Problemy w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: Problemy w związku

Cześć.
Mieszkam w Krakowie, mam 24 lata, dobry zawód, dobre zarobki, epizody okołodepresyjne, perfekcjonista, aktywny fizycznie.
Ona - 19 lat, mieszka 200km ode mnie w innym mieście. Idzie do 4 technikum, brak dobrego zawodu, łączy przyszłość z rodzicielstwem.
Jesteśmy ze sobą od 5 miesięcy. Były tygodnie że widzieliśmy się po kilka razy w jednym tygodniu, bywały też takie że ani razu. Zależne od pracy mojej głównie po prostu.
Ona raczej bez kasy, na utrzymaniu rodziców. W związku głównie (głównie to nie znaczy zawsze) ja trzymam inicjatywę, pomysły na spędzanie czasu, kolacje, kino, prezenty, wyjścia na miasto, ze znajomymi itp.
Jesteśmy swoim przeciwieństwem, ja spokojny, nieśmiały, lubiący samotność, ambitny, lubię porządek,
ona wręcz przeciwnie. Lubi wychodzić ze znajomymi co najmniej raz na tydzień.
Zaczęło mi się to nie podobać, bo nie ma wtedy z nią kontaktu, albo jest on utrudniony gdyż odpisuje czasem po 30 minutach, czasem po kilku godzinach.
Rozmawialiśmy o mojej zazdrości o jej kolegów, o tym że mam problem z tym że ja pracuje a ona się bawi beze mnie, kontakt miał się poprawić ale nic się nie zmieniło.
Ostatnio mieliśmy głównie z tego powodu dużo kłótni. Dni milczenia itp. Chciałem się zmienić, chodziłem na drogą psychoterapię, po to aby być dla niej lepszym i nie robić problemów z powodu braku zaufania.
Prawie nigdy nie dała mi powodu aby jej nie ufać. A jak dała to wytłumaczyła się celująco, że nie można było jej nic zarzucić. Ogólnie jest osobą która raczej mówi wszystko prosto z mostu, nie owija w bawełne,
nie kręci, nie kłamię. Więc nie mam powodu też aby nie wierzyć w jej słowa. Po prostu popełniła błąd po alkoholu i zadzwoniła nie tam gdzie trzeba... Przerobiliśmy to już.
Moja zazdrość poważnie szkodzi naszym relacjom, ale nie potrafię jej zwalczyć sam, a obecnie z powodu wydatków nie stać mnie na kontynuacje psychoterapii. Z tym że mimo że o tym rozmawiamy, ona mi nie pomaga, nadal nie kontaktuje się ze mną podczas wyjść ze znajomymi. To nie jest tak że zakazuje jej tego, broń boże, chociaż ona jest zdania że chce ją zamknąć w klatce. Chciałbym żeby po prostu potrafiła poświęcić mi te 10 minut nawet jak jest wśród znajomych i napisać co robi, z kim jest, do kiedy będzie siedzieć. Sama, nie że ja muszę z niej to wyciągać bo tak to nic się nie dowiem. Niestety to chyba jest dla niej za trudne. A to by mnie uspokoiło i nie robiłbym problemów z jej wyjść. Nie lubię jak nie ma z nią kontaktu prawie, siedzi gdzieś nie wiadomo do której, chleje to piwsko i jara faje. Nie lubię nałogów. Jedyny nałóg który lubię to siłownia. Po ostatnich kłótniach i dniach milczenia, znów po trochu wraca wszystko do normy, ale jednak nie do końca wszystko.
Kiedyś stwierdziła że rzuca tę szkołę i to wszystko i przeprowadza się do mnie (dalibyśmy radę, szkołe też by tu znalazła do kontynuacji), oczywiście nie pozwoliłbym na to raczej, ale to wiele dla mnie znaczyło. Wiedziałem że jej na mnie zależy.
Ostatnio wystąpiły takie sytuacje które wzbudziły mój niepokój:
- jechałem z pracy i mogłem być najwcześniej u niej o 1 w nocy, nadrabiając drogi do domu aby zajechać do jej miasta, przyjechałem pod dom, wiedziałem że śpi ale miała się obudzić, niestety telefony nic nie zdziałały i musiałem wracać 200km o 1 w nocy bo ona się nie obudziła, straciłem czas i pieniądze. Nie robiłem z tego wielkich problemów, chociaż ja nie usnąłbym tylko czekał na nią, choćbym miał strzelić kawę, chciałbym po prostu zasnąć przy niej, móc się w nią wpatrywać jak zasypia,
- druga sytuacja to jak pogodziliśmy się w miarę po nieporozumieniu i dniach milczenia, przyjechałem do niej do miasta służbowo ale mogłem u niej nocować i wracać na następny dzień, liczyłem na to bo nie widzieliśmy się ze dwa tygodnie, a pisałem jej wiele razy że nie mogę spać w nocy i siedzę do rana, chce w końcu spokojnie przy niej usnąć (nie liczyłem na żaden seks (z nim też były problemy i kłótnie, bo ona ma małe potrzeby a ja duże, połączyło się to z moją zazdrością i kłótnia że zabawia się z kimś innym murowana)). Po kilku godzinach spędzonych na mieście, na moje pytanie (czekałem aż sama zaproponuje ale nic) o spędzenie wieczoru razem i spanie (ja rano do pracy bym uciekał), powiedziała że musi się uczyć bo ma egzamin jutro. Uczyła się już kiedyś przy mnie więc zaskoczyło mnie to. Powiedziałem że nie będę przeszkadzał, będę siedział cicho i wcześnie położymy się spać żeby wstała na egzamin. Jednak to jej nie przekonało. Wyjechałem już autem z jej miasta i po krótkiej rozmowie i moich słowach że zawiodłem się i że wiedziała że mi zależy na jej obecności po dniach milczenia i "rozłąki" stwierdziła że mogę przyjechać. No myślałem że jebne, psem nie jestem którego wyrzuca się za drzwi, a po 5 minutach zaprasza i on merda ogonem. Wkurzyłem się i znów było nie tak między nami,
- trzecia sytuacja jest taka że planowaliśmy żeby ona przyjechała do mnie na miesiąc na wakacje i tu pracowała, mieszkała ze mną. Chciała dokładać się połowe mojego czynszu, poza tym jedzenie i czasem jakieś rozrywki. Był taki plan.
Teraz gdy zbliża się lipiec i zaczęliśmy o tym rozmawiać, stwierdziła że jednak woli u siebie bo więcej zarobi. Znów mnie niemiło zaskoczyła. Bo ja gdy miałem wybór ona vs praca to wybierałem ją (niestety ja mam zobowiązania finansowe, mieszkanie, raty itp itd i muszę coś pracować, ona nie bo jest na utrzymaniu rodziców). Powiedziała że musi jak najwięcej zarobić bo chce "czerpać przyjemność z wydawania pieniędzy" i kupić sobie odzież i obuwie bo jej się rozwalają obecne. I tu mnie zaskoczyła bardzo niemiło.
Ja zawsze stawiałem ją na pierwszym miejscu bo ją kocham. Nie mam problemów z pieniędzmi, ona ma bo uczy się, rozumiem to że chciałaby sobie coś kupić. Proponowałem jej nawet że nie będzie płacić tego czynszu na pół ze mną, ja sam opłacę bo i tak płace tyle od kilkunastu miesięcy więc nie robi mi to różnicy. Nie odniosła się do tego. Tylko że musi dużo zarobić bo rodzicie remont robią i nie chce od nich brać i ich obciążać. Rozumiem to ale nie rozumiem jej zachowania.
Pewnie z wydatkami zarobiła by mniej niż u siebie, ale dlatego jej nawet zaoferowałem nie płacenie czynszu bo mam to gdzieś. Kocham ją i nie obchodzą mnie pieniądze (mimo że jestem ambitny i dążę do jak największych zarobków).
Czy osoba która kocha tak się zachowuje? Ja gdybym miał spędzić miesiąc z osobą którą kocham szczerze, i za którą tęsknię bo nie spędziliśmy dawno ze sobą dłuższego czasu razem, nawet kosztem tych kilku stów, nie zastanawiałbym się.
A już na pewno nie wybrałbym pieniędzy. Nie rozumiem tego. Tak bardzo ją kocham, chce żeby wszystko się naprawiło, a ona mi nie pomaga. Tęsknię za jej obecnością, za przytulaniem, buziakami. Ale ją nic nie rusza, nic co jej piszę...

