Przepraszam za chaos i ewentualne błędy, nie ootrafie zebrać myśli
Z byłym narzeczonym nie jesteśmy razem od 3 miesięcy. Związek trwał ponad 8 lat z czego ponad 6 mieszkania razem,(10 mają byłaby 9 rocznica). Pod koniec związku w ogóle się Nam nie układało, rutyna, kłótnie, spotkania tylko w weekendy przez ostatnie 2 czy 2 i pół miesiaca miejsce ze wzgledu na pracę mojego bylego i koniecznosc wyjazdów
Zaczynało się psuć, daliśmy sobie szanse jednak po jednej większej kłótni były pierwszy powiedział że to koniec. Rozstalismy się w zgodzie chociaż oboje przeżywaliśmy. Nie było mowy o dawaniu sobie szansy, były tego nie chciał, nie chciał nawet o tym słyszeć, On się wypalił, już nie kocha. (Bardzo proszę o darowanie sobie komentarzy że pewnie zaangażowana była lub jest w to inna kobieta... Nie było czegoś takiego i jestem tego pewna ponad wszystko, zresztą Nasza relacja od początku opierała się na szczerości i nawet jeśli ktoś się Nam jakkolwiek spodobał czy coś innego zawsze mówiliśmy sobie o takich rzeczach)
Po rozstaniu, byly sie wyprowadzi do innego miastal, kontakt mieliśmy sporadyczny, raz na kilka dni któreś z Nas zapytalo co słychać, z troski. Po jakimś czasie wyszłam z inicjatywą odnowienia kontaktu, były na to przystał i sam uznał że faktycznie się odsunal. W Wielkanoc spotkaliśmy się, od słowa do słowa spedzilismy weekend u Niego na nowej stancji.. nie bylo jakos super romantycznie, ostatniej nocy nie chodziło już nawet o seks ale żeby się przytulić i razem zasnąć. Zaczęliśmy dużo ze sobą pisać, ustaliliśmy że zostajemy przyjaciółmi do łóżka... zbyt intensywne było to pisanie, dla mnie to było zbyt sztuczne, były się wycofał i uznał że nie ma co szaleć, że jest na to wszystko zbyt wcześnie. Od tego czasu kontakt był inicjowany przeze mnie, co tydzień spotykaliśmy się czy to na nawet czy coś zjeść, bez seksu jednak za każdym razem z calusem na pożegnanie czy przywitanie i tak było do weekendu majowego. W weekend majowy umówiliśmy sie w rodzinnej miejscowosci na spacer z naszymi psami, dwa dni wcześniej nadrabial drogi specjalnie żeby odebrać mnie z busa ale szedł w zaparte że to przecież po drodze... wracając do spaceru... noc wcześniej pisaliśmy trochę, On był lekko wstawiony, zaczęły się jakieś flirty i umówiliśmy się że dzień po spacerze napijemy się czegoś u mnie i będzie spał u mnie. Na spacerze było bardzo miło, bez podtekstów, od zerwania były mi mówi że z nikim nie był ze prócz mnie u Niego żadna nie nocowala, spowiada mi się z tego że koledzy mu mówią żeby zaczął chodzić do klubów bo tam coś wyrwie ale on tego nie chce, mówi że jakąś wspolna znajoma zaprosiła go na wesele,,że jakas koleżanka z pracy zaraz po rozstaniu się Nim interesowała ale kazał jej spi*** - nie pytałam i nie pytam o takie rzeczy, nie interesuje się tym żeby samej sobie nie dowalac, zresztą jest wolny... przytulalismy się i calowalismy. Po spacerze odwiozl mnie do domu bo przecież nie mogę wracać pieszo, co do następnego dnia to będziemy się zgadywać chociaż zaraz po spacerze zauważyłam że zaczął się wycofywać... sam coś mówił o calowaniu że on przecież tego chciał i coś tam coś tam... to było bardzo dziwne, sam się usprawiedliwial i miotal... w dzień spotkania zapytałam czy się widzimy uznał że nie, nie ma ochoty, na razie wystarczy mu spotkań, nie przyjedzie bo nie zamierza potraktować mnie przedmiotowo. Trochę jeszcze popisalismy, zadzwoniłam do Niego i chciałam tylko obgadać żeby nie myślał o mnie źle z tym spotkaniem itd itd bo po prostu jakieś głupie wyrzuty sumienia zaczęłam mieć że może o mnie dziwnie pomyśleć... kazał mi się opanować i przestać tak myśleć. To była środa, po rozmowie już nie pisaliśmy ze sobą... on już nie odpisał na moje pytanie bo przecież rozmawialiśmy przez telefon, ja już pytan nie zadawalam, On też nic nie pisał... Od czwartku do dnia dzisiejszego nie mamy ze sobą kontaktu tj 5 dzień i w sumie pierwszy raz kiedy tyle z sobą nie piszemy, jednak postanowiłam że nie odezwę się pierwsza chociaż wiadomo że korci ale ja już nic nie rozumiem, bardzo się w tym wszystkim pogubilam. Wiadomym jest że kocham Go i to bardzo, próbowałam już, walczylam na swój sposób ale brakuje mi już trochę sil.... tu pojawia się kolejne pytanie .... czy brak kontaktu może cokolwiek pomóc? Proszę o rady i dziękuję za odpowiedzi
Temat: Kontakt, relacja, znajomość z byłym
Zobacz podobne tematy :
Odp: Kontakt, relacja, znajomość z byłym
On Cię ewidentnie nie chce.
Odp: Kontakt, relacja, znajomość z byłym
Seksu mu się chce, bliskosci, podotykania innej osoby. Ale nie na tyle by do ciebie wracac.
Odp: Kontakt, relacja, znajomość z byłym
Iceni trafiła w sedno.