Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

Temat: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Hej, szukam porady, niewiem co mam zrobic.
Opisze po krotce moj problem. Jestem z facetem od 12 lat, od 9 mieszkamy za granica. Mamy ja 36, on 40 lat. Kiedy przyjechalismy tutaj nie mielismy wiele, ja mowilam srednio po angielsku, moj facet podstawy. Ja znalazlam prace w zawodzie I przez 9 lat awansowalam, robilam rozne kursy, szkolenia, staralam sie w pracy, zmienialam pracodawce itp. Ogolnie, jestem innym czlowiekiem niz 9 lat temu. Pracuej w zawodzie, pracodawcy sami sie do mnie zglaszaja z ofertami, moge wybierac, lubie swoja prace I to bardzo itp. Jestem na takim etapie zawodowym, ze nic mi nie brakuje, planuje dalej sie rozwijac, swietnie zarabiam. Moj facet natomiast stoi w miejscu. Jak zaczaj 9 lat temu jako kierowca, tak dalej robi to samo. Pracowal w roznych miejscach, ogolnie nie cierpi tej pracy, ciagle narzeka, ale nie zmienia jej.Jego angielski jest moze troche lepszy niz 9 lat temu. Od lat cisne go zeby poszedl na lekcje, zeby zmienil zawod. Wymyslilam mu kurs na ktory moglby isc I od razu mialabym dla niego prace w mojej firmie, ale musalby nauczyc sie angielskiego. Na poczatku zeszlego roku ustalilismy, ze sie wezmie za to, minelo 7 miesiecy I nic sie nie zdazylo. Do tego dochodzi jego totalny marazm. Po pracy siada z kolegami I graja w playstation, pala trawe I pija piwo. Tak mija mu wiekszosc dni. Trawa od jakiegos czasu jest praktycznie codziennie. Od pewnego czasu zaczelam sie temu przygladac jak widz w teatrze, patrzec z boku, mialam dosc…
Dodam jeszcze ze on jest typem niezaradnym I zawsze byl. To ja ogarniam wiekszosc rzeczy. Ja znalazlam dom, ktory kupilismy, ja zalatwilam kredyt I wszystkie formalnosci, on wplacil swoja czesc (pieniadze mial od rodzicow) I podpisal papiery. Rachunki, organizowanie czegokolwiek jest na mojej glowie. Cokolwiek trzeba zalawic urzedowo, ja musze to robic, bo on sie boi ze sie nie dogada.
Od jakiegos czasu w seksie tez byla porazka, praktycznie ja musialam sie natrudzic zeby sie pokochac. Wiele razy mowilam mu ze moim zdaniem problemem jest ilosc piwa I trawy I dlatego nie dziala to tak jak powinno.
Do tego ciagly brak kasy u niego, bo praca ktora ma teraz jest malo platna, ja I tak place za wiecej niz on jesli chodzi o nasze wydatki.
To jeszcze nie wszystko, moj chlpak jest strasznie nerwowy I wybuchowy. Potrafi wrzeszczec o nic, raz w zeszlym roku wpadl w szal, bo przestawialm jakies jego rzeczy w inne miejsce jak sprzatalam. Wrzeszczal tak ze cala ulica slyszala. Potrafi warknac na mnie przy ludziach, znajomi zwracali na to uwage.
Mamy rowniez problem z zajsciem w ciaze, robilismy in vitro 3 razy I raz udalo sie nam zajsc, ale poronilam. I tu zmierzam do tego, ze wtedy pierwszy raz od poczatku naszego zwiazku to ja potrzebowalam jego pomocy zeby przez to poronienie przejsc, ale on sie obrazil bo powiedzialam cos niemilego I przez te kilka krytycznych dni sie do mnie nie odzywal I siedzial obrazony w innym pokoju. Nie jestem w stanie mu tego wybaczyc. Wiem, ze bylam nie mila, ale bylam w takim stresie ze uwazam ze mialam prawo ,a on powiniem byl machnac reka na to ze jestem nie mila I byc przy mnie.

Z pozytywnych cech, ogarnia jakies prace okolo domowe, potrafi remont zrobic, jest wierny, lojalny I nigdy nie klamie. Umie gotowac, kiedy jest w dobrym humorze, spedzamy naprawde milo czas. Mamy kilka wspolnych zainteresowan. On jest bardzo oczytany I inteligentny. Wiem, ze kocha mnie bardzo. Ale czuje tez ze jest niejako uwieszony na mnie w sprawach zyciowych.

Kilka miesiecy temu poznalam kogos. Fajny, ogarniety facet. Zupelnie inna bajka niz moj chlopak. Zakochalam sie, zauroczylam, sama niewiem. Ciagnie mnie do niego, moje zycie z nim byloby zuplenie inne. On bierze z zycia, tak jak ja a nie czeka co mu los laskawie przyniesie, jak moj chlopak. Ogolnie to jest znajomosc platoniczna, ale nie powiem dalo mi do myslenia, ze taki fajny, przystojny facet jest mna tak zainteresowany.

Dwa tygodnie temu postanowilam postawic sprawe na ostrzu noza, napewno wzmocniona ta nowa przyjaznia, powiedzialam mojemu chlopakowi ze sie wyprowadzam do kolezanki. Mialam juz wszystko zalatwione. Wyrzucialm wszystko co mi lezalo na sercu a o czym napsalam powyzej – glownie brak ambicji, marazm, trawa, piwo, olanie angielskiego I tego kursu ktory mial zrobic.
Spodziewalam sie awantury, wrzaskow. Nic takiego sie nie zdazylo, prosil zebym nie odchodzila, ze sie zmieni, ze mial depresje, ze go praca i zycie dobijalo itp. Nie wyprowadzialm sie. Od dwoch tygodni bardzo sie zmienil, przestal palic, zaczal lekcje ang., zrobil sie mily do rany przyloz, zabral sie za kilka innych rzeczy ktore lezaly od miesiecy. Zaczal sie starac w seksie.

