Piegowata'76 napisał/a:Iceni napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:
Ram, to rzeczywiście ciekawe. Ale wiesz, z dwojga złego jednak wolałabym być alkoholiczką
Nic nie poradzę, wyrosłam w przeświadczeniu, że pewne sprawy są zarezerwowane dla wyjątkowych okoliczności i relacji. Alkoholizm mniej ma tych negatywnych skojarzeń, choć przecież niczym dobrym nie jest
U mnie to w ogóle bardzo złożona historia. Po prostu nałożyło się dużo czynników, kiedyś o tym pisałam, bo mi to czasami dość mocno doskwiera w życiu.
Dziewczyny po gwałtach mają wielkie problemy z bliskością. Ja po gwałcie wprawdzie nie jestem, ale z różnych, trochę podobnych oraz jeszcze innych powodów mam dosłownie kota na omawianym punkcie.
Godzę się z tym, ze mogę nie spotkać osoby, która to zaakceptuje.
A myslalas o terapii?
Jeżeli naprawdę myslisz tak, jak napisałaś to masz problem z odbiorem i akceptacją seksualności.
Kurcze, nie mialam zamiaru uskuteczniać na forum aż takiej wiwisekcji, ale niech będzie, może na tym skorzytam.
Dziewczyny, stara już jestem, niejedno słyszałam, trochę widziałam, ale Wy tak serio uważacie, że przespać się kimkolwiek to jak splunąć? Że rozebrać się przed obcym człowiekiem to takie nic? A gdzie, kurcżę, miłość albo chociaż zaufanie? W bajki wierzyłam?
O terapii myślalam sto razy, ale porządna terapia to kupa kasy. Po Meczowym zawzięłam się i zapisałam na NFZ, ale nie satysfakcjonuje mnie to. Spotkania są raz w miesiącu, prowadząca poszła nie w tym kierunku, którego oczekiwałam, a we mnie jest duża bariera wstydu, żeby mówić, o tym, co naprawdę mnie obchodzi.
Nie znaczy to, że chodzę do łóżka z przypadkowymi osobami. To ja wybieram z kim. Inaczej mowiac nie chodzę do łóżka z kazdym, ktory mnie chce, ale z tym, ktory mnie chce, a ja chcę jego.
Tym się wlasnie różni seks świadomy od tego po pijaku.
Czy moje ciało jest dla mnie "świątynią" ? Nie. Moje ciało jest moim "domem". Dbam o nie i je szanuję, ale nie wymagam oddawania mu hołdu. Dotknięcie go to nie jest forma zaszczytu tylko hm.. powiedzmy gościnności. Jezeli ktoś tę gościnność szanuje, to jest mile widziany w moich "progach", jezeli nie, to zatrzaskuję mu drzwi przed nosem. Uprawiam bezpieczny seks, zapewniam sobie przyjemnosc, jezeli się pomylę i randka okaże sie niewypalem to nie robię dramatu. (Dotknięcie meskiego czlonka też nie wprawia mnie w stan "uświęcenia"
)
Tak, ja wiem, że to nie jest dla kazdego. I to NAPRAWDĘ nie jest dla kazdego. Natomiast nie rozumiem oczekiwania "wyjątkowości". Zwłaszcza jezeli mówimy o mężczyznach 40-letnich.
(Abstrahując odrobinę dopowiem że z mojej perspektywy jezeli ktos jest dobrym kochankiem (w sensie reagujacym i rozumiejacym potrzeby partnerki) to jest nim tak samo dobry na pierwszej randce jak i na pięćdziesiątej. Jezeli jego podejscie do seksu jest egoistyczne to bedzie egoista i na pierwszej randce i na pięćdziesiątej.
I owszem, mozna się pomylić. Sprawą indywidualną pozostaje czy ktos woli sie przekonac o tej pomylce na pierwszej randce, na dziesiatej czy po pol roku znajomosci...)
Czy rozwiązłość seksualna jest gorsza od alkoholizmu? Świadomy seks nikogo nie krzywdzi, nie rani i nie oszukuje. Alkoholik rani i siebie, i wszystkich wokół.