Potrzebuję pomocy bo cała ta sytuacja mnie już wykańcza.Od ponad dwóch lat jestem w związku z moim chłopakiem a od ponad roku jesteśmy zaręczeni.Problem pojawił się po 3 miesiącach znajomości.Gdy poznałam jego rodzinę byłam w szoku i z niedowierzaniem patrzyłam na to co dzieje się w jego domu.Ciągłe picie ,ojciec tyran ,dyktator rodzina pijacka jak zaczynali pić to pili do upadłego i tak jest do teraz.Unikam wyjazdów do Nich bo nie chce patrzeć na to wszystko i wykańczać się nerwowo.Niestety mój narzeczony właśnie po 3 miesiącach znajomości udowodnił mi że nie różni się od członków rodziny.Gdy był ze mną było ok ale gdy tylko wracał do swojego domu to potrafił tak pić że przez 3 dni leżał jak roślina i nie mógł dojść do siebie.To był straszy widok na początku przeraziłam sie bo myślałam że jest chory i owszem jest na alkoholizm.Postawiłam mu ultimatum albo przestanie pić albo koniec z Nami.Wziął sie za siebie poszedł do lekarza i tak przez rok wytrwał bez picia.Kupował sobie piwo bezalkoholowe nic nie mówiłam bo przynajmniej nie upijał sie tak jak kiedyś.Niestety było dobrze przez rok 3 tygodnie temu nie wiem co sie stało ale sięgnął po alkohol wmawiał mi ze nie pił ale ja go zawsze poznam po głosie kiedy pił a kiedy nie ..gdy był pijany wieczorami nie odbierał w ogóle telefonów ode mnie nie było z nim kontaktu.Co gorsza On nadal mieszka w domu rodzinnym i nie mam na to wszystko żadnego wpływu.Pomimo tego że wie ,że ja nie toleruje takiego picia i widzi z jaką niechęcią jade do niego to On nie widzi tego ze tak jest po prostu melina bo inaczej tego nazwać juz nie można.Od samego początku mówiłam mu że ja nigdy nie wprowadze sie do tego domu!!A co się okazało niedawno że On ciągle miał nadzieje że zmienie danie na ten temat.Po zaręczynach powiedział że za rok wezmiemy ślub i przez ten czas to ja ciągle wychodziłam z pytaniem kiedy w końcu zaczniemy coś załatwiać w tej sprawie to On mnie ciągle zbywał i też niedawno przyznał sie do tego że przeciagał to wszystko świadomie bo żal mu jest zostawić ojca jak to usłyszałam to ręce mi opadły.Ojciec traktuje go jak parobka,jak kogoś na posyłki nigdy dobrego słowa mu nie powiedział tylko ciągle go wyzywa.Niestety chłopak ma słaby charakter i tyle razy mu mówiłam że nie moze taki być bo ma juz swoje lata i musi być konkretnym facetem.Mimo takiej sytuacji On nadal chce tkwić w tym bagnie .Tydzień był spokój i znowu zaczął pić znowu nie mogłam do niego sie dodzwonić,znowu cisza..potem znowu wmawiał mi że usnął nie słyszał telefonu..w co nie wierze bo nigdy nie rozstaje sie z telefonem a ma taki sygnał że umarłego by obudził..tak robił rok temu jak był pijany i tak samo robi teraz i najgorsze jest to że kłamie że usnął i że nie pił.Dwa tygodnie temu przyznał się ze przez kilka dni sięgnął po alkohol pomimo tego że najpierw mówił że nie pił to w końcu jak juz wytrzeźwiał to się przyznał i jak ja mam mu wierzyć ?teraz znowu mówi że usnął ,znowu ta sama gadka ,nie wiem co ma juz robić w żaden sposób nie moge juz wpłynąć na Niego On mnie w ogóle nie słucha.przeprasza,ja sie produkuje a po chwili robi znowu to samo..kocham go i cięzko przekreślić mi te ponad dwa lata związku.Ciągle daje mu szanse chociaż podświadomie wiem że żle robie .Rodzina mi mówi że On mnie wykończy nerwowo i sama to widze bo jestem kłębkiem nerwów ale kocham go i ciągle mam nadzieję że się w końcu zmieni..ale jest gorzej bo mnie w ogóle nie słucha i robi co chce
Uciekaj
Twój narzeczony pracuje?
Nie, nie zmieni się, będzie coraz gorzej, a ja życzę Ci, żebyś jak najszybciej to zrozumiała...albo druga opcja- przygotuj się na życie w ciągłym lęku, niepewności i strachu.
Pójdź na spotkanie grupy wsparcia dla osób współuzależnionych. Może to otworzy Ci oczy.