I teraz jestem w totalnej kropce, bo sama niewiem co ja do niego czuje, czy jest sens wierzyc ze ta zmiana jest trwala? Bo wiem ze jesli bym nie postawila sprawy na ostrzu noza to nic by sie nie wydarzylo. Raz mam wrazenie ze laczy nas tylko przyzwyczajenie, innym razem ze jednak go kocham. Jak to sprawdzic? Rozstac sie na jakis czas i zobaczyc co sie czuje? Boje sie ze strace tamtego nowego faceta, ktory bardzo mi sie podoba, zostane z aktualnym, a za miesiac czy dwa bedzie tak jak bylo. Czy ktos kto przez 12 lat jest niezaradny, moze sie zmienic pod grozba odjescia? Mam takie wrazenie czasem ze za bardzo odroslismy od siebie, ze jestem na innym juz etapie zycia i potrzebuje innego partnera.
Co sadzicie o tym?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Zrobiłaś gościowi awanturę, bo najwyraźniej miałaś z tyłu głowy nadzieję, że on wybuchnie, odpowie agresją, wyparciem itp. Po prostu da Ci pretekst do zakończenia tego związku, albo jeszcze lepiej - sam go zakończy. A tu "kuku zmyłka" big_smile Bezczelne bydle chce się zmienić. No i co teraz zrobić ? Nowy towar stygnie, a stary myśli, że mu "remont" pomoże. Jeśli będziesz się dalej kręcić koło tego nowego gościa, to najprawdopodobniej starania Twojego aktualnego na nic się zdadzą. Szkoda, że jednak nie byłaś wtedy konsekwentna i się nie wyprowadziłaś. Twój aktualny może i tak wyniósłby z tego jakąś naukę, i kolejna panna miałaby z niego więcej pożytku. A tak, to jeśli on się teraz weźmie za siebie, a Ty go i tak olejesz to może się poczuć oszukany (nie twierdzę, że go oszukałaś) i pewnie wróci do starych nawyków, a może nawet gorzej. Trochę mi go żal. Ale może nie będzie tak źle i wszystko się poukłada.

3 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2018-01-19 13:51:01)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
AnnaK1977 napisał/a:

Hej, szukam porady, niewiem co mam zrobic.
Opisze po krotce moj problem. Jestem z facetem od 12 lat, od 9 mieszkamy za granica. Mamy ja 36, on 40 lat. Kiedy przyjechalismy tutaj nie mielismy wiele, ja mowilam srednio po angielsku, moj facet podstawy. Ja znalazlam prace w zawodzie I przez 9 lat awansowalam, robilam rozne kursy, szkolenia, staralam sie w pracy, zmienialam pracodawce itp. Ogolnie, jestem innym czlowiekiem niz 9 lat temu. Pracuej w zawodzie, pracodawcy sami sie do mnie zglaszaja z ofertami, moge wybierac, lubie swoja prace I to bardzo itp. Jestem na takim etapie zawodowym, ze nic mi nie brakuje, planuje dalej sie rozwijac, swietnie zarabiam. Moj facet natomiast stoi w miejscu. Jak zaczaj 9 lat temu jako kierowca, tak dalej robi to samo. Pracowal w roznych miejscach, ogolnie nie cierpi tej pracy, ciagle narzeka, ale nie zmienia jej.Jego angielski jest moze troche lepszy niz 9 lat temu. Od lat cisne go zeby poszedl na lekcje, zeby zmienil zawod. Wymyslilam mu kurs na ktory moglby isc I od razu mialabym dla niego prace w mojej firmie, ale musalby nauczyc sie angielskiego. Na poczatku zeszlego roku ustalilismy, ze sie wezmie za to, minelo 7 miesiecy I nic sie nie zdazylo. Do tego dochodzi jego totalny marazm. Po pracy siada z kolegami I graja w playstation, pala trawe I pija piwo. Tak mija mu wiekszosc dni. Trawa od jakiegos czasu jest praktycznie codziennie. Od pewnego czasu zaczelam sie temu przygladac jak widz w teatrze, patrzec z boku, mialam dosc…
Dodam jeszcze ze on jest typem niezaradnym I zawsze byl. To ja ogarniam wiekszosc rzeczy. Ja znalazlam dom, ktory kupilismy, ja zalatwilam kredyt I wszystkie formalnosci, on wplacil swoja czesc (pieniadze mial od rodzicow) I podpisal papiery. Rachunki, organizowanie czegokolwiek jest na mojej glowie. Cokolwiek trzeba zalawic urzedowo, ja musze to robic, bo on sie boi ze sie nie dogada.
Od jakiegos czasu w seksie tez byla porazka, praktycznie ja musialam sie natrudzic zeby sie pokochac. Wiele razy mowilam mu ze moim zdaniem problemem jest ilosc piwa I trawy I dlatego nie dziala to tak jak powinno.
Do tego ciagly brak kasy u niego, bo praca ktora ma teraz jest malo platna, ja I tak place za wiecej niz on jesli chodzi o nasze wydatki.
To jeszcze nie wszystko, moj chlpak jest strasznie nerwowy I wybuchowy. Potrafi wrzeszczec o nic, raz w zeszlym roku wpadl w szal, bo przestawialm jakies jego rzeczy w inne miejsce jak sprzatalam. Wrzeszczal tak ze cala ulica slyszala. Potrafi warknac na mnie przy ludziach, znajomi zwracali na to uwage.
Mamy rowniez problem z zajsciem w ciaze, robilismy in vitro 3 razy I raz udalo sie nam zajsc, ale poronilam. I tu zmierzam do tego, ze wtedy pierwszy raz od poczatku naszego zwiazku to ja potrzebowalam jego pomocy zeby przez to poronienie przejsc, ale on sie obrazil bo powiedzialam cos niemilego I przez te kilka krytycznych dni sie do mnie nie odzywal I siedzial obrazony w innym pokoju. Nie jestem w stanie mu tego wybaczyc. Wiem, ze bylam nie mila, ale bylam w takim stresie ze uwazam ze mialam prawo ,a on powiniem byl machnac reka na to ze jestem nie mila I byc przy mnie.