Proszę Was o jakąś opinie, radę...

Zobacz podobne tematy :
Odp: Problemy w związku

Kochany... weź pod uwagę że 5 lat w tym wieku to jest trochę przepaść. Dziewczyna chce się wyszaleć, to jeszcze trochę dzieciuch. Pewnie boi się że jak z Tobą zamieszka to jej koło nosa najlepsze lata przelecą, nie pojeździ na imprezy itp.
Na pierwszy rzut oka ten związek nie rokuje. Tobie potrzebna jest bardziej ustatkowana kobieta która wie czego chce od życia a jej jakiś podlotek z którym spotka się w klubie i raz na jakiś czas wyjdzie do kina.
Druga sprawa- pretensjami i kłótniami oddalasz ją od siebie. Dziewczyna czuje się pewnie osaczona, co też sprawia że nie okazuje Ci uczuć tak jakbyś tego chciał. Także jeśli koniecznie chcesz to ciągnąć to propouję dać jej okazję żeby to ona się postarała, dać jej wolność i poczekać co z nią zrobi.

3 Ostatnio edytowany przez Summertime (2018-06-27 10:24:36)

Odp: Problemy w związku

Znam małżeństwa, gdzie facet nie ma oporów i jego żona wychodzi z nami na koncerty, czy do klubów.Kwestią problemową jest całkowity brak zaufania autora, do dziewczyny.Jednym słowem chodzi o, to by młoda kobieta nie miała przestrzeni, a była wyłącznie z nim.Takie dziewczę w złotej klatce.Ta zazdrość, to główny czynnik, który rozwali, to wszystko.Człowiek potrzebuje również w swoim życiu innych rzeczy...innych ludzi do rozmów, do dzielenia się wrażeniami...nie tylko partner i partner.Chcesz być dla niej całym światem.A nie żal Ci dziewczyny, że tak jej moczysz głowę?Jakby chciała, to by Cię dawno w tyłek kopnęła....Jej zależy na Tobie.Zastanawia mnie cała, ta sytuacja, a mianowicie skąd bierze się u Ciebie zaborcząć.Co jest zapłonem tej destrukcji? Czy brak wiary w siebie?Czy brak dojrzałości?Czy może posiadasz cechy Otella?Czy Twój ojciec był zazdrośnikiem?

