Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 91 ]

1 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2018-01-21 19:07:18)

Temat: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Witam wszystkich po raz kolejny, po trzech latach rozłąki. Borykam się aktualnie z problemami po rozstaniu po raz drugi (niedawno doszło do rozstania drugiego związku, który budowałem) i chciałem się podzielić swoimi przeżyciami, opiniami, podejściem, itp. Generalnie, wydaje mi się, że potrzebuję się wygadać, aby ktoś mnie zrozumiał, a tym bardziej chcę przekazać swoje doświadczenia innym.
Pierwsze rozstanie, zapraszam do tematu: http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=67911 [Rozstanie, powroty, badanie terenu?]
Zachęcam do zapoznania się z tamtym tematem, by przybliżyć sobie moją osobę, dla tych którym nie chcę się czytać, to przedstawię się krótko raz jeszcze.
Dużo wypowiadałem się też w tym temacie: http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php? … &p=228 [Chłodne rozstania-podejście drugie, jak obudzić w sobie siłę.]

W skrócie, mam 26 lat, 4 lata temu o tej samej porze roku, zdecydowałem się, że zasięgnę porady kogoś, kto może mieć większe pojęcie niż moi równieśnicy z tamtych czasów. Wydaje mi się,  że gdzieś pisanie tutaj i czytanie wypowiedzi innych, koiło moje lęki, stres, obawy a przede wszystkim, nie musiałem siedzieć na słuchawce i ciągle gadać o tym samym. Dlatego wróciłem po raz drugi, po drugim rozstaniu, z zupełnie inną dziewczyną.

Po pierwszym rozstaniu naprawiałem siebie bardzo mozolnie przez 19-20 miesięcy, na siłe szukałem dziewczynę nową, a przyciągałem dziewczyny w takim samym stanie psychicznym jak mój. Przyszedł moment, że skupiłem się zupełnie na sobie, studia, praca itd, wszystko poszło inne w zapomnienie. Odpuściłem szukanie dziewczyny na siłę i.. w końcu pojawiła się nowa miłość, zupełnie przypadkowo, zupełnie zaskoczyła mnie.
Poznaliśmy się w gronie znajomych. Początkowo nie zwróciła mojej uwagi, nawet nie zapamiętałem imienia ale.. później jakoś wyszło od gadki do gadki, że to jest dziewczyna, taka jak ja, z zasadami, z szacunkiem do innej osoby i nie wchodzi w pierwszą lepszą relację. To było to czego szukałem, czego oczekiwałem od drugiej osoby, po tych dziewczynach, które były tak samo rozwalone psychicznie jak ja wcześniej. Zaczęliśmy ze sobą gadać, pełen nadziei - ona ostrożna, zdystansowana, ale.. przekonywała się z dnia na dzień, powiedziałem jej wszystko o sobie, ona jakby miała coś do ukrycia, ale otwierała się. Wszystko szło ku lepszemu, opowiadaliśmy sobie jakie mamy plany i doszedłem do wniosku, że czas zapytać dlaczego jest taka zdystansowała, opowiedziała mi, że dwa lata temu kochała kogoś bardzo, byli ze sobą kilka lat, pierwszy chłopak, były zaręczyny i.. trach, zostawił ją dla innej i mówiąc kolokwialnie zrobił od razu dzieciaka tej do której odszedł. Wstrząsnęło ją to bardzo mocno i mówiła mi tylko, że ciężko jej zaufać drugiej osobie i nie wie czy potrafi kogoś jeszcze tak pokochać, ale z rozmów wynikało, że to temat zakończony i nie walczy z tym w swej głowie. Zaczęliśmy być razem, pierwsze pół roku, byłem zdystansowany, pierwsza dziewczyna, pierwszy związek po poprzedniej mojej relacji, nie wiedziałem, czy dam radę. Przekonywałem się pół roku, myślałem, że nie potrafię wykrzesać niczego więcej, choć ona bardzo chciała, mocno iskrzyło z jej strony. Dodatkowo dawała mi to, czego poprzedni związek, poprzednia dziewczyna mi nie dawała. Było cudownie, minęło kilka miesięcy powiedziałem jej, że czuję, że ją kocham. Ona się popłakała i.. powiedziała mi, że ona mnie chyba nie. Trochę mnie to zwaliło z nóg, bała się, że po tym ją zostawię..  z natury jestem człowiekiem, który woli naprawiać niż zaczynać coś od nowa, w szczególności nowe związki partnerskie. Powiedziałem jej, że ją rozumiem, wyjaśniłem, że i ja miałem problemy, ale jest mi z nią na tyle dobrze, że czuję, że mogę zaufać i będę z nią dalej, wspierał i pozwolę żeby uczucie się rozwijało. Dalej było między nami cudownie, mijały kolejne miesiące, coraz bardziej ją poznawałem, w pewnym momencie powiedziała, że mnie chyba kocha. Uradowałem się niesamowicie, wszystkie bariery w mojej głowie się przełamały i zacząłem się angażować na 100%. Przyszła jesień, napisała, że musimy porozmawiać. W domyśle rozstanie. Wiedziałem, że muszę wziąć to na klatę, spotkałem się z nią, powiedziała mi, że nie potrafi mnie pokochać, że jestem cudownym chłopakiem, ale ma jakieś problemy, (w mojej ocenie porównywała uczucie obecne do uczucia z pierwszej miłości i wmawiała sobie, że to nie miłość). Delikatnie zasugerowałem, że w takim razie kontynuacja może nie mieć sensu. Popłakała się, rozmawialiśmy, widziałem chęć i zapał w tej dziewczynie do naprawy tego co w niej tkwi. Powiedziałem jej, że nie chcę z nią się rozstawać i dołożę wszelkich starań, żeby była to wielka miłość. Znowu było przepięknie, zapoznanie z moją rodziną, przyjechała na święta do mojego rodzinnego domu. Przyszedł kolejny rok, troszkę więcej zgrzytów, miałem sporo na głowie, w tym zakup mieszkania przeze mnie i wszystko z tym związane, praca studia, wspólne plany co dalej. No i zaczęło się coraz częściej, że to nie odpowiada, tamto, za chwile jest okej. Coraz mniej miłości, przytulania, całowania się, seks był mniej uczuciowy z jej strony. Zaczął się dystans z jej strony, ja walczyłem, ale powoli też się oddalałem, nie chciałem przeżyć rozczarowania, takiego jak w pierwszym związku, że dawałem z siebie maksa, a później niesamowite rozczarowanie. W głębi serca liczyłem, że dojdzie do zakupu mieszkania, wprowadzę się do swojego "m" i zamieszkamy razem i zaczniemy umacniać naszą relację, która opierała się na widywaniach kilka razy w tygodniu - ona mieszkała z rodzicami, ja wynajmowałem mieszkanie. Ustaliliśmy, że na początku będzie pomieszkiwać ze mną, a później jak dotrzemy się, to się wprowadzi. W końcu doszło do zakupu mieszkania, ciągłe rozmowy już miesiąc wcześniej jak urządzimy mieszkanie, miałem wrażenie, że umacniały nasz związek, jednocześnie rujnując, bo strasznie się przy tym "spinaliśmy", jedno meble chce takie, a drugie takie i tak w kółko. Wprowadziłem się. niestety nie pomieszkiwała jak to wcześniej mówiła, była coraz rzadziej, coraz więcej się kłóciliśmy, aż w końcu powiedziała mi, że ona nic do mnie nadal nie czuje, że ją to przytłacza, że ona nie obwinia mnie, że problem jest w niej i że jej zdaniem powinniśmy się rozstać i to jest najlepsze rozwiązanie. Pamiętam, że mówiła to w swoim domu i ze łzami w oczach po tym co powiedziała, wstałem pożegnałem się i wyszedłem. Na drugi dzień napisała, czy wyjdziemy na miasto coś zjeść, od gadki do gadki, powiedziała mi, że potrzebuje czasu. Widywaliśmy się dalej, przyszły mikołajki - prezenty, nie chciała żebyśmy je sobie robili, ale zrobiliśmy, sytuacja była tak dla mnie przytłaczająca, że nie spotkałem się by odebrać prezent od niej.. zaskoczyła mnie, przywiozła mi go do domu, po czym odjechała, taka forma niespodzianki. W tym momencie totalnie mnie to rozbiło, że ta dziewczyna mówi, że nie kocha mnie, a robi zupełnie co innego. Przyszły święta, powiedziała, że sytuacja między nami jest nieciekawa i nie przyjedzie - okej. Przyszedł sylwester, bawiła się ze wszystkimi tylko nie ze mną, po prostu. Zwierzyła się koleżance po %% ze łzami w oczach, że między nami jest źle i ona nie potrafi sobie poradzić. Po nowym roku powiedziała mi, że nie ma sensu tego ciągnąć, że to jej decyzja, że nic nie czuje i na pewno nie poczuje, a ona chce się jeszcze w życiu w kimś zakochać i nie chce mi zabierać czasu. Oczywiście, zaproponowałem sesje ze specjalistą, abyśmy dali sobie szansę i spróbowali zamieszkać ze sobą, może by to pomogło. Ona zawzięcie mówiła, że nie. Finalnie w przeciągu kilku dni, oddałem wszystkie jej rzeczy jakie były w mieszkaniu, zaległe pieniądze, wyrzuciłem z telefonu, portali społecznościowych, itp.

W czym tkwi problem? No własnie nie wiem, chyba potrzeba opisania mojego problemu. Generalnie porównując do stanu po pierwszej dziewczynie to.. moja samoocena nie spadła, wręcz przeciwnie jest na takim samym, a może i wyższym poziomie. Jeżeli chodzi o tęsknotę to.. jest to chyba dość świeża sprawa by móc powiedzieć coś więcej, nie cierpię tak jak po pierwszej dziewczynie, ale czuję smutek, że tak wyszło a nie inaczej, gniew, że nie dała ani mi ani sobie szansy na chęć naprawy tego co zbudowaliśmy. Rozczarowanie sytuacją z nowym kolegą i tym, że we mnie nie potrafiła się zakochać przez 2 lata, a mówi mi, że chce bardzo ale uważa, że jej zdaniem we mnie się nie zakocha nigdy, a ona bardzo chce być w kimś zakochana. Taki mój obraz, dziewczyny, która by chciała kogoś kochać, wie że problem jest w niej, ale nie skupia się na tym, żeby to rozwiązać. Jednak czuję pustkę w sobie, staram się nie dusić w sobie płaczu. Za każdym razem nie obarczam ani jej, ani nikogo poza sobą, swoją psychiką.

Przez te kilka ostatnich dni, zrozumiałem, że ten związek nie ma sensu, że dziewczyna ma problem, z którym sama sobie nie potrafi poradzić, an nikt inny i skoro ja mam poukładane w głowie, to huśtawka nastrojów mi niepotrzebna. Kontaktu nie mamy, żadnych sygnałów z jej strony nie było, choć wiem, że w chwilach "kryzysu" zaczęła mieć kontakt z jednym z moich kolegów, którego poznała niewiele wcześniej, który jest po trudnym rozstaniu. Generalnie zaskoczyło mnie to, że w dzień kiedy się poznali on jej powiedział, że bardzo mu się podoba, ale nie odbija kumplom dziewczyn. Rozmawiałem z nim o tym i o ich kontakcie, bo nie ukrywam, że mnie to zszokowało, szczególnie, że nie powiedzieli mi o tym, a dowiedziałem się przypadkiem, to tylko odparł, że on nie ma żadnego zamiaru wobec niej, ale ona najwyraźniej lubi z nim gadać. Na dzień dzisiejszy nie tworzę sobie żadnych wizji, ale nie ukrywam, że sytuacja jest dość przytłaczająca.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

tl, dr ;-)
O co pytasz? Czego potrzebujesz? :-)

3

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Chyba potwierdzenia swoich postanowień, nie wiem. Trochę się miotam i szukam zrozumienia być może. Pomimo blokad, przed 10 minutami przeleciało mi nowe zdjęcie tej eks i jak się wzbraniałem, tak przyszły myśli nawiązania kontaktu. Nie wiem sam co robić teraz. Finalnie ona podjęła decyzje, na która ja nie mam wpływu, wzięła całą odpowiedzialność i konsekwencje na barki, jeżeli zbłądziła to sama powinna wydać pierwszy krok, z drugiej strony po co?

Wrrr, za ładnie na tym zdjęciu wyszła i ogłupiałem big_smile

4

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Zyczliwy napisał/a:

(...) jeżeli zbłądziła to sama powinna wydać pierwszy krok, z drugiej strony po co?

Adam też zbłądził, a to Bóg wyciągnął do niego rękę smile

Jak Ci zależy to trzeba zrobić pierwszy krok.

Kobiety mają z tym problem.

5 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-01-21 22:49:16)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

No cóż, rozumiem Ciebie, chłopie. Nie raz przeżywałem coś podobnego...
Dobrze postanowiłeś!
;-)

Prawda jest taka, że chcesz komuś o tym opowiedzieć anonimowo, bo cała reszta świata (poza nami) ma to w dupie. Takie życie :-)
Przeżyjesz to i pewnie gorsze rzeczy.

6

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

marioosh666 pewnie, tylko warto sobie tutaj odpowiedzieć, dlaczego miałbym tę rękę wyciągnąć? Ona podjęła decyzję o rozstaniu, to była jej decyzja, ja przedstawiłem swoje argumenty o nie rozstaniu. To ona ponosi w tym momencie odpowiedzialność i konsekwencje, to ona powinna wyciągnąć rękę, jeżeli ją to gryzie. W tym momencie gdybym ja wyciągnął rękę, to na 99% zbłaźniłbym się, że oddaje rzeczy, wyrzucam z portali społecznościowych i teraz co, nagle szukam kontaktu, chcę porozmawiać? Nawet jeżeli czuje ona ból, poszła po rozum do głowy, to na pewno jej ego nie będzie potrafiło przyznać się do błędu, woli cierpieć. Teraz argument, który morduje wszystkie inne - po co wracać do tego? Ta dziewczyna musiałaby zrozumieć swój błąd, przeanalizować swoje życie i wyciągnąć wnioski. Skoro nie potrafiła przez okres trwania związku, to teraz po tak krótkim okresie tego na pewno nie zrozumiała, buzują emocje po obu stronach, więc wszystko jest takie nieszczere. Powrót dla ukojenia cierpienia i samotności jest bezsensu. Choć w głębi serca, jakaś cząstka dalej podąża za tą osobę, to rozum mi mówi, że no nie ma raczej sensu, po prostu. Ja też inną osobą jestem i gdyby wyciągnęła rękę, to w środku bym się zaśmiał, ale na pewno bym jej z kwitkiem nie odesłał, tylko wysłuchał co ma do powiedzenia, przedstawił swoje argumenty i tyle, wydaje mi się, że na tym byśmy zakończyli tę relację.
Oczywiście teoretyzuje, bo miałem przypadek z pierwszą dziewczyną, pisałem do niej listy, odpisywała, że nie ma sensu, że to koniec. Umówiłem się z nią na spotkanie po jakimś czasie, finalnie wyszło tak po tej rozmowie, że powróciliśmy do siebie, co było błędem, bo kolejne rozstanie przecierpiałem 10000x bardziej.

cwany_gapa lubię chyba dyskutować i wymieniać się spostrzeżeniami, szczególnie w tego typu tematach, a w szczególności, kiedy i mi one zawracają głowę.

