Mamy z mężem dwóch synów a ja pragnę trzeciego dziecka. Mąż już też W czerwcu/lipcu zaczynamy się starać.
Tak się po prostu zastanawiam... Mamy dwoje zdrowych dzieci, czy ja nie chcę za dużo? Bo chcę jeszcze trzecie, oczywiście też zdrowe... Żeby było samodzielne i szczęśliwe.
Może któraś z mam miała podobne myśli?
Ja wiem, że pragnę. Już Je kocham, już za Nim tęsknie. Wiem, że póki Go nie będzie, będzie mi "czegoś" brak. Nie ominę tego uczucia i tej potrzeby.
Może to po prostu z doświadczeniem, z wiekiem przychodzą takie obawy? Nie wiem czy to mądrość czy głupota.
Do pierwszej ciąży w ogóle się nie przygotowywałam, tylko kwas foliowy. Do drugiej tak samo. A teraz przed trzecią, to najchętniej zaszczepiłabym się na wszystkie choroby świata...
Boję się czy będzie zdrowe. Mam dwóch zdrowych chłopaków, i to aż tyle szczęścia a ja chcę więcej.
Gadam o tym mężowi, On ma podobne obawy. Z koleżankami nie bardzo mogę pogadać, bo albo mają jedynaki albo nie mogą zajść w ciąże. Jedne mnie nie zrozumieją a innych nie chcę ranić.