4 Ostatnio edytowany przez fuorviatos (2018-06-27 10:34:58)

Odp: Problemy w związku

Ja tu żadnej zaborczości nie widzę. Obraz jest standardowy i prosty; zakochany facet robiący wiele żeby skleić ten związek i dużo młodsza księżniczka która niewiele się stara.
Jeśli chcesz rady - odpuść dziewczynę. Ona Cię nie kocha i jej nie zależy - ma inne priorytety w życiu; widać to gołym okiem.
Zakochana Kobieta nigdy by nie powiedziała swojemu facetowi "że woli u siebie bo tutaj więcej zarobi". To kwestia wyważenia słów i stylu.
Jej bezpośredniość jest drugorzędna. Jeśli nie chcesz kogoś urazić, ubierasz to w inne słowa.
Myślę, że poróżnią (jeśli już nie poróżniły) was priorytety życiowe a Twoje starania o "bycie kochanym", spełzną na niczym. To nie Kobieta dla Ciebie.
Zasługujesz na więcej - im wcześniej to zrozumiesz tym lepiej.

5

Odp: Problemy w związku
fuorviato napisał/a:

Ja tu żadnej zaborczości nie widzę. Obraz jest standardowy i prosty; zakochany facet robiący wiele żeby skleić ten związek i dużo młodsza księżniczka która niewiele się stara.
Jeśli chcesz rady - odpuść dziewczynę. Ona Cię nie kocha i jej nie zależy - ma inne priorytety w życiu; widać to gołym okiem.
Zakochana Kobieta nigdy by nie powiedziała swojemu facetowi "że woli u siebie bo tutaj więcej zarobi". To kwestia wyważenia słów i stylu.
Jej bezpośredniość jest drugorzędna. Jeśli nie chcesz kogoś urazić, ubierasz to w inne słowa.
Myślę, że poróżnią (jeśli już nie poróżniły) was priorytety życiowe a Twoje starania o "bycie kochanym", spełzną na niczym. To nie Kobieta dla Ciebie.
Zasługujesz na więcej - im wcześniej to zrozumiesz tym lepiej.

*********


Proszę oto dla Ciebie cytat autora

Zaczęło mi się to nie podobać, bo nie ma wtedy z nią kontaktu, albo jest on utrudniony gdyż odpisuje czasem po 30 minutach, czasem po kilku godzinach.
Rozmawialiśmy o mojej zazdrości o jej kolegów, o tym że mam problem z tym że ja pracuje a ona się bawi beze mnie, kontakt miał się poprawić ale nic się nie zmieniło.
Ostatnio mieliśmy głównie z tego powodu dużo kłótni. Dni milczenia itp. Chciałem się zmienić, chodziłem na drogą psychoterapię, po to aby być dla niej lepszym i nie robić problemów z powodu braku zaufania.
Prawie nigdy nie dała mi powodu aby jej nie ufać. A jak dała to wytłumaczyła się celująco, że nie można było jej nic zarzucić. Ogólnie jest osobą która raczej mówi wszystko prosto z mostu, nie owija w bawełne,
nie kręci, nie kłamię.

6

Odp: Problemy w związku

Summertime, no i co z tego, że chłopak jest zazdrosny - bywa i tak. To nie są powody żeby go tak traktować.
Moim zdaniem. Gdyby jej zależało to by mu powiedziała, że jej to przeszkadza, choć on też nie jest bez winy - jak to zwykle bywa.
Zastanawia mnie stopień jego zaangażowania w ten związek bo tutaj ewidentnie widać, że to on jest tą "aktywną" stroną a jego kobieta chce prowadzić wygodne życie.
To też jej prawo, ale on powinien to zakończyć i znaleźć dziewczynę wartą takiego poświęcenia, bo obecna na pewno nie jest.

7

Odp: Problemy w związku
fuorviato napisał/a:

Summertime, no i co z tego, że chłopak jest zazdrosny - bywa i tak. To nie są powody żeby go tak traktować.
Moim zdaniem. Gdyby jej zależało to by mu powiedziała, że jej to przeszkadza, choć on też nie jest bez winy - jak to zwykle bywa.
Zastanawia mnie stopień jego zaangażowania w ten związek bo tutaj ewidentnie widać, że to on jest tą "aktywną" stroną a jego kobieta chce prowadzić wygodne życie.
To też jej prawo, ale on powinien to zakończyć i znaleźć dziewczynę wartą takiego poświęcenia, bo obecna na pewno nie jest.


A gdzie go zle potraktowała? smile

Mam pytanie natomiast do autora

1 Czy poinformowałeś dziewczynę o tym że przyjdziesz do niej nadrabiając km?


Czuję po opisie, że autor zbyt zachłannie, otocząć, chce sobą kobietę.W takim przypadku straci ją.Już dziewczyna zaczyna się odsuwać.Ponieważ zaborczość ją razi.Sama bym bardzo zle się czuła w takiej relacji.

8

Odp: Problemy w związku

Andrzej144, wybacz, że tak brutalnie, ale czepiłeś się tej dziewczyny jak rzep psiego ogona. Nie dostrzegasz, że dzieli Was wszystko?
Odległość, zaangażowanie, podejście do życia, wykształcenie.
Ona jest jeszcze młoda, ale już w tej chwili nie ukrywa braku ambicji, bez problemu może zrezygnować ze szkoły, a jeśli nie to w przyszłości "Idzie do 4 technikum, brak dobrego zawodu, łączy przyszłość z rodzicielstwem.", czyli zawód - "przy mężu" (tak miała napisane w dowodzie moja prababka).
Ona, w mieście w którym mieszka prowadzi sobie luźny żywot, bawi się, spotyka ze znajomymi, a jej najbliższe plany, to zarobienie na ciuchy (ok, nie ma w tym niczego złego), tylko Ciebie w tych planach nie ma, bo jesteś niczym wrzód na tyłku, czemu niejednokrotnie dała dowód.
Obawiam się, że ona utrzymuje jeszcze kontakt z Tobą tylko dlatego, że fundujesz jej różne przyjemności, robisz prezenty, a po za tym po prostu przeszkadzasz.
Zgadzam się, że jesteś trochę zaborczy, ale udając się na terapię, chyba powinieneś przepracować inne kwestie np. dlaczego tkwisz w niesatysfakcjonującym i nierokującym związku?