7 Ostatnio edytowany przez aksamitny (2018-01-22 00:12:46)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

No siema życzliwy, troche szkoda że Cię tu znów widze wink
Co do twoich opisów i rozterk pozwól że przekleje twój opis :
"Nie rób priorytetu z kogoś, dla kogo jesteś tylko opcją"
+
https://pokolenieikea.com/2014/07/07/je … szanowane/

Dociera?
I zapier$%@& aj na siłownie się tych negatywnych emocji wyzbyć i rozterk wink

8

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Szkoda, nie szkoda, nic nie dzieję się bez przyczyny smile

Pochodziłem po mieszkaniu w te i we wte, przemyślałem sprawę, usiadłem i jest na głowie luz. Kwestia umiejętności rozmowy ze sobą, choć to ciężka rzecz dla mnie jeszcze, którą ciągle sobie wypracowuje. Plus piwko na lepszy sen, ale tylko jedno.. smile

Muszę znaleźć tę moc i zebrać się w końcu, póki co zarośnięty chodzę, od rozstania (niecały msc) już -7kg, jedyne pożywienie to coś na szybko, jakaś kanapka. No i raz śpię 10h, a za chwilę po 2-3h, walczę, walczę ze sobą.. smile

Generalnie zamknąłem siebie w klatce, jestem ja i moje emocje, pragnienia potrzeby i ciągle w tej walce walczymy, nie ma tu mojej eks, ani nikogo innego bo to we mnie wszystko jest i powinno się z samym sobą to załatwić, ale no jest póki co ciężko jak widać:)

9

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Hej życzliwy,
Całkiem niedawno przeczytałam wątek o chłodnych rozstaniach i nawet zastanawiałam się jak wygląda obecnie wasze/ autorów życie.
Muszę Ci jednak przyznać że bardzo zdroworozsądkowo podchodzisz do tematu. I brawo za to że masz w sobie ten honor i szacunek do siebie samego.  Bo najważniejsze to właśnie wyznaczyć sobie drogę i nią podążać,  a nie miotać się jak mucha w pajeczynie. I za to Cie podziwiam. Ja jestem krótko po rozstaniu i to co mnie martwi to to że pewnie się złamię jeśli ta druga strona będzie napierała i za każdy dzień który mija bez kontaktu z nim dziękuję opatrznosci smile
Poza tym.. wiesz ze robisz dobrze..nikt nie zasługuje na to żeby być tylko opcją a niestety i ja i ty w swoich związkach nimi byliśmy.
Mnie trzyma jedna myśl, że ta pustka która teraz nastała jest po to żeby któregoś dnia ktoś odpowiedni tę pustkę wypełnił.a dopóki jest przy nas nasz "priorytet" nie ma dla tego kogoś miejsca..
Ja próbowałam ratować swój związek przerwą,  żeby zrozumiał.. Na początku byłam przekonana że się uda ale wiem że to nic nie da. Po prostu.
Będę czytała twój wątek i brała przykład.
Głowa do góry smile

10 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-01-22 15:35:53)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Zyczliwy napisał/a:

lubię chyba dyskutować i wymieniać się spostrzeżeniami, szczególnie w tego typu tematach, a w szczególności, kiedy i mi one zawracają głowę.

Skoro lubisz wymianę spostrzeżeń, to podzielę się z tobą tym, jak widać twoją historię z mojej perspektywy.

Wiele w twojej historii pokazuje, że dałeś się wpuścić w rolę środka na bóle po utracie poprzedniego faceta. Fakt, że ty sam również byłeś pokiereszowany po poprzednim związku i wciąż na detoksie, nie jest bez znaczenia. Ale jednak zdecydowałeś się na sprawdzenie się i przekonanie, czy będziesz potrafił wzbudzić w niej uczucia jak jej były. Na początku zresztą trudno o obiektywną ocenę. Ale jeśli przez kilka miesięcy nie potrafiłeś nawet nie tyle przebić, co chociaż dorównać emocjom, które dostarczał jej były i nie zaczęło jej zależeć na tobie PRZYNAJMNIEJ tak jak na nim, to stałeś się już nie tyle „nadzieją na nowy początek” co „kołem zapasowym”, czyli kimś z braku laku. Koła zapasowe nigdy nie dowiedzą się, jak to jest być tym właściwym, stąd może nawet specjalnie nie czujesz się „sponiewierany” rozstaniem, bo i tak raczej nie miałeś szans na to, aby się przekonać, jak to jest być daniem głównym, podczas gdy byłeś tylko przystawką na zaspokojenie głodu.

Jeszcze jedno zwróciło moja uwagę: po twojej sugestii dotyczącej tego, że być może kontynuacja nie ma sensu, to rozpalił się w niej zapał. Wygląda to jak coś w rodzaju chęci przełamania twojej „obojętności”, no bo „jak to możliwe, że nie dałeś się jej sprowadzić do roli podnóżka?” Takim osobom przechodzi „zapał”, gdy poczują, że naprawdę ci na nich zależy. Sprowadzają cię więc do roli, w której chcą cię widzieć, czyli podnóżka. Dopiero wtedy pozwalają odejść. Hm...

11

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
summerka88 napisał/a:
Zyczliwy napisał/a:

lubię chyba dyskutować i wymieniać się spostrzeżeniami, szczególnie w tego typu tematach, a w szczególności, kiedy i mi one zawracają głowę.

Skoro lubisz wymianę spostrzeżeń, to podzielę się z tobą tym, jak widać twoją historię z mojej perspektywy.

Wiele w twojej historii pokazuje, że dałeś się wpuścić w rolę środka na bóle po utracie poprzedniego faceta. Fakt, że ty sam również byłeś pokiereszowany po poprzednim związku i wciąż na detoksie, nie jest bez znaczenia. Ale jednak zdecydowałeś się na sprawdzenie się i przekonanie, czy będziesz potrafił wzbudzić w niej uczucia jak jej były. Na początku zresztą trudno o obiektywną ocenę. Ale jeśli przez kilka miesięcy nie potrafiłeś nawet nie tyle przebić, co chociaż dorównać emocjom, które dostarczał jej były i nie zaczęło jej zależeć na tobie PRZYNAJMNIEJ tak jak na nim, to stałeś się już nie tyle „nadzieją na nowy początek” co „kołem zapasowym”, czyli kimś z braku laku. Koła zapasowe nigdy nie dowiedzą się, jak to jest być tym właściwym, stąd może nawet specjalnie nie czujesz się „sponiewierany” rozstaniem, bo i tak raczej nie miałeś szans na to, aby się przekonać, jak to jest być daniem głównym, podczas gdy byłeś tylko przystawką na zaspokojenie głodu.

Jeszcze jedno zwróciło moja uwagę: po twojej sugestii dotyczącej tego, że być może kontynuacja nie ma sensu, to rozpalił się w niej zapał. Wygląda to jak coś w rodzaju chęci przełamania twojej „obojętności”, no bo „jak to możliwe, że nie dałeś się jej sprowadzić do roli podnóżka?” Takim osobom przechodzi „zapał”, gdy poczują, że naprawdę ci na nich zależy. Sprowadzają cię więc do roli, w której chcą cię widzieć, czyli podnóżka. Dopiero wtedy pozwalają odejść. Hm...




nie tylko z twojej perspektywy tak to wygląda i nie ma co do tego absolutnie żadnych wątpliwości ze tak jest. Smutniejsze jest cos innego - mianowicie to ze o takich przypadkach bedziemy coraz częściej czytać na forum. Co do samej historii która opowiedział życzliwy , jest tam mase życiowych błędów ....ale sprawa dla mnie mogła sie juz skończyc jak wspomniała o swoim rozstaniu. dalej juz nie trzeba było czytać.

12

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Jest coś o czym nie mówiłem wcześniej, bo jakby nie chcę się tym tematem nakręcać, ale od samego początku mam podejrzenia, że chodzi tu o trzecią osobę. Niestety, moje nadludzkie umiejętności przeszywania kiedy ktoś kłamie, a kiedy nie, dały mi do myślenia podczas rozstania, że albo dziewczyna nie wie czego chce od życia, albo jest ktoś trzeci na oku. Niestety tą trzecią osobą, jest "kolega", z którym widuję się w tym samym budynku w którym i ja pracuję (poznałem parę miesięcy jego z nią na małej popijawie), trochę alkoholu i on jej wyznał, że bardzo mu się podoba ona, ale on jest moim kolegą no i nie wypada. Generalnie, bardziej mnie to rozbawiło niż dało do myślenia. Sytuacja zaczęła się rozwijać, dodanie do "znajomych" co było dla mnie rzeczą normalną, że dodajemy swoich znajomych. Zdziwiło mnie, że zaczęła mu komentować zdjęcia, lajkować je, gdzie nigdy takich rzeczy nie robiła wcześniej. Pech trafił, że pare dni po tej imprezie, zaczęło się psuć na tyle, że oznajmiła mi, że to chyba koniec między nami, olałem temat, ona dalej chciała żebym nie odchodzić tylko dał jej czas. Początkowo nie rozumiałem, że coś może być na rzeczy, tylko, że znowu się "miota" w głowie. Kilka tygodni później poszła z koleżanką na imprezę ot tak i oznajmiła mi, że spotkała tego mojego kolege, że rozmawiali i bawili się ze sobą. Pomyślałem, o cóż za zbieg okoliczności.. no i dwa dni później mi oznajmiła, że to koniec między nami, podczas tej rozmowy strasznie się gubiła w tym co mówi, myślałem, że jest niedojrzała emocjonalnie, że sama nie wie czego chce. Jednak, mój chory łeb, który już przeszedł porzucenie mnie dla innego chłopaka, zapalił w mojej głowie światełko, że to może być coś więcej niż po prostu brak miłości. No i pech chciał, że przyłapałem ją na rozmowach z tym kolegą na portalu społecznościowym. Postanowiłem się dowiedzieć o co chodzi, zarówno on i ja mamy w tym samym czasie przerwy lunchowe w naszych pracach, zacząłem ciągnąć go za język, powiedział, że raz z nią rozmawiał i to wszystko. No to nie wytrzymałem, zacząłem z nią rozmawiać o co tu chodzi, w końcu mi powiedziała, że ma z nim kontakt. Zapytałem więc, czy to coś więcej i trochę emocje wzięły górę i w rozmowie swatałem ich ze sobą. Odparła, że sobie dorabiam niepotrzebnie i na moje pytanie o robieniu dziwnych relacji między mną a nim odpowiedziała, że nie chce żebyśmy mieli między sobą kość niezgody. Napisałem jej, że uważam, że i tak się oboje zachowali nie fair wobec mnie i że on jest frajerem. Nie minęło kilka godzin, zadzwonił do mnie z wyjaśnienami, powiedział, że mnie bardzo przeprasza, że nie powiedział mi jak jest, ale ma z nią kontakt, że generalnie nie ma planów żadnych wobec niej, ani nic z tych rzeczy, jednakże ona bardzo go lubi i zaczepia go sama rozmowami. Stwierdziłem, że nie ma co się nakręcać i gość na tyle głupi nie jest, żeby robić takie akcje. Wiem, że sam szuka ciągle zrozumienia, bo rozstał się kilka miesięcy temu z kobietą z którą był 5 lat. No i jakoś sobie układałem w głowie, że to po prostu przyjacielskie pogadanki, chociaż z nim przestałem rozmawiać, bo nadal uważam, że to objaw frajerstwa. Pech chciał, że dzisiaj minąłem go na korytarzu widząc, że z kimś pisze dość intensywnie. Imię osoby do której pisał miał wpisane niejednoznacznie, tzn. nie dostrzegłem wyraźnie - niestety nie mam dobrego wzroku, ale moja głowa oczywiście dopowiedziała swoje i zobaczyła tam jej imie, trochę się podirytowałem i dałem się ponieść emocjom, dopowiadając sobie resztę. Co ciekawe takie miejsce miało tydzień po rozstaniu, że jeszcze stalkowałem ich no i dostrzegłem, że oboje w tym samym czasie zeszli z portalu społ, pomimo tego, że ona ciągle tam przebywa online i w tym samym momencie po kilku godzinach powrócili - dopowiedziałem sobie, że na pewno poszli razem do kina, bo ilość godzin się zgadza, wejście i wyjścia z portalu również, a co ciekawe moja eks wyłączała te wszystkie portale w chwilach, kiedy nie wypadało zajrzeć w telefon, czyli np. kino:)

