Oszczędzając sobie całej historii przejdę do sedna. On zerwał ze mną, natomiast widzi możliwość dalszego kontaktu. Mi zalezy na nim, nie jesteśmy ze sobą dopiero tydzien czasu, on uważa że do siebie nie pasujemy. Ja osobiście miałam ciężki okres, bo dużo chorowalam i jestem przed operacją i ostatnie tygodnie były ciężkie, a to odbijalo się to na związku. Jednak podjął taka decyzję i nie wierzy że nam się może ułożyć. Mamy iść razem na wesele, on napisał do mnie, że chciałby się spotkać. Nie chce mu płakać na spotkaniu jaka jestem teraz nieszczęśliwa, a postarać się żeby to naprawić i żebyśmy wrócili do siebie. Tylko jak to zrobić nie popelniajac żadnej gafy, żeby jeszcze bardziej go nie zniechęcić do siebie? Uwazam że nie doszło między nami do takiej tragedii żeby rozchodzić się na dobre, a postarać i naprawić. Tylko jak to zrobić, bo jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.
1 2018-05-05 12:05:36 Ostatnio edytowany przez bgdt (2018-05-05 12:06:34)
czy chodzisz do psychologa?
W sensie, miewam pewne stany, których do pewnego czasu nie potrafiłam wyjaśnić, objawiało się to kłótniami bez powodu, atakiem furii, agresji, brakiem kontroli nad tym co robię, płaczem, wyzwiskami, takim totalnym rozchwianiem. Za chwilę przepraszałam i okazywałam skruchę. Potem znowuż nadmierna euforia i pobudzenie.
Oszczędzając sobie całej historii przejdę do sedna. On zerwał ze mną, natomiast widzi możliwość dalszego kontaktu. Mi zalezy na nim, nie jesteśmy ze sobą dopiero tydzien czasu, on uważa że do siebie nie pasujemy. Ja osobiście miałam ciężki okres, bo dużo chorowalam i jestem przed operacją i ostatnie tygodnie były ciężkie, a to odbijalo się to na związku. Jednak podjął taka decyzję i nie wierzy że nam się może ułożyć. Mamy iść razem na wesele, on napisał do mnie, że chciałby się spotkać. Nie chce mu płakać na spotkaniu jaka jestem teraz nieszczęśliwa, a postarać się żeby to naprawić i żebyśmy wrócili do siebie. Tylko jak to zrobić nie popelniajac żadnej gafy, żeby jeszcze bardziej go nie zniechęcić do siebie? Uwazam że nie doszło między nami do takiej tragedii żeby rozchodzić się na dobre, a postarać i naprawić. Tylko jak to zrobić, bo jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.
Jesteś w trudnej sytuacji - choroba i konieczność hospitalizacji - odbija się to niekorzystnie na Tobie i pewnie na Twoim zachowaniu i zamiast wsparcia, wyrozumiałości w ciężkim dla Ciebie okresie ze strony meżczyzny otrzymujesz odrzucenie. Co chesz naprawiać ze swojej strony? Bo nie bardzo rozumiem.
Oczywiście możesz wyświadczyć mu tę ostatnią przysługę i iść z nim na umówione wesele.
czy chodzisz do psychologa?
W sensie, miewam pewne stany, których do pewnego czasu nie potrafiłam wyjaśnić, objawiało się to kłótniami bez powodu, atakiem furii, agresji, brakiem kontroli nad tym co robię, płaczem, wyzwiskami, takim totalnym rozchwianiem. Za chwilę przepraszałam i okazywałam skruchę. Potem znowuż nadmierna euforia i pobudzenie.
A co to ma do rzeczy? Post sprzed pół roku. Okazało się że miałam rozregulowane hormony i tyle.
bgdt napisał/a:Oszczędzając sobie całej historii przejdę do sedna. On zerwał ze mną, natomiast widzi możliwość dalszego kontaktu. Mi zalezy na nim, nie jesteśmy ze sobą dopiero tydzien czasu, on uważa że do siebie nie pasujemy. Ja osobiście miałam ciężki okres, bo dużo chorowalam i jestem przed operacją i ostatnie tygodnie były ciężkie, a to odbijalo się to na związku. Jednak podjął taka decyzję i nie wierzy że nam się może ułożyć. Mamy iść razem na wesele, on napisał do mnie, że chciałby się spotkać. Nie chce mu płakać na spotkaniu jaka jestem teraz nieszczęśliwa, a postarać się żeby to naprawić i żebyśmy wrócili do siebie. Tylko jak to zrobić nie popelniajac żadnej gafy, żeby jeszcze bardziej go nie zniechęcić do siebie? Uwazam że nie doszło między nami do takiej tragedii żeby rozchodzić się na dobre, a postarać i naprawić. Tylko jak to zrobić, bo jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.