Odp: Problemy w związku

A ja myślę, że Autor próbuje ją wcisnąć w ramy, które jemu pasują. Zaborczy, zazdrosny. Wszystko ma być tak, jak on zaplanował.

Andrzej144 napisał/a:

W związku głównie (głównie to nie znaczy zawsze) ja trzymam inicjatywę, pomysły na spędzanie czasu, kolacje, kino, prezenty, wyjścia na miasto, ze znajomymi itp.
Jesteśmy swoim przeciwieństwem, ja spokojny, nieśmiały, lubiący samotność, ambitny, lubię porządek,
ona wręcz przeciwnie. Lubi wychodzić ze znajomymi co najmniej raz na tydzień.
Zaczęło mi się to nie podobać, bo nie ma wtedy z nią kontaktu, albo jest on utrudniony gdyż odpisuje czasem po 30 minutach, czasem po kilku godzinach.
Rozmawialiśmy o mojej zazdrości o jej kolegów, o tym że mam problem z tym że ja pracuje a ona się bawi beze mnie, kontakt miał się poprawić ale nic się nie zmieniło.

Jak na osobę, która lubi spokój i samotność, dość dziwnie organizujesz Wasz czas. Ona nie ma obowiązku, być na Twoje zawołanie i odpisywać od razu na Twoje wiadomości. Ty pracujesz, ona ma czas na zabawę. Co w tym złego? Ma siedzieć sama w domu?
Nie wiem, ale w ogóle traktujesz ją z góry. To, że chodzi do technikum, nie oznacza że nie zda matury i nie będzie mieć dobrego zawodu. Ty chodzisz do pracy, niby dobrze zarabiasz, ale zaraz piszesz, że nie stać Cię na kontynuację terapii.
Bardzo przypominasz mi mojego byłego męża, który miał urojenia zdrady, wciskał mnie w ramy i miałam warować przy drzwiach, kiedy wracał w nocy z pracy. Nie mogłam spędzać z nikim innym czasu, musiał mieć nade mną kontrolę.
Rady? Daj jej spokój.

10

Odp: Problemy w związku

Dziewczyna jest młoda i potrzebuje się wyszumieć. Najwyraźniej nie jest gotowa na zamieszkanie z tobą. Daj jej trochę przestrzeni. I może ty też potrzebujesz się do waszej relacji trochę zdystansować.

11

Odp: Problemy w związku
malinowy_chruśniak napisał/a:

Kochany... weź pod uwagę że 5 lat w tym wieku to jest trochę przepaść. Dziewczyna chce się wyszaleć, to jeszcze trochę dzieciuch. Pewnie boi się że jak z Tobą zamieszka to jej koło nosa najlepsze lata przelecą, nie pojeździ na imprezy itp.
Na pierwszy rzut oka ten związek nie rokuje. Tobie potrzebna jest bardziej ustatkowana kobieta która wie czego chce od życia a jej jakiś podlotek z którym spotka się w klubie i raz na jakiś czas wyjdzie do kina.
Druga sprawa- pretensjami i kłótniami oddalasz ją od siebie. Dziewczyna czuje się pewnie osaczona, co też sprawia że nie okazuje Ci uczuć tak jakbyś tego chciał. Także jeśli koniecznie chcesz to ciągnąć to propouję dać jej okazję żeby to ona się postarała, dać jej wolność i poczekać co z nią zrobi.

Dziękuje za odpowiedz. Nie jestem pewien czy to co o niej napisałaś jest prawdą. Chociaż sadze ze z tym wyszaleniem się masz trochę racji. Ogolnie ja nie jestem taki że nie pozwalam jej nigdzie wychodzić czy coś. Ale chce znaleźć kompromis, żeby nie łaziła co drugi dzień chlać ze znajomymi. I ważny jest dla mnie kontakt z nią. Bo ja nie mam problemów żeby jej odpisać jak siedzę ze znajomymi, powiedzieć co tam i kiedy wrócę. Nie chodzi o to ze ma ze mna pisać cały czas. Tez lubię czasem wyjść i niechciałbym aby ona mi zakazywała. Ja tez nie zamierzam jej zakazywać ale musi znaleźć umiar. Bardzo się zmieniła odkąd ja poznałem. Oczywiście na lepsze, żeby między nami było ok. Ja również. Z tym daniem jej wolności i patrzeniem co się stanie już próbowałem, ale w końcu nie wytrzymywałem bo jednak ciężko tak gdy się kogoś kocha. Może spróbuje ponownie, zobaczymy co z tego wyjdzie. Trochę nie chce odpuszczać tej relacji bo zależy mi i wiem ze będę cierpiał.

Summertime napisał/a:

Znam małżeństwa, gdzie facet nie ma oporów i jego żona wychodzi z nami na koncerty, czy do klubów.Kwestią problemową jest całkowity brak zaufania autora, do dziewczyny.Jednym słowem chodzi o, to by młoda kobieta nie miała przestrzeni, a była wyłącznie z nim.Takie dziewczę w złotej klatce.Ta zazdrość, to główny czynnik, który rozwali, to wszystko.Człowiek potrzebuje również w swoim życiu innych rzeczy...innych ludzi do rozmów, do dzielenia się wrażeniami...nie tylko partner i partner.Chcesz być dla niej całym światem.A nie żal Ci dziewczyny, że tak jej moczysz głowę?Jakby chciała, to by Cię dawno w tyłek kopnęła....Jej zależy na Tobie.Zastanawia mnie cała, ta sytuacja, a mianowicie skąd bierze się u Ciebie zaborcząć.Co jest zapłonem tej destrukcji? Czy brak wiary w siebie?Czy brak dojrzałości?Czy może posiadasz cechy Otella?Czy Twój ojciec był zazdrośnikiem?

