Witam.
Od mojego rozstania z pewną kobietą minęły jakoś +/- 3 miesiące. Pierwszy miesiąc po rozstaniu tragedia placz i zle samopoczucie. Później wszystko wróciło do normy wzialem sie spowrotem za moje hobby, wychodzilem do kumpli, gralem w piłke i odżyłem na prawde odżyłem. Przyjąłem strategię - Była mnie wszędzie poblokowała to tym łatwiej dla mnie, zero kontaktu, 320km odleglosci to postanowilem unikac wszystkiego co z nia zwiazane by nie przypominac sobie, w miedzy czasie poznalem dziewczyne pisalismy sobie pozniej bylo spotkanie ale jakos nie wypaliło.. mimo wszystko baja no wrócił dawny ja... a przynajmniej tak mi sie przez 1,5 miesiaca wydawalo. Po półtora miesiecznym cieszeniu sie zyciem jakos nagle z dupska przysniła mi sie byla. Sen jak sen trudno zdarza sie. Tylko na drugi dzien znowu, na trzeci znowu i tak moją głowe znów zajeły o niej mysli. Doszedł do tego skręt i ból w brzuchu, częstsze rozwolnienia, ciężko mi sie na czyms skupić i jestem podłamany. Wyjścia z kumplami juz nie pomagaja hobby i inne zajecia tez juz nie... Próbuje zrozumiec czemu ze zdwojoną mocą znów uderza we mnie była. Przecież było już mi tak super. Mam wrażenie jakby cały czas mój rozum toczy wojne z sercem. Utrudnia mi to bardzo życie. Dodam że byłem na kilku wizytach u psychologa jeszcze swieżo po rozstaniu zanim zacząłem znów żyć. Zrezygnowałem z niego bo raz, że moi rodzice nie chcą mi pomóc finansowo a ja sam nie zarabiam bo się jeszcze uczę, a dwa wracałem i wróciłem do siebie. Jestem już bezsilny chciałbym zasnąc i się nie obudzić. Myslalem zeby znow pojsc do jakiegos specjalisty jednak rodzice smieja sie ze mnie, nie rozumieja mnie w sumie nigdy nie rozumieli i nie mam pieniedzy by chodzic do psychologa. Nie rozumiem wszystko było tak fajnie i nagle ze zdwojoną mocą coś we mnie uderza.. Proszę o pomoc, jakąś rade.. to mnie na prawde wykonczy.