Jestem tu nowy więc na wstępie chciałbym się przywitać:)
Pokrótce opisze swój problem.
Od pewnego czasu czułem, że miedzy mną a żona nie do końca się układa. Miałem wrażenie, ze to przez nakład obowiązków jakie mamy (dwójka małych dzieci, kursy, praca, zajęcia dla każdego z nas). Niestety okazało się, że nie do końca tak jest.
Ponieważ, jestem osobą która ciężko okazuje emocje moja partnerka wymusiła na mnie szczera rozmowę. Podczas rozmowy przyznała się, że zauroczył ją inny mężczyzna. Zabolało mnie to bardzo, ponieważ poświeciłem dla niej o rodziny bardzo dużo. Wyznała, że dla nie niej jestem wzorem ojca, ale jednak jako mąż nie do końca....
Załamało mnie to strasznie bo wokół większość znajomych się rozwodzi i zawsze myślałem, że nas to nigdy nie będzie się tyczyło. Jesteśmy razem 8 lat.
Aktualnie po długich rozmowach doszliśmy do wniosku, że w każdym związku pojawia się moment wypalenia. Być może obowiązki, codzienność nas przytłoczyła i trzeba czasu by to naprawić.
I tu by było wszystko ok jednak jestem osoba która straszeni drąży temat zwłaszcza gdy jest coś nie tak, i niestety (nie wiem czy dobrze czy źle) żona przyznała, że brakuje jej takie pożądania jak na początku związku oraz tajemniczości przy nowo poznanej osobie (również w sferze seksu). W pracy zaleca się do niej kolega Nie jestem jej pierwszym partnerem, jednak pierwszym z którym odczuła co to znaczy się kochać. Przyznała się również, że sama się tego boi, że może posunąć się dalej.
Dodam na koniec, że ostatnio również ma problemu z hormonami i dopiero dostanie leki (choć nie wiem czy z całą tą sytuacją ma to coś wspólnego)
Nie mam pojęcia co robić i jak sobie z tym poradzić a nie chce stracić rodziny i czegoś na co pracowałem tyle lat. Kocham żonę i ona twierdzi, że mnie też no ale jest to ale......