Ja nie chce jej zamknąć w klatce, ale tez nie chce żeby przesadzała z tymi wyjściami. Ogolnie to już takim problemem nie jest bo nie wyłazi tyle co na początku, zmieniła się, dla mnie. Czytałem nt. Zespołu Otella, i raczej to jest zbyt skrajne zachowanie. Nie śledzę jej, chociaż przyznam ze telefon mam ochotę jej skontrolować, jednak nie robie tego i nie zamierzam, bo nie wydaje mi się to normalne. Ja nie pije dużo alkoholu. Moja zazdrość raczej wynika z braku poczucia własnej wartości. Dlatego jej nie potrafię tak na 100% zaufać, mimo że jestem świadom tego że odwalam, bo wiem raczej na sto procent iż ona by mnie nie zawiodła, a jeżeli tak, to sprawa byłaby prosta wbrew pozorom. I jestem przekonany ze mam z tym problem, dlatego chce to zwalczać z pomocą partnerki i chodząc na sesje z psychoterapeutą. Mój ojciec został zamordowany gdy chodziłem do 6kl podstawówki. Raczej pamietam go jako silnego fizycznie i psychicznie mężczyznę, którego uważałem za wzór. Pamietam epizod z dzieciństwa ze mama go posadziła o zdradę ale się pogodzili. Nie wiem jak to już było. Może pogadam z matka na ten temat i mi się coś wyklaruje, może przez ten epizod coś jest ze mną nie tak.

fuorviato napisał/a:

Ja tu żadnej zaborczości nie widzę. Obraz jest standardowy i prosty; zakochany facet robiący wiele żeby skleić ten związek i dużo młodsza księżniczka która niewiele się stara.
Jeśli chcesz rady - odpuść dziewczynę. Ona Cię nie kocha i jej nie zależy - ma inne priorytety w życiu; widać to gołym okiem.
Zakochana Kobieta nigdy by nie powiedziała swojemu facetowi "że woli u siebie bo tutaj więcej zarobi". To kwestia wyważenia słów i stylu.
Jej bezpośredniość jest drugorzędna. Jeśli nie chcesz kogoś urazić, ubierasz to w inne słowa.
Myślę, że poróżnią (jeśli już nie poróżniły) was priorytety życiowe a Twoje starania o "bycie kochanym", spełzną na niczym. To nie Kobieta dla Ciebie.
Zasługujesz na więcej - im wcześniej to zrozumiesz tym lepiej.

Wiem ze jest między nami różnica wieku i to przepaść w tym momencie, ale ona zachowuje się według mnie dość dojrzałe poza tym że są problemy przez to że nie okazuje mi uczuć tak jak ja jej chce okazywać, no i trochę tej zazdrości... Ja w jej wieku na pewno byłem jeszcze „chłopczykiem”. To co napisałaś/eś z tym że kobieta która kocha, nigdy by tak nie napisała do faceta - też tak uważam. Dlatego mnie to zraniło, nie powiedziała "kochanie, musimy to przemyśleć, poobliczać", tylko ona na 1 miejscu postawiła zarobek (rozumiem że ma trudną sytuacje teraz, dlatego byłbym gotów ją zrozumieć i nie być złym o to). Mimo że po dojściu do szczegółów i przestawieniu kilku wydatków, zarobi tyle samo lub nawet więcej. Rozmawialiśmy wczoraj i jednak przyjeżdża, gdy wyjaśniłem jej wszystko dot. wysokości zarobku który osiągnie. Jednak ta sytuacja mnie dotknęła... Nie wyobrażam sobie żebym ja, nawet gdybym miał ciężką sytuacje, wybrał pracę w innym miejscu niż moja ukochana, tylko dlatego że tam zarobię trochę więcej. Albo jeżeli już to jakoś bym to delikatnie przedstawił... Po rozmowie z nią dochodzę do wniosku że ona raczej źle wyobraziła sobie prace w Krakowie. Mimo to.. Trochę źle się z tym poczułem.

Summertime napisał/a:
fuorviato napisał/a:

Summertime, no i co z tego, że chłopak jest zazdrosny - bywa i tak. To nie są powody żeby go tak traktować.
Moim zdaniem. Gdyby jej zależało to by mu powiedziała, że jej to przeszkadza, choć on też nie jest bez winy - jak to zwykle bywa.
Zastanawia mnie stopień jego zaangażowania w ten związek bo tutaj ewidentnie widać, że to on jest tą "aktywną" stroną a jego kobieta chce prowadzić wygodne życie.
To też jej prawo, ale on powinien to zakończyć i znaleźć dziewczynę wartą takiego poświęcenia, bo obecna na pewno nie jest.

A gdzie go zle potraktowała? smile
Mam pytanie natomiast do autora
1 Czy poinformowałeś dziewczynę o tym że przyjdziesz do niej nadrabiając km?
Czuję po opisie, że autor zbyt zachłannie, otocząć, chce sobą kobietę.W takim przypadku straci ją.Już dziewczyna zaczyna się odsuwać.Ponieważ zaborczość ją razi.Sama bym bardzo zle się czuła w takiej relacji.

