Witam .
Jestem w zwiazku z mezczyzna od 1 roku i 4 miesiacy niby nie dlugo ale juz troszeczke jest i od czasu do czasu mam watpliwosci czy tkwic w tym zwiazku czy nie , chciala bym by ktos spojrzal na ta sprawe swoimi oczami i podpowiedzial mi czy to ja przesadzam i ze powinnam sie wzjasc w garsc czy lepiej dac sobie spokoj bo jednak faktycznie nie warto.
Zaczne od poczatku . Jestem z mezczyzna ktory jest starszy tylko 2 lata , oboje jestesmy po 40-stce i mamy juz za soba bagaz zyciowy . Oboje mamy dzieci z poprzednich zwiazkow , u mie akurat 2 to juz dorosli ludzie a jedno dziecko jeszcze wymaga opieki poniewaz ma 8 lat , u mojego partnera natomiast troje dzieci nie sa jeszcze pelnoletnie. Moj mezczyzna nie jest Polakiem wiec odrazu wiadomo co kraj to obyczaj wiec wiadomo moze troszeczke roznimy sie podejsciem do niektorych spraw.
Oczywiscie mieszkamy w jego kraju , co niedziele odwiedza swoje dzieci , czasami widuje je czesciej np. podwozac ich to na gimnastyke , czy na basen a czasami i do okulisty ale niedziela to jest ten jedyny dzien ktory zwsze jest zaplanowany tylko dla nich . Ma starsza matke , ktora niestety sama juz raczej nigdzie nie pojdzie , malutka , kruchutka , jest bardzo zwiazany z matka i jak tylko potrzebuje ona cokolwiek zawsze u niej jest , wspomne ze bardzo ja lubie ona mnie tez . Pracuje na samozatrudnieniu ale od zeszlego grudnia niestety z praca bylo krucho wiec zatrudnil sie na stale , ze wzgledu ze jednak to nie te same pieniadze jezeli tylko nadarzy sie okazja idzie tez pracowac prywatnie ( typowy facet , to ja mam dbac o dzieci i o kobiete ) .
Wiec jaka jest sprawa , niestety z tych powodow moj facet ma malo czasu dla mnie , nie mieszkamy razem poniewaz ja mam psa i dwa koty i mieszkam w bloku na pietrze , a on ma duzego psa i z moimi kotami sie nie zgadzaja , a to ze mieszkam na pietrze nie pozwala mu to wnosic dziennie ciezkich narzedzi , czekamy na domek ale nie wiem ile to jeszcze potrwa.
Sa tygodnie gdzie widujemy sie np. 3-4 razy w tygodniu i zazwyczaj dopiero po 18-20 zaleznosci o ktorej skonczy prace i czy jeszcze po drodze nie odwiedzi mamy. czasami mamy dla siebie cala sobote , a sa tygodnie gdzie widzimy sie np. tylko raz i tez nie caly dzien.
Ja mieszkam tylko z dwojgiem dzieci z czego jeden jest juz dorosly , pracuje na pol etatu ze wzgledu na mlodsze dziecko ktore musze odbierac ze szkoly , wiadomo po pracy sprzatanie , zakupy , obiad itd . ale mimo wszystko czasu mam wiecej niz on , nie mam tez tutaj rodziny ktora mogla bym odwiedzac a i nie za duzo znajomych , staram sie zajmowac w domu moim hobby ktore oczywiscie chce przerodzic w moja przyszla prace . Mimo wszystko i tak nie daje mi to spokoju , tesknie za spotkaniami z moim mezczyzna , chciala bym tego wiecej ale niestety on nie jest w stanie mi tego dac wiecej . Jest naprawde dobrym mezczyzna i chciala bym byc z nim , nie usmiecha mi sie znowu szukac odpowiedniego mezczyzne by spedzic z nim reszte zycia , wiadomo na dobra osobe ciezko trafic i boje sie ze zrezygnuje z mezczyzny ktory jest dobry dla mnie i rodziny ale ma malo czasu , ale moge trafic na kogos kto moze i bedzie mial wiecej czasu ale bedzie tzw. dupkiem . Nie mam juz 20 lat by przebierac sobie w ludziach , kazdy w moim wieku to juz osoba po przejsciach i ciezko trafic na kogos powiedzmy by nikogo nie urazic , normalnego .....
Prosze poradzcie mi cos lub otworzcie mi oczy .