Cześć! Moim problemem jest.. mój wygląd. Od kilku lat zmagam się z takimi kompleksami, które utrudniają mi życie codzienne. Niestety aby się ich pozbyć musiałabym mieć chyba fortunę. Zmieniłabym swój nos, swoje usta, swoje zęby, kształt twarzy, piersi, a nawet karnację. I mimo, że każdy mówi mi, że mam proste zęby bądź ładną twarz, ja boję się nawet spojrzeć w lustro. Jak jestem na ulicy i ktoś na mnie popatrzy, mam wrażenie, że myśli sobie "boże jaka ona jest brzydka". Czuję się obrzydliwa. I nie wiem, co mogłabym zrobić aby poczuć się lepiej. Moje włosy są naturalne, ale nie podobam się sobie w nich i uważam że nie wydobywają ze mnie "tego co ładne", są w kolorze ciemno brązowym, który rozjaśnia się na rudo, za to moje brwi mają chłodny odcień jasnego brązu. Do tego, mam karnację w zdecydowanie żółtych tonach i razem ze zwykło ciemnobrązowymi włosami wyglądam koszmarnie. Wzrost i figurę mam coś a' la Ariana Grande, każdy bierze mnie za dzieciaka, a mam już 23 lata. Na co dzień maluję się delikatnie i tak czuję się najlepiej, dopóki nie wyjdę na ulicę i nie zobaczę pełno ślicznotek w perfekcyjnym makijażu, który ukrywa im wszelkie niedoskonałości. Patrząc na większość dziewczyn które mijam na ulicy, wyglądam przy nich jak jakiś bazyl. Nie mówię, że nie dbam o siebie - dbam, aż przesadnie. Ale i tak wszyscy wyglądają przy mnie jakby wyszli z salonu piękności. Chciałabym w sobie zmienić, aby wyglądać jak na najlepszą wersję siebie. Dodam, że zanim zachorowałam na niedoczynność tarczycy nie miałam żadnych kompleksów, wręcz przeciwnie. Teraz mimo, że się leczę, wciąż moja twarz przypomina nadmuchany balon...
Od kilku lat zmagam się z takimi kompleksami, które utrudniają mi życie codzienne.
I mimo, że każdy mówi mi, że mam proste zęby bądź ładną twarz, ja boję się nawet spojrzeć w lustro. Jak jestem na ulicy i ktoś na mnie popatrzy, mam wrażenie, że myśli sobie "boże jaka ona jest brzydka". Czuję się obrzydliwa.
Myślę, że problem nie tkwi w tym jak wyglądasz, ale w Twoim myśleniu o sobie. Jesteś bardzo krytyczna i wydaje mi się, że widzisz problemy także tam, gdzie ich nie ma. Niepotrzebnie też stale porównujesz się do innych osób, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie obiektywnie bardziej atrakcyjny, będzie miał ładniejszą skórę, włosy, twarz. Co mogłabyś zrobić? Proponuję dobrą psychoterapię, której celem będzie zbudowanie własnej wartości w oderwaniu od zewnętrzności oraz zaakceptowanie tego, czego zmienić nie możesz.
3 2018-05-15 12:07:52 Ostatnio edytowany przez mytewa (2018-05-15 12:12:02)
Zanim zmienisz myślenie o sobie to powinnaś faktycznie coś zrobić takiego by móc sobie powiedzieć że uczciwie się postarałas o zmianę. Przejdź na diete- nie po to by schudnąć ale po to by wiedzieć że się dobrze i zdrowo odżywiasz. Chcesz być ładniejsza to dbaj o organizm od środka. Po drugie - suplementacja. Popraw kondycję skóry, włosów, paznokci. Po trzecie- idź do kosmetyczki i poproś o metamorfozę. Niech cię tak umaluje byś poczuła że nie przypominasz siebie i ocen się w tej nowej skórze. Kolejne - ćwiczenia fizyczne. Wybierz sport lub trening jaki Ci podpowiada. Pamiętaj że tylko ludzie gnuśni i zaniedbani psychicznie a także zacofani rozwojowo nie dbają o kondycję i wyglad ciała. Wykonaj przynajmniej 3 z rzeczy jakie wymieniłam. I po miesiącu napisz czy nadal czujesz się brzydka. Tarczyca nie jest Twoim problemem. Twoim problemem jest podejście do tarczycy. ciało jest świątynią ducha. Jeśli nie zadbasz o ciało to będzie chorować dusza. Im człowiek brzydszy, zaniedbany, zapuszczony tym bardziej psuje mu się charakter.