A ja bym nie uciekała. Przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Skoro nie pil przez rok potrafi nie pić i dłużej. Ale potrzebuje pomocy. W domu rodzinnym jej nie dostanie i tak naprawdę jesteś teraz jednyną osobą, która może mu pomóc. On musi wyprowadzić się z domu rodzinnego, musi też pójść na terapie bo może o ile nie jest aa to dda napewno. Spróbowałabym nakłonić go i do terapi i do wyprowadzki z domu rodzinnego a jeżeli tego nie zrobi bo wtedy dopiero bym odeszła. Bycie z alkoholikiem to krzyż na całe życie, jeżeli on nie bedzie chciał dać sobie pomóc wtedy odejdź od niego.
Oczywiście, że jest AA.
Nawet jak się wyprowadzi to i tak całe życie już alkoholu tknąć nie może. Zastanów się, czy takiego życia chcesz.
Oczywiście, że jest AA.
Nawet jak się wyprowadzi to i tak całe życie już alkoholu tknąć nie może. Zastanów się, czy takiego życia chcesz.
Ja w swojej rodzinie mam taką parę- on przestał pić ale dopiero jak sięgnął tzw. dna. On kilku lat nie pije i daje sobie z tym radę i są fajną parą. Więc wiem, że da się. Polecam Ci książkę, która bardzo mi się spodobała : „Najgorszy człowiek na świecie” Małgorzaty Halber. Właśnie o problemie alkoholowym i walki z nałogiem. Twojemu partnerowi jest o tyle cieżko, że ma zły wzorzec w domu i jest podatny na wpływ rodziny. Nie może spróbować pomieszkać z Tobą i odciąć się od rodziny? To już dorosły facet i powinien myśleć o swojej przyszłej rodzinie a nie tkwić w maraźmie w domu rodzinnym.
Padła decyzja o wynajęciu mieszkania i próbie zamieszkania razem innego wyjścia z tej sytuacji nie widzę ,nie chce rzucać sie na ślub tylko najpierw sprobować zamieszkać razem i zobaczymy co będzie.Ja do Niego sie nie przeprowadze on do mnie też nie che (bo twierdzi że skrzywdzi Ojca zostawiając go samego gdzie ja mam dwóch rodziców)wiec jedyne wyjscie do wynajęcie czegoś na własny rachunek.Szczerze powiem że jak słysze jak On mówi że żal mu ojca itd.to dostaje szału.Ja rozumiem że przyzwyczajenie,przywiązanie ale kurcze jak moze dorosły facet mieszkający w takim miejscu gdzie alkohol rządzi ,gdzie ciągle jest tylko wykorzystywany przez każdego i do tego ojciec który ma go w D.(a jemu żal i nie chce skrzywdzic ojca-to ojciec jego krzywdzi całe zycie a on na to pozwala).Ciągle mam w głowie przekonanie że On i tak nie bedzie w stanie odizolować sie od ojca widze jak mówi o Nim jak mimo wszystko broni go.Nawet decyzja o wynajęciu Razem czegoś nie była zbyt przekonywująca z jego strony niby chce ale obawiam sie że jak dojdzie co do czego to nawet jesli zamieszkamy razem to on co chwile bedzie uciekał do ojca i zawsze najdzie powód żeby tam pojechać.On ma zbyt słaby charakter !Gdyby nie to całe pijackie środowisko w którym mieszka ,gdyby nie jego rządzący pijacki ojciec i przede wszystkim jego słaby charakter to wszystko wyglądało by zupełnie inaczej.Czego bym nie powiedziała to i tak nie jestem w stanie tak wpłynać na niego żeby wyrwać go od tego wszystkiego.To On musi tego chcieć i to zrozumieć ale skoro przez tyle czasu nie potrafił tego zmienić to nie wiem co by musiał sie stać żeby przejrzał na oczy.
Tak, winni są wszyscy tylko nie on...facet jest dorosły, sam odpowiada za swoje czyny. Może jak sięgnie dna to się od niego odbije...albo też nie i Ciebie pociągnie na to dno.
Jeśli chcesz z nim żyć to serio- szukaj wsparcia dla siebie.
Kojarzysz Pana Rutkowskiego Roberta (znany warszawski psycholog od uzależnień)- poczytaj jego artykuły, potrzebna Ci solidna wiedza.
okłamywanie ciebie w kwestii picia, kilkudniowe chlanie... na serio coś takiego chcesz zafundować sobie , oraz waszym przyszlym dzieciom?
Wiesz , co to jest zespół Otella, zespół Korsakowa , padaczka alkoholowa, paranoje, otępienie ? jak nie wiesz, to się ciesz, bo wkrotce będziesz miała okazję to poznac, jesli chcesz go " ratowac".