Po co o tym piszę? Chcę Wam pokazać jak bardzo nasza psychika szaleje, kiedy się czegoś obawiamy, lub mamy przypuszczenia, później te przypuszczenia rozpętują w naszej głowie serię zdarzeń i sytuacji, które prawdopodobnie nie mają miejsca.
No, ale dobrze, ale jeżeli tak myślisz i tak jest faktycznie, że ze sobą kręcą..? Jak się z tym czujesz? Boli? Płaczesz? Chcesz jej lub jemu wszystko wygarnąć?
I tu pojawia się wg mnie zdrowe myślenie, zobaczymy na jak długo utrzyma się w mej głowie, ale będę to pięlęgnować. Mianowicie, że nie ma co wychodzić do przodu, co ma być to będzie, a jeżeli ktoś kłamie to kłamstwo wyjdzie na jaw. Być może jednak tylko ze sobą rozmawiają od czasu do czasu, ona jemu się zwierza, a on jej ze swoich cierpień, ale do rzeczy, nie ukrywam jest cała sytuacja dość świeża i mimo wszystko to w jakimś stopniu przeżywam wewnętrznie, bo czuje się oszukany, okłamany i do tego potraktowany skur..syńsko. Nie rozwodzę się nad tym, patrząc w sufit i rozmyślając jak to jest i czy oni juz ze sobą są, a może coś więcej. Mam generalnie jeden problem w sobie, z którym walczę i najgorzej zawsze mi przeżyć ten męski aspekt honoru, że ktoś inny uprawia seks z moją eks.. tym gorzej, że to ktoś znajomy, dlatego podarujcie sobie proszę tego typu komentarze, że ona z nim już coś, bo chcę to pokonać w swojej głowie.
Co najważniejsze w tym wszystkim, na chwilę obecną mam w głowie jedną myśl i to mnie wprawia w lekki śmiech wynikający z paradoksu. Jak już Wam powiedziałem, potrzebowałem jednego dnia by do końca pojąć, że to nie była dziewczyna dla mnie, że ciągnęła w dół i wprowadzała huśtawki nastroju, bo sama nie wie czego chce od swojego życia. No i tym paradoksem jest to, że chyba zaczynam mu dziękować, że on rzucił ten tekst, a później rozwijał z nią kontakt i można chyba śmiało powiedzieć wyzwolił mnie z tej chorej relacji, z której ja sam siebie nie potrafiłem.  W głowie raczej im życzę powodzenia, bo relacja zbudowana z osób, które mają nie tylko swoich eks w głowie, co ten kolega wiem, że ma dalej ze swoją eks dobry kontakt i nie sądzę, żeby był wyleczony, bo to była jego pierwsza dziewczyna.. smile co więcej, moja była pokazała, że ma problemy po pierwszym chłopaku i rozmawiając ze mną o swoich uczuciach, pokazała, że problem jest w niej, a nie we mnie, to potwierdza tylko, że niektórzy nie skupiają się na sobie i swoich wewnętrznych problemach, nie naprawiają w sobie zepsutych części tylko dalej brną w kolejną kupę - no cóż, powodzenia.
Mimo wszystko zastanawiam się jak reagować kiedy staje on naprzeciwko mnie w windzie, czy po prostu gdzieś indziej w ciągu dnia. I o co w tym wszystkim chodzi.

Na zakończenie tego posta
Wszystko oczywiście może być moją wyobraźnią i nie mam potwierdzenia jak jest co jest, bo temat porzuciłem na jakiś czas jak już mówiłem. W pewnym momencie odciąłem kontakt, stalkowanie itp więc nie wiem na czym to stanęło i nie ukrywam, że bardzo chciałem i chcę nie dowiadywać się już o niej i o jej życiu nic.
Najwyraźniej popełniłem ten sam błąd, co za pierwszym razem, byłem poczekalnią na kogoś innego, niekoniecznie lepszego.. smile

13

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Tak sobie czytam czytam i pomyślałem - a napiszę coś od siebie - ale czytam dalej i summerka już wszystko napisała.
Jeśli mogę coś dodać, to chyba tylko tyle, że niepotrzebnie sobie wmawiasz jak to ona biedna poraniona sama nie wie czego chce.
Ojojoj, aż łzy wzruszenia zalewają mi klawiaturę... Ona nie wie czego chce? Oczywiście że wie. Ale tym czymś/kimś nie jesteś ty.
Przez dwa lata mamiła cię słodkimi pierdami o tym jak to strasznie chciałaby ciebie pokochać lecz biedna nie może, bo ma blokadę...
Sranie w banie. Nie napisałeś tutaj wszystkiego, ale już z tego co napisałeś wyłania mi się obraz tego waszego niby związku
w którym tylko ty zabiegasz o jej względy i starasz się utrzymać to wszystko w kupie, a ona ma wywalone i zgrywa ofiarę
w rzeczywistości cały czas się rozglądając na boki i wypatrując na horyzoncie tego, do którego bez mrugnięcia okiem pójdzie,
jeśli tylko uzna, że jest lepszą opcją niż ty, ze swoim mieszkaniem i ze swoimi planami, które ona ma w ... w nosie ma.
Tak wiem, spodziewałeś się raczej głaskania po główce i klepania po pleckach - o biedny ty, no jak ona tak mogła - nieprawdaż?
Jak mogła, jak mogła. Normalnie mogła. Od samego początku leciała z tobą w kulki i byłeś tylko na przeczekanie gorszych dni,
dopóki nikt lepszy się nie pojawi, a te ckliwe opowiastki o jej cierpieniach, rozpaczy i skrzywieniu po poprzednim chłopaku,
to nie wiem śmiać się czy płakać, że taki stary koń gładko łyka takie farmazony smile No już, wyluzuj i nie ma co lamentować.
Jak się chce za szybko i za bardzo, to często tak się właśnie kończy. Ja tam zawsze powtarzam - każdy koniec to początek.
Jutro jest kolejny dzień reszty twojego życia i szkoda go marnować na lamenty po lasce, która no sorry, ale miała ciebie gdzieś.
Teraz będziesz już wiedział, że jak od początku nie idzie, to nie jest to i nie daj wpędzić się w lata kolejnej biednej pokrzywdzonej.
Nie marnuj życia chłopie, naprawdę nie warto, bo nikt ci nawet nie podziękuje, a straconego czasu już nigdy nie cofniesz.

14

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
anderstud napisał/a:

Tak sobie czytam czytam i pomyślałem - a napiszę coś od siebie - ale czytam dalej i summerka już wszystko napisała.
Jeśli mogę coś dodać, to chyba tylko tyle, że niepotrzebnie sobie wmawiasz jak to ona biedna poraniona sama nie wie czego chce.
Ojojoj, aż łzy wzruszenia zalewają mi klawiaturę... Ona nie wie czego chce? Oczywiście że wie. Ale tym czymś/kimś nie jesteś ty.
Przez dwa lata mamiła cię słodkimi pierdami o tym jak to strasznie chciałaby ciebie pokochać lecz biedna nie może, bo ma blokadę...
Sranie w banie. Nie napisałeś tutaj wszystkiego, ale już z tego co napisałeś wyłania mi się obraz tego waszego niby związku
w którym tylko ty zabiegasz o jej względy i starasz się utrzymać to wszystko w kupie, a ona ma wywalone i zgrywa ofiarę
w rzeczywistości cały czas się rozglądając na boki i wypatrując na horyzoncie tego, do którego bez mrugnięcia okiem pójdzie,
jeśli tylko uzna, że jest lepszą opcją niż ty, ze swoim mieszkaniem i ze swoimi planami, które ona ma w ... w nosie ma.
Tak wiem, spodziewałeś się raczej głaskania po główce i klepania po pleckach - o biedny ty, no jak ona tak mogła - nieprawdaż?
Jak mogła, jak mogła. Normalnie mogła. Od samego początku leciała z tobą w kulki i byłeś tylko na przeczekanie gorszych dni,
dopóki nikt lepszy się nie pojawi, a te ckliwe opowiastki o jej cierpieniach, rozpaczy i skrzywieniu po poprzednim chłopaku,
to nie wiem śmiać się czy płakać, że taki stary koń gładko łyka takie farmazony smile No już, wyluzuj i nie ma co lamentować.
Jak się chce za szybko i za bardzo, to często tak się właśnie kończy. Ja tam zawsze powtarzam - każdy koniec to początek.
Jutro jest kolejny dzień reszty twojego życia i szkoda go marnować na lamenty po lasce, która no sorry, ale miała ciebie gdzieś.
Teraz będziesz już wiedział, że jak od początku nie idzie, to nie jest to i nie daj wpędzić się w lata kolejnej biednej pokrzywdzonej.
Nie marnuj życia chłopie, naprawdę nie warto, bo nikt ci nawet nie podziękuje, a straconego czasu już nigdy nie cofniesz.



Nic tutaj nie dodam bo wystarczy ze to przeczyta i powinno mu wystarczec.A ona niech spada na drzewo skoro zabawke sobie z kolesia zrobila.

15

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Na te wszystkie twoje domysły i przemyślenia, stalkingi i zastanawianie się co ona i z kim i jak i po co robi itp. jest jedna dobra myśl:

"Je$ać to"

Serio, pomaga. Jeszcze raz - " Je$ać to". To co jutro ciekawego robisz? Spacer z ziomkiem, siłka i czy kino ze swoją ekipą? wink

Przerabiałeś już to z poprzednią, te rozterki i domysły nie pamiętasz? Dobrych parę stron postów by z tego uzbierać. Z perspektywy czasu nie szkoda Ci sił czasu i energii w które to włożyłeś by jakieś dziwne myśli i domysły po głowie Ci chodziły? Coś Ci to zmieniło w życiu?

Może się zejdą, może nie, może za pół roku ten nowy podziękuje i kopnie w dupe a ta przyleci znów do Ciebie lub do innej chusteczki emocjonalnej i będzie raczyć jaka ona biedna i nie gotowa na związek, ale daj mi ciepła i pogłaszcz po główce.
Ale :
"Je$ać to".

Za dobry z Ciebie chłop, ale to dobrze, znaczy że masz dużo empatii i wrażliwości. Niestety ludzie wyczuwają takich i ich sobie używają, pomyśl o sobie i potraktuj to jako trening dla swoich wewnętrznych granic i ich stawiania. Tylko nie przedobrz by się w skorupce nie zamknąć wink

16

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

anderstud wybacz, ale mam nieodparte wrażenie, że kobieta zostawiła Cię dla innego i we wszystkim doszukujesz się jedynego, słusznego zakończenia. Nie neguję tego, bo koniec i u mnie może być taki sam, jak przytaczasz. Tak naprawdę, każdy musiałby poznać całą tę historię żeby to zrozumieć. Może masz rację, nie twierdzę, że nie, z drugiej strony po tym jej pierwszym rozstaniu było wielu chłopaków, którzy zabiegali o jej względy, a ona dawała im finalnie kosza, nie od razu, bo mówiła, że się umawiała, ale nic więcej. Pojawiłem się ja, urabiałem ją dwa miesiące, żeby chociaż móc ją przytulić na pożegnanie, strasznie ciężko było ją urobić, stąd wiedziałem, że ma jakiś problem. Dla jasności, nie szukam sobie usprawiedliwienia, czy na siłę w głowie idealizuję, eks bo wręcz przeciwnie, mam do niej podejście bardzo oziębłe. Poza tym w trakcie trwania związku było wielu amantów, pracowała z ludźmi, więc co chwila jakieś kwiatki i inne pierdoły dostawała. Choć pamiętam jak dzisiaj, jak mówiła, że nigdy mnie nie zdradzi i że zanim pójdzie z innym, to najpierw ze mną zerwie - powiem tak, cholera wie, bo zaczęła ze mną zrywać zanim się pojawił ten gość.
Nie łykam farmazonów, bardzo chłodno zawsze podchodziłem do tego typu jej gadek, częściej miałem w dupie jak zaczęła swoje mentalne jazdy o braku miłości. Jeszcze raz dodam, nie neguję, że nie masz racji i na pewno nie wpajam sobie w głowę teorii, że "nie, nie, na pewno nie to", bo bardziej jestem skory uwierzyć Tobie, niż temu co widzę, serio.

Generalnie ładują się w niezłe gunwno, ale.. gunwo mnie to już obchodzi. Powiem szczerze w tym wszystkim już nie chodzi o nią, bo no nie widzę dalszego sensu między mną a nią, wobec czego jest mi obojętna. Nie jest mi obojętny ten klimat, który się tworzy.

Co do "ona wie czego chce", też się nie zgodzę, laska, która nie wie gdzie iść na studia, wybiera sobie ze skrajnych w skrajne, za chwilę rzuca robotę, za chwilę żałuje, że to zrobiła, idzie do następnej, znowu zaczyna żałować i tak w kółko pieprzona sinusoida, z którą sama sobie poradzić nie potrafi, a jednocześnie nie potrafi dać sobie pomóc. Ale rzecz ważniejsza dajmy spokój już z nią bo nie ona jest bohaterem tej sytuacji, lecz ja, bo to moje życie, ona tylko pokazała, że jest kilka rzeczy we mnie, które muszę dopracować i właśnie po to tu jestem.

aksamitny dzięki, za dodanie wiatru w żagle. Coś w tym jest, generalnie daję się ponieść wyobraźni i skupiam znowu na temacie, który nie ma sensu, ale lepsza rzecz, że sama psychika już mi w głowie mówi "zamknij się i zobacz co robisz, marnujesz swój czas na niewartą uwagi sytuację skupiającą się wokół kogoś, kto nie ma już znaczenia i nie jest wart Twojej uwagi więcej, jesteś ponad to wszystko, więc olej to synek!", czyli nie jest ze mną najgorzej.

Co do refleksji to mam, że jestem za dobry, przejechałem się drugi raz i co ciekawe od koleżanek, które są takimi wyrachowanymi sukami, słyszę to samo, że jak będę taki dobry, to będę zawsze obrywał. Czas nauczyć się być trochę gnojem, trochę bardziej egoistą. Kobiety takich chłopaków doceniają, na stare lata, jak od życia, lub od innego chłopa dostaną po dupie w życiu.
Tylko jest lepsza satysfakcja po rozstaniach przy takim podejściu, nie mam sobie nic do zarzucenia, jak i moja samoocena nie spadła jak już wspominałem.
No i rzecz ważniejsza, nie związywać się z kimś, kto nie wie czego chce od życia, a na dodatek cierpi po poprzednim związku.

anderstud żeby nakarmić Twoje teorie, to dodam, ze kilka dni temu postanowiłem porobić to, czego nie robiłem dwa lata, czyli poflirtować z dziewczynami, mówiąc po chamsku, powyrywać i zobaczyć, czy wyczują moje słabości. Finalnie wyszło tak, że z kilkoma udało się nawiązać kontakt i co ciekawe, wzbudziłem w nich swoje zainteresowanie tym, że jestem pewny siebie, wiem czego chcę, bo wiem po co tu przyszedłem i się nie czaję jak inni faceci w klubie, tylko wiem co robię. Paradoks co? Ale dlaczego o tym mówię, bo spróbowałem swoich sił na.. barmance, tak z grubej rury. Maglowałem ją cały wieczór robiąc sobie przerwy na inne dziewczyny na parkiecie. Powiedziała mi w końcu, że ma chłopaka ale.. da mi numer bo już od kilku miesięcy się zbiera, żeby go zostawić, ale nie może się zebrać. No kurde eureka! Żadna kobieta nie chce samotności, a w nowy związek wejdzie, jak będzie choć trochę pewna tego drugiego gościa, mimo wszystko zawsze chce trzymać swojego chłopaczka jako koło zapasowe, do którego wróci jak się nie uda z tym nowym i to jest klucze w mojej ocenie, żeby zachować jaja i jak tak laska robi, to pokazać jej środkowy palec i wyrzucić całkowicie z życia. Zrobiłem dwa razy w życiu to samo, odciąłem się w cholerę od razu po rozstaniu, temat zakończyłem, rzeczy oddałem itd. Ojj jak bolało te dziewczyny, ojj one takie biedne, dwukrotnie przyjaciółki wypisywały, że eks tak cierpi, że mnie zostawiły i żebym z taką bidulą pogadał. Wiesz jaki był efekt? Nakarmiłem ich ego i dostałem zajebistego kopa w dupe z ironicznym uśmiechem na twarzy. Dlatego teraz się nauczyłem, mieć to gdzieś i nie wdawać się w te chore bajki. Tak jak mówisz, zawsze słodko pierdzące, a wszystkie kończą tak samo.

