Nazywam się Paweł. Mam 30 lat. Mieszkam razem z rodzicami w małej miejscowości. Mimo dojrzałego wieku nigdy nie pracowałem i nie skończyłem żadnych studiów. Mam tylko średnie wykształcenie i nie znam żadnych języków obcych. Nie mam nawet pieprzonego prawa jazdy ani własnego samochodu. Nie mam także żadnych przyjaciół i dziewczyny. Od momentu usunięcia z uczelni (styczeń 2013 r.) mój każdy dzień jest kopią poprzedniego. Codziennie gniję w fotelu przed komputerem i przeglądam strony w Internecie lub gram w gry. Wychodzę z pokoju tylko wtedy, gdy muszę skorzystać z łazienki albo coś zjeść. Moje życie przypomina życie Dominika - głównego bohatera filmu pt. ,,Sala samobójców’’. Teraz trwa mundial, więc dla odmiany oglądam mecze w telewizji. Jestem również prawiczkiem. Zaspokajam swój popęd seksualny, masturbując się podczas oglądania filmów porno, od których jestem uzależniony. Płaczę jak małe dziecko, bo mam już dosyć tej żałosnej symulacji seksu. Mam dosyć sztucznych jęków i udawanych orgazmów. Chcę prawdziwej kobiety, a nie mojej dłoni. Seksualna frustracja, desperacja i samotność niszczą mnie od środka. Z ich powodu dosłownie wariuję. Męczę się sam ze sobą. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego kobiety nie odwiedzają mnie i nie zwracają na mnie uwagi. W ogóle nie interesują się moim losem. Mają mnie w dupie. Mam wrażenie, że jestem dla nich niewidzialny. Myślę o samobójstwie, bo nie widzę dla siebie innego ratunku. Chociaż nie jestem złym człowiekiem i nie życzę nikomu niczego złego, chciałbym, żeby moje cierpienie spadło na kobiety w postaci jakiejś zarazy. Chciałbym, żebyście poczuły mój ból na własnej skórze. Często, gdy mam gorszy dzień, leżę na łóżku i wyobrażam sobie, że wychodzę na ulicę i palę was miotaczem ognia. Widok waszych płonących ciał i wasze krzyki sprawiają mi ogromną radość.
Samotna kobieta ma łatwiej niż samotny mężczyzna, gdy chce uprawiać niezobowiązujący seks z obcą osobą. Jeśli nie jest pasztetem, wystarczy, że zadba o siebie (np. zrobi makijaż, założy skąpe ubranie), pójdzie do miejsca, w którym spotykają się ludzie (np. do nocnego klubu) i zaproponuje jakiemuś facetowi bzykanie. Reszta potoczy się sama. Nic prostszego. Bułka z masłem.
Natomiast samotny mężczyzna musi kombinować, gdy chce uprawiać seks z nieznajomą kobietą. Musi non stop uważać na to, co mówi i robi w towarzystwie kobiety, bo ona jest zawsze surowym sędzią, który analizuje każde słowo i każdy gest mężczyzny. Poza tym wbrew pozorom każda kobieta, nawet taka zainteresowana mężczyzną, udaje niedostępną, ponieważ nie chce wyjść na łatwą w oczach otoczenia (w oczach faceta, koleżanek, kolegów, rodziców i we własnych). Gdy poczuje się przy mężczyźnie jak tania dziwka, czyli wyczuje u niego seksualną desperację, w jej głowie zapala się czerwona lampka i automatycznie ucieka od takiego delikwenta, gdzie pierz rośnie. Dlatego facet, który chce jednorazowego seksu, powinien tak jakby przemknąć się pod radarem kobiety, czyli dać jej wiarygodną wymówkę (usprawiedliwienie), dzięki której nie poczuje się ona jak puszczalska. Oboje wiedzą, że będzie seks, ale dzięki wymówce faceta kobieta może nadal grać swoją rolę niedostępnej. Niestety facet nigdy nie ma żelaznej gwarancji, że zaliczy.
Kobiety regulują mężczyznom dostęp do seksu poprzez swoją niedostępność. To one zapalają facetom zielone światło, więc można stwierdzić, że ich rola jest zawsze bierna i polega jedynie na dokonywaniu wyboru. Nie bez powodu mówi się, że ,,pies nie weźmie jak suka nie da’’. Tak więc seks jest dla kobiet kwestią wyboru, a dla mężczyzn kwestią szczęścia, przypadku.
30-letni prawiczek jest postrzegany przez większość kobiet jako trędowaty, dziwak, nieudacznik i frajer. Natomiast 30-letnia dziewica jako czekająca na księcia z bajki, czyli mająca wysokie wymagania wobec mężczyzn i szanująca swoje ciało. Podwójne standardy do potęgi n-tej.
Proszę, nie pocieszajcie mnie na siłę i nie udzielajcie mi banalnych porad typu ,,weź się w garść''. Nie sugerujcie także wizyty w burdelu, ponieważ nie chcę zarazić się jakimś syfem. Prawdę mówiąc, chciałbym przeżyć swój pierwszy raz z kobietą, którą kocham, czyli z taką, do której coś czuję. Chciałbym być szczęśliwy.