( Ratowac to mozna kogoś, kto tego chce, a alkoholik musi upaść na samo dno , by cos do niego dotarlo. Dopoki on bedzie mial " komfort picia" nic nie zrobisz. ) Bo ja juz wiem, co to jest. Gdybym miala tę wiedzę nt. alkoholizmu co mam teraz, 20 lat temu, osczędzilabym sobie 6 lat nerwów, stresu i upokorzeń. Mając obecna wiedze, poradzilabym tobie - uciekaj jak najdalej, a nie mysl o zamieszkaniu z nim.
11 2018-05-29 20:39:19 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-05-29 21:53:35)
1. Zrozum go - ten człowiek od dzieciaka żył w takiej, a nie innej rodzinie. Dzieci chłona jak gąbki. Czasami się zdarza, że dzieciak chce wyrosnąć na kogoś innego. Rozumie, że jego rodzice maja problem i nie chce powielać ich błędów i wyrwać się z bagna. Niestety nie w tym przypadku. Z tego co piszesz, on nawet nie rozumie, że zachowanie rodziców jest samodestrukcyjne. Rodzice nauczyli go, jak radzic sobie ze stresem i życiem. Co Jaś się nauczy to Jan będzie pamiętał. Zrozum, że Twój mężczyzna jest alkoholikiem. Był. I ponieważ sam nie widzi, że jest to złe to również będzie w przyszłości.
2. Nie zmienisz go na siłe - wiele kobiet stawia facetom ultimatym - albo będzie tak jak ja chcę, albo z nami koniec. I co ten biedny zakochany facet ma zrobić? No przestanie pić i będzie walczyć ze swoimi słabościami dla Ciebie. Niestety prędzej, czy później przegra. A to dlatego, że brakuje mu wewnętrznej motywacji. On sam nie chce przestać pić. Ty go na siłę, zmieniasz, zmuszasz go, by był innym człowiekiem. Kimś kim nie jest. Wystarczy moment słabości, załamanie w życiu, kryzys w związku (motywacja zewnętrzna, którą od ciebie przymusowo dostał słabnie) i on wraca do picia. Za każdym razem. Bo Twoj mężczyzna, nie jest osobą, która stroni od alkoholu. Twój mężczyzna jest alkoholikiem, który nie widzi w tym nic złego. Zrozum, to że przestał pić nie znaczy, że się zmienił. Wciąż jest taki sam jak był. A nie pije chwilo tylko i wyłącznie dla Ciebie. Ale nigdy nie będzie to stan permanentny, jeśli nie przestanie pić dla samegi siebie. Nie dla Ciebie. (Jego uzależnienie od rodzicow, którzy go nie szanują to inny temat. Zawsze dostawał zbyt mało uczuć od nich. A jak wiadomo nikt matki i ojca nie zastąpi. Dodatkowo jest nauczony bycia ofiarą i cokolwiek jego rodzice zrobią on będzie gonił tego króliczka, by zyskać od nich troche ciepła, uznania. Nie będzie myślał logicznie w tym temacie. On potrzebuje tego i zawsze będzie za tym gonil. Przykre jest to, że nigdy tego stanu nie osiągnie.)
3. Twoja przyszłość i zmarnowany czas - taka jest cena za bycie z nim. Zawsze będzie wracał do picia. Z wiekiem będzie coraz gorzej. W myśl zasady: widziały gały, ci brały. Jeśli już zrozumiałaś, że go nie zmienisz, odpowiedz sobie na pytanie: czy jesteś w stanie zapłacić tę cenę, by tylko z nim być?Jeśli odpowiedź brzmi: tak - i wytrzymasz z nim długie lata, musisz mieć na uwadze, że będzie gorzej. Mój tata zawsze pił. Przestawał, na krótkie chwile, gdy mama robiła jazdy. Gdy miał 30 lat był eleganckim facetem i dawał czadu tylko na imprezach (w międzyczasie trzymał się w ryzach na żadanie mojej mamy). Teraz mój tata ma 60 lat. Chodzi zaniedbany, za przeproszeniem pierdzi i dłubie w nosie. Ciągle jest na "rauszu". Bardzo bardzo się zmienił, bo kiedys na prawdę był super facetem. Teraz na starość nikt w rodzinie go nie poznaje. Jest cały czas podmulony, nawet gdy jest trzeźwy. Nie można z nim pogadać. Jest mu wszystko obojętne, a kiedyś byl bardzo śmiesznym, fajnym gościem. Kłótnie przestały dawać rezultat. Groźby odejscia bez pokrycia też już nie