A teraz jeszcze coś odnośnie kobiecych zachowań, eksa miała przyjaciółkę, taką twardą z charakteru dziołchę, ale jak każda ma swoje słabe punkty, typowa miękka piłka i koniec z nią. Rozstała się z gościem, który ją upokarzał, generalnie powiedział jej, że ma spier.. przy wszystkich domownikach, przy obiedzie - gość patologia na maksa. Co zrobiła ta dziewczynka? Zbierała się dwa lata, umawiała z innymi, ale ciągle to nie było to i co zrobiła? Wróciła do byłego, który dalej ją traktuje tak jak traktował. I teraz niech mi ktoś powie, że to nie jest chore.

17

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Niestety białorycerstwo tak się kończy. Jak napisała Summerka nie dostarczyłeś co najmniej takiej samej dawki emocji, co jej ex i skończyłeś jako orbiter. A tyle wałkowaliście, żeby w nowy związek wchodzić po całkowitym ustabilizowaniu emocji po poprzednim. Niestety elle_88 została zbanowana, thepass już nie pisze... iceman... zresztą sam poszukaj w tamtym wątku:) dlatego jako już nieliczny fan "rozstań na chłodno" postanowiłem się odezwać.

Wątek Icemana przeczytałem w całości, a niektóre strony po kilka razy. I napiszę, że prędzej bym się śmierci spodziewał, niż Twój nick zobaczyć tu ponownie, jako autora wątku...
Przez kilka stron przewijał się motyw: " w związku, który ma być dobrym związkiem, jest zasada, że tyle się daje ile się otrzymało". Najwyraźniej o tym zapomniałeś.

Zyczliwy napisał/a:

/.../.
Mimo wszystko zastanawiam się jak reagować kiedy staje on naprzeciwko mnie w windzie, czy po prostu gdzieś indziej w ciągu dnia. I o co w tym wszystkim chodzi.

Kup koledze dobrą flachę i podziękuj za uwolnienie z toksycznego związku. Następne spotkanie w windzie będzie na spokojnie.

18

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

starr przyjacielu, chyba pomogłeś mi zrozumieć problem, tak jak i anderstud. Tak jak to przedstawiłeś, tak to widziałem od samego początku, że nie jestem w stanie dać tej samej miłości co poprzednik, tylko inna rzecz tutaj ma miejsce. Kobieta zraniona, tamten chłopak zafundował jej wszystko co najgorsze, od bycia pierwszym, przez zaręczyny, po zdradę, porzucenie i zapłodnienie tej, z którą zdradził i się związał. Ból myślę na więcej niż na 1 rok przeżycia, poza tym każdy porównuje, szczególnie drugi związek do pierwszego i sam jestem tego przykładem. Doszukujemy się tego samego, miłości, żeby znowu było tak cudownie jak poprzednio. Kiedyś chyba Elle_88 mi napisała albo iceman że za drugim, trzecim i kolejnym razem kocha się zupełnie inaczej, nie jest to słabsze uczucie niż za pierwszym razem, ale jest inne to uczucie, bardziej dojrzałe. Mając to w głowie, zadecydowałem wejść w nowy związek, choć bałem się, że nie potrafię pokochać drugiej osoby, to okazało się, że pokochałem, ale tę miłość czułem inaczej, określałem jako dojrzalszą - z tego względu, że nie byłem zapatrzony jak w obrazek, a raczej podchodziłem z rozsądkiem.

Troszkę analizuję podejście eks jeżeli chodzi o jej relacje, z tego względu, żeby na przyszłość się nie wpieprzyć w to samo, bo jak na razie widzę, że zakończyłem oba związki w ten sam sposób.

Co ciekawe, kilka dni temu poznałem dziewczynę, o dziwo w klubie, ale na luzie gadaliśmy, bez jakiś zobowiązań, chęci seksu czy czegoś. Zaczynałem ją rozgryzać, bo miała problem spojrzeć mi w oczy wypowiadając się, więc wiedziałem, że ma coś na sumieniu. Delikatnie wyciągałem i wyciągałem, dlaczego taka ładna dziewczyna, jest sama i smutna.. smile powiedziała, że pół roku temu zostawił ją chłopak i.. dodałem ja, że nie potrafi się pozbierać. Odparła cicho, że tak. W tym momencie zrozumiałem, że trafiłem na dziewczynę z tym samym problemem, który spotkałem po pierwszej dziewczynie wśród innych poznawanych w tamtych czasach kobietach i.. to samo co moja eksia, która akurat się kryła z tym swoim problemem bardzo dobrze. Dała mi rozmowa z tą dziewczyną ostatnio do myślenia, że szkoda czasu, a przede wszystkim zdrowia na takie dziewczyny. Stąd dokładnie teraz obserwuje inne kobiety, z którymi się umawiam.
Na dzień dzisiejszy spotykam się z jedną od jakiegoś czasu, ale powoli bez pośpiechu, chcę żeby wyszło z niej to co ma wyjść, póki co niepokoi mnie jej szybka chęć stworzenia pary, momentami przemawia, że po prostu chciałaby być z kimś, z kim mogłaby iść do znajomych, żeby nie być samemu, bo wtedy jej smutno i w ogóle nieciekawie. Póki co zaczynam się zastanawiać, czy problemem jest to, że pominęła ważny aspekt po rozstaniu, jakim jest.. pokochanie samego siebie i umiejętność spędzania z samym sobie miło czasu.
Co ciekawe, ja akurat się tego uczę i.. jak świeżo po tym rozstaniu uciekałem do znajomych, prosiłem żeby wpadali do mnie na piwo, tak teraz ciężko mnie z domu wyciągnąć, bo mi tu naprawdę ciepło, miło i dobrze. smile

W głowie mam takie myśli, że powinienem się bardziej cieszyć z całej sytuacji niż rozpamiętywać i to jest fakt, generalnie jakoś to "lekko" trawię. Najdziwniejsze jest to, że czuję ulgę wynikającą z samego rozstania. Ostatnie miesiące gdzieś się zmuszałem do widywania, ale tego nie dawałem jej odczuć, zwyczajnie mi się nie chciało, irytował mnie ten marazm, wolałem odpalić fifkę i strzelić piwko w moim domowym zaciszu. Teraz mam taką psychiczną ulgę, że się nie zmuszam, że mam czas na swoje rzeczy i nie muszę rezygnować ze swojego czasu, żeby go poświęcić komuś. Zwyczajnie teraz robię to kiedy zechcę bez wyrzutów sumienia - ciekawe odczucie swoją drogą muszę przyznać.

19

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Chciałem edytować powyższy post, ale coś się popsuło, także przepraszam admina za post pod postem.

Na zakończenie dzisiejszego dnia, chciałem dodać, że tylko głupieć nie widzi w minusach plusów. Bardzo się cieszę, że tutaj wróciłem i mogę podyskutować, powymieniać się spostrzeżeniami, ale przede wszystkim, że pomagacie mi i zapewne też osobom czytającym ten temat, odnaleźć samego siebie i swoje szczęście w tym wszystkim. Jestem w głębi siebie zaskoczony tym, że nie żywię nienawiści, tęsknoty, lub innych emocjo nazwijmy to długotrwałych, bo co najwyżej mam chwilowe uniesienia emocji co do poprzedniej dziewczyny, nie do końca wiem jak się zachować wobec tego znajomego, ale myślę, że powinienem podziękować. Sam niestety nie potrafię się jeszcze nauczyć rozwiązywać toksyczne związki, wiem, jestem słaby i mówię to otwarcie, mam głupie przeświadczenie, że lepiej coś naprawiać, niż wymieniać na nowe - być może w przyszłości oba moja podejścia znajdą miejsce i oszczędzą mi bólu.

Podchodzę do tematu bardzo neutralnie, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo w głowie mam zupełne myślenie, niż dzień po i dwa dni po rozstaniu, totalny chaos, mętlik, później doszukiwanie się wszystkiego, w końcu chęć kontaktu, złość, aż w końcu "bum". W pierwszej chwili po tej cudownej wiadomości o rozstaniu nie mogłem się poskładać i na nogi po raz pierwszy mnie postawiła myśl, że robiłem wszystko z musu, co wskazuje, że sam już zatracałem się ze swoimi uczuciami, byłem z przyzwyczajenia i dlatego, że nie potrafiłem się rozstać.

Tak jak nie potrafiłem dowierzać po pierwszym rozstaniu kiedy tutaj się znalazłem, że będzie kiedyś lepiej, tak z perspektywy czasu każdemu mogę powiedzieć, że jest lepiej, a nawet dużo lepiej, szczególnie kiedy skupiamy się na sobie i rozwijamy nowe pasje, ja taką pasję jedną wtedy znalazłem i to ona mnie całkowicie pochłonęła. Wydaje mi się, że w tym wszystkim chodzi o to, by pokochać siebie na nowo i zamienić te wszystkie negatywne emocje na miłość do czegoś nowego, tak bezinteresownie, nie na nowego człowieka u mnie było to żeglarstwo i w jakimś stopniu jest nadal. Teraz chciałbym nowe pasje porozwijać, w końcu mam na to czas.. a jak to zazwyczaj bywa w związkach, rezygnujemy z własnej uciechy, ze względu na kogoś. Za drugim razem, już tak nie rezygnowałem i mogę Wam powiedzieć, że cieszę się z tego powodu, jak był czas żeby popływać jachcikiem, to eksi mówiłem, że jadę i cześć. Nie można rezygnować z siebie w związku, po prostu to jest złe.

Tym czasem, życzę dobrej nocy, a tym co spać nie mogą, gorąco polecam, wklepać na YT [Pelna moc odwagi: Jacek Walkiewicz at TEDxCzwartekHillCinema], bo przypomniał mi się ten stand "motywujący". Przy okazji zachęcam do całej serii tego typu filmów - mają moc!

20

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Zyczliwy napisał/a:

/.../

Troszkę analizuję podejście eks jeżeli chodzi o jej relacje, z tego względu, żeby na przyszłość się nie wpieprzyć w to samo, bo jak na razie widzę, że zakończyłem oba związki w ten sam sposób.

Jest pewien typ młodych kobiet, które kręci typ "bad boy". Twoje ex partnerki najwyraźniej szukały tego typu faceta. Ty na początku znajomości dawałeś podobne sygnały, stąd byleś akceptowany - pewność siebie, luz w pierwszych kontaktach. Potem wchodziło coś, co dla Ciebie było normalne w prawidłowym związku - troska, opiekuńczość, zrozumienie problemów i to był początek końca. One nie tego oczekiwały. Dla nich miałeś być dostarczycielem emocji, a nie opiekunem.
Ten typ kobiet obudzi się w wieku zaraz po trzydziestce, mając spore negatywne doświadczenia związkowe, że czegoś im brakuje. Brakuje stabilizacji, jakiej zasobności finansowej, brak męskiego wzorca dla jej dzieci i wtedy, ktoś taki jak Ty, będzie partią na związek pierwsza klasa. Ale na dzień dzisiejszy liczą się tylko emocje.

21

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Mówiąc kolokwialnie, uciekła dziewczynka przed mężczyzną, bo bała się tak szybko stabilizacji? To jest właśnie taki misz masz, skoro w wieku 20 lat była juz zareczona. Okej, młoda była to robiła wszystko bez zastanowienia i to pierścionek przyjęła.
Coś w tym może być co piszesz bo poznaje takie dziewczyny 25+, które ciągle mowia o stabilizacji, założeniu rodziny i dają takie sygnały jak bardzo tego chcą, że śmieje się, że to akt desperacji.
Mam koleżankę taki typ kobiety co się w życiu tak bawiła facetami w taki sposób, to powiedziała mi właśnie, że owszem taki dobry i kochany facet jest okej, ale jak już się dziewczyna wyszaleje i chce mieć ojca dla swoich dzieci bez emocjonalnych jazd.

Patrząc na niektóre sprawy, to eksi sam zakomunikowałem, że teraz się wprowadza i za dwa lata dziecko pierwsze chcę. Oj jak się zapierała, że chyba zgłupiałem i że jak już to na pewno nie z nią. Widać, różnice priorytetow zyciowych. Ja juz mam wiele kwesti na tyle pozamykanych w swoim zyciu,ze stwierdzilem, że moge smialo zakladac rodzine. Dla mnie fundamentem jest stała praca i mieszkanie.. smile

Dzieki za wyrazenie opinii!