Z pozytywnych cech, ogarnia jakies prace okolo domowe, potrafi remont zrobic, jest wierny, lojalny I nigdy nie klamie. Umie gotowac, kiedy jest w dobrym humorze, spedzamy naprawde milo czas. Mamy kilka wspolnych zainteresowan. On jest bardzo oczytany I inteligentny. Wiem, ze kocha mnie bardzo. Ale czuje tez ze jest niejako uwieszony na mnie w sprawach zyciowych.

Kilka miesiecy temu poznalam kogos. Fajny, ogarniety facet. Zupelnie inna bajka niz moj chlopak. Zakochalam sie, zauroczylam, sama niewiem. Ciagnie mnie do niego, moje zycie z nim byloby zuplenie inne. On bierze z zycia, tak jak ja a nie czeka co mu los laskawie przyniesie, jak moj chlopak. Ogolnie to jest znajomosc platoniczna, ale nie powiem dalo mi do myslenia, ze taki fajny, przystojny facet jest mna tak zainteresowany.

Dwa tygodnie temu postanowilam postawic sprawe na ostrzu noza, napewno wzmocniona ta nowa przyjaznia, powiedzialam mojemu chlopakowi ze sie wyprowadzam do kolezanki. Mialam juz wszystko zalatwione. Wyrzucialm wszystko co mi lezalo na sercu a o czym napsalam powyzej – glownie brak ambicji, marazm, trawa, piwo, olanie angielskiego I tego kursu ktory mial zrobic.
Spodziewalam sie awantury, wrzaskow. Nic takiego sie nie zdazylo, prosil zebym nie odchodzila, ze sie zmieni, ze mial depresje, ze go praca i zycie dobijalo itp. Nie wyprowadzialm sie. Od dwoch tygodni bardzo sie zmienil, przestal palic, zaczal lekcje ang., zrobil sie mily do rany przyloz, zabral sie za kilka innych rzeczy ktore lezaly od miesiecy. Zaczal sie starac w seksie.

I teraz jestem w totalnej kropce, bo sama niewiem co ja do niego czuje, czy jest sens wierzyc ze ta zmiana jest trwala? Bo wiem ze jesli bym nie postawila sprawy na ostrzu noza to nic by sie nie wydarzylo. Raz mam wrazenie ze laczy nas tylko przyzwyczajenie, innym razem ze jednak go kocham. Jak to sprawdzic? Rozstac sie na jakis czas i zobaczyc co sie czuje? Boje sie ze strace tamtego nowego faceta, ktory bardzo mi sie podoba, zostane z aktualnym, a za miesiac czy dwa bedzie tak jak bylo. Czy ktos kto przez 12 lat jest niezaradny, moze sie zmienic pod grozba odjescia? Mam takie wrazenie czasem ze za bardzo odroslismy od siebie, ze jestem na innym juz etapie zycia i potrzebuje innego partnera.
Co sadzicie o tym?

Czekaj, czekaj, to 12 lat Ci przeszkadzało, że on jest niezaradny, ale nie tyle, żeby go rzucić, a teraz nagle jest nie do zniesienia? Nie szukaj wymówek, że niby on spiep...ył Wasz związek. Po prostu albo kogoś akceptujesz takim, jaki jest (a widziały gały, co brały), albo nie akceptujesz i odchodzisz. A Ty szukasz sposobu, żeby wykazać, że to on jest winny i żebyś mogła z odplamionym sumieniem odejść do nowego koleżki. Weź tą sytuację na klatę, rozstań się z klasą, albo zerwij z gachem, bo teraz to zmierzasz do gry na dwa fronty.

4

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Masz za partnera mentalnego nastolatka, dziecko na wychowaniu. Świadczy o tym jego sytuacja zawodowa, to, że nie lubi swojej pracy, ale nic nie robi, by ją zmienić, popalanie trawki (WTF? dorosły facet?!), piwko w ogródku, brak umiejętności zorganizowania, planowania codziennego życia, do tego całkowity brak wsparcia w sytuacji kryzysowej, obrażanie się jak dzieciuch, że jesteś niemiła.

Czy zmiana jest trwała? Tylko czas pokaże. Niestety nie da sie przewidzieć. A jak było wcześniej? Miewał już takie zrywy, że cos postanawiał? Ile trwały te postanowienia. Mój facet też ma taki słomiany zapał, mnóstwo nowych pomysłów, a zazwyczaj wystarczy poczekać, a jemy samo przechodzi hmm

Problem w tym, że Ty nie wiesz, czy on Ci się będzie podobał - nawet jeśli zmieni się na stałe, nie wiesz, czy nadal go chcesz. A tu nowy chłopak stygnie smile

Ciężka sytuacja...

