Cześć,
Może na początek kilka informacji: od dawna była moim oczkiem w głowie, w końcu zaczęliśmy z sobą rozmawiać jakoś pod koniec wakacji w stopniu takim, że potem zaczęliśmy się spotykać i od początku roku coraz bardziej mamy się ku sobie. Jej na mnie zależy, mi na niej również. W sumie nie wiem jak długo jesteśmy w takim prawdziwym związku, powiedzmy że od miesiąca.
W międzyczasie zdążyłem przeżyć rozmowę w stylu "nie chcę być z kimś dla kogo jestem drugą opcją", co miało swoje podłoże w tym, że mieliśmy się spotkać razem, następnie chciałem się spotkać z kolegami w tym samym dni (wraz z dziewczynami właśnie), ale to nie wypaliło i stwierdziłem, że spotkamy się sami, a w dzień kolejny z nią. W każdym razie, odwołałem spotkanie z nimi i przyjechałem z nią porozmawiać, bo czułem się źle z tym, że docelowo miałem się z nią na początku spotkać. Ogólnie racja leżała po jej stronie.
Teraz mieliśmy iść na mecz-urodziny do znajomego. Tzn. pytałem czy chce iść, a w odpowiedzi otrzymałem że nie, bo i tak będą sami faceci. W dzień meczu zapytałem czy się widzimy wieczorem i nie otrzymałem ani odpowiedzi na tak, ani na nie. Wiedzieliśmy się w ten dzień, potem wróciłem i załatwiłem swoje sprawy, a wieczorem napisałem właśnie że idę na ten mecz i od tamtego momentu zero odpowiedzi na wiadomości oprócz porannej (na następny dzień) "dasz radę przyjechać na chwilkę do mnie wieczorem?". NA CHWILĘ. Czuję, że to się może skończyć z jej inicjatywy. Naprawdę to jest dziwne, bo chciałem ją wziąć, to nie wiem czy gdy mówiła, że nie idzie to było tylko kurtuazyjne czy co.
Jestem załamany tym zdaniem, bo dojście do obecnego etapu naszej znajomości było długie i żmudne, ale warte każdego spędzonego czasu, a teraz co - dostanę coś w stylu, "to już drugi raz, nie mogę tak, narazie", w wielkim uproszczeniu.
Ogólnie nasz związek kwitnie, ale ma takie dziwne elementy po drodze jak te wspomniane. Czuję, że jej zależy na mnie. Mi na niej również bardzo, po prostu była moim utożsamieniem ideału, a bliższe poznanie tylko spotęgowało moje odczucia. Ona też po bliższym poznaniu stwierdziła, że "do Ciebie (w rozumieniu, do mnie) trzeba się przekonać, a wcześniej zaprzyjaźnić, żeby Ciebie (w rozumieniu, mnie) zrozumieć".