22

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Posłuchaj kolego mądrości życiowych starszego kolegi smile
Spotykasz laskę w klubie i słyszysz od niej to samo co słyszałeś od laski z którą dwa lata miałeś jazdy zanim poszła do innego.
Już coś świta? Widzisz światełko w tunelu? Och jaka ja jestem biedna, nieszczęśliwa i skrzywdzona, boję się angażować, bla bla bla...
za to nie boję się przesiadywać w klubie jak na wystawie i dawać się podrywać pierwszemu napotkanemu obcemu facetowi, ha ha smile
Przepraszam, ale powstrzymać śmiechu nie mogłem. Piszesz że nie łykasz farmazonów, a to jest przecież farmazon jakich mało.
Klasyczna gadka wstawiana kolesiowi "na zmiękczenie" i wzbudzenie współczucia, a jednocześnie wyraźny znak sygnał dla ciebie,
żeby spieprzać jak najszybciej od panienki z którą historia się powtórzy, bo dzisiaj jej się nudzi siedzieć samej w domu,
to sobie szuka jakiegoś jelenia z którym niby to będzie niby nie będzie zasłaniając się cały czas zdartą płytą "nie mogę cię pokochać"
aż któregoś dnia uzna, że robi się nieciekawie i puści cię w trąbę, żeby kolejnemu opowiadać smutne historie o niedobrych byłych...
A najśmieszniejsze będzie to jak kiedyś zupełnym przypadkiem napotkasz jej profil na fejsbuku, pełen zdjęć z wyjazdów i wycieczek,
na których będzie ona, jej dwójka dzieci, mąż oraz pies. Wtedy sobie przypomnisz to wszystko co tobie mówiła i dopiero poczujesz się jak...

23 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2018-01-23 13:30:11)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

anderstund nie wiem dlaczego tak usilnie wałkujesz cały czas to samo, ale tak mocno próbujesz mnie uświadomić jakbym ja miał z tym problem. Są różni ludzie, sa tez i rozne przypadki i nie mozna wszystkich wrzucac wszystkich do jednego worka.

Ja mam tego swiadomosc, ze prawdopodobnie to co opisujesz jest idealnie pasujacym puzzlem do tej całej gry, jednocześnie i nie jest. To co najwyzej czas pokaze jaka jest prawda i albo Ci przyznam racje albo i nie.

Co do tego jak juz plyniesz z teoriami, bo widze ze nie trzymasz sie calego tematu, tylko sobie wytlusciles to, co napisalem ze pojawil sie ktos trzeci i jest to akurat znajomy. Zastanow sie czy mozna stworzyc zwiazek gdzie jedno jest rozwalone emocjonalnie bo nie wie czego chce, a drugie zostalo porzucone i co ciekawe nadal utrzymuje z eks kontakt. Pomysl i powtorz raz jeszcze o dwojce dzieci i pieslach czy tam kotkach.

I ja nie mam problemu z przyjeciem do swiadomosci, ze jest juz ktos inny. Bardziej ten gosc dał motorek jej do rozstania sie czy on bedzie tym nowym czy moze kto inny? Chu.. go wie, generalnie nie interesuje mnie z kim bedzie i z kim te dzieci.

Dziekuje Bogu, ze taka kobiete zabral ode mnie teraz, a nie po slubie.

Przy okazji, czy nie tak skonczyla sie Twoja ostatnia relacja? Zostawila Ciebie dla innego, szukasz miejsca w swiecie wiec trafiles tutaj zeby wylewac czare swoich przekonan i uswiadamiac innych jakie sa kobiety?
Powiem Ci tak, jakbys poznal moja wczesniejsza historie to zrozumialbys dlaczego znam te wszystkie historie i babskie zagrywki i nie zaslaniam sie czarna plachta gdy ktos mowi mi o tym, ze wybrala innego, niekoniecznie lepszego.
Wracajac do tematu eks to ona sama nie sie czego chce w zyciu, uwierz mi bo za bardzo podczas zwiazku ja analizowalem i jej zachowania. Rozpieprzone emocjonalnie dziecko, ktore szuka swojego miejsca na swiecie i na sile chce zrobic to samemu bez niczyjej pomocy, bo uwaza ze wie wszystko najlepiej.
Przy okazji poznalem schemat rodzicow i juz wiedzialem w czym rzecz, relacja rodzicow, gdzie matka ojca nigdy nie kochala, jest z nim bo bala sie ze nikogo juz nie znajdzie, pojawily sie dzieci to ze strachu zostala z nim juz i tak sa malzenstwem. Eksia sie tego bala zawsze cisnela z matki, dodajac ze ona w zyciu tak nie zrobi. Tak czy siak, zrozumialem ze tam nie ma milosci wiec i jej psychika zawirowana.

Dodam jeszcze tyle, że 99% przypadkow taka jest jak opisales i gdyby ktos mnie zapytal co bym bardziej obstawiał, to podałbym to co napisałes. Tak czy siak, te dziewczyne juz skasowalem ze swojego zycia bezpowrotnie. Pozdr

24

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Życzliwy, bardzo dobrze, że położyłeś na pani kreskę.
Tak na przyszłość: nie ma sensu naprawiać, kiedy ktoś mówi Ci w prosty, że nie kocha, że nie wie, czego chce i że pogubiona. Chyba, iż chcesz być takim prywatnym psychoterapeutą, ale w sumie po co?
A z anderstudem i summerką się zgadzam.
Wszystkiego dobrego smile

25

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Kiedyś poznałem dziewczynę zacząłem do niej jak to się mówi startować kilka spotkań i nagle wiadomość, że ona ma chłopaka. No to myślę sobie że trzeba to zakończyć a wiecie o ona do mnie? żebym o nią zawalczył aaaaaaaaaaaaa myślałem, że padnę. Potem się z tym chłopkiem chajtnęła, miała dzieci a teraz od kilku lat są po rozwodzie. I to nie jedyna która się ze mną umawiała a miała chłopaka, na szczęście nigdy nie pchałem się w takie związki. I pytanko czy gdy mówią kocham to czy na pewno?

26

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Zyczliwy napisał/a:

anderstund nie wiem dlaczego tak usilnie wałkujesz cały czas to samo

Dlatego, bo odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że nie wyniosłeś żadnej nauki z ostatniej lekcji
i jeszcze dobrze kurz nie opadł po jednej skrzywdzonej i poranionej przez los, która nie potrafi pokochać i nie chce się angażować,
a już się kręcisz obok kolejnej z identycznym problemem, co dla mnie akurat nie jest żadnym problemem, tylko wykutą na blachę formułką
powtarzaną każdemu, kto może być dobry na chwilę, ale nie na stałe i jeszcze nie raz ani nie dwa spotkasz się z tym samym.
Dlaczego usilnie wałkuję? Żebyś przestał się pochylać nad tymi biednymi owieczkami, analizować każde ich słowo i szukać w tym logiki,
bo marnujesz tylko czas na pierdoły. Tak stary, na kompletne pierdoły wyssane z palca i klepane na wypadek, gdybyś chciał czegoś więcej,
poza seksem, spotykaniem się od czasu do czasu, wyjściem do kina czy restauracji albo wyjazdem na urlop w góry lub nad morze.
Tak, oczywiście, to wszystko będziecie sobie robić, ale nie licz na to, że kiedykolwiek usłyszysz "kocham" albo "zamieszkajmy razem i weźmy ślub"
i właśnie na taką okoliczność, gdybyś jednak próbował naciskać, tworzy się barierę ochronną w postaci smutnej historyjki o byłym chłopaku,
przy której ty kiwasz głową ze zrozumieniem i już widzisz siebie w roli rycerza, a ona ma niemożliwą bekę, że kolejny naiwny to łyka jak pelikan.
Po dwóch latach dochodzicie do punktu w którym wypadałoby się już określić dokąd zmierza wasza znajomość i wtedy słyszysz znajomą śpiewkę,
no bo przecież wiedziałeś na co się decydujesz zanim w to wszedłeś i nie możesz mieć do niej pretensji, że jednak nie potrafiła ciebie pokochać.
I nie mówię teraz o tej, o której jest wątek, ani o tej drugiej poznanej w klubie, tylko o każdej następnej, która będzie ci wstawiać podobne teksty.

27

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Laska z klubu byla przytoczona, od razu po swoim magicznym tekscie odpuscilem jakakokwiek rozmowe. Widzisz, nie czytasz tego co dokladnie pisze. Laska ktora zrywa z jednym chlopakiem by byc z Toba jest typowym skoczkiem, ktory ciagle szuka czegoa, niekoniecznie lepszego, lecz nowego by poznac. Choc i to nie regula. Moja pierwsza miala wykreowany obraz faceta, ktorego chciala, poczatkowo sie ludzila ze to ja jestem tym, ale z czasem zaczalem sie buntowac gdy naciskala zebym robil tak jak ona chce. W koncu pojawil sie na horyzoncie kolejny, ktory dawal sie poznac coraz bardziej i coraz bardziej do siebie przekonywal. Tez mi powiedziala ze nie wie czy kocha, po czym juz z nim wiła gniazdko.

Nie wierze w spiewki lasek, ale jezeli widze ze dziewczyna ma problem, a jestem w zwiazku to staram sie jej pomoc - proste, na tym polega zwiazek. Nie spodziewalem sie tylko takiego, finalnego zwrotu akcji. Zreszta dobrze wiedzialem, ze jest bo jest ze mna, a w rzeczywistosci czekala na cud. Tym cudem mialbyc kto zawroci choc troche w glowie i wykaze zainteresowanie i tak tez sie stalo, postawila wszystko na jedna karte.

Pieprzenie o powrocie jest wrecz zalosne, jest cos wazniejszego niz powrot i jak to slodko zawsze mowia, zaczac wszystko na nowo. Sa laskk, ktore sie boja i probuja wrocic, ale sa i takie co maja choc troche szacunku do siebie i olewaja temat. Ja swoje powiedzialem, ze powroty nie maja sensu i koniec kropka, przezylem jeden i podpisuje sie pod tym rekami i nogami.

Ja do tej dziewczyny nie mam ank tesknoty, ani zalu, ani nic. Jest mi obojetna, doslownie co pokazuje chociazby to, ze nie mam checi stalkowac ja ani nic z tych rzeczy.

Moja logika jest taka, zeby nie pakowac sie w zwiazki z nowopoznanymi kiedy tylko poczujemy motylki, wrecz przeciwnie, kilku miesieczne poznawanie czlowieka na okresleniu co ma w glowie.

Opisalem Ci dziewczyne z ktora sie spotykam - nowa, zupelnie inna w tym sensie, ze nie gada o bylym, a jej relacja zakonczyla sie dawno z tego co mowi. Jednak opisalem ze daje bardzo wyrazne znaki ze chce zwiazku ze mna oraz to, ze gada o tym ze nie chce juz byc dluzej sama. Jestem dosc ostrozny i nie mam zamiaru pakowac sie w kolejny kanal dlatego podchodze bardzo oschle do niej, zeby wyczuc intencje prawdziwe, a nie to, co przypuszczam.

28

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Zyczliwy napisał/a:

Opisalem Ci dziewczyne z ktora sie spotykam - nowa, zupelnie inna w tym sensie, ze nie gada o bylym, a jej relacja zakonczyla sie dawno z tego co mowi. Jednak opisalem ze daje bardzo wyrazne znaki ze chce zwiazku ze mna oraz to, ze gada o tym ze nie chce juz byc dluzej sama. Jestem dosc ostrozny i nie mam zamiaru pakowac sie w kolejny kanal dlatego podchodze bardzo oschle do niej, zeby wyczuc intencje prawdziwe, a nie to, co przypuszczam.

Już ty lepiej nie przypuszczaj, tylko bierz póki jeszcze chce
Ma obie ręce i nogi? No to nad czym się zastanawiasz? Nie wypali, to nie wypali, trudno się mówi i żyje się dalej.
Ważne że ta chociaż "wie czego chce" to już przynajmniej początek historii masz dobry wink

29 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-01-23 16:28:37)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
maku2 napisał/a:

No to myślę sobie że trzeba to zakończyć a wiecie o ona do mnie? żebym o nią zawalczył aaaaaaaaaaaaa myślałem, że padnę. Potem się z tym chłopkiem chajtnęła, miała dzieci a teraz od kilku lat są po rozwodzie.

Znałem kiedyś babkę, która na faceta pytanie w stylu 'dlaczego nie umówiłaś się ze mną/czegoś tam ze mną nie zrobiłaś' miała zwyczaj odpowiadać: "ZA SŁABO SIĘ STARAŁEŚ!".
Całkiem przypadkiem była mężatką zdradzającą męża. Pewnie za mało się starał.

30

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Nie jestem typem człowieka, który sie ładuje w zwiazki myslac bedzie co bedzie, tak nie potrafie i w gruncie rzeczy tak nie chce, choc nie ukrywam ze byloby to najlepsze rozwiazanie gdybym umial choc troche bardziej miec w du.. cala sytuacje.

Tak dochodze do wniosku, ze tu nie chodzi o nia zupelnie, nie chciala to nie i zegnam. Bardziej gdzies chyba boli meska duma, ze kreci z gosciem ktorego znam bardzo dobrze. Z drugiej strony jestem bombardowany myslami "stary idz i mu podziekuj, ze takiego toksyka sie pozbyles, bo on Cie z niego wyzwolil". Dokladnie to samo co mysle o gosciu, ktory pierwsza dziewczyne zabral.

Dlaczego pisze ciagle o pierwszej? Porownuje emocje, bo ciagle probuje zalagodzic te cholerne mysli w glowie, ktore miotaja mna jak jak Hulk z Marvela samochodami.

Dodatkowo irytuje mnie ten temat juz, bo gadam z dwiema osobami na ten temat, a kazde z nich porusza temat eks. Eks jako jej mysli i zycie juz nie ma w mojej glowie, totalnie mi wisi. Mozw gdyby zwiazala sie z kims zupelnie innym, kogo nie znam to by mi to wisialo. Tak widuje tego typa i on sam nawet nie zagaduje, unika mnie.

31

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Kilka refleksji, pogadałem z kumplem, który sporo przeszedł i sporo w zyciu osiągnął. Taka luźna gadka na temat ludzkiej psychiki. Generalnie od słowa do słowa, nakierował mnie z kilkoma ważnymi rzeczami, nad którymi ani ja, ani większość zakładająca tutaj tematy nie myśli. Owszem, ja gdzieś błądzę nadal, ale co chwila jakoś wracam na "ścieżkę lepszego jutra".