działają. Mama myślała, że jeżeli postawi ultimatum: albo przestaniesz pić, albo będziesz spał osobno na piętrze - zda rezultat i ojciec się wystraszt :-) Tata sie tylko bardzo ucieszył, bo po pracy może iść prosto na piętro, upić się zdala od rodziny. Upija się do takiego stopnia, że wszystko jest za przeproszeniem oszczane i brudne. Od przysłowiowego Zenka spod monopolu trzyma go tylko praca. Bardzo dużo pracuje, więc nie pije. Wraca do domu, robi się w sztok i idzie spać. Tyle ma życia on i moja mama. Nikt w rodzinie nie jest w stanie po nim sprzatać. Mama właśnie remontuje łazienke na piętrze, bo wygląda gorzej niż toaleta publiczna. Wciąż grozi, że odejdzie a minęło już 40 lat. Jest bardzo nieszczęśliwa, elegancka, ładna babka 60 lat i bardzo samotna. Ale ja wiem, że wciąż na swój chory sposób go kocha i nigdy nie zostawi (a milion razy ją namawialiśmy, bo jest niezależna finansowo i ojciec zreszta też, są bardzo zamożni). Dodam, że zauważylam, że te ciągłe kłotnie ostro zryły jej psychike. Jest mega nerwowa. Mialam z tą dwójką bardzo ciężkie dzieciństwo (pomyśl o dzieciach). A z tatą będzie jeszcze gorzej i ten problem na późną starość spadnie na nas (mnie i rodzeństwo). Na razie ciągniemy zapałki, kto mu będzie pomagał, bo każdy trzęsie portkami i łapie się za głowę.
Napisałam Ci, bo rozumiem, że chcialabys przeżyć życie z Twoim mężczyzną. Nie jest to pewne, ale może przytrafić Ci się taki sam los jak mojej mamie. Może da Ci to do myślenia, co robisz ze swoim czasem i czy chcesz takiej przyszłości. Wytrzymasz, gdy będzie jeszcze gorzej? Jeśli planujecie kiedyś dzieci, czy takiego ojca chcesz dla nich? Lepiej uczyć się na czyichś błedach, niż swoich własnych, bo cholera szkoda życia. Można lepiej trafić. Postawiłaś mu ultimatum, a on złamał słowo i łamać będzie (bo przecież mozna. Zawsze się udaje). Jest dorosły. Odpowiada za siebie. Wiedział, że takiego życia nie chcesz. Dalaś mu szanse. Nie uratujesz go. Jeśli będzie chciał się stoczyć zrobi to z Tobą lub bez Ciebie. Nie bierz za to odpowiedzialności. Chciałaś mu pomoc. On nie chciał zrozumieć. A ten statek tonie. Toniesz z nim? Czy się ratujesz?
Jovana ma rację.
Dziewczyno, rozumiem, jesteś w wieku, w ktorym myslisz,że jesli on będzie chcial, to zmieni siędla Ciebie. Zrozum- faceci się nie zmieniają.
Takie wzorce wyniosl z domu.
To,że ty go kochasz- rozumiem. Ale chcesz jazdy alkoholika zafundować własnym przyszlym dzieciom? chcesz,żeby twoja rodzina byla taka, jak rodzina twojego chlopaka?
Nie zmienisz go, on może się zmienic- jak sięgnie dna.
A nie sięgnie, bo w domu rodzinnym ma zachęty do picia .
Uwierz mi - spokój nie ma ceny. Szkoda twojej młodości, zdrowia i nerwów
13 2018-06-11 17:41:10 Ostatnio edytowany przez Amethis (2018-06-11 17:43:38)
Oczywiście, że jest AA.
Nawet jak się wyprowadzi to i tak całe życie już alkoholu tknąć nie może. Zastanów się, czy takiego życia chcesz.
a rozumiem bezpieczny dystans, świadomość alkoholizmu się zmienia, wrzuć "młodego" w AA i po nim, potem że czasu nie ma, a On "trzeźwieć" chce, gdzie indziej poszedł służyć, i kraksa
są terapie kontrolowanego picia, hmmm
w ogóle społeczeństwo polskie pijackie, a świadomość uzależnień potężna
ciekawy wątek, faceci się nei zmieniają, wyrok zapadł, biedny chłopczyk już pożarty, jeszcze nie wie
spokój nie ma ceny, tylko za kasę go kupisz
w sumie to zacząłbym szukać co takiego w mojej rodzinie, że takiego chłopaka wybrałam, to dobry początek poszukiwania ewentualnych problemów we własnym życiu
na alkoholizm to sobie trzeba zasłużyć, nie tak wcale lekko to przychodzi
Dobrego Dnia