Jesteś w trudnej sytuacji - choroba i konieczność hospitalizacji - odbija się to niekorzystnie na Tobie i pewnie na Twoim zachowaniu i zamiast wsparcia, wyrozumiałości w ciężkim dla Ciebie okresie ze strony meżczyzny otrzymujesz odrzucenie. Co chesz naprawiać ze swojej strony? Bo nie bardzo rozumiem.
Oczywiście możesz wyświadczyć mu tę ostatnią przysługę i iść z nim na umówione wesele.
Bo wiesz... czuje że to ja zawinilam, byłam przyngebipna dużo razy i nie potrafiłam tego wytłumaczyć. On myślał że ja po prostu mam takie humorki, a to nie tak. Wytlumaczylam mu To, ale jakby nie dotarło to do niego.
Lady Loka napisał/a:czy chodzisz do psychologa?
W sensie, miewam pewne stany, których do pewnego czasu nie potrafiłam wyjaśnić, objawiało się to kłótniami bez powodu, atakiem furii, agresji, brakiem kontroli nad tym co robię, płaczem, wyzwiskami, takim totalnym rozchwianiem. Za chwilę przepraszałam i okazywałam skruchę. Potem znowuż nadmierna euforia i pobudzenie.
A co to ma do rzeczy? Post sprzed pół roku. Okazało się że miałam rozregulowane hormony i tyle.
Ma do rzeczy tyle, że to wpłynęło na Twojego faceta i na jego "nie pasujemy do siebie".
Jeżeli w jakikolwiek sposób chcesz sprawić, zeby on do Ciebie wrócił, to musisz te zachowania zmienić.
7 2018-05-05 12:32:05 Ostatnio edytowany przez bgdt (2018-05-05 12:36:47)
bgdt napisał/a:Lady Loka napisał/a:czy chodzisz do psychologa?
A co to ma do rzeczy? Post sprzed pół roku. Okazało się że miałam rozregulowane hormony i tyle.
Ma do rzeczy tyle, że to wpłynęło na Twojego faceta i na jego "nie pasujemy do siebie".
Jeżeli w jakikolwiek sposób chcesz sprawić, zeby on do Ciebie wrócił, to musisz te zachowania zmienić.
Żadne z tych zachowań nie mialo miejsca. Jestem zdrowa. To dotyczyło całkiem innej relacji z innym facetem.
niestety nie możesz kogoś zmusić do uczuć. musisz zaakceptować to, że on chce żyć bez ciebie. jeśli to twoja pierwsza taka sytuacja to pociesze cię- pewnie będzie ich jeszcze więcej w twoim życiu, a każda kolejna będzie łatwiejsza jeśli wyciągniesz z nich odpowiednie nauki.
9 2018-05-05 12:59:20 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-05 13:03:12)
SonyXperia napisał/a:bgdt napisał/a:Oszczędzając sobie całej historii przejdę do sedna. On zerwał ze mną, natomiast widzi możliwość dalszego kontaktu. Mi zalezy na nim, nie jesteśmy ze sobą dopiero tydzien czasu, on uważa że do siebie nie pasujemy. Ja osobiście miałam ciężki okres, bo dużo chorowalam i jestem przed operacją i ostatnie tygodnie były ciężkie, a to odbijalo się to na związku. Jednak podjął taka decyzję i nie wierzy że nam się może ułożyć. Mamy iść razem na wesele, on napisał do mnie, że chciałby się spotkać. Nie chce mu płakać na spotkaniu jaka jestem teraz nieszczęśliwa, a postarać się żeby to naprawić i żebyśmy wrócili do siebie. Tylko jak to zrobić nie popelniajac żadnej gafy, żeby jeszcze bardziej go nie zniechęcić do siebie? Uwazam że nie doszło między nami do takiej tragedii żeby rozchodzić się na dobre, a postarać i naprawić. Tylko jak to zrobić, bo jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.
Jesteś w trudnej sytuacji - choroba i konieczność hospitalizacji - odbija się to niekorzystnie na Tobie i pewnie na Twoim zachowaniu i zamiast wsparcia, wyrozumiałości w ciężkim dla Ciebie okresie ze strony meżczyzny otrzymujesz odrzucenie. Co chesz naprawiać ze swojej strony? Bo nie bardzo rozumiem.
Oczywiście możesz wyświadczyć mu tę ostatnią przysługę i iść z nim na umówione wesele.Bo wiesz... czuje że to ja zawinilam, byłam przyngebipna dużo razy i nie potrafiłam tego wytłumaczyć. On myślał że ja po prostu mam takie humorki, a to nie tak. Wytlumaczylam mu To, ale jakby nie dotarło to do niego.
Zdarzaja się nam w życiu takie sytuacje, które śmialo można nazwac papierkiem lakmusowym naszych wzajemnych relacji z innymi osobami. W szczególności bardzo cenne, jeśli chodzi o osoby na których nam zalezy. Sytuacja Twojej choroby i złego samopoczucia w tym czasie do nich nalezy. Dlatego słowo "zawiniłam" w Twoim przypadku wzięłabym w cudzysłów. Przygnębienia z powodu złego stanu zdrowia nie trzeba bliskiej nam osobie tłumaczyć. Takie rzeczy bliska osoba wyczuwa, a przynajmiej powinna je zrozumieć. Jest to także ten moment, w którym należy sie liczyć z tym że osoba chora może miec swoje humory, może być rozdrażniona, trudna we wspólnym życiu. Tak już jest.