Hm, masz problem w psychice... To nie o ciało samo w sobie chodzi. Tylko o akceptację siebie.
Np. mnie się też nie podoba kolor moich włosów, obiektywnie patrząc, to taki trochę nijaki. Dlatego wiele lat farbowałam, miałam chyba wszystkie już odcienie na głowie Ale dla mnie to była zabawa raczej, tak dla przyjemności, niż żebym się swoimi włosami zamartwiała i czuła jakaś gorsza, bo ktoś inny ma ładniejsze włosy. Teraz na przykład włosy mi odrosły naturalne i w takich właśnie chodzę. Póki co z czystego lenistwa nie chce mi się ich zafarbować. No ale w ogóle o tym nie myślę, nie martwię, bo i po co? Nie musze być miss Polonia. Trzeba siebie akceptować, po prostu. Ja akceptuję swoje włosy na przykład, choć obiektywnie patrząc nie są jakieś cud piękne, ale są moje
Jak mam ochotę je zmienić, to się bawię, jak nie mam, to trzymam naturalne.
A pewne rzeczy, jak nos, kształt twarzy itp, to w ogóle za takie rzeczy bym sie nie brała na Twoim miejscu. Czytałam kiedyś, że po tych wszystkich operacjach plastycznych, większość osob dalej jest niezadowolona. Po prostu taka osoba ma problem w psychice i nigdy siebie nie zaakceptuje. Na chwilę po tej operacji poczuje się kimś innym, na chwilę zapomni o swoim poczuciu gorszości, ale zaraz kompleksy wrócą. Wiec moim zdaniem to wyrzucanie kasy w błoto.
Tutaj właśnie trzeba popracować nad psychiką moim zdaniem.
Czytałam kiedyś, że po tych wszystkich operacjach plastycznych, większość osob dalej jest niezadowolona. Po prostu taka osoba ma problem w psychice i nigdy siebie nie zaakceptuje. Na chwilę po tej operacji poczuje się kimś innym, na chwilę zapomni o swoim poczuciu gorszości, ale zaraz kompleksy wrócą. Wiec moim zdaniem to wyrzucanie kasy w błoto.
Weźmy też pod uwagę, że chirurg plastyczny, który nie traktuje swojej pracy wyłącznie w kategoriach biznesu, najpierw przeprowadza z pacjentką szczegółowy wywiad, a ten uzupełniony powinien być rozmową z psychologiem. Kiedy zorientuje się, że pacjentka uważa, że zmiana w wyglądzie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmieni całe jej życie, to powinien odmówić. Odmówić, aby oszczędzić jej dotkliwego rozczarowania.
Koczek napisał/a:Czytałam kiedyś, że po tych wszystkich operacjach plastycznych, większość osob dalej jest niezadowolona. Po prostu taka osoba ma problem w psychice i nigdy siebie nie zaakceptuje. Na chwilę po tej operacji poczuje się kimś innym, na chwilę zapomni o swoim poczuciu gorszości, ale zaraz kompleksy wrócą. Wiec moim zdaniem to wyrzucanie kasy w błoto.
Weźmy też pod uwagę, że chirurg plastyczny, który nie traktuje swojej pracy wyłącznie w kategoriach biznesu, najpierw przeprowadza z pacjentką szczegółowy wywiad, a ten uzupełniony powinien być rozmową z psychologiem. Kiedy zorientuje się, że pacjentka uważa, że zmiana w wyglądzie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmieni całe jej życie, to powinien odmówić. Odmówić, aby oszczędzić jej dotkliwego rozczarowania.
Hm... no teoretycznie A w praktyce? Taka osoba jeśli jej nawet w jednym miejscu odmówią, to będzie dotąd chodzic i szukać, aż trafi na klinikę, gdzie się aż tak formalnościami nie przejmują. A nie ma co kryć, ten biznes przynosi grube pieniądze, więc nie tak ciężko trafić na kogoś, kto się podejmie.
7 2018-05-15 19:45:49 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2018-05-15 19:46:36)
Myślę, że problem nie tkwi w tym jak wyglądasz, ale w Twoim myśleniu o sobie. Jesteś bardzo krytyczna i wydaje mi się, że widzisz problemy także tam, gdzie ich nie ma. Niepotrzebnie też stale porównujesz się do innych, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie obiektywnie ładniejszy, będzie miał ładniejszą skórę, włosy, twarz. Co mogłabyś zrobić? Proponuję dobrą psychoterapię, której celem będzie zbudowanie własnej wartości w oderwaniu od zewnętrzności oraz zaakceptowanie tego, czego zmienić nie możesz.