Poczułem się zraniony, gdy z miejsca stwierdziła że zależy jej na pieniądzach, więc raczej odrzuca pobyt u mnie. Mimo że rozmawialiśmy o tym już od kilku miesięcy, że fajnie będzie spędzić razem ten czas i jeszcze ona sobie zarobi. Byliśmy umówieni, że ja zamiast kierować się od razu do siebie, nadrobie kilometrów i zahaczę o jej miasto, po to aby po prostu usnąć obok niej. Miała na mnie czekać, powiedziała że może usnąć ale że mam dzwonić. No i usnęła i nie odbierała, a ja pocałowałem klamkę. Źle się poczułem w tej sytuacji, bo jak mówiłem już chyba wcześniej, jeżeli komuś zależy tak jak mi zależy na drugiej osobie, to nie zrobię tego mechanicznie, np właśnie pójście spać, wpuszczenie partnera do mieszkania, i na wyjebce pójście spać dalej. Nawet jakbym był po całym dniu pracy to poczekałbym na nią, i jakiejś miłej atmosferze poszlibyśmy spać.

josz napisał/a:

Andrzej144, wybacz, że tak brutalnie, ale czepiłeś się tej dziewczyny jak rzep psiego ogona. Nie dostrzegasz, że dzieli Was wszystko?
Odległość, zaangażowanie, podejście do życia, wykształcenie.
Ona jest jeszcze młoda, ale już w tej chwili nie ukrywa braku ambicji, bez problemu może zrezygnować ze szkoły, a jeśli nie to w przyszłości "Idzie do 4 technikum, brak dobrego zawodu, łączy przyszłość z rodzicielstwem.", czyli zawód - "przy mężu" (tak miała napisane w dowodzie moja prababka).
Ona, w mieście w którym mieszka prowadzi sobie luźny żywot, bawi się, spotyka ze znajomymi, a jej najbliższe plany, to zarobienie na ciuchy (ok, nie ma w tym niczego złego), tylko Ciebie w tych planach nie ma, bo jesteś niczym wrzód na tyłku, czemu niejednokrotnie dała dowód.
Obawiam się, że ona utrzymuje jeszcze kontakt z Tobą tylko dlatego, że fundujesz jej różne przyjemności, robisz prezenty, a po za tym po prostu przeszkadzasz.
Zgadzam się, że jesteś trochę zaborczy, ale udając się na terapię, chyba powinieneś przepracować inne kwestie np. dlaczego tkwisz w niesatysfakcjonującym i nierokującym związku?

Trochę planowaliśmy najbliższe lata, i zgodziliśmy się że raczej ona do mnie przyjedzie, bo ja mam większe zarobki i dobrą pracę, poza tym niedługo one na pewno się zwiększą. Także jeżeli chcemy mieć problem pieniędzy w przyszłości z głowy, muszę zostać tu gdzie jestem. Zgodziła się z tym i jakoś nie protestowała przed spędzeniem kilku lat ze mną w mieście które jej się nie podoba. Oboje nie planujemy zostać tu na zawsze. Niestety nie jestem w stanie przedstawić tu w tekście całości jej osoby, ale to co napisałeś nie pasuje aż tak do niej. Przynajmniej z mojego punktu widzenia tak jest. Będziemy razem pracować, a jak osiągniemy zadowalający stan materialny, ona ma zostać matką (w domu) a ja ojcem (pracującym) Zgodziliśmy się z tym.

Pokręcona Owieczka napisał/a:

A ja myślę, że Autor próbuje ją wcisnąć w ramy, które jemu pasują. Zaborczy, zazdrosny. Wszystko ma być tak, jak on zaplanował.

Andrzej144 napisał/a:

W związku głównie (głównie to nie znaczy zawsze) ja trzymam inicjatywę, pomysły na spędzanie czasu, kolacje, kino, prezenty, wyjścia na miasto, ze znajomymi itp.
Jesteśmy swoim przeciwieństwem, ja spokojny, nieśmiały, lubiący samotność, ambitny, lubię porządek,
ona wręcz przeciwnie. Lubi wychodzić ze znajomymi co najmniej raz na tydzień.
Zaczęło mi się to nie podobać, bo nie ma wtedy z nią kontaktu, albo jest on utrudniony gdyż odpisuje czasem po 30 minutach, czasem po kilku godzinach.
Rozmawialiśmy o mojej zazdrości o jej kolegów, o tym że mam problem z tym że ja pracuje a ona się bawi beze mnie, kontakt miał się poprawić ale nic się nie zmieniło.

Jak na osobę, która lubi spokój i samotność, dość dziwnie organizujesz Wasz czas. Ona nie ma obowiązku, być na Twoje zawołanie i odpisywać od razu na Twoje wiadomości. Ty pracujesz, ona ma czas na zabawę. Co w tym złego? Ma siedzieć sama w domu?
Nie wiem, ale w ogóle traktujesz ją z góry. To, że chodzi do technikum, nie oznacza że nie zda matury i nie będzie mieć dobrego zawodu. Ty chodzisz do pracy, niby dobrze zarabiasz, ale zaraz piszesz, że nie stać Cię na kontynuację terapii.
Bardzo przypominasz mi mojego byłego męża, który miał urojenia zdrady, wciskał mnie w ramy i miałam warować przy drzwiach, kiedy wracał w nocy z pracy. Nie mogłam spędzać z nikim innym czasu, musiał mieć nade mną kontrolę.
Rady? Daj jej spokój.