Po prostu odnoszę wrazenie, ze w tym zwiazku tylko Ty chcesz dać z siebie wszystko. Pytanie czy warto.
10 2018-05-05 13:28:51 Ostatnio edytowany przez bgdt (2018-05-05 13:30:19)
bgdt napisał/a:SonyXperia napisał/a:Jesteś w trudnej sytuacji - choroba i konieczność hospitalizacji - odbija się to niekorzystnie na Tobie i pewnie na Twoim zachowaniu i zamiast wsparcia, wyrozumiałości w ciężkim dla Ciebie okresie ze strony meżczyzny otrzymujesz odrzucenie. Co chesz naprawiać ze swojej strony? Bo nie bardzo rozumiem.
Oczywiście możesz wyświadczyć mu tę ostatnią przysługę i iść z nim na umówione wesele.Bo wiesz... czuje że to ja zawinilam, byłam przyngebipna dużo razy i nie potrafiłam tego wytłumaczyć. On myślał że ja po prostu mam takie humorki, a to nie tak. Wytlumaczylam mu To, ale jakby nie dotarło to do niego.
Zdarzaja się nam w życiu takie sytuacje, które śmialo można nazwac papierkiem lakmusowym naszych wzajemnych relacji z innymi osobami. W szczególności bardzo cenne, jeśli chodzi o osoby na których nam zalezy. Sytuacja Twojej choroby i złego samopoczucia w tym czasie do nich nalezy. Dlatego słowo "zawiniłam" w Twoim przypadku wzięłabym w cudzysłów. Przygnębienia z powodu złego stanu zdrowia nie trzeba bliskiej nam osobie tłumaczyć. Takie rzeczy bliska osoba wyczuwa, a przynajmiej powinna je zrozumieć. Jest to także ten moment, w którym należy sie liczyć z tym że osoba chora może miec swoje humory, może być rozdrażniona, trudna we wspólnym życiu. Tak już jest.
Po prostu odnoszę wrazenie, ze w tym zwiazku tylko Ty chcesz dać z siebie wszystko. Pytanie czy warto.
Wydaje mi się, że warto. Aczkolwiek zdziwiła mnie decyzja nie pasujemy do siebie, bo jesteś taka w owaka i ostatnio zachowujesz się źle. Ja też nie chce żeby był że mną z litości i nie chce go namawiać na to, żeby wracał. Chciałabym żeby to wyszło samo z siebie, jeżeli to w ogóle możliwe. Nie wiem czy mam traktować to teraz jak kolegę. Mamy się dziś spotkać porozmawiać o gm weselu które jest za miesiąc. Czy zaproponować jakieś spotkanie na kawę? Bez lamentu i płaczu, bo wydaje mi się że zasługuję na szansę. Czuje że jestem od 2 miesięcy taka poddenerwowana, a do operacji coraz bliżej. Nie powiem, bo zrywając ze mną dołożył mi trochę cierpienia. Uważam mimo wszystko że jest dobrym człowiekiem.. Nie wiem, może przerosło go to co mnie czeka. Przykro mi i tęsknię za nim, jakby nie było sensu to bym odpuściła, ale mam jakieś przeczucie że nie mam nic do stracenia, żeby to naprawić.
Oszczędzając sobie całej historii przejdę do sedna. On zerwał ze mną, natomiast widzi możliwość dalszego kontaktu. Mi zalezy na nim, nie jesteśmy ze sobą dopiero tydzien czasu, on uważa że do siebie nie pasujemy. Ja osobiście miałam ciężki okres, bo dużo chorowalam i jestem przed operacją i ostatnie tygodnie były ciężkie, a to odbijalo się to na związku. Jednak podjął taka decyzję i nie wierzy że nam się może ułożyć. Mamy iść razem na wesele, on napisał do mnie, że chciałby się spotkać. Nie chce mu płakać na spotkaniu jaka jestem teraz nieszczęśliwa, a postarać się żeby to naprawić i żebyśmy wrócili do siebie. Tylko jak to zrobić nie popelniajac żadnej gafy, żeby jeszcze bardziej go nie zniechęcić do siebie? Uwazam że nie doszło między nami do takiej tragedii żeby rozchodzić się na dobre, a postarać i naprawić. Tylko jak to zrobić, bo jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.
Miej swój honor,przecież chłopoak wyraźnie powiedział,że do siebie nie pasujecie jak i nie wierzy,że może się Wam ułożyć. Ty chcesz z nim być,ale najwyraźniej on nie chce.Przemyśl sobie to,czy warto zaczynać od nowa? wiesz, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.