5

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
wilczysko napisał/a:

Zrobiłaś gościowi awanturę, bo najwyraźniej miałaś z tyłu głowy nadzieję, że on wybuchnie, odpowie agresją, wyparciem itp. Po prostu da Ci pretekst do zakończenia tego związku, albo jeszcze lepiej - sam go zakończy. A tu "kuku zmyłka" big_smile Bezczelne bydle chce się zmienić. No i co teraz zrobić ? Nowy towar stygnie, a stary myśli, że mu "remont" pomoże. Jeśli będziesz się dalej kręcić koło tego nowego gościa, to najprawdopodobniej starania Twojego aktualnego na nic się zdadzą. Szkoda, że jednak nie byłaś wtedy konsekwentna i się nie wyprowadziłaś. Twój aktualny może i tak wyniósłby z tego jakąś naukę, i kolejna panna miałaby z niego więcej pożytku. A tak, to jeśli on się teraz weźmie za siebie, a Ty go i tak olejesz to może się poczuć oszukany (nie twierdzę, że go oszukałaś) i pewnie wróci do starych nawyków, a może nawet gorzej. Trochę mi go żal. Ale może nie będzie tak źle i wszystko się poukłada.

Mysle ze masz duzo racji smile Mysle tez ze zmiana mu dobrze zrobi tak czy inaczej. Teraz bardziej sie zastanawiam, czy nawet po tej zmianie to nie jest tylko przyzwyczajenie z mojej strony. On juz mi powiedzial ze nie zrezygnuje z codziennego piwa (3-4 puszki) ze to sie nie zmieni I razcej nie mam co liczyc na rzucenie palenia tytoniu, bo lubi. Wiesz ja od tylu lat jestem z nim ze mam czasem wrazenie ze niewiem kim jestem sama. To tez jest problem dla mnie.

6

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
AnnaK1977 napisał/a:

Mysle ze masz duzo racji smile Mysle tez ze zmiana mu dobrze zrobi tak czy inaczej. Teraz bardziej sie zastanawiam, czy nawet po tej zmianie to nie jest tylko przyzwyczajenie z mojej strony. On juz mi powiedzial ze nie zrezygnuje z codziennego piwa (3-4 puszki) ze to sie nie zmieni I razcej nie mam co liczyc na rzucenie palenia tytoniu, bo lubi. Wiesz ja od tylu lat jestem z nim ze mam czasem wrazenie ze niewiem kim jestem sama. To tez jest problem dla mnie.

Tak, zmiana mu na pewno dobrze zrobi. Tylko póki co on czuje, że ma do tego motywację. Jeśli za powiedzmy miesiąc, dwa Ty mu powiesz, że jednak nic z tego, to jego motywację pewnie szlag trafi. Z drugiej strony to jego życie i nie możesz brać za niego odpowiedzialności. To dorosły facet. Każdy ma prawo do bycia idiotą.
Jeśli on dziennie wypija (3-4 puszki piwa) to wg mnie zaczyna iść w alkoholizm. Ja też lubię piwo, ale taka dawka codzienna to duża przesada. Dziwi mnie to tym bardziej, że jak piszesz jest kierowcą z zawodu. Do tego jeszcze dochodzi trawka i papierochy. Facet prowadzi cholernie niezdrowy tryb życia.

Wiesz, myślę że w głowie to już podjęłaś decyzję co dalej, ale jeszcze boisz się do tego przyznać nawet przed sobą. Szkoda czasu. Twojego i jego.

7

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Dziekuje Wam za dotychczasowe odpowiedzi.
W ramach sprostowania. Moze niepotrzebnie napisalam o tym nowym facecie, bo nic sie nie wydazylo I ja wiem ze czesto jest tak ze trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie plotu. Ta znajomosc, jednak dala mi kopa do tego zeby ruszyc cos co mnie gryzlo od dawna. Dlaczego w2czesniej nic nie zrobilam? Bo z moim chlopakiem nie ma rozmowy, jest jego wybuch I wrzaski kiedy ja mam jakies uwagi , lub mi sie cos nie podoba. Ja mam spokojny charakterm chyba nawet za spokojny, nie znosze klotni I wrzaskow I bezsensownie unikalam rozmowy zeby uniknac ich. I ktos powiedzial ze galy widzialy co braly, tak zgadzam sie calkowiecie! teraz kiedy patrze z perspektywy czasu widze ze juz na poczatku byly problemy I powinnam byla je wylapac. Miedzy innymi dlatego wyjechalismy z Polski, bo on mial wieczne problem z praca I kasa. Powinnam byla byc madrzejsza juz wtedy, ale mialam 24 lata I chyba nie zdawalam sobie do konca sprawy. Bylam zakochana, chcialam pomoc, ratowac. I pozniej jeszcze wiele razy ratowalam, taka jest prawda sad

8

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
AnnaK1977 napisał/a:

Dziekuje Wam za dotychczasowe odpowiedzi.
W ramach sprostowania. Moze niepotrzebnie napisalam o tym nowym facecie, bo nic sie nie wydazylo I ja wiem ze czesto jest tak ze trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie plotu. Ta znajomosc, jednak dala mi kopa do tego zeby ruszyc cos co mnie gryzlo od dawna. Dlaczego w2czesniej nic nie zrobilam? Bo z moim chlopakiem nie ma rozmowy, jest jego wybuch I wrzaski kiedy ja mam jakies uwagi , lub mi sie cos nie podoba. Ja mam spokojny charakterm chyba nawet za spokojny, nie znosze klotni I wrzaskow I bezsensownie unikalam rozmowy zeby uniknac ich. I ktos powiedzial ze galy widzialy co braly, tak zgadzam sie calkowiecie! teraz kiedy patrze z perspektywy czasu widze ze juz na poczatku byly problemy I powinnam byla je wylapac. Miedzy innymi dlatego wyjechalismy z Polski, bo on mial wieczne problem z praca I kasa. Powinnam byla byc madrzejsza juz wtedy, ale mialam 24 lata I chyba nie zdawalam sobie do konca sprawy. Bylam zakochana, chcialam pomoc, ratowac. I pozniej jeszcze wiele razy ratowalam, taka jest prawda sad

