Witam mam na imię Karolina i mam 38 lat, mąż Konrad 37 i kochanek Szymon 40.
Z mężem jestem po ślubie 9 lat nie mamy dzieci, mamy wspólne mieszkanie. W małżeństwie nigdy nie czułam się szczęśliwia czułam że wciąż mi czegoś brakuje. Mąż mnie nigdy nie podniecał, więc każdy sex był z przymusi. Natomiast to dobry odpowiedzialny człowiek. Kochanek -poznalam go 2 lata temu odrazu zaiskrylo (pierwszy raz poczułam to coś) jest mi z nim bardzo dobrze ale to biedny nieogarnięty życiowo facet mieszkający z rodzicami i placacy alimenty na syna. Człowiek który niczego się w życiu nie dorobił, lubi też spędzać czas z kumplami. Ale kocham go, tęsknię za nim, czuje zazdrość jak gdzieś wychodzi. On też mówi,że kocha okazuje to. Problem w tym, że jakiś czas temu powiedziałam mężowi,że ja go kocham jak brata i lepiej będzie jak kupie sobie kawalerkę i się wyprowadzę. A on, że mnie bardzo kocha, ze chce o mnie dbać itp. nie powiem mu,że mam kogos bo mu serce pęknie. Ale co to za życie z kimś kogo się kocha jak brata. Zero sexu od dawna on chce ja nie mogę się zmusić. A tak to ma szansę sobie jeszcze życie z kimś ułożyć o czym mu powiedziałam a on,że nie że on nie umie żyć bezę mnie i za raz mu ciśnienie skoczyło z nerwow. Boje się że jak go zostawię coś mu się stanie. Nie chce mieszkać z kochankiem mimo że go kocham to raczej nie jest to człowiek do związku. Chce zamieszkać sama ale boje się i męża. Nie wiem jak mu wytłumaczyc że ja się męczę w tym małżeństwie. Czuje że się męczę chciałabym umrzeć wtedy wszystko samo by się rozwiązało