Hej,
mam prawie 28 lat. Od dawna nie bylam w związku.
Chciałam poruszyc pewien temat- nie wiem jak zareagujecie.
Ostatni raz w grupie znajomych byłam w liceum. Wtedy tez w 3 klasie mialam 1 chłopaka. Na studiach stalam sie jakby indywidualistką, ale tez mialam pełno znajomych. Nie jedna grupa.
Lubiłam duzo ludzi, nie mialam z ludzmi problemów. Zaczely sie one jednak pojawiac kiedy np zostałam wprowadzana w dane grupy znajomych przez moje kolezanki.
Pamietam, ze jakies 4-5 lat temu chcialam miec chlopaka. Mowilam to znajomym ( wydawalo mi sie zaufanym, z liceum, ze studiów). Czasem tak jest, że mówi się takie rzeczy, mowi sie kto sie komus podoba, jaki kto jest. Koledzy sobie pomagaja, kolezanki tez.
Problem w tym, że byly takie dwie sytuacje. Raz 5 lat temu i raz 4 lata temu z innymi grupami i z innymi ludzmi. Kolezanki z danej grupy zapoznawaly mnie z grupą i wiedzac ze ja chce chlopaka mialam wrazenie, ze obsmarowywują mi tylek. Tzn chodzi mi o delikatne napomykanie o jakis poprzednich zwiazkach, ekscesach, o tym kto jaki jest.
Tak aby chlopak z nowej grupy nie mial o mnie fajnego spojrzenia jak o materiale na dziewczyne, ale jako kumpele.
Mialam wrazenie po prostu za kazdymr azem a bylo tych razów dwa wtedy kiedy mowilam kolezankom o hipotetycznych facetach one robily tak aby ten facet nie mial o mnie dobrego spojrzenia.
Powiem tak, nikt nie jest swiety. Kazdy ma przezlosc. ale np nie wiedzialam, ze kolezanki moga albo podsluchiwac rozmowy albo nagadywac o jakis imprezach z liceum itp. Tak aby znizyc moja wartosc w oczach hipotetycznego faceta.
Nie wiem z czego to wynika.
Stalo sie tak 2 razy , pozniej juz nie mialam grupy znajomych i bralam zycie i zwiazki w swoje rece- nie polegałam w ogole na innych ludziach, szczegolnie na dziewczynach.
Nie wiem dlaczego tak jest- ja zawsze zyczylam znajomym wszystkiego dobrzego-zawsze poznawalam ludzi, doradzalam.
A mialam wrazenie, ze jesli chodzi o mnie to tak jakbym nie mogła.
I te znajome tego nie rozumiały, ze np powiedzialy cos na mnie, rozdrapaly jakas rane z przeszlosci. Powiedzmy sobie szczerze ,1 wrazenie sie liczy najbardziej. Facet od razu patrzy na ciebie jak na czysta lilijke- i pozniej chce Cie poznac.
I wlasnie na tym etapie takiego poznawania sam na sam albo sam na sam na imprezie te znajome zawsze 'wchodzily' jako PRZYAJCIOLKI i zawsze nagadywaly o mojej przeszlosci , o tym ze kiedys wiecej pilam ( ale juz nie pije ), imprezowalam, o tym, o tamtym, o moich bylych.. Tak jakby one byly święte.
A moze ja bym powiedziala takiemu chlopakowi pozniej, a moze w ogole bym nie powiedziala. A moze chcialam innego zwiazku.
One tego nie rozumialy, mowily ze nie robia nic zlego , mowia tylko szczera prawde a to ze koles po tym mnie nie chcial to juz nie ich wina.
Mam po tych kilku latach wrazenie, ze w tych 2 grupach robily to specjalnie, z zazdrosci.
Czy mam racje czy paranoje?