Z tym "widziały gały co brały" to nie jest zupełnie tak. Ludzie się zmieniają. Zwłaszcza na przestrzeni lat. Zmienia ich życie, wiek, sytuacja. Do tego dochodzi też to, że niemal zawsze na początku każdego związku jest kreacja, czyli "stroszenie piórek". Pokazywanie się z jak najlepszej strony. Wiem coś o tym, bo też po 6 latach mam teraz kryzys w małżeństwie. Też uważam, że kiedyś żona była inna. Ona uważa, że ja byłem inny. I co ? "Widziały gały co brały".

9

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
wilczysko napisał/a:
AnnaK1977 napisał/a:

Dziekuje Wam za dotychczasowe odpowiedzi.
W ramach sprostowania. Moze niepotrzebnie napisalam o tym nowym facecie, bo nic sie nie wydazylo I ja wiem ze czesto jest tak ze trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie plotu. Ta znajomosc, jednak dala mi kopa do tego zeby ruszyc cos co mnie gryzlo od dawna. Dlaczego w2czesniej nic nie zrobilam? Bo z moim chlopakiem nie ma rozmowy, jest jego wybuch I wrzaski kiedy ja mam jakies uwagi , lub mi sie cos nie podoba. Ja mam spokojny charakterm chyba nawet za spokojny, nie znosze klotni I wrzaskow I bezsensownie unikalam rozmowy zeby uniknac ich. I ktos powiedzial ze galy widzialy co braly, tak zgadzam sie calkowiecie! teraz kiedy patrze z perspektywy czasu widze ze juz na poczatku byly problemy I powinnam byla je wylapac. Miedzy innymi dlatego wyjechalismy z Polski, bo on mial wieczne problem z praca I kasa. Powinnam byla byc madrzejsza juz wtedy, ale mialam 24 lata I chyba nie zdawalam sobie do konca sprawy. Bylam zakochana, chcialam pomoc, ratowac. I pozniej jeszcze wiele razy ratowalam, taka jest prawda sad

Z tym "widziały gały co brały" to nie jest zupełnie tak. Ludzie się zmieniają. Zwłaszcza na przestrzeni lat. Zmienia ich życie, wiek, sytuacja. Do tego dochodzi też to, że niemal zawsze na początku każdego związku jest kreacja, czyli "stroszenie piórek". Pokazywanie się z jak najlepszej strony. Wiem coś o tym, bo też po 6 latach mam teraz kryzys w małżeństwie. Też uważam, że kiedyś żona była inna. Ona uważa, że ja byłem inny. I co ? "Widziały gały co brały".

Dokladnie, ludzie sie zmienaja, odrastaja od siebie, lub jedna osoba odrasta w inna strone a druga zostaje tam gdzie byla. O ile przez lata godzilam sie z tym ze to ja ogarniam, zalatwiam, trzymam w garsci wszystkie sprawy o tyle teraz sytuacja sie zmienila. Nie chce zycia na minimum, z dnia na dzien. Mojemu chlopakowi to wystarcza a mnie juz nie. raczej godze sie z mysla ze nie bedziemy miec dzieci I chce reszte zycia spedzic w ciekawy sposob. I gdyby jeszcze on lubil swoja prace, to spoko, ale jest ciagle narzekanie z jego strony ktore wysysa ze mnie energie.

10 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-19 14:41:23)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
AnnaK1977 napisał/a:

Dziekuje Wam za dotychczasowe odpowiedzi.
W ramach sprostowania. Moze niepotrzebnie napisalam o tym nowym facecie, bo nic sie nie wydazylo I ja wiem ze czesto jest tak ze trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie plotu. Ta znajomosc, jednak dala mi kopa do tego zeby ruszyc cos co mnie gryzlo od dawna. Dlaczego w2czesniej nic nie zrobilam? Bo z moim chlopakiem nie ma rozmowy, jest jego wybuch I wrzaski kiedy ja mam jakies uwagi , lub mi sie cos nie podoba. Ja mam spokojny charakterm chyba nawet za spokojny, nie znosze klotni I wrzaskow I bezsensownie unikalam rozmowy zeby uniknac ich. I ktos powiedzial ze galy widzialy co braly, tak zgadzam sie calkowiecie! teraz kiedy patrze z perspektywy czasu widze ze juz na poczatku byly problemy I powinnam byla je wylapac. Miedzy innymi dlatego wyjechalismy z Polski, bo on mial wieczne problem z praca I kasa. Powinnam byla byc madrzejsza juz wtedy, ale mialam 24 lata I chyba nie zdawalam sobie do konca sprawy. Bylam zakochana, chcialam pomoc, ratowac. I pozniej jeszcze wiele razy ratowalam, taka jest prawda sad

Ależ bardzo dobrze że napisałaś o tym nowym facecie.
Tło i kontekst są istotne.

