Naprawdę nie wiem co mam zrobić - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

1

Temat: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Cześć.

Ja wiem, że żadna z Was nie powie mi co powinnam zrobić i nie chcę zrzucać na Was tej odpowiedzialności, ale sama nie jestem w stanie sobie z tym wszystkim poradzić. Mam w głębi serca nadzieję, że może znajdzie sie ktoś, kto spojrzy na to z boku i będzie miał lepszy osąd.

Mam 23 lata. Byłam przez prawie dwa lata w związku. Jak każdy mieliśmy wzloty i upadki. Czasem się kłociliśmy, czasem było wspaniale, a czemu było tak po prostu o. Mam sama trochę problemów ze sobą, gdyż jestem dzieckiem alkoholika - w ogóle ciężko było mi się otworzyć na jakikolwiek związek i mojemu M. jako pierwszemu ze wszystkich udało się, sama nie wiem, przekonać mnie, że warto? Nigdy nie narzekałam na powodzenie, ale po prostu nigdy nie chciałam żadnego związku i wystrzegałam się "miłości" jak ognia. On mnie jednak z tego wyleczył. I nie mówię, naprawdę zawsze się starał, bo tak jak mówię - nie jestem łatwa do życia. Czasem na przykład lubiłam pokłócić się o nic, żeby po prostu coś się działo. Czy nawet grozić zerwaniem. M. zawsze dzielnie to wszystko znosił i zawsze udawało mu się przywrócić mnie do stanu normalności.

Ja wiem jak to teraz brzmi - jakbym to ja byłam w tym wszystkim problemem. I naprawdę tak myślałam bardzo długi czas. Do momentu, w którym nie podjęliśmy ostatecznie decyzji o tym, że się wspólnie wyprowadzamy. Wtedy jego matce, która zawsze była lekko toksyczna i miała problem z kontrolą (sprawdzała mu telefon, pilnowała go, tego o której wraca do domu, czy nie jedzie nocnym "bo to niebezpieczne", mimo że M. ma 23 lata), zupełnie odbiło. Zaczęła mówić mi o M. jakieś straszne rzeczy. Wypisała mi całą listę jego kłamstw. Zadzwoniła do mnie, żeby no powiedzieć, że M. kłamał też w sprawie swojej byłej dziewczyny. No w ogóle powychodziło tyle dziwnych spraw, że po prostu byłam w szoku.

Chodzi o to, że ja też przyłapałam M. kilkanaście razy na różnych kłamstwach.  Niektóre były poważne, a inne były tak bezsensowne, że zupełnie nie rozumiałam o co chodzi. I za każdym razem on przysięgał, że to ostatni raz, że już nigdy mnie nie okłamie, że zrobił to, bo chciał mnie chronić czy inne takie. A ja za każdym razem wierzyłam i dawałam mu kolejną szansę, bo po prostu go kochałam i wierzyłam w to, że się zmieni. Miał psychiczną matkę, musiał ją ciągle oklamywac, tak to sobie tłumaczyłam. Że w końcu zrozumie, że ja nie jestem jego wrogiem. A potem to wszystko wyszło i ja po prostu się załamałam.

Okłamał mnie w różnych sprawach - tego jakie szkoły skończył, tego jak wyglądał jego związek z byłą, tego ile miał partnerem seksualnych przede mną (dla mnie był pierwszy), tego ile zarabia, nawet takich głupich rzeczy jak gra w koszykówkę dla lokalnej drużyny. Wyszło też, że nigdy nie miał podejrzenia guza mózgu, jak mi powiedział, kiedy chciałam z nim zerwać jakieś 3 miesiące temu, bo już mnie przerastały te wsystkie kłamstewka. Okazało się też, w swojej byłej dziewczynie też tak powiedział, kiedy chciała go zostawić. No po prostu chora sytuacja od początku do końca. Rozmawiałam też z jego byłą dziewczyną. Ona twierdzi, że spotykali się ze sobą jeszcze kiedy my się zaczęliśmy spotykać, co nie wiem w sumie czy jest prawdą, bo naprawdę pisał ze mną cały czas, więc chyba ona by coś zauważyła. W każdym razie pokazała mi jakąś wiadomość, w której on zaproponował jej spotkanie. Wtedy byliśmy już rok parą i między nami naprawdę było najlepiej z całego tego okresu. Dlatego w ogóle nie rozumiem czegoś takiego.

