Mam problem sama ze sobą, chyba. Jestem młoda i wiem że całe życie przede mną, prawdziwa miłość itp. ale brakuje mi czegoś teraz a to coś to drugiej połówki. Jest mi po prostu smutno, zawszę mówiłam singielką być to coś pięknego ale to nie prawda jak nie było się nigdy w poważnym związku to po prostu brakuje tej czułości, spędzenia czasu razem, wypady gdziekolwiek a najbardziej leżenia w uścisku w ciszy. Nie dawno poznałam kogoś przez internet było bardzo miło i robiło się co raz bardziej poważnie byłam przekonana że coś z tego będzie ale myliłam się, olał mnie z dnia na dzień tak po prostu bez żadnego wytłumaczenia... Nie wiem czy się zakochałam czy to tylko zauroczenie ale jest mi tak ciężko, gdy jestem sama po prostu chce mi się płakać, myślę o nim cały czas i mam malutką nadzieje że to sen i zaraz do mnie napisze ale tak się nie dzieję. Wszystko mi się z nim kojarzy (muzyka, perfumy, ciuchy itp.) i już nie mogę wytrzymać tego. Gdy wieczór przychodzi albo sama jestem łzy same mi lecą. Nie chcę być już sama, nie wiem co mam robić, szukam i szukam i nic a nie chce na siłę bo nic z tego nie wychodzi. Być wolnym jest super ale do czasu. Jak zapomnieć o nim? Co zrobić żeby nie być już tak samotna?
Ja też teraz przeżywam samotność po 10 latach mój narzeczony stwierdził że się wypaliło między nami . Mija już dwa miesiące a mi strasznie jest źle w samotności. Samotność to jest coś strasznego.
Nie możesz myśleć o tym że jesteś sama. Zamiast siedzieć w internecie wyjdź do ludzi idź na spacer porób coś . Myślę że niemam sensu siedzieć w internecie i czekać na odpowiedź nie wiadomo jaki to człowiek był naprawdę .
jak nie było się nigdy w poważnym związku to po prostu brakuje tej czułości, spędzenia czasu razem, wypady gdziekolwiek a najbardziej leżenia w uścisku w ciszy.
Wierz mi, że jak będziesz samotna po związku to dopiero takich rzeczy zaczyna brakować.
Czemu się nie poznaliście na żywo z tym typkiem z internetu? Zawsze do tego dąż. Skoro on nie pisze, może Ty napisz do niego?
Udany związek tudzież odwzajemniona miłość zawsze będzie lepsza od singielstwa, ale samotność jest milion razy lepsza od kiepskiego związku. Szukaj i nie klinuj byle kim (a jak już musisz to na krótko ).
Kiedyś, jak byłem młod...szy zostawiła mnie dziewczyna. Wtedy też każdy radził:
- wyjdź na spacer do parku - tiaa i patrz na inne obściskujące się pary na ławkach.
- idź na domówkę - tiaa i patrz się na te pary w ślinę lecące
- idź na imprezę do klubu - tiaa i patrz się jak się wszyscy ślinią na parkiecie gdy ty stoisz przy barze
- idź na kurs tańca - tiaa i patrz się na pary uczące się "pierwszego tańca"
Been there done that.
I z perspektywy czasu absolutnie... nie polecam.
Polecam za to skrzyknąć przyjaciółkę (tą najlepszą) z jeszcze jedną przyjaciółką (tą po najlepszej, zawsze jest jakaś ) i zrobić sobie "psiapsółski" weekend. Będziesz miała wsparcie, będziesz miała towarzystwo na które możesz liczyć, wyjedźcie gdzieś do hotelu, spa, czy pod namiot... i bawcie się tak, jak ten świat jeszcze nie widział
I wtedy, po jakimś czasie dojdziesz do wniosku, że ten typek był zwykłym dupkiem
A jak nie pijąca to nie wiem... jakieś wspólne granie w sudoku? Albo pasjans? Chociaż ta wódka nie taka zła jak wchodzi... gorzej jak wraca Ale to zapewne już wiesz
Słowo "skrzyknąć" jest tak rzadko używane, że przeczytałam jakieś inne i rada wydała mi się cokolwiek oryginalna..
Ale tak, przyjaciele są najlepszym lekarstwem na złamane serce..albo znajdź sobie jakieś nowe hobby..
Słowo "skrzyknąć" jest tak rzadko używane, że przeczytałam jakieś inne
Ma się gadane
Co do tematu:
"Why do we fall? So we can learn to pick ourselves up."
Cycki do góry i do boju!
Przyjaciele są ogromnym wsparciem. Nigdy nie czulam się samotna, mam głębokie przyjaźnie oparte na całkowitym zrozumieniu. Kiedy ma się takie osoby obok, jesteś silniejsza, szczesliwsza i łatwiej szukać Ci partnera, bo emanujesz dobra energia.
Przyjaciele są ogromnym wsparciem. Nigdy nie czulam się samotna, mam głębokie przyjaźnie oparte na całkowitym zrozumieniu. Kiedy ma się takie osoby obok, jesteś silniejsza, szczesliwsza i łatwiej szukać Ci partnera, bo emanujesz dobra energia.
Zgadzam się.
Przyjaciele są ogromnym wsparciem. Nigdy nie czulam się samotna, mam głębokie przyjaźnie oparte na całkowitym zrozumieniu. Kiedy ma się takie osoby obok, jesteś silniejsza, szczesliwsza i łatwiej szukać Ci partnera, bo emanujesz dobra energia.