Na mój nos: paskudnie postąpisz jeśli (tak jak napisał wilczysko ) za miesiąc dwa powiesz "bye bye".I pójdziesz do nowego faceta.
To Twoje życie i decyzja z kim jesteś,natomiast postepowanie także jest istotne. Na chwilę obecną 'zamydliłaś' oczy trochę obecnemu partnerowi.
Jego zmiana, przy aktualnych atutach 'nowego' i tak nie zrobi prawdopodobnie na Tobie wrażenia ;-)

Point is: Ty decydujesz czy zostaniesz,nikt inny.Pytanie: Czy masz odwagę pójść w ciemno w potencjalną samotność, bez głupich wymówek w kierunku obecnego faceta?
To czy on straci motywację,czy nie to już jego sprawa.
Patrząc z mojej perpektywy: ja swoich motywacji nie straciłem.Wręcz dostałem 'kopa' aby trzy razy szybciej wyjść z 'bagienka' w jakim jestem.Chociaż wczesniej już wychodziłem.Teraz jestem 'na dopalaczach' że tak to ujmę.
Od października nowe studia inżynierskie, aktualnie certyfikacje zawodowe (Microsoftu i dwie inne) do poziomu Expert, doszlifowywanie angielskiego,niemieckiego.
Ostre zadbanie o kondycję, pas w samoobronie oraz ułożenie kolejnych kroków aby zostać instruktorem w moim hobby.

Twój partner może się zmieni,może nie. Ale tak jak napisała Magigi: Nie zasłaniaj się NIM.Jego niedoskonałościami.Szczegolnie jeśli się otrzepuje i działa ze zmianami.
Sumienie wybielisz tylko na przyslowiowe 5 min.

11

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
Pirx napisał/a:

Ależ bardzo dobrze że napisałaś o tym nowym facecie.
Tło i kontekst są istotne.

Na mój nos: paskudnie postąpisz jeśli (tak jak napisał wilczysko ) za miesiąc dwa powiesz "bye bye".I pójdziesz do nowego faceta.
To Twoje życie i decyzja z kim jesteś,natomiast postepowanie także jest istotne. Na chwilę obecną 'zamydliłaś' oczy trochę obecnemu partnerowi.
Jego zmiana, przy aktualnych atutach 'nowego' i tak nie zrobi prawdopodobnie na Tobie wrażenia ;-)

Point is: Ty decydujesz czy zostaniesz,nikt inny.Pytanie: Czy masz odwagę pójść w ciemno w potencjalną samotność, bez głupich wymówek w kierunku obecnego faceta?
To czy on straci motywację,czy nie to już jego sprawa.
Patrząc z mojej perpektywy: ja swoich motywacji nie straciłem.Wręcz dostałem 'kopa' aby trzy razy szybciej wyjść z 'bagienka' w jakim jestem.
Od października nowe studia inżynierskie, aktualnie certyfikacje zawodowe (Microsoftu i dwie inne) do poziomu Expert, doszlifowywanie angielskiego,niemieckiego.
Ostre zadbanie o kondycję, pas w samoobronie oraz ułożenie kolejnych kroków aby zostać instruktorem w moim hobby.

Twój partner może się zmieni,może nie. Ale tak jak napisała Magigi: Nie zasłaniaj się NIM.Jego niedoskonałościami.Szczegolnie jeśli się otrzepuje i działa ze zmianami.
Sumienie wybielisz tylko na przyslowiowe 5 min.

Ciebie Pirx to normalnie bym odlał w brązie big_smile Jakbym miał kilkanaście lat to chciałbym mieć Twój plakat nad łóżkiem big_smile

Właśnie autorko. Jakbyś kiedyś chciała wrócić do Polski to pamiętaj: jest po co ! Tu jest Pirx big_smile

12 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-19 14:48:34)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
wilczysko napisał/a:
Pirx napisał/a:

Ależ bardzo dobrze że napisałaś o tym nowym facecie.
Tło i kontekst są istotne.

Na mój nos: paskudnie postąpisz jeśli (tak jak napisał wilczysko ) za miesiąc dwa powiesz "bye bye".I pójdziesz do nowego faceta.
To Twoje życie i decyzja z kim jesteś,natomiast postepowanie także jest istotne. Na chwilę obecną 'zamydliłaś' oczy trochę obecnemu partnerowi.
Jego zmiana, przy aktualnych atutach 'nowego' i tak nie zrobi prawdopodobnie na Tobie wrażenia ;-)

Point is: Ty decydujesz czy zostaniesz,nikt inny.Pytanie: Czy masz odwagę pójść w ciemno w potencjalną samotność, bez głupich wymówek w kierunku obecnego faceta?
To czy on straci motywację,czy nie to już jego sprawa.
Patrząc z mojej perpektywy: ja swoich motywacji nie straciłem.Wręcz dostałem 'kopa' aby trzy razy szybciej wyjść z 'bagienka' w jakim jestem.
Od października nowe studia inżynierskie, aktualnie certyfikacje zawodowe (Microsoftu i dwie inne) do poziomu Expert, doszlifowywanie angielskiego,niemieckiego.
Ostre zadbanie o kondycję, pas w samoobronie oraz ułożenie kolejnych kroków aby zostać instruktorem w moim hobby.

Twój partner może się zmieni,może nie. Ale tak jak napisała Magigi: Nie zasłaniaj się NIM.Jego niedoskonałościami.Szczegolnie jeśli się otrzepuje i działa ze zmianami.
Sumienie wybielisz tylko na przyslowiowe 5 min.