Oczywiście dla mnie to był już koniec, mimo że naprawdę go kocham. On jednak stwierdził, że będzie walczył i że pójdzie na terapię. Rzeczywiście na nią poszedł. Okazało się, że ma zaburzenia lękowo-depresyjne, na które cierpi już od kilku lat. Doszły też myśli samobójcze. Oprócz tego został skierowany do poradnii uzależnień, gdzie stwierdzili, że musi chodzić na AA, bo niby alkoholoikiem nie jest, ale ma predyspozycje i już jest na pierwszym poziomie do uzależnienia. M. rzeczywiście pół strasznie dużo jak go poznałam. Jednak stopniowo przestał i praktycznie w ogóle nie pił. Chyba że jakieś piwo z kolegą czy na jakiejś imprezie. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo teraz to już sama nie wiem. W każdym razie prawda jest taka, że nigdy nie miał umiaru w piciu i za każdym razem jak pil, to kończyło się to wielką awanturą, bo po prostu doprowadzal się do takiego stanu, że nie był w stanie stać o własnych siłach.

Problem w tym, że ja naprawdę go kocham. I chciałabym wierzyć w to, że te wszystkie terapie mu pomogą. Jednak nie wiem. To wszystko strasznie mnie zraniło. Bardzo ciężko było mi w ogóle wejść w ten związek, a teraz mam wrażenie, że dwa lata mojego życia to było jakieś jedno wielkie kłamstwo.

M. ciągle do mnie pisze, że nie jest w stanie sobie sam poradzić, że mnie potrzebuje, żebym go nie opuszczała teraz kiedy jest najgorzej, bo on się naprawdę zmieni, tylko potrzebuje mojej pomocy. Ja nie wiem czy mogę mu wierzyć. Naprawdę chciałabym się nie poddawać. Mam taką myśl, że o miłość trzeba walczyć do końca, że przecież mieliśmy być ze sobą na zawsze. Ale czy to co mówiliśmy ma jeszcze znaczenie, skoro on w tylu rzeczach był nieszczery? Czy ja powinnam pomóc mu w tej terapii, wrócić do niego i wspierać go? Czy on może się jeszcze zmienić?

Prawda jest taka, że wszystkie nasze problemy wynikały z tego, że właśnie przyłapywałam go na jakimś kłamstwie albo na czymś co ukrył. I wiem, że gdyby udało mu się to zwalczyć, to byłoby nam wspaniale. Jednak nie wiem czy mogę w ogóle wierzyć w to, że coś się jeszcze zmieni. Szczególnie, że czuje się prawie szantażowana tym wszystkim co on mówi. On wzbudza we mnie straszne poczucie winy i mam wrażenie jakby to wszystko było moją winą.

Nie wiem co mam robić i jeśli ktokolwiek chociaż dotarł do końca tej opowieści, to i tak jestem dozgonnie wdzięczna.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Moim zdaniem Ty go słabo znasz, nie wiesz, kiedy kłamał, a kiedy mówił prawdę.

Niech się wykaże. Niech się leczy, a skoro chcesz mu dać drugą szansę, to poczekaj na efekty i wtedy pozwól mu wrócić.

3

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Moja pierwsza dziewczyna miała dokładnie taki sam charakter jak Twój facet. Kłamała w każdej sytuacji, nawet gdy było to bez sensu. Do tego była w tym naprawdę dobra, kłamstwa wymyślała bez mrugnięcia okiem i zazwyczaj wszystkie one były bardzo spójne, trzymały się kupy i dla osoby która ją mało zna były wiarygodne. Jej słabą stroną było jednak to, że nie myślała dalekosiężnie i kłamała nawet wtedy gdy wiadomo było że się wyda, czym w dłuższej perspektywie pogrążała się. Przykład - przez kilka miesięcy udawała, że studiuje, barwnie opowiadała wszystkim naokoło jakie to ciekawe zajęcia, jak zakuwa do sesji itp. A jak do domu przyszedł list z informacją o skreśleniu z listy studentów to bardzo przekonująco wmawiała, że to pomyłka.
Z perspektywy czasu uważam, ze tacy ludzie się nie zmieniają. Po prostu tacy są i nic na to nie mogą poradzić. Ja nie robiłbym sobie zbyt wielkich nadziei na poprawę ze strony Twojego faceta. Albo musisz go zostawić albo poznać na tyle by wiedzieć gdy kłamie.