Mam dokładnie takie samo zdanie.
I po miesiącu napisz czy nadal czujesz się brzydka. ciało jest świątynią ducha. Jeśli nie zadbasz o ciało to będzie chorować dusza.
Po m-cu napisze, że jest jeszcze gorzej, gdyż problem leży w psychice.
Natomiast zgadzam się, że ciało jest jedynie mieszkaniem duszy. O dusze należy zadbać w pierwszej kolejności, a wtenczas samo przyjdzie polubienie ciała.
Weźmy też pod uwagę, że chirurg plastyczny, który nie traktuje swojej pracy wyłącznie w kategoriach biznesu, najpierw przeprowadza z pacjentką szczegółowy wywiad, a ten uzupełniony powinien być rozmową z psychologiem. Kiedy zorientuje się, że pacjentka uważa, że zmiana w wyglądzie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmieni całe jej życie, to powinien odmówić. Odmówić, aby oszczędzić jej dotkliwego rozczarowania.
Gdyby było ostro karane lub zakazane robienie operacji na widzi mi się, bo pacjent ma problem z psychika, a chirurg jest chciwy, to nie byłoby rozczarowań. Jednak to nie nastąpi nigdy .
Masz chyba poważny problem, i to taki, którego sama chyba nie dałabyś rady rozwiązać. Więc przemyśl terapię.
Ale może zacznij po prostu od robienia jakichkolwiek rzeczy niezwiązanych z wyglądem? Czegoś w jakikolwiek sposób rozwijającego, rajcującego? Czegoś, na czym skupisz uwagę?
Skoro masz takie kompleksy to kup sobie jakieś ekstra ciuszki, w których ładnie wyglądasz, to doda ci pewności siebie.
Cześć!
Moim problemem jest.. mój wygląd. Od kilku lat zmagam się z takimi kompleksami, które utrudniają mi życie codzienne. Niestety aby się ich pozbyć musiałabym mieć chyba fortunę. Zmieniłabym swój nos, swoje usta, swoje zęby, kształt twarzy, piersi, a nawet karnację. I mimo, że każdy mówi mi, że mam proste zęby bądź ładną twarz, ja boję się nawet spojrzeć w lustro. Jak jestem na ulicy i ktoś na mnie popatrzy, mam wrażenie, że myśli sobie "boże jaka ona jest brzydka". Czuję się obrzydliwa. I nie wiem, co mogłabym zrobić aby poczuć się lepiej. Moje włosy są naturalne, ale nie podobam się sobie w nich i uważam że nie wydobywają ze mnie "tego co ładne", są w kolorze ciemno brązowym, który rozjaśnia się na rudo, za to moje brwi mają chłodny odcień jasnego brązu. Do tego, mam karnację w zdecydowanie żółtych tonach i razem ze zwykło ciemnobrązowymi włosami wyglądam koszmarnie. Wzrost i figurę mam coś a' la Ariana Grande, każdy bierze mnie za dzieciaka, a mam już 23 lata. Na co dzień maluję się delikatnie i tak czuję się najlepiej, dopóki nie wyjdę na ulicę i nie zobaczę pełno ślicznotek w perfekcyjnym makijażu, który ukrywa im wszelkie niedoskonałości. Patrząc na większość dziewczyn które mijam na ulicy, wyglądam przy nich jak jakiś bazyl. Nie mówię, że nie dbam o siebie - dbam, aż przesadnie. Ale i tak wszyscy wyglądają przy mnie jakby wyszli z salonu piękności. Chciałabym w sobie zmienić, aby wyglądać jak na najlepszą wersję siebie. Dodam, że zanim zachorowałam na niedoczynność tarczycy nie miałam żadnych kompleksów, wręcz przeciwnie. Teraz mimo, że się leczę, wciąż moja twarz przypomina nadmuchany balon...
Jak u wszystkich kobiet które znam, problem z twoją urodą tkwi w twojej głowie. Mam koleżankę, na oko z 80 kg i 170 cm. Z twarzy nic specjalnego, reszta też, no szału ni ma. Ale jak ona się nosi. Rzekłabyś Miss World przechodzi obok. I zdziwiłabyś się ilu ma adoratorów. Mam drugą. Niewysoka, więc pewnie ze 165 i na oko ze czterdzieści kilo. Biust tak na moje oko C. Ale wiecznie golfy pod szyję, podkolanówki antygwałtki i mina "jak się zbliżysz to z kopa w jaja". No i oczywiście nikt się nie zbliża.
