Hej, ten post będzie dotyczył dwóch moich kolegów z pracy. Nie mam żadnej bliskiej koleżanki, z którą mogłabym porozmawiać o facetach więc postanowiłam napisać tutaj. Kolega numer jeden jest niezwykle sympatyczny, bardzo radosny i otwarty. na 80% mnie podrywa. Zawsze jak mnie widzi zagaduje, wyręcza mnie w moich obowiązkach pomimo, że się zajmuje czymś innym (nigdy go oto nie prosiłam, zawsze sam wychodzi z inicjatywą), często się do mnie uśmiecha i puszcza oczka, a robi to w taki sposób, że chyba ślep by zauważył. Czasami opowiada mi jakieś dowcipy i pajacuje bylebym zwróciła na niego uwagę. Kolega numer dwa również jest sympatyczny, pomocny, zawsze znajdzie chwilę żeby pogadać, zdrabnia moje imię, także zdarza mu się puścić do mnie oczko. Nie jest jednak tak zwariowany jak ten pierwszy. Nie należy on do osób nieśmiałych ale jeżeli chodzi o kontakty z kobietami wydaje mi się, że brakuje mu trochę pewności siebie. Kiedyś gdy do mnie dzwonił to zaczął się jąkać, co mnie bardzo zdziwiło bo normalnie nie ma problemów z wymową, zapewne się zestresował (chociaż nie wiem dlaczego rozmowa ze mną przez telefon miałaby go stresować). Jeżeli chodzi o mnie to jestem właściwie zainteresowana bardziej tym drugim ale trudno mi stwierdzić czy on jest po prostu miły czy mu się podobam. A ten pierwszy, często czuję się skrępowana w jego towarzystwie i na ten moment jakoś nie wyobrażam sobie spotkania z nim poza pracą chociaż to pewnie kwestia lepszego poznania abym poczuła się swobodniej. Z żadnym z nich nie kręcę, traktuję ich jak zwykłych kolegów. Ale chciałabym coś zmienić w swoim życiu, rozpocząć jakiś nowy etap. Nie chcę kręcić z dwoma naraz ale nie wiem, z którym byłoby lepiej. Z tym pierwszym szanse, że coś wyjdzie byłby większe. Natomiast serce bardziej ciągnie mnie do tego drugiego. A obaj są naprawdę fajni.
A wy co o tym myślicie?