Mam problem. Mój chłopak nie zabiera mnie na spotkania ze znajomymi z pracy. W gronie jest kilku chłopaków i dwie dziewczyny.
Krótko po tym jak ich poznał , wziął mnie na urodziny jednej z koleżanek. Nikt nie był zadowolony, że tam się pojawiłam. Jeden z tych chłopaków miał nawet pretensje do mojego że tam się pojawiłam. Mój chłopak nawet nie stanął w mojej obronie. Praktycznie cały czas skupiał się na swoich znajomych. Na mnie nie zwracał uwagi.
Później jak się okazało organizowali sobie dużo takich spotkań o których ja nie wiedziałam, był to grill, jakieś wyjścia na piwo. Oni ogolnie sobie wydali takie ,,rozporządzenie", że nie będą zapraszać swoich partnerów na te spotkania.
Jedyni znajomi, których poznałam to jego koledzy ze studiów. Byłam zaproszona na urodziny jednego z nich i na kilka spotkań. Z tym że te spotkania to były spotkania tylko z parą z tego grona (reszta tych chłopaków nie ma dziewczyn".
Jesteśmy ze sobą prawie cztery lata. Bardzo szybko poznałam jego rodziców i resztę rodziny.
Mam poczucie, ze jestem mniej ważna od jego znajomych.
Pojawiają się pytania i wątpliwości: Czy on po tak długim czasie bycia razem, kiedy mi pokazywał że naprawde mu na mnie zalezy traktuje mnie poważnie? Co mam sądzić o spotkaniach ze znajomymi z pracy? Zaakceptować coś takiego, te ich ,,zasady"? Czy on może sobie robi skoki w bok a mnie traktować jak tak zwanego psa ogrodnika? Czy z tego też wynikają spotkania z parą, bo tylko wtedy mogę widzieć co robi?
Wiem, że jedna z tych dziewczyn jest podrywana przez jednego z chłopaków i ta dziewczyna jest ogólnie baaardzo komunikatywna. Robi na nich wrażenie.
Był czas, że zabieralam go do swoich znajomych, ale on nigdy jakos nie był szczęsliwy na tych spotkaniach. Chciał żebym skupiala sie tylko na nim. Przeszkadzało mu to że gadam z innymi chłopakami. Teraz widuje sie z nimi sama.
Proponuję mi wspólne mieszkanie.
Co ja mam z tym zrobić?