Ciebie Pirx to normalnie bym odlał w brązie big_smile Jakbym miał kilkanaście lat to chciałbym mieć Twój plakat nad łóżkiem big_smile

Właśnie autorko. Jakbyś kiedyś chciała wrócić do Polski to pamiętaj: jest po co ! Tu jest Pirx big_smile

Kpij kpij sobie kpij, ale wiskacza i tak postawisz ;-)
Wierz lub nie : to się dzieje .

Z tym że wątek jest o autorce .
Moja sugestia jest wyraźna: chcesz się rozstać to się rozstań -> ale nie uzasadniaj swojej decyzji drugą osobą oraz nie mydl jej oczu.Nawet jeśli 'nowy' dał tylko motywację i pokazał że są i tacy na świecie którzy Ciebie interesują i są bardziej dla Ciebie odpowiedni.

13

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
Pirx napisał/a:

Kpij kpij sobie kpij, ale wiskacza i tak postawisz ;-)
Wierz lub nie : to się dzieje .

Z tym że wątek jest o autorce .
Moja sugestia jest wyraźna: chcesz się rozstać to się rozstań -> ale nie uzasadniaj swojej decyzji drugą osobą oraz nie mydl jej oczu.Nawet jeśli 'nowy' dał tylko motywację i pokazał że są i tacy na świecie którzy Ciebie interesują i są bardziej dla Ciebie odpowiedni.

Nie no, wierzę Ci smile Pewnie nawet zazdroszczę. Ja to się czuję już tak stary, że zacząłem się ziemią nacierać big_smile

14

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
Pirx napisał/a:

Z tym że wątek jest o autorce .
Moja sugestia jest wyraźna: chcesz się rozstać to się rozstań -> ale nie uzasadniaj swojej decyzji drugą osobą oraz nie mydl jej oczu.Nawet jeśli 'nowy' dał tylko motywację i pokazał że są i tacy na świecie którzy Ciebie interesują i są bardziej dla Ciebie odpowiedni.

Ja to powiem tak: Wyrok już chyba zapadł, ale jeszcze nie został opublikowany big_smile

15 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2018-01-19 17:54:25)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

To prawda, że ludzie się zmieniają, ale w tym konkretnym przypadku facet był od początku niezaradny i bierny - tylko w tym kontekście pisałam, że widziały gały, co brały. Sądzę też, że wersja demo partnera, kiedy to pokazuje się z lepszej strony nie trwa długo i w ciągu maksymalnie dwóch, trzech lat wychodzi, z kim ma się do czynienia - tu mamy 12-letni związek.
Surowo napisałam Autorce, bo już nie jedną taką historię znam, gdzie osoba która chciała się rozstać próbowała tak rozegrać sytuację, żeby wyszło, że to partner/partnerka wszystko zepsuł/a. Chociaż w drugiej strony rozumiem, że bywa tak, że nowy potencjalny partner może stanowić bodziec, żeby zakończyć obecną relację, która nie jest dobra, ale nie jest też koszmarna, więc dana osoba tkwi w marazmie i unika konfrontacji z problemem. W tym sensie to dobrze, że w życiu Anny pojawił się ktoś, kto zmusił ją do zadania sobie pytania o to, czy jest szczęśliwa w związku i czy jeszcze coś z tego będzie.
ALE ALE :-) AnnoK w świetle faktów : 3-4 piwa dziennie bez możliwości negocjacji i fajki, wieczne malkontenctwo i życiowa bierność oraz wybuchowy charakter - dla mnie to o wiele, wiele za dużo, aby kontynuować związek. Na Twoim miejscu bym najszybciej zakończyła tą relację. Bo kiedy zauroczysz/ zakochasz się w tym drugim, to przestaniesz postępować racjonalnie.

16

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
CatLady napisał/a:

Masz za partnera mentalnego nastolatka, dziecko na wychowaniu. Świadczy o tym jego sytuacja zawodowa, to, że nie lubi swojej pracy, ale nic nie robi, by ją zmienić, popalanie trawki (WTF? dorosły facet?!), piwko w ogródku, brak umiejętności zorganizowania, planowania codziennego życia, do tego całkowity brak wsparcia w sytuacji kryzysowej, obrażanie się jak dzieciuch, że jesteś niemiła.

Czy zmiana jest trwała? Tylko czas pokaże. Niestety nie da sie przewidzieć. A jak było wcześniej? Miewał już takie zrywy, że cos postanawiał? Ile trwały te postanowienia. Mój facet też ma taki słomiany zapał, mnóstwo nowych pomysłów, a zazwyczaj wystarczy poczekać, a jemy samo przechodzi hmm

Problem w tym, że Ty nie wiesz, czy on Ci się będzie podobał - nawet jeśli zmieni się na stałe, nie wiesz, czy nadal go chcesz. A tu nowy chłopak stygnie smile

Ciężka sytuacja...

On nie ma w zasadzie zadnych zrywow. ja to bym chciala, zeby mial jakies nawet takie nie udane. Dobrze to ujelas, nie wiem czy go nadal chce. Czy to jak bylo nieciekawie przez ostatnie 1.5-2 lata nie wytarlo go z mojego serca bezpowrotnie. sama nie wiem, gdzies tam z tylu glowy mam, ze zmienic sie mozna tylko dla siebie a nie dla kogos, bo sie grunt pali pod nogami...

17 Ostatnio edytowany przez Browniee (2018-01-19 18:20:14)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

AnnaK1977, na Twoim miejscu nie tracilabym czasu. W Twoim wieku kobiety czesto boja sie odejsc, zaczac od nowa, bo to przyzwyczajenie, kredyt, bo on obiecal ze sie zmieni...
Jak nadarzyla sie okazja do bycia z kims innym - nie zawahalabym sie.