4

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Wiecie, tego się w sumie w tym wszystkim najbardziej boję. Że ja go zwyczajnie nie znam. W końcu lista kłamstw jest długa. Jednak najbardziej niezrozumiałe jest dla mnie to, że kłamał w kwestiach, które dla mnie zupełnie nie miały znaczenia. Tak jak z tymi poprzednimi dziewczynami czy szkołami.

Ja wiedziałam, że on ma problem z pewnością siebie i za każdym razem kiedy takie coś wychodziło, to tłumaczyłam sobie, że, sama nie wiem, wstydzi się, chce wychodzić na "lepszego" niż w rzeczywistości był. I na noc moje tłumaczenia, że ja nie kocham go za te wszystkie rzeczy, tylko za to kim jest. Potem usunął mi się trochę grunt spod nóg. Wiem, że nie mógł udawać cały czas, jednak teraz jest mi bardzo ciężko oddzielić kłamstwa od prawdy.

Boję się, że ta niepewność nigdy mi nie minie. Teraz już potrafię poznać, kiedy on kłamie. A jednak nawet jak wydaje mi się, że mówi prawdę (i naprawdę mówi prawdę), to ja i tak nie potrafię mu wierzyć i podejrzewam jakieś dziwaczne kłamstwo. Przez to nie wiem czy to ma jeszcze sens.

Poza tym te jego wiadomości. Nie wiem czy byłby w stanie naprawdę sobie coś zrobić. Myślę, że nie, ale jakaś niepewność pozostaje stale w tyle głowie i mimo wszystko mam wrażenie, że gdyby coś się stało, to to byłaby moja wina. On jest strasznie słaby psychicznie i niestabilny, co teraz widzę. Nie chcę żeby coś mu się stało, ale obecna sytuacja mnie samą wykańcza psychicznie. Ani mu nie pomagam, ani nie idę do przodu. Nie wiem czy bym chciała, ale ten stan zawieszenia, kiedy tylko słyszę, że on nie daje sobie rady i mnie potrzebuje, a ja go zostawiam w takim momencie... Czuję po prostu, że to mnie przerasta.

5

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

JEŚLI Cię to przerasta, to według mnie powinnaś odpuścić.

6

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Cały czas go tłumaczysz, a niepotrzebnie. To nie jest tak, że on kłamie zmuszony sytuacją. Albo żeby Ci zaoszczędzić czegoś. Po prostu taki jest. Być może to problem jakiegoś trudnego dzieciństwa, być może ma słaby charakter, któż wie. Ale nie zmienia to głównego problemu - jest nałogowym kłamczuchem, który nawet nie wie po co kłamie. Być może robi to nawet nieświadomie.
A co do lęku że coś sobie zrobi - olej to. Tak wiem, brzmi to brutalnie. Jak olej? A jak faktycznie coś odwali? Ale jeśli dasz mu się wciągnąć w tą grę to nigdy się nie uwolnisz i zniszczysz sobie psychikę.

7

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Nigdy nie bierz na siebie więcej, niż możesz unieść.

8

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Twój facet jest uzależniony od kłamstwa, jest mitomanem. Znam jednego takiego. To jest chore i wymaga leczenia.

9

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Ja byłam pewna, że to właśnie mitomania.
Nie twierdzę, że tych innych zaburzeń nie ma, bo rzeczywiście wygląda to na depresję. Mówi też, że ma ataki lęku. Kiedy byliśmy razem nigdy ich nie miał, teraz mówi, że ma i to bardzo ciężkie. Być może jakoś się to wszystko nasiliło przez to, że cała jego wyimaginowana rzeczywistość runęła.

W każdym razie chodzi mi o to, że zaczynam podejrzewać, że on nawet z terapeutką nie jest do końca szczery. Nie jestem psychologiem czy psychiatrą, ale mimo wszystko umiem rozpoznać patologicznego kłamcę - przecież on nie miał żadnego, naprawdę żadnego powodu, żeby tak kłamać w tych wszystkich sprawach.
Już sama nie wiem czy powiedział jej jak to naprawdę było. On twierdzi, że tak i podobno ona powiedziała, że to typowe dla tych zaburzeń depresyjnych, ale czy naprawdę tak jest? Może on ma depresję, ale mimo to mam wrażenie, że takie kłamstwa muszą mieć inne podłoże.

