empatii,liczy się tylko fałsz,obłuda i zakłamanie,jak będziesz to robić to będziesz miała dookoła koleżanki.....
Nie wiem na jakiej podstawie wysuwasz takie wnioski, ale moje doświadczenie pokazuje coś zupełnie innego. Być może wystarczy zmienić otoczenie i uważniej dobierać grono ludzi, wśród których się obracasz?