Wszystkie dziewczyny które znam, poza tą dużą, zmagają się z nadwagą. Wszystkie z prostymi włosami kręcą je. Jedna z puklami wspaniałych naturalnych loków, prostuje chemicznie włosy. Operacji nie chcą tylko te, które boją się chirurga.
A czego ty chcesz od tej Ariany? Jeśli tak wyglądasz i masz kompleksy, to sorry, ale powiem ci po męsku- jesteś pieprznięta.
Jedyne co możnaby ci zaproponować z zabiegów medycznych, to psychoterapia, bo twój opis pasuje do normalnej, atrakcyjnej młodej dziewczyny.
(...) aby się ich pozbyć musiałabym mieć chyba fortunę. Zmieniłabym swój nos, swoje usta, swoje zęby, kształt twarzy, piersi, a nawet karnację. (...)
Załóżmy, że wszystko jest możliwe.
Nagle dostajesz olbrzymi zastrzyk gotówki, od tej pory do końca życia stać Cię na wszystko, także na wymienione operacje. Decydujesz się na nie i po rekonwalescencji... znowu coś nie pasuje Ci w swym wyglądzie. Dlaczego?
Dlatego:
(...) problem z twoją urodą tkwi w twojej głowie. (...)
Psychoterapia kosztować Cię będzie mniej (a w ramach NFZ-u nie wydasz ani grosza) niż wszystkie te operacje plastyczne.
Życzę Ci determinacji w walce z samą sobą o siebie.
Tak wygląda człowiek, który nie akceptował siebie takim jakim był. Zamiast poddać sie terapii, wolał wydać fortunę na zniekształcanie siebie... i nadal jest niezadowolony.
Przed operacjami:
Po:
Tak wygląda człowiek, który nie akceptował siebie takim jakim był. Zamiast poddać sie terapii, wolał wydać fortunę na zniekształcanie siebie... i nadal jest niezadowolony.
Dodajmy do tego, że pojawiają się pierwsze sygnały, że niektórych z tych operacji już dziś żałuje, na przykład wyjęcia żeber.
Czas zaakceptować siebie!
Każdy jest piękny na swój sposób. Pomyśl nad zmianą fryzury, nowe cięcie a może nawet inny kolor. Pomyśl o sobie, nie o innych. Zrób ten krok i dokonaj zmiany! Powodzenia
Nic nie stoi na przeszkodzie zmienić fryzurę, ubrać się ładnie, inaczej umalować, czy np. fundnąć sobie jakies nowe kolczyki. Każda chyba kobieta lubi takie rzeczy Ale to wszystko nie powinno służyć "leczeniu" poczucia niższości, gorszości. Bo takiego poczucia po prostu nie powinno być.
Co natomiast jeśli ono jest?
To ono jest Twoim aktualnym problemem. I nad tym się skup. Popracuj nad przyczynami swojego samopoczucia, a nie samym maskowaniem objawów. Bo zamaskujesz problem na krótką chwilę, a potem wszystko wróci.
Polecam na początek choćby poradniki psychologiczne (jest ich obecnie na rynku zatrzęsienie) w tematach typu:
- jak zwiększyć poczucie własnej wartości,
- jak wyjść z kompleksów,
- jak pokochać siebie,
- jak być osobą pewną siebie,
- jak zaakceptować siebie.
Jakby to nie pomogło - terapia.
Na co dzień maluję się delikatnie i tak czuję się najlepiej, dopóki nie wyjdę na ulicę i nie zobaczę pełno ślicznotek w perfekcyjnym makijażu, który ukrywa im wszelkie niedoskonałości.
To chyba provo...
Nie musi być prowokacja, ludzie z kompleksami w pewien sposób są ślepi na tych, którzy mają niedoskonałości tak jak oni (dlatego niski facet z kompleksem na tym punkcie wszędzie widzi tylko wysokich przystojnych facetów w związkach), a mają superczuły radar na tych, którzy wyglądają lepiej.
Ja polecam aktywność fizyczną, jak się poczuje, że można zrobić serię ćwiczeń, o których kiedyś myślało się ze strachem, to naprawdę pozytywnie działa na psychikę
Zacznij od małych kroczków, nowa fryzura, makijarz, może jakieś fajne nowy buty czy ubrania i uwierz w siebie, bo każdy jest piękny!
Zacznij zdrowo jesc, pić dużo wody, aktywność fizyczna min 3 razy w tygodniu, kosmetyczka, dobre kosmetyki, nowa fryzura Poczuj się zadbaną kobietą i będzie Ci lepiej
inwestuj w siebie, kup nową sukienkę która podkresla Twoje atuty