Uwazam, ze powinnas sprobowac z tym nowym zanim ta szansa minie.

18

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
Makigigi napisał/a:

To prawda, że ludzie się zmieniają, ale w tym konkretnym przypadku facet był od początku niezaradny i bierny - tylko w tym kontekście pisałam, że widziały gały, co brały. Sądzę też, że wersja demo partnera, kiedy to pokazuje się z lepszej strony nie trwa długo i w ciągu maksymalnie dwóch, trzech lat wychodzi, z kim ma się do czynienia - tu mamy 12-letni związek.
Surowo napisałam Autorce, bo już nie jedną taką historię znam, gdzie osoba która chciała się rozstać próbowała tak rozegrać sytuację, żeby wyszło, że to partner/partnerka wszystko zepsuł/a. Chociaż w drugiej strony rozumiem, że bywa tak, że nowy potencjalny partner może stanowić bodziec, żeby zakończyć obecną relację, która nie jest dobra, ale nie jest też koszmarna, więc dana osoba tkwi w marazmie i unika konfrontacji z problemem. W tym sensie to dobrze, że w życiu Anny pojawił się ktoś, kto zmusił ją do zadania sobie pytania o to, czy jest szczęśliwa w związku i czy jeszcze coś z tego będzie.
ALE ALE :-) AnnoK w świetle faktów : 3-4 piwa dziennie bez możliwości negocjacji i fajki, wieczne malkontenctwo i życiowa bierność oraz wybuchowy charakter - dla mnie to o wiele, wiele za dużo, aby kontynuować związek. Na Twoim miejscu bym najszybciej zakończyła tą relację. Bo kiedy zauroczysz/ zakochasz się w tym drugim, to przestaniesz postępować racjonalnie.

Tak sama sie zastanawiam nad soba I mnie to troche przeraza, ze sama z siebie nie doszlam do tego ze zyje w takim bagienku troche. I ze sie balam powiedziec chlopakowi co czuje I co mi sie nie podoba, bo balam sie jego reakcji a tu taka zmiana jak przyszlo co do czego. Powiem szczerze, ze juz nie jedna osoba mi powiedziala ze znajomych ze sie zmienil bo bo mu sie grunt pali pod nogami I ze jak by tak kochal jak mowi, to by sie ogarnal jakis czas temu...

19

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ten twój obecny nigdy nie dorówna temu nadchodzącemu. Masz już jakiś obrazek w głowie "jakby to było, gdyby się wydarzyło" ale zabrakło tego zapalnika (jego wybuchu) i dalej to się toczy jak się toczyło.

20

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
Harvey napisał/a:

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ten twój obecny nigdy nie dorówna temu nadchodzącemu. Masz już jakiś obrazek w głowie "jakby to było, gdyby się wydarzyło" ale zabrakło tego zapalnika (jego wybuchu) i dalej to się toczy jak się toczyło.

Pewnie, że nie dorówna, bo tamten nadchodzący to jest póki co tak jak w reklamie. Bez skazy smile Jeśli tak zostanie, to prawdziwego porównania nigdy nie będzie. Jeśli go natomiast pozna  bliżej to pewnie okaże się, że i tu można się do czegoś przyczepić, ale mówiąc szczerze chyba ciężko, żeby było gorzej niż jest teraz smile

21

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
wilczysko napisał/a:
Harvey napisał/a:

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ten twój obecny nigdy nie dorówna temu nadchodzącemu. Masz już jakiś obrazek w głowie "jakby to było, gdyby się wydarzyło" ale zabrakło tego zapalnika (jego wybuchu) i dalej to się toczy jak się toczyło.

Pewnie, że nie dorówna, bo tamten nadchodzący to jest póki co tak jak w reklamie. Bez skazy smile Jeśli tak zostanie, to prawdziwego porównania nigdy nie będzie. Jeśli go natomiast pozna  bliżej to pewnie okaże się, że i tu można się do czegoś przyczepić, ale mówiąc szczerze chyba ciężko, żeby było gorzej niż jest teraz smile

Ale to, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona jest przecież naturalne - nie ma co się dziwić temu, ani przyganiać. Nowy facet ma tą tajemniczość, emocje bazują na wyobrażeniach na jego temat, a nie na faktach. A stary, no cóż piwko, kalesały i śmierdzące kapcie ;-)
Nowy kiedyś też przejdzie w starego i nieciekawego - trzeba o tym pamiętać. Ukaże swoje wady, dziwactwa, itd. Pytanie: czy dreszczyk emocji towarzyszący poznawaniu nowego gościa, który spowszednieje za rok i nie ma żadnej gwarancji BIG LOVE, jest warte 12 lat życia z tym pierwszym?
Tak naprawdę nie ma znaczenia, który facet jest "lepszy". To okazałoby się po kilku latach związku z nowym.
To co się liczy to to, czego AnnaK chce od życia. Trzeba założyć, że obecny facet się nie zmieni. Jeśli Autorka chce zmienić coś w życiu, niech zmieni partnera. Jeśli jednak kocha starego, to raczej trzeba zaakceptować jego wady. A to dlatego, że on zmieni swoje nawyki tylko, jeśli sam zachce dla siebie samego. Wszystkie zmiany po to, żeby ona nie odeszła będą krótkotrwałe.

22

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Może się czepiam, ale wg mnie te 3-4 piwa dziennie nie rokują dobrze. Ta zmiana długo nie potrwa.

23

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Może się też tak zdarzyć, że facet zacznie jej wypominać w złości, że mu pić zabrania. Zacznie go suszyć, a on zacznie mieć pretensje, że mu ię baba napić