Jako osoby porzucone, za bardzo skupiamy się na skutkach, a nie na przyczynach, co więcej, skupiamy się na tym nie tam gdzie trzeba. Patrząc na sytuacje moja eks - jej nowy wybawca, śmiało mogę powiedzieć, że to już nie mój problem i celowo piszę "problem", a nie sprawa, bo zwyczajnie, o ile ona podjęła taką, a nie inną decyzję i o ile było tak jak to przedstawiłem, czyli jakaś rysa na głowie po poprzednim związku, to widać, że dziewczyna się nie wyleczyła i nie wyniosła wniosków, co więcej ten trzeci też tego nie zrobił, bo gość sam ma ogromny problem, bo utrzymuje kontakt z byłą i to z nadzieją, że kiedyś do niego wróci - sick! Rzecz najważniejsza w tym wszystkim to jest to, że ja tego nie zrobiłem, bo dałem się zmanipulować, bo szkoda mi było tej biednej "owieczki", jak to anderstund ujął zamiast zadbać o siebie, swój komfort psychiczny i swoje szczęście, bo nie ukrywam, to był dla mnie ciężar, który nosiłem.. nie usłyszeć więcej niż raz "kocham cię", nie jest niczym przyjemnym, a na pewno nie lekkim. No dobra, ale gdzie problem we mnie? Już kiedyś Elle_88 oraz thepass doszli do tego, że mam zachwianą równowagę emocjonalną i problem nie tyle jest we mnie, co we wzorcach w jakich się wychowałem - rodzice. Jestem z niepełnej rodziny, co już daje dużo do myślenia, raz że mże i brakowało wzorca męskiego, co raczej partner mojej rodzicielki, był nazwijmy to gnojem i pijakiem. Stąd do dzisiaj mam dystans do alkoholu, nie upijam się za mocno oraz piję rzadko. Dodatkowo, obiecywałem sobie, że będę dla swojej kobiety dobry, kochający, a nie gnój i alkoholik. To samo tyczy się dzieci, nie ukrywam, szukałem jak najszybciej stabilizacji w życiu, chciałem zapewnić swoim potomkom to, czego ja nie miałem - ciepłą i kochającą rodzinę. Wydaje mi się, że za bardzo, za wszelką cenę do tego dążyłem, gubiąc wszystko podrodze.
Nie chcę tutaj za bardzo analizować byłej, bo jak nie ona to inna by mi to zafundowała, albo podobne przeżycia, więc problem oczywiście jest po obu stronach, ale nad swoimi zachowanami mam wpływ i mogę nad tym popracować, bym sam chociaż był tym "zdrowszym" na tej płaszczyźnie egzystencji.

Każda sytuacja jest piękna, bo uczy nas czegoś nowego, odkrywamy siebie oraz świat jaki jest. Generalnie nie czuję nienawiści, złości czy coś, może jakiś dyskomfort, bo nie potrafię tego zrozumieć i chyba powinienem to zostawić, niż się skupiać na tym "dlaczego oni tak postępują?" najwyraźniej dlatego, że sami ze sobą i swoimi problemami nie potrafią sobie poradzić i tyle, nie ma co analizować więcej.

Chciałem być tym rycerzem, pomóc tej dziewczynie, ale ona nie chciała najwyraźniej, a nie można komuś pomagać na siłę, zresztą wdzięczność i podziękowanie jakie otrzymałem sprowadzilo mnie z powrotem tutaj na forum, więc.. wniosek napływa sam.. smile

W głębi serca coraz bardziej dociera do mnie, że naprawdę dobrze, że się stało co się stało, bo byłbym nieszczęśliwy przez kolejne dni, miesiące, lata. Trzeba życie brać takim jakie jest i walczyć tylko tam, gdzie mamy możliwość wpływu na to życie, ale nie ma też co się kopać z koniem i to dedykuję tym, którzy usilnie chcą wrócić do swoich eksów - po co, to nie ma sensu!

Mam też nieodparte wrażenie, że większość ludzi żyje przeszłością i przyszłością, a zapominają o teraźniejszości. Przeszłością, kiedy wspominają, tęsknią, rozdrapują gdzieś stare rany, wracają do zapisanych już kartek, które dawno powinny być odłożone na półkę. Co do przyszłości, to każdy oczekuje czegoś, fajnie mieć cele i marzenia, ale najwyraźniej nie ma co się za bardzo zatracać i za wszelką cenę do nich dążyć - jestem tego przykładem, że codzienna walka i dążenie, za wszelką cenę do założenia rodziny zabijało szczęście we mnie i tkwiłem na siłę w związku, który nie miał przyszłości, a mogłem ten czas wykorzystać chociażby na kogoś innego.

No dobra Życzliwy, ale jak do tego wszystkiego dojść? Daj przepis.. prosto z mostu, brać życie takie jakie jest i nie walczyć na siłę z tym co przychodzi, dodatkowo nie bać się życia, wychodzić poza strefę swojego komfortu, jak to teraz wśród trenerów personalnych modne powiedzenie i iść po swoje, dążyć do celu, mając na uwadze szczęście własne przede wszystkim - taki zdrowy egoizm. I co i tyle? No pewnie, że nie, trzeba analizować, ale nie to co było, a to co mamy, poznawać samego siebie. Na pewno jest wiele, wiele więcej innych rzeczy do których nie doszedłem jeszcze, ale mocno wierzę, że uda mi się i pamiętajcie, nic w zyciu co przychodzi, nie jest bezsensu, najwyraźniej ma nas czegoś nauczyć, przygotować do czegoś.

Jeszcze jeden aspekt mi przyszedł do głowy. Odcinać się jak najszybciej od osób toksycznych, bo to one nas ciągną w dół i sprawiają, że nie możemy wyjść z tego bagna.

anderstund o tym ciągle mówiłem, że trzeba na tym się skupić i do takich wniosków dojśc, a nie wpajać sobie do łba, że eks jest już z innym, bo kobiety takie są i już, kij z tym kim jest co robi, ważne co ja mogę zrobić, żeby nie popełnić tego samego błędu. Ja się przyznam, popełniłem ten sam błąd, z zupełnie inną kobietą, a przynajmniej zapomniałem o sobie i szedłem nie tyle na kompromisy, co poddałem się, żeby osiągnąć swój cel.

Głowa do góry i lećcie po swoje!

32

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Zyczliwy napisał/a:

anderstund o tym ciągle mówiłem, że trzeba na tym się skupić i do takich wniosków dojśc

Ale do jakich, bo chyba nie zatrybiłem...
Nie obraź się, ale dla mnie to są jakieś pierdoły i bełkot przepisany z Korespondencyjnego Kursu Samodoskonalenia smile
Za bardzo serio do tego wszystkiego podchodzisz i za mocno chcesz zgłębiać zagadnienia, które w swej istocie są proste jak sikanie.
Spotykasz laskę, mówisz do niej że chciałbyś z nią być, ona mówi że okej ale nie wie czy będzie mogła cię pokochać...
No i tutaj powinno następować zakończenie historii, a nie parcie po szyję w gnoju na przekór wszelkim niedogodnościom, bo ja muszę,
po czym następuje ciężkie zdziwienie, że nic z tego nie wyszło, no i teraz mamy wieloetapowe doszukiwanie się przyczyn.
Przyczyna jest taka, że nie zapaliłeś jej kopa od razu jak tylko wyskoczyła z tymi swoimi bredniami z plastusiowego pamiętniczka
i nie pogoniłeś na szczaw, marnując kolejne miesiące na próby przekonania jej do siebie. To jest przyczyna. Halo ziemia jak mnie słyszysz?
Ja wiem że na tym forum w modzie jest doszukiwanie się drugiego, trzeciego i czternastego dna w wydarzeniach całkiem zwyczajnych,
żeby nadać im wyjątkowości i aby móc w podniosłym tonie o tym peplać w nieskończoność onanizując się tym swoim nieszczęściem.
Ja to rozumiem, choć nie popieram, to rozumiem. Jednak mimo wszystko proponuję wylać sobie na łeb kubeł zimnej wody
i spojrzeć na całokształt z szerszej perspektywy. Tym razem już bez dorabiania wielkiej martyrologii i jakichś pseudo filozofii.
Spójrz i powiedz co widzisz.

33

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Ale On chce wiedzieć, dlaczego lubi przeć po szyję w gnoju...

34 Ostatnio edytowany przez asanas29 (2018-01-23 23:46:13)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Witam Życiu;) nosz kurka mać nie wierzę… miałam szczerą nadzieję że wszystkim ze „starego wątku” układa się jak w disneyowskich bajkach i nie spodziewałam się że kiedykolwiek zobaczę tu jakiś znajomy nick.
Jak to było ? CHLAST??? ;P Taki chlast właśnie powinnam Ci teraz sprzedać za to co  narobiłeś. Dobrze przeczytałeś – NAROBIŁEŚ,  bo  sam  jesteś odpowiedzialny za obecny stan rzeczy. Pierwsza moja myśl po przeczytaniu Twojego posta brzmiała: Ale ona od samego początku nie chciała się wiązać…. Dziewczyna zrobiła to co zrobiłoby większość permanentnie samotnych osób. Dokonała chłodnej kalkulacji w której bilans Twojej osoby wypadł na plus, tyle że miłość to nie tylko suche obliczenia. I jak uczono mnie od dziecka we wszystkich brazylijskich telenowelach, tak też się stało:  związek z rozsądku rozpadł się jak domek z kart w momencie kiedy na horyzoncie pojawił się bardziej szalony i ekscytujący Armando czy inny Alwaro.  Czy nigdy nie przyszło Ci do głowy że sam wybrałeś coś co od początku było na przegranej pozycji? Wielokrotnie dawała Ci znaki że to Ty się angażujesz:  Ty jednoosobowo wyznawałeś miłość, to Ty brałeś wszystko na klatę, to Ty dawałeś czas i się starałeś. Tylko ja się pytam: po co? Czy miłość to nie partnerstwo, a partnerstwo nie jest równością starań i chęci?

I teraz nie chodzi o to co się stało, że tęsknisz i że „o joj”. Tylko zastanów się jaka patologiczna siła pcha Cię do angażowania się w takie „przegrane” relacje. Dlaczego tak dobrze czujesz się „dając” gdy brak wzajemności. Szkoda życia na kierowane się tym schematem przy wyborze partnerek.  Także tego,  znajdź powód swoich skłonności do ofiarnictwa i bierz się w garść tym razem szukając partnerstwa i równości.

PS. póki co przeczytałam tylko Twój pierwszy post więc mogę pisać trochę "od czapy" (ale nie mogłam się powstrzymać, coby się nie przywitać big_smile). Jak znajdę chwilę to doczytam resztę i odpiszę już adekwatnie do kolejnych wiadomości.

35

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

O matko, asanas29 kopę lat <3 generalnie, tak, masz rację i dzięki za "CHLAST", aż mi sie przypomniało to haha, aż parsknąłem śmiechem.
Coś w tym wszystkim jest, właśnie piję piwko i myślę sobie "a cholera, już nie chce mi się gadać i pisać na ten temat, szkoda tylko, że jeszcze nie umiem tego stanu utrzymać na dłużej".

36 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2018-01-24 00:58:20)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Każda sytuacja jest piękna, bo uczy nas czegoś nowego, odkrywamy siebie oraz świat jaki jest. Generalnie nie czuję nienawiści, złości czy coś, może jakiś dyskomfort, bo nie potrafię tego zrozumieć i chyba powinienem to zostawić, niż się skupiać na tym "dlaczego oni tak postępują?" najwyraźniej dlatego, że sami ze sobą i swoimi problemami nie potrafią sobie poradzić i tyle, nie ma co analizować więcej.

A o kim konkretnie chciałbyś wiedzieć, "dlaczego oni tak postępują"? Kobiety, rodzice?


Chciałem być tym rycerzem, pomóc tej dziewczynie, ale ona nie chciała najwyraźniej, a nie można komuś pomagać na siłę, zresztą wdzięczność i podziękowanie jakie otrzymałem sprowadzilo mnie z powrotem tutaj na forum, więc.. wniosek napływa sam.. smile

Generalnie tego powinno uczyć ludzi na wychowaniu do życia w rodzinie czy jak się nazywa ten przedmiot. Wszystkie te kobiety, co chcą naprawiać "złych chłopców", wszyscy ci mężczyźni, co chcą ratować "księżniczkę" - kompletnie mijają się z tym, czym jest związek.

W głębi serca coraz bardziej dociera do mnie, że naprawdę dobrze, że się stało co się stało, bo byłbym nieszczęśliwy przez kolejne dni, miesiące, lata. Trzeba życie brać takim jakie jest i walczyć tylko tam, gdzie mamy możliwość wpływu na to życie, ale nie ma też co się kopać z koniem i to dedykuję tym, którzy usilnie chcą wrócić do swoich eksów - po co, to nie ma sensu!

Mam też nieodparte wrażenie, że większość ludzi żyje przeszłością i przyszłością, a zapominają o teraźniejszości. Przeszłością, kiedy wspominają, tęsknią, rozdrapują gdzieś stare rany, wracają do zapisanych już kartek, które dawno powinny być odłożone na półkę. Co do przyszłości, to każdy oczekuje czegoś, fajnie mieć cele i marzenia, ale najwyraźniej nie ma co się za bardzo zatracać i za wszelką cenę do nich dążyć - jestem tego przykładem, że codzienna walka i dążenie, za wszelką cenę do założenia rodziny zabijało szczęście we mnie i tkwiłem na siłę w związku, który nie miał przyszłości, a mogłem ten czas wykorzystać chociażby na kogoś innego.

Bardzo to mądre i fajnie, że o tym piszesz. Ja czytając różne wątki tu na forum dochodzę do wniosku, że wszyscy jako ludzie cierpimy na zaniżoną samoocenę, brak poczucia wartości połączone z kompletnym przerażeniem samotnością. Stąd te wszystkie związki "byle kogoś mieć" (i tak brzmi ta twoja nowa dziewczyna na oku), stąd te wszystkie rozpacze po związkach, które nie były idealne, stąd zdrady i łapanie się drugiej gałęzi zanim puści się pierwszą. Ktoś tu  też powtarzał często, że ludzie nie odchodzą do samotności - najczęściej odchodzą do kogoś.

Życzę ci znalezienia kogoś, dla kogo nie będziesz powerbankiem do emocjonalnego ładowania (rzuć okiem na mój podpis) i do budowania swojego poczucia wartości jako człowiek, jako kobieta, ale żebyś trafił na kobietę, która chce być partnerką. Nie księżniczką, nie terapeutką.

Bardzo, bardzo polecam też tekst, który mi towarzyszy od dawna "Gdy ludzie dobrze ze sobą żyją, naczynia same się zmywają" na gazecie pl. Są tam fragmenty, które chętnie bym wytatuowała niektórym ludziom na czole big_smile

37

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Dzięki za słowa otuchy, wyrażenie opinii i zbitą piąteczkę.