Ja też skończyłem technikum, ale i studia. Mam dobry zawód. Ona nie planuje studiów, bo nawet nie wie na co by poszła. Nie skreślam jej jakoś, i nie wywyższam się, po prostu logicznie analizuje sytuacje. Nie stać mnie na kontynuacje terapii, ponieważ jeżeli ma być skuteczna, spotkania muszą być często, minimum raz na tydzień, a najlepiej więcej. Niestety na razie takie coś mnie przerasta gotówkowo. W przyszłości na pewno ponowie spotkania z psychoterapeutą w odpowiednim wymiarze godzin. Organizuje tak czas, mimo że nie pasuje to do mnie aż tak, bo chce żeby ona była zadowolona, a mi nawet jak coś się nie do końca podoba, to cieszę się że ona się cieszy. Jednak nie mam z tym spędzaniem czasu w ten sposób jakichś problemów.

tezere napisał/a:

Dziewczyna jest młoda i potrzebuje się wyszumieć. Najwyraźniej nie jest gotowa na zamieszkanie z tobą. Daj jej trochę przestrzeni. I może ty też potrzebujesz się do waszej relacji trochę zdystansować.

Bardzo możliwe że muszę się trochę zdystansować, jednak nie wiem jak tego dokonać, jeżeli bardzo ją kocham. Może za bardzo. Pomyślę o tym.
malinowy_chruśniak, Summertime, fuorviato, josz, Pokręcona Owieczka i tezere,
dziękuję za odpowiedzi. Rozszerzyło to zakres tematów, które muszę przemyśleć.

12

Odp: Problemy w związku

,,Ona nie planuje studiów, bo nawet nie wie na co by poszła.,,
Bardzo mądra dziewczyna, bo w takiej sytuacji na co byłyby jej te studia i może nie zmarnowane ale stracone 5 lat? Fakt, studia rozwijaja, ale isc tylko dla satysfakcji i papierka na nie nie ma sensu. Co innego, gdy sie ma za cel zdobycie dobrego zawodu, zgodnego ze swoimi zainteresowaniami.

13

Odp: Problemy w związku
josz napisał/a:

Andrzej144, wybacz, że tak brutalnie, ale czepiłeś się tej dziewczyny jak rzep psiego ogona. Nie dostrzegasz, że dzieli Was wszystko?
Odległość, zaangażowanie, podejście do życia, wykształcenie.
Ona jest jeszcze młoda, ale już w tej chwili nie ukrywa braku ambicji, bez problemu może zrezygnować ze szkoły, a jeśli nie to w przyszłości "Idzie do 4 technikum, brak dobrego zawodu, łączy przyszłość z rodzicielstwem.", czyli zawód - "przy mężu" (tak miała napisane w dowodzie moja prababka).
Ona, w mieście w którym mieszka prowadzi sobie luźny żywot, bawi się, spotyka ze znajomymi, a jej najbliższe plany, to zarobienie na ciuchy (ok, nie ma w tym niczego złego), tylko Ciebie w tych planach nie ma, bo jesteś niczym wrzód na tyłku, czemu niejednokrotnie dała dowód.
Obawiam się, że ona utrzymuje jeszcze kontakt z Tobą tylko dlatego, że fundujesz jej różne przyjemności, robisz prezenty, a po za tym po prostu przeszkadzasz.
Zgadzam się, że jesteś trochę zaborczy, ale udając się na terapię, chyba powinieneś przepracować inne kwestie np. dlaczego tkwisz w niesatysfakcjonującym i nierokującym związku?

Josz a twoja babcia skonczyla technikum i zdobyła zawód, że je porównujesz?

14

Odp: Problemy w związku

Po roku, przez przypadek pomyślałem o tym forum i postanowiłem zakończyć wątek, który tutaj zamieściłem.
Była u mnie całe wakacje w 2018r, przepracowała ten czas. Chwilami było świetnie, ale były i te gorsze.
Zakończenie wakacji skończyło się kłótnią. Zawsze rozmawialiśmy o planach na przyszłość. Twierdziliśmy zgodnie że zamieszka ze mną w Krakowie, na jakiś czas, byśmy mogli się dorobić.
Przed wyjazdem wrócił temat, że za rok po skończeniu technikum przeprowadza się do Krakowa, lecz już zmieniła zdanie. Cytując: "Jaki Kraków? No chyba żartujesz".
I tak pożegnaliśmy się. Dodatkowo, stwierdziła że musi wcześniej wrócić ogarnąć dom i przygotować się do roku szkolnego.
Dzień później oglądałem zdjęcia na popularnej aplikacji, jak chleje z przyjaciółką wódę.
Po kłótni ja zakończyłem wszystko i powiedziałem że ją nienawidzę.
Powiem że ona w ciągu pół roku związku powiedziała tak do mnie 3 razy... Równocześnie do końca (końca sierpnia, czyli związku, mówiła że mnie kocha itp).
Oczywiście później pożałowałem tego i znów coś pisaliśmy, mówiła że musimy zrobić sobie przerwę ale mam na nic nie liczyć.
Od razu przedsięwziąłem kroki bo problem widziałem tylko w sobie, poszedłem od razu do nowego psychologa, spotkałem się z zaufanymi kolegami, aby pogadać o tym, zeby mi doradzili co robię źle.
Po dwóch tygodniach przedstawiłem jej "rezultaty" ale chyba było już za późno.
Prawie ostatnim aktem desperacji było po całym dniu pracy z nadgodzinami (08:00 - 24:00) wejście w samochód o pojechanie 200km do niej. Dwie godziny czekałem pod kwiaciarnią nad ranem, aby otworzyli. Byłem szczęśliwy, dałem mega napiwek pani z kwiaciarni. Pojechałem pod jej dom, bo wiedziałem o której zaczyna zajęcia i wziąłem ją z zaskoczenia. Dostała bukiet (który zostawiłem u sąsiadki bo przecież nie weźmie go do szkoły), a ją zawiozłem do szkoły. Nadal utrzymała wersje że musimy dać sobie czas.
Później było jeszcze jedno spotkanie, ja już stwierdziłem że nie mam ochoty "dawać czasu" i skończmy to po prostu spotkaniem i rozmową. Nawaliłem się whisky w barze, ona przyszła i rozmawialiśmy. Nie pamiętam za dużo ale po pożegnaniu, lodowatym z jej strony, jeszcze do niej podbiegłem i ostatni raz ją przytuliłem, powiedziałem że ją kocham (mimo że się wyrywała). Poszedłem i to był koniec.