Też tak uważam, choć nie znam tego z autopsji
Skoncentruj się na sobie na tym co daje Ci radość i daj czasowi czas w najmniej oczekiwanym momencie może ktoś się zjawić
jak czujesz brak drugiej połówki wyjdź ze znajomymi na miasto , gdzies gdzie można kogoś poznać albo w zaciszu domowym na internecie kto co lubi
Postaraj się maksymalnie skoncentrować na sobie. Zastanów się, na kogo możesz liczyć, z kim porozmawiać.
Otwórz się na nowe koleżanki z pracy - czasem okazuje się, że mają podobne problemy do Twoich albo że chętnie pójdą po prostu potańczyć, zapisz na języki, fitness, cokolwiek, byle nie jak wyżej pisano - nie patrzeć na szczęśliwe pary
Zobacz, ciepło się robi. Zaraz się zacznie sezon na imprezki przy grillu. Wiesz ilu tam samotnych kolegów przychodzi...?
Trzymam kciuki. W końcu będzie dobrze.
Skoncentruj się na sobie na tym co daje Ci radość i daj czasowi czas
w najmniej oczekiwanym momencie może ktoś się zjawić i
Zjawi się, a może nie? Może się nigdy nie Zjawi? Nie wszyscy będą w zwiazkach, będą tacy, co przeja sami przez życie.
Wydawało mi się, że jest jak mówisz, że jak przyjdzie czas, to się ktoś zjawi, a co, jeśli nie? Jeśli się myliłam? A może rację mają inni, którzy mówią, że nie ma już na co liczyć?
Autorko, ja bym się mimo wszystko skupiła na sobie. Jak kogoś poznasz to bardzo dobrże, a jak nie, to będziesz przynajmniej miała swój własny świat, a to już dużo.
13 2018-04-20 18:28:53 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2018-04-20 19:08:38)
Wydawało mi się, że jest jak mówisz, że jak przyjdzie czas, to się ktoś zjawi, a co, jeśli nie? Jeśli się myliłam? A może rację mają inni, którzy mówią, że nie ma już na co liczyć?
A kogo teraz masz na mysli, bo odnosze wrazenie ze nie autorke tylko siebie... Temat zalozyla mloda dziewczyna (prawdopodobnie jakas 20-latka) ktora jak na razie nie miala zwiazku z mezczyzna (co w tym wieku absolutnie o niczym nie przesadza) a Ty chyba piszesz z perspektywy 40-latki marzacej o malzenstwie ktora swoja droga zwiazek kiedys miala. Mieszanie tych rzeczy ze soba jest nierozsadne, bo to zupelnie inne sytuacje. Nie wiem czy jestes swiadoma ale z zewnatrz wyglada to tak jakbys sugerowala osobie rozpoczynajacej dopiero dorosle zycie ze nie ma szans na przezycie chocby jednej powazniejszej relacji.
Witajcie, mam podobny przypadek..
Z tym, że mieszkam poza dużym miastem od jakiegoś czasu i od niedawna zostałam sama.
Znajomi w moim wieku mają rodziny i dzieci.. nie jest tak łatwo..
A im bardziej się człowiek Dołuje tym bardziej emanuje ta zła energia..
Od czego zacząć nowe życie?
rossanka napisał/a:Wydawało mi się, że jest jak mówisz, że jak przyjdzie czas, to się ktoś zjawi, a co, jeśli nie? Jeśli się myliłam? A może rację mają inni, którzy mówią, że nie ma już na co liczyć?
A kogo teraz masz na mysli, bo odnosze wrazenie ze nie autorke tylko siebie... Temat zalozyla mloda dziewczyna (prawdopodobnie jakas 20-latka) ktora jak na razie nie miala zwiazku z mezczyzna (co w tym wieku absolutnie o niczym nie przesadza) a Ty chyba piszesz z perspektywy 40-latki marzacej o malzenstwie ktora swoja droga zwiazek kiedys miala. Mieszanie tych rzeczy ze soba jest nierozsadne, bo to zupelnie inne sytuacje. Nie wiem czy jestes swiadoma ale z zewnatrz wyglada to tak jakbys sugerowala osobie rozpoczynajacej dopiero dorosle zycie ze nie ma szans na przezycie chocby jednej powazniejszej relacji.
Nie nie, w życiu, ona ma 20 lat wszystko przed nią. Może kogoś poznać.
Bardziej odnosiłam się do tych słów, które ludzie często wypowiadają, że : Jak przyjdzie czas to się zjawi". A co jak czas nie przyjdzie? Odniosłam się do siebie, jak miałam te 20 lat, to myślałam, ze do 25ki kogoś znajdę. Potem, że do 30 itd. Oczywiście, cośtam po drodze było, nawet tak już na poważnie po 30stce, tylko jak widać, "to nie to". Obecnie często słyszę, że na wszystko przychodzi czas, jedni spotykaja się w wieku 25 lat inni w 45 roku życia. Do tej pory się z tym zgadzałam, bo niby dlaczego miałby ktoś być sam przez całe życie (chyba, że sam chce). Ale ostatni
pomyślałam, ze to może ja się mylę, może nie na każdego ktoś czeka i trzeba przestać się łudzić? Może się bardzo myliłam?
Możeliwe, że nie jasno zabrzmiał mój post, on był pisany z pozycji 40 latki, do głowy by mi się przyszło napisać 20 latce, że nie na każdego ktoś gdzieś czeka.
Autorko - spokojnie, jeszcze Ci się wszystko może zdarzyć, może potrzeba jeszcze trochę czasu, może szczęścia, może zmian w myśleniu i podejściu do spraw związkowych, a będzie dobrze.