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić
quo napisał/a:

J. Mówi też, że ma ataki lęku. Kiedy byliśmy razem nigdy ich nie miał, teraz mówi, że ma i to bardzo ciężkie. Być może jakoś się to wszystko nasiliło przez to, że cała jego wyimaginowana rzeczywistość runęła.

Kłamca i manipulant. Wcześniej pisałaś, że wmawiał Tobie jak i byłej, że miał podejrzenia raka mózgu....perfidne.

Byłaś z nim dwa lata, nie wiesz czy go znasz, ale wiesz że kochasz. Skąd pewność, że to miłość? I za co? Skoro nie jest "prawdziwy"?

Masz sama problemy, z których wychodzi się latami, po co Ci kolejny garb na plecach? Chcesz żyć z człowiekiem i co chwila zastanawiać się czy mówi prawdę czy nie?
Życz mu powodzenia, niech zacznie się leczyć, a TY idź swoją drogą.

11 Ostatnio edytowany przez Esthere (2018-01-24 09:32:38)

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

A ja mam taką refleksję...Ty jak typowa DDA powielasz schemat. Kiedy on był dobry - to wszczynalas kłótnie tylko po to, żeby coś się działo, dla emocji. Kiedy sytuacja się odwróciła, i to partner zawinił, nagle masz przypływ uczuc do niego. Masz dzięki temu to, co jest dla DDA takim " emocjonalnym papu" - osobę, której można pomagać, wspierać i próbować naprawić. DDA kochają takie wyzwania. W tym jest ten dreszczyk emocji i odtworzenie sytuacji z dzieciństwa- pod tytułem jak sprawić, żeby ten pijąc ojciec się zmienił i mnie pokochał. Jednocześnie sytuacja, w której coś się psuje i nie jest dobrze, jest dla Ciebie pociągająca, atrakcyjna. Dołożymy do tego heroiczną nadzieję zmiany czy przeobrażenia partnera. I masz wszystko, co idealnie zatrybia w tym związku tworząc taki właśnie chory konglomerat.

Oboje jesteście dysfunkcyjni.  Z dwóch, ba, nawet z jednego partnera dysfunkcyjnego, nie będzie zdrowego związku.

Chce Ci powiedzieć, że tym, co Cię teraz napędza, jest Twoja dysfunkcja.  Nie, o miłość nie należy walczyć. Miłość jest albo jej nie ma. Milosc to WZAJEMNOSC. Kiedy partner Cię kocha to się stara a Ty czujesz się dobrze i czujesz się kochana. Tylko w takiej miłości warto być. Miłość to nie jest ciężka praca żeby kogoś zmienić, żeby go uratować i wybawic. Mylisz pojęcia.

12

Odp: Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Trochę to wszystko dołujące, ale dziękuję Wam wszystkim za te cenne uwagi. Zapewne każde z Was ma trochę racji albo dużo racji. Ciężko mi po prostu z tego wszystkiego wyjść, bo mimo wszystko miałam, jak głupio to teraz nie zabrzmi, poczucie bezpieczeństwa w tym związku. Wiedziałam, że mogę dużo powiedzieć i zrobić, a on i tak wróci. Wiem, że to nie jest dobre.

Chyba sama muszę pomyśleć o jakiejś terapii, bo nigdy żaden związek mi nie wyjdzie. Z drugiej strony może to i lepiej, bo jak widać związki to same problemy.

Od początku miałam wrażenie, że to jest trochę toksyczny związek, ale jak było dobrze, to ja czułam się wspaniale i zawsze dochodziłam do wniosku, że przesadzam i jestem skrzywienia przez własne doświadczenia. Teraz widzę dużo złych zachowan, i jego, i własnych, które po prostu nie powinny mieć miejsca w szczęśliwym i zdrowym związku.

Ja naprawdę zdaję sobie z tego sprawę i zawsze myślałam, że nie jestem głupia. Teraz już w to wątpię, bo skoro dobrze o tym wszystkim wiem, to czemu dalej nie mogę tego po prostu zostawić? Boję się odejść, boję się zostać.

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Naprawdę nie wiem co mam zrobić

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024