Mam 28 lat i jeszcze mieszkam z rodzicami. Nie obroniłam się jeszcze i pracuję, robię dużo dodatkowych rzeczy.
Zawsze byłam dobra w tym co robię, ale zajmowało mi to więcej czasu niż znajomym.
Moi znajomi z rocznika już dawno ( z 2 lata temu) pokończyli studia, ja jeszcze nie. Trochę się męczę.
Pracuję na pół etatu z powodu pracy też nad innymi projektami i dyplomem.Pół roku temu wróciłam do domu rodzinnego, ponieważ studiowałam i pracowałam za granicą.
Niby nie jest źle, bo każdy robi w swoim tempie, ale bardzo mnie to już męczy i wiem, że coś mnie omija.
Mam młodszą siostrę która jest jeszcze bardziej leniwa niż ja.
Mam wrażenie, ze znowu wpadłam w strefę komfortu. Że mieszkanie z rodzicami mi nie pomaga w ogole w znalezieniu pracy czy w ogarnięciu życiowym. Nie mam faceta. Przedłuża mi się prawo jazdy... Wszystko się wlecze. Staram się być cierpliwa ale ile można...
Strasznie się z tym zle czuje.
Wiem, że najważniejsza jest obrona. Zbyt długo juz zwlekam, ale jakos nie mogę tego dokonczyc.
Im jestem starsza widzę, że moja mama bardziej się do mnie czy do mojej siostry przyzwyczaja.
Żal mi jej mimo, ze wie ze się wyprowadzę ,bede miala swoje zycie.
Problem w tym, ze ja nawet teraz nie mam kogo zaprosic do pokoju, nie mam juz takich relacji. Znajomi powyjezdzali, pożenili się. Trzymam się z jakas grupką ale to nie to.
Moja mama nadal uwaza mnie za dziecko, znowu mentalnie jestem dzieckiem, leniwa, nic mi się nie chce.
Jak mam sobie pomóc, jesli mam plan, trzymam się go a i tak wolno mi idzie? Nauczyc sie cierpliwosci?
Zawsze myslalam, ze rodzice mi jakos pomoga- teraz widze, ze ja musze sobie sama pomoc bo mam juz tyle lat a okazuje się, że z nimi mieszkam a oni nie chca abym sie wyprowadzila.
Traktowanie mnie jak dziecko, zbytnie okazywanie uczuc- rodzice nie maja innych znajomych, traktuja mnie i siostre jako przyjaciolki. szczegolnie mama. Mnie to meczy.
Co mam zrobic?
Nigdy nie mialam tak, ze mieszkalam z grupa znajomych, ze wspolokatorka. Tylko za granicą.
To wszystko mnie przeraża, staje sie bardzo 'miła' i uległa. Nie mam grubej skóry, ludzie wchodzą mi na głowę... Znowu jestem taka 'domowa' nie jestem asertywna, czuje sie leniwa.
Co poradzicie?
XX