Co mogę powiedzieć po tym wszystkim, po prawie roku od tych zdarzeń?
Żałuje że jej nie skontrolowałem, że nie przejrzałem jej telefonu, "bo przecież zaufanie".
To był błąd. Okazało się że "romansowała" rozmowami na komunikatorach internetowych, że zdradziła mnie co najmniej raz ze swoim byłym (sam mi powiedział), a może i więcej razy bo wiem że też "kolega"od internetowych romansów z zza granicy specjalnie do niej raz przyjechał jak byliśmy razem i nocował u niej podczas gdy ja pracowałem smile
Gdybym przejrzał jej ten cholerny telefon to wcześniej kopnąłbym ją w dupę a nie się męczył tyle czasu.

Ale wiecie co? Dziękuję jej bardzo za coś innego. Dzięki temu że tak to się wszystko potoczyło, poznałem inną kobietę (już około 3 miesiące po zerwaniu z tamtą) i jest zupełnie inaczej. Pasujemy do siebie i jesteśmy szczęśliwi a o byłej szybko zapomniałem i jest dla mnie po prostu niemiłym wspomnieniem.

Szkoda jednak że wyciągnąłem z tego naukę taką aby kontrolować drugą połówkę. Jak mawiał pewien osobnik "kontrola najwyższą formą zaufania", coś w tym jest. Nie robię tego maniakalnie, po prostu czasem, dla spokoju.

15

Odp: Problemy w związku

Przez pół roku marzyłem o prawdziwej miłości, a otrzymywałem tylko ochłapy. Może macie racje i dużo winy było we mnie. Ale teraz jest dobrze z nową kobietą, jest podobna do mnie i pasujemy do siebie. Myślę że z tamtą po prostu nie dobraliśmy się.
Ale jak można przez tyle miesięcy, po zdradzie, udawać że jest ok i mówić że się kocha? Ktoś mi to wytłumaczy? Jak dziewczyna może pisać z innymi typami na intymne tematy (hitem dla mnie był filmik który dostała od jednego gościa, który wysłał jej co się dzieje z jego przyrodzeniem na jej widok, a ona się tym chwaliła jeszcze przyjaciółce podczas gdy ze mną była...)? Inną sytuacją, gdy wakacjowała u mnie, było to że gdy ja pracowałem, ona mówiła swojemu współpracownikowi, że mieszka z koleżanką i on ją odprowadzał do domu. Ja nic o tym nie wiedziałem...
Jest to dla mnie strasznie raniące, mimo że tyle czasu minęło, jak można komuś zaufać po czymś takim?

16

Odp: Problemy w związku

Twoja obecna kobieta i tamta kobieta, to dwie różne kobiety. I musisz to ogarnąć.

Poprzednia była niedojrzałą nastolatką nieznającą granic i wyznającą inne wartości niż Ty.
Z obecna się dogadujesz i uważasz, że pasujecie do siebie. Więc to jest najważniejsze.

Nie zaufała bym facetowi, który ciągle mnie kontroluje, próbuje mi wmawiać, że coś mogę, a czegoś nie mogę i cokolwiek próbuje mi zakazywać. Po prostu, nie jestem niczyją własnością.

No, ale najwyraźniej taki zaborczy styl odpowiada Twojej teraźniejszej kobiecie. Mam nadzieję, że odpłaca Ci tym samym i świetnie oboje się czujecie w związku smile

17

Odp: Problemy w związku
Andrzej144 napisał/a:

Przez pół roku marzyłem o prawdziwej miłości, a otrzymywałem tylko ochłapy. Może macie racje i dużo winy było we mnie. Ale teraz jest dobrze z nową kobietą, jest podobna do mnie i pasujemy do siebie. Myślę że z tamtą po prostu nie dobraliśmy się.
Ale jak można przez tyle miesięcy, po zdradzie, udawać że jest ok i mówić że się kocha? Ktoś mi to wytłumaczy? Jak dziewczyna może pisać z innymi typami na intymne tematy (hitem dla mnie był filmik który dostała od jednego gościa, który wysłał jej co się dzieje z jego przyrodzeniem na jej widok, a ona się tym chwaliła jeszcze przyjaciółce podczas gdy ze mną była...)? Inną sytuacją, gdy wakacjowała u mnie, było to że gdy ja pracowałem, ona mówiła swojemu współpracownikowi, że mieszka z koleżanką i on ją odprowadzał do domu. Ja nic o tym nie wiedziałem...
Jest to dla mnie strasznie raniące, mimo że tyle czasu minęło, jak można komuś zaufać po czymś takim?

Twoim problemem nie jest ta ekspanna, bo ona jest tylko efektem tego, że masz kiepskie poczucie własnej wartości.
potraktowała Cię tak, jak w głębi duszy traktujesz sam siebie.

także kontrola telefonu nowej dziewczyny wskazuje, że problem wcale nie zniknął.
zajmij sie tym pilnie na swojej terapii, bo nic nie dadzą deklaracje, status i dochody, kiedy w środku siedzi mały chłopiec, który bardzo prosi, żeby być dla niego dobrym, choć nie czuje, żeby na to zasługiwał.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024