Generalnie powstrzymywałem się, żeby tu nie zaglądać dzisiaj czy nawet później. Jakoś, te wylane refleksje wczoraj sprawiły, że olałem temat i skupiłem się na swoich obowiązkach i na tym, co robić lubię.
Gdzieś sami się gubimy w tym wszystkim jak małe dzieci w labiryncie, kiedy zgasi im się światło. Pełni paniki, płaczu próbujemy uciekać, szukać drogi do wyjścia, tylko po co? Dlaczego nie podejść z odwagą i rozsądkiem do takich momentów? Podobno panika i strach sprawiają, że jeszcze ciężej nam te drogę odnaleźć, więc wniosek nasuwa się sam.

Głowa do góry ludziska i zapitalać po swoje szczęśliwe życie smile

PS. Jak to za starych czasów się mówiło na tym forum, w chwilach zwątpienia.. "CHLAST" big_smile

38

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Moim zdaniem to poznałeś dziewczynę/kobietę która rozpoczęła znajomość od postawienia się w roli ofiary.
Obchodziłeś się z nią jak z jajkiem, ona podwyższała tą swoją pozycje, zmieniając twoja na taką z której nie masz co za dużo od niej wymagać.

Wiec myślę , że w twoim przypadku dobrze że odeszła.
Z drugiej strony ta sytuacja nie przeżarła cie na tyle żeby robić rzeczy zupełnie irracjonalne, wbrew sobie.

Ani ty nie grałeś w jej grę tak jak ona chciała , a ona nie zagra w twoja.
Wasze schematy chore czy zdrowe nie są kompatybilne :]
Nie jesteście pod tym względem dla siebie atrakcyjni.

39 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2018-01-25 00:14:53)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Punkt dla Ciebie smile

Aczkolwiek prawdy nigdy się nie dowiemy i ilu ludzi, tyle teorii, tyle domyśleń, tyle dochodzeń, tylko wniosków. Ja już chyba mam swój, nieważne jak bardzo jest prawdziwy, ważne, że powoli pozwala mi odpłynąć w ciszy i spokoju, bez wrzasku z lądu.

Mam wrażenie, że doszukiwanie się dalej, a czy chodzi o przechodniego bolca, czy też ja byłem tym bolcem, czy może jest niestała emocjonalnie, a może po prostu byłem, bo nikt inny się nie pojawiał na horyzoncie. Nie chcę już do tego wracać i się rozwodzić jak nad pękniętym jajkiem. Po co? Wnioski jakieś wyciągnąłem, czy dobre - czas pokaże.
Tej dziewczynie życzę powodzenia w spełnianiu swoich marzeń, bez jakiejś urazy, czy żalu i nie ma już co do tego wracać.

Poza tym wydaje mi się, że blisko dwa tygodnie to wystarczający czas, by skończyć już gadać na ten temat.

40

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Rety, co za rozkminy i przelewanie z pustego w próżne. Chyba faktycznie chodzi o to, żeby wylać z siebie żal i frustrację, bo z pewnością NIE chodzi tu o wyciągnięcie wniosków po to, żeby w przyszłości po raz kolejny nie wpakować się w związek, w którym się jest dla kogoś poczekalnią.

A były momenty, gdzie wydawało się, że główka pracuje:

Zyczliwy napisał/a:

Już kiedyś Elle_88 oraz thepass doszli do tego, że mam zachwianą równowagę emocjonalną i problem nie tyle jest we mnie, co we wzorcach w jakich się wychowałem - rodzice.

Zyczliwy napisał/a:

Nie chcę tutaj za bardzo analizować byłej, bo jak nie ona to inna by mi to zafundowała, albo podobne przeżycia, więc problem oczywiście jest po obu stronach, ale nad swoimi zachowanami mam wpływ i mogę nad tym popracować, bym sam chociaż był tym "zdrowszym" na tej płaszczyźnie egzystencji.

Może jednak warto trochę pochylić się nad tym, co z twojej strony decyduje o ZAKOCHANIU? Co we wzajemnej relacji powoduje, że zatrzymujesz się i stwierdzasz, że to jest, to, czego chcesz?
Co takiego powoduje, że spotykasz się, pozwalasz aby się to rozwijało, a gdy coraz więcej znaków na niebie i ziemi przemawia za tym, że jesteś "opcją zamiast", to w tobie aktywuje się zamiast alarmu - zakochanie właśnie.

O ile zachowanie twojej byłej wydaje mi się nawet sensowne, bo dopiero wtedy, gdy jest się z osobą LEPSZĄ w sensie subiektywnej atrakcyjności niż poprzedni partner, dopiero wtedy z całej siły dba się o związek,  partnera, jego szeroko pojęte dobro i zadowolenie, generując satysfakcję ze związku, która buduje teraźniejszość i przyszłość związku.  O tyle twoja postawa pokazuje na „patologiczne” postrzeganie partnera i związku, o który warto dbać i zabiegać.

Na razie nie wydaje mi się, że masz przerobione emocje, które aktywują się u ciebie w bliskiej relacji. Przerobione w sensie prześwietlone światłem świadomości, co pozwala na obserwowanie siebie w relacji z bliską osobą i adekwatne reagowanie, gdy samemu sobie robię „krzywdę”, tracę czas i energię.


P.S. Mi też brakuje Elle88

41

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Rozpisałem sie dosc intensywnie, ale usunalem wszystko. Ilu ludzi tyle opinii, tyle w glowie mysli, tylko czy jest sens to rozkminiac? Wydaje mi sie, ze wnioski wyciagnalem, czy dobre czas pokaze.

Zaczyna mnie ten temat denerwowac, to chyba dobra oznaka, bo nie chce mi sie juz kontynuowac, pisac i mowic tego samego. Z ta dziewczyna bylo minelo, co do tego "lepszego", ktorego znam to mam dosyc dziwne podejscie, bo mam wkur.. z jednoczesnym podziekowaniem, ze przejal ode mnie problem, dokladajac do swojej puli dwa problemy.

A co do tego kiedy sie zakochuje to jak jest dobrze i czuje uczucie od drugiej osoby. Eks mowila jedno, robila zupelnie co innego. Po drugiej akcji, ze nic nie czuje do mnie ale bardzo by chciala i nie wie gdzie jest problem ale wie ze w niej zaczalem sie dystansowac, nie dawalem jej tego odczuc, pozwolilem rzecza sie dziac.
Moze dlatego jest mi duzo łatwiej niz za pierwszym razem.

W tym wszystkim dziwie sie czemu sam nie zerwałem, prawdopodobnie dlatego, ze mam taka nature głupia i nie odrozniam granicy miedzy tym, kiedy warto naprawiac zwiazek, a kiedy warto zerwac by oszczedzic sobie czasu, nerwow, zalu i bolu. W gruncie rzeczy dobrze, ze to ona miala jaja by podjac te decyzje zanim przerodzilo sie to w cos wiecej - np malzenstwo z przymusu.

42 Ostatnio edytowany przez Screwdriver (2018-01-25 16:32:37)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Nigdy nie wiesz, kiedy się wzrąbiesz w rolę koła zapasowego lub poczekalni, a pierwsze zauważalne symptomy (i to przy zachowaniu czujności) są zauważalne niestety dopiero wtedy, kiedy tkwisz w tym po uszy i kiedy już jest za późno. Jak tego uniknąć, a przynajmniej ograniczyć? Ciężko. Każdy ryzykuje, a im bardziej się ktoś boi kolejnego związku, tym bardziej traci szansę na to, żeby był on normalny. Ryzyko jest więc jakby wpisane na stałe w nasze damsko-męskie relacje. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana... Jedno jest pewne, każda porażka, jeśli Cię nie zabije, to na pewno wzmocni. Moja osobista rada - unikaj kobiet które niedawno zakończyły związek, to bardzo niepewny grunt pod coś trwałego. Są one wtedy baaardzo rozchwianymi emocjonalnie istotami, choć z pozoru wszystko wygląda normalnie.

43

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Widzisz Screwdriver unikałem, moja eks była 2 lata po rozstaniu, nic o byłym nie gadała, więc dla mnie pewniak, że będzie spoko. No i się rozczarowałem. Generalnie po pierwszej się nauczyłem, żeby laski świeżo po rozstaniach olewać, szkoda czasu, a im dłużej się z takimi kontakt utrzymuje tym ciężej odpuścić. Poza tym, jak szybko taka ochotniczka chce związku, łóżka itd. To mi się zapala lampka i odpuszczam.

Nie mam zamiar obawiać się teraz związków, na pewno będę po prostu rozważniejszy w to co mówią kobiety i jak się zachowują. Kwestia wyuczenia się schematu, jak ewentualnie postępować, żeby nie cierpieć po rozstaniu.
Po pierwszym związku płakałem, próbowałem spotkań, rozmów, smsów, robienia na złość, wstawiania zdjęć jak się świetnie bawię choć tak nie było, itd. Później blokowałem, odblokowywałem z facebooka, itd.
Teraz stwierdziłem, że jak ktoś mnie nie chce to nie i do widzenia, rzeczy oddałem, temat zamknąłem, z telefonu wyrzuciłem, z face'a też, razem ze wspólnymi zdjęciami, konwersacje też. Nie wiem czy było ciężko, ale na pewno leciałem na ostro, zanim zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno robię dobrze. Mam wrażenie, że większość ludzi na tym forum ma z tym problem, żeby przeciąć pępowinę, później im ciężko i jest jak jest, że cierpią i robią z siebie błaznów błagających i powrót.

44

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Z zasady im człowiek młodszy i mniej doświadczony, tym gorzej. Najgorsze są chyba pierwsze razy. Trochę zazdroszczę parom, które są szczęśliwe do teraz w swojej pierwszej, młodzieńczej miłości (trochę taki romantyk ze mnie tongue )

45

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Zyczliwy napisał/a:

Mam wrażenie, że większość ludzi na tym forum ma z tym problem, żeby przeciąć pępowinę, później im ciężko i jest jak jest, że cierpią i robią z siebie błaznów błagających i powrót.

Masz dobre wrażenie, bo pewnie statystycznie licząc wyjdzie jak na dłoni, że większość tej większości,
to są dopiero początkujący amatorzy w branży rozstań i nie mają praktycznie żadnego doświadczenia w temacie,
dlatego nie chcą słuchać i robią po swojemu, często gęsto działając według klasycznych schematów i popełniając klasyczne błędy.
Zawodowcom okrzepłym w związkowych porażkach przychodzi o wiele łatwiej i znacznie szybciej podjąć pewnie decyzje.
Mój wspólnik ma takie powiedzonko, że coś jest proste "jak pierdnięcie w mąkę" i pasuje tutaj jak ulał smile

46 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2018-01-25 23:15:38)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Screwdriver A ja właśnie nie, bo Ci ludzie nie zasmakowali nigdy cierpienia po rozstaniu, nie wyciągneli nigdy masy wniosków, nie mieli okazji przeżyć chwil z inną osobą, zobaczyć jak to jest. Życie jest piękne i krótkie i zbudowane z wielu emocji, wrażeń przeżyć i wydaje mi się, że im więcej się przeżyje tym to życie jest ciekawsze. To jak z podróżami, człowiek im więcej pozwiedza tym lepiej się czuje, tym to życie wydaje mu się ciekawsze niż ten, który żyje praca-dom.
Takie moje spostrzeżenia..

anderstund tak mi się przypomniała stronka z tamtych czasów co czytalem podrywaj czy podrywacze kropka cos tam cos tam. Wszedłem chyba z ciekawości sprawdzić co tam u prawdziwych samców alfa i jak czytam te wpisy, to generalnie piwo, popcorn i lepsze kino chyba nie istnieje..

"PANOWIE, WCHODZĘ, WCHODZĘ DO KLUBU JAK KRÓL, A TAM KTO, NO NIKT INNY JAK MOJA EKS, JA W PEŁNYM BLASKU ŚWIATEŁ POPRAWIAM SWOJĄ NOWĄ FRYZURĘ I UDAJĘ, ŻE JEJ NIE WIDZE, O TAK TO JA TU JESTEM KRÓLEM..."

To taka moja przypowieść o rozluźnieniu atmosfery i spinaniu się w tematach jakie tu poruszamy. Polecam!

47

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Autorze problem w tym jest taki, że trafiłeś na dziewczynę, która nie odwzajemniła Twoich uczuć.W tej sytuacji nie poradzisz nic.Nie można zmusić kogoś do emocji.Zostaw, to pozwól umrzeć tej pomyłce.Następnym razem zwróć uwagę baczniej na, to w jaki sposób angażuje się kobieta.Musi iskrzeć i musi być zainteresowanie obustronne.W Twoim przypadku było, to jedynie zaifiksowanie z Twojej strony.Ona była zdystansowana....Pomimo, że była chwila w, której myślałeś, że jest inaczej.Najwyrazniej zle odczytujesz sygnały.Bądz ostrożny następnym razem w wyborze partnerki i zrozum, że do tanga trzeba dwojga.

48 Ostatnio edytowany przez authority (2018-01-26 16:27:07)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
marioosh666 napisał/a:
Zyczliwy napisał/a:

(...) jeżeli zbłądziła to sama powinna wydać pierwszy krok, z drugiej strony po co?

Adam też zbłądził, a to Bóg wyciągnął do niego rękę smile

Jak Ci zależy to trzeba zrobić pierwszy krok.

Kobiety mają z tym problem.

Bóg nie istnieje, wiara to efektewolucji ponieważ ludzie boją się śmierci, a swoje a swoje wywody lepiej zachowaj dla siebie(mam tu na myśli ogół twoich opinii).

49

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
authority napisał/a:
marioosh666 napisał/a:
Zyczliwy napisał/a:

(...) jeżeli zbłądziła to sama powinna wydać pierwszy krok, z drugiej strony po co?

Adam też zbłądził, a to Bóg wyciągnął do niego rękę smile

Jak Ci zależy to trzeba zrobić pierwszy krok.

Kobiety mają z tym problem.

Bóg nie istnieje, wiara to efektewolucji ponieważ ludzie boją się śmierci, a swoje a swoje wywody lepiej zachowaj dla siebie(mam tu na myśli ogół twoich opinii).



Więc , daj dobry przykład i zacznij od siebie od siebie smile ... ( mam tu na myśli Twój wywód na temat Boga i wiary )

50

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Trafiło i na mnie dzisiaj. Potrzebuje bardzo mocnego kopa w tyłek. Nie wiem co sie dzieje z moja głowa ale strasznie duzo mysli od kilku dni wokol niej i najgorsze w temacie powrotu. Tłumaczylem sie, ze to dlatego, ze nadchodzi weekend, a w weekendy zazwyczaj mi ciezko, niestety dzisiaj jest takie apogeum silne, ze nie moge poukladac mysli od rana.

Ehh..

51 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2018-02-03 12:58:48)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

anderstund miałes racje. Tak jak obiecalem, ze jak prawda wyjdzie na jaw to napisze tu o tym i przyznam Ci racje co do Twoich przypuszczen.
Tak sie stalo, w skrocie ze weszla w dziwna relacje z gosciem o ktorym pisalem. Pech chcial, ze wyszla rozmowa moja z tym gosciem, powiedzialem ze jest kim jest dla mnie i okłamywal mnie razem z nja w zywe oczy. Powiedzial mi ze meczylo go to ale nie mial jaj by to zakonczyc i ze ja mu teraz dalem do tego energii. Oczywiscie pewnie pieprzy, ale zadzwonila eks, odezwala sie pierwszy raz od rozstania z wielkimi wyrzutami ze zyje jej zyciem, doprawiam jej rogi i smiem teraz ja oczerniac w oczach znajomych i nie pozwalam jej ulozyc sobie zycia. Nie wiem ile w tym prawdy, czy faktycznie swoja piekna relacje zakonczyli ale byla poirytowana przeokrutnie, co ciekawe zaprzeczala wszystkim pikantnym szczegolom o ktorych on mi powiedzial. Dalej brnęla w to bagno, pomimo tego ze sie smialem i mowilem ze znam cała prawdę, nie mowiac jej o tym. Oczywiscie zaprzeczala i mowila, ze o niczym nie wiem i mam zostawic ją i jego w spokoju.

Dodam, ze nie kiwnalem nawet palcem, doslownie olałem ten temat, ale prawda wyszła sama na jaw, ja tylko zapytałem gościa dlaczego i poszła reakcja łancuchowa.

Tak czy siak, eks mnie mega zaskoczyła, tym co robiła, jak sie zachowywala wobec tego goscia, sam mi wyspiewywał i pokazywał wszystko. Do tej pory nie wierze, ze z kims takim bylem w zwiazku. Dla mnie szok.

Troche sprawe przeanalizowałem krotkk, zeby nie siedziec w tej kupie z nimi i dochodze do wniosku, ze laska sie nim mocno zauroczyla, bo oferował jej to, czego na nie oferowałem w ostatnim czasie. I tu kolejny raz ander miales racje. Miala gdzies to co ja mialem jej do zaoferowania bo ona teraz chciala czegos innego, randeczki wypady, dziki seks w plenerze itp. A nie zakładac rodzine i cieszyc sie ze wspolnego mieszkania.

Finalnie dochodze do wniosku, ze moglem to zostawic. Gosc mi dal jasno do zrozumienia, ze mu nie zalezy na zwiazku z nia, bo on chce wrocic do byłej z ktora ma kontakt ciagle, taki ze sie spotykaja nawet, a moja eks po prostu sie zauroczyla tak, ze sama az mu sie pchała do łózka mowiac wprost. A mowila zawsze ze ma takie zasady i przy rozstaniu mi to przylominala, ze jezeli w zwiazku z kims nie bedzie to z nim do lozka nie pojdzie.

Co mi to dalo? Jak dla mnie byc moze dalej to kontynuowac beda, bo dziwnie sie oboje zachowuja, ale wisi mi to. Poznalem sie i na nim i na niej a to dalo mi mega swiadomosc, kim ta dziewczyna naprawde byla.

Odpuszczam temat a im zycze powodzenia, ale juz zdala od mojego zycia i mojej osoby.

Edit: dobre dwie godziny na sluchawce z eksa. Wyrzucanie zali jaka jest nieszczesliwa teraz, ze czuje to co ja czulem po rozstaniu z nia. Co ciekawe po rozmowie z nia doszedlem do wniosku, ze nie ma zadnego sensu kontynuowac dalej z nia jakiegokolwiek kontaktu, dziewczyna lubi zyc w bagnie i z tego bagna wychodzic nawet nie chce.
Nie ma sensu, naprawde. Powroty w takich sytuacjach sa definitywnie bez sensu, nie wskazane.

52

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Nie bądź zaskoczony jak za jakiś czas zrobi z siebie ofiarę wśród waszych znajomych i Ty będziesz kolejnym złym.
Na przyszłość już wiesz w co nie brnąć.
Myślisz i rozumiesz jak zdrowy człowiek ale byles tylko niedoświadczony .
Nic więcej.Nastepnym razem nie wdepniesz.

53

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Nie potrzeba czasu, bo już mnie obarczyła całą winą za swoje niepowodzenie, robiąc z siebie biednego baranka, ofiarę, itd.

Temat wydaje mi się wystarczający by móc go zamknąć, oczywiście zamknąć raz na zawsze w mojej głowie. Bardzo dużo wyniosłem przez ten ostatni czas, na co zwracać uwagę, żeby tego samego błędu nie zrobić. Co do reszty znajomych, szczerze? Ludzie zawsze gadali i gadać będą, a jak ktoś ufa tylko jednej stronie, bez poznania historii obu stron no to..

Laska ma nieźle nawalone w głowie i nie wiem czy taki ślepy byłem, czy ona taką dobrą aktorką, ale pokazała piękną klasę i zachowanie. Nadal to robi pokazując teraz na siłę, jak cudownie się czuje i bawi na imprezach. Otworzyła mi tylko oczy i mam 100% odpowiedź, że ta znajomość była błędem. To tyle ode mnie.. smile

54

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

No widzisz Życzliwy, troche oleju w głowie i doświadczenia dostaleś po swoim 1 burzliwym rozstaniu i wałkowaniu tu na forum tego bo już zdrowiej i z pozycji dystansu szybko dochodzisz do zdrowych wniosków.
Teraz nauka o proporcjonalnym rozkładzie zaangażowania w związek, lub w przypadku jego braku o umiejętności "pierdnięcia w mąkę" na początkowych jego etapach smile szczęścia życzę przy kolejnych wyborach! wink

55

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Minęły ponad 3 tygodnie od ostatniego wpisu i.. zaglądam na to forum, zazwyczaj przeczytam historię kogoś nowego, kto założył tu temat, dochodzę do połowy i wyłączam. To chyba dobry znak, bo takie same odczucia miałem po 1,5 roku od rozstania po pierwszej dziewczynie, trochę bawię się w porównania "gdzie jestem teraz, a gdzie byłem wtedy i czy jest lepiej czy gorzej". Co u mnie? Dobrze się bawię to na pewno, robię rzeczy, których nie robiłem będąc w związku bo, albo ex nie podobały się, albo zwyczajnie nie chciało mi się, lub wolałem ten czas spędzać z nią, niż z kimś innym. Odnowiłem kontaktu ze starymi znajomymi i jest pięknie, przegadaliśmy z dwa całe wieczory co u nas, co było i jak bardzo wszystkich denerwowało, że się odciąłem i że doskonale to widzieli, że była mnie zabrała. Wstyd się przyznać, ale strasznie nie lubiła i najeżdżała na wszystkich moich znajomych i teraz odbudowuję relację z nimi plus poznaję zupełnie nowe osoby.
Jak mój stosunek do eks? Chyba mogę powiedzieć coś w rodzaju "wywalone jak jaja u psa". Czasami zerknę, sprawdzę, taka kontrola, czy przypadkiem znowu nie kręci z "kolegą". Więc chyba częściej jego obserwuję niż ją, niestety gdzieś ta obawa męczyć potrafi, głównie przed spaniem, a tak to "luzik". Trochę uciekłem w pracę, bardziej w znajomych. Pisałem o jednej dziewczynie, którą poznałem po rozstaniu i niby okej, ale była jakaś podejrzanie miła i z czasem natarczywa. Okazała się jakąś desperatką i jak jej powiedziałem, że to nie ma sensu, bo ja nie chce i to jednak nie to. Zaczęła się sinusoida i byłem frajerem, a za godzinę wspaniałym facetem, na którego warto czekać i za chwilę znowu. Musiałem to odciąć "bardzo mocno" i chyba dała już sobie spokój. Od tych ponad trzech tygodni poznałem kogoś, nie ukrywam, że się zauroczyłem, chyba bardziej przez to, że ta kobietka jest w mojej ocenie wspaniała, a jednocześnie tak niedostępna, że nakręca moją to psychikę tak jak nigdy, tak samo jak nigdy z nikim tak mi się czasu nie spędzało - dziwne. Jednocześnie sam staram się powstrzymywać, bo nie chcę budować nowej relacji z podziurawionym sercem, póki co jest fajnie, zobaczymy co dalej.

Ten czas z każdym dniem dochodzę do wniosku, że bardzo dobrze się stało, w sumie to zrozumiałem od razu, ale teraz jestem bardziej pewien niż wczoraj i zapewne mniej niż jutro. Dochodzę do wniosku, że obawa przed samotnością i czymś nowym oraz tęsknota za czymś co było, niekoniecznie odpowiednie dla nas jest straszna i tu jest pies pogrzebany, dlaczego tak każdy z nas cierpi. Zacząłem podchodzić do życia "ciesz się tym co masz dziś, nie tym co było i co będzie jutro". Jakoś tak łatwiej, nie żyje chwilą, bardziej teraźniejszością z nutką myślenia o przyszłości. Przeszłość traktuje jako lekcję i włącza się jak ta lampka, która zapala się gdy rozwiązujemy zadanie z matematyki i jest to takie "kurcze, kurcze, już coś podobnego liczyłem, to się rozwiązywało jakoś tak". Tak właśnie i u mnie zapala się ta lampka, gdy coś jest nie tak, w sumie tak właśnie pogoniłem tę pannę, z którą się spotykałem niewiele po rozstaniu - jeny co za toksyk to jest, wrr..!

Moja rada, którą mam w głowie, skupić się na sobie, odnawiać kontakty stare, zacząć robić rzeczy, których nie robiliśmy będąc w związku ze względu na to, że czas, eks nie lubiła czy coś. Moja była nie lubiła kina, które ja kocham, ani owoców morza, które uwielbiam. Nie muszę już mówić w tym momencie, gdzie teraz się stołuję i jak spędzam wieczory? Coś w tym jest. Dawno nowych ludzi w tym oczywiście innych kobiet nie poznawałem, nie mówię o randkach, a o poznawaniu, rozmowy, itp. Trochę to buduje obraz siebie, jak postrzegają nas inni ludzie, gdzieś ta samoocena, która podupadła rośnie, ego, atrakcyjność, uśmiech na twarzy, pewność siebie, chęć do życia. Przy okazji można się utwierdzać, że ta była partnerka nie była takim ideałem, są inne kobiety, dużo lepsze, ciekawsze, sympatyczniejsze, ładniejsze, itd. Dlatego nie ma co się zamykać na świat, a z niego korzystać i brać garściami to co nam daje. smile

56

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Życzliwy, bywasz tu jeszcze?

57

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Jazzmine napisał/a:

Życzliwy, bywasz tu jeszcze?

Bywam, ale tylko wtedy kiedy sam sie z czyms borykam :-)

58

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

No to żeście się zgadali smile

59

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Prawda, Tatku?;D

Chciałam pogadać, bo miałam złamane serce, a dobrze mi się Ciebie czytało na chłodnych rozstaniach. No ale trochę czasu już minęło i moje serce ma się już dobrze :-P

60

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

O kurczę, takiego zwrotu akcji się nie spodziewałem, że jeszcze po tych dwóch latach odpowiesz:) być może ściągnąłem Ciebie myślami "prawo przyciągania" bo to teraz ja mam złamane serduszko ;p

Wróciłem dzisiaj do tego tematu chłodnych rozstań icemana i swoje posty z przerażeniem czytam.

61

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Ja tutaj zaglądam, regularnie, nawet mając serce w całości, będąc w szczęśliwym związku smile

Czemu z przerażeniem?

62 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2020-12-08 09:30:49)

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Bedac szczesliwy raczej unikam takich miejsc, sytuacji - wierze, ze to o czym myslimy, czym sie otaczamy to przyciagamy. W szczesliwym zwiazku lepiej sie skupic na konsumowaniu tego szczescia. wink No, raz na jakis czas wejsc napisac posta wspierajacego na duchu kogos i szybko ucieknac. To taaak:)

Sposob w jaki pisalem, o czym pisalem, ile tam bylo energii a przede wszystkim oklamywania samego siebie. Po tym pierwszym zwiazku, z powodu ktorego sie pojawilem pierwszy raz zbieralem sie az 1,5 roku, z czego przez 8 miesiecy od rozstania nadal mialem kontakt z byla, gdzies wtedy na cos liczylem, a ona mnie zwodzila i taka glupia gierka, ktora robila mi wtedy wieksza dziure w glowie. Patrze teraz na to ze wspolczuciem dla siebie sprzed 6 lat.

Teraz z nudow wieczorami czytam sobie chlodne rozstania icemana i bije sie w piers, ze bylem wtedy zbyt mlody, zbyt malo swiadomy by pewne rzeczy pojac, tym bardziej ze inni podawali je na tacy:)

63

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Czasem, aby coś zrozumieć - trzeba przeżyć, przetrawić i przerobić. Ja po porzuceniu dochodziłam do siebie z półtorej roku, a dopiero jak minęły ponad 2 lata - weszłam w związek. Odpukać, odstukac - jestem szczęśliwa i daj Boże aby tak zostało smile

64

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie
Jazzmine napisał/a:

Czasem, aby coś zrozumieć - trzeba przeżyć, przetrawić i przerobić. Ja po porzuceniu dochodziłam do siebie z półtorej roku, a dopiero jak minęły ponad 2 lata - weszłam w związek. Odpukać, odstukac - jestem szczęśliwa i daj Boże aby tak zostało smile

Otóż to! Tego Ci życzę aby tak już zostało smile

65

Odp: Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Nie dziękuje ;-) swoją droga, nie spodziewałabym się, ze kiedykolwiek wymienię tu z Tobą jakiekolwiek "wiadomości" tongue

Posty [ 1 do 65 z 91 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Powrot na netkobiety po 3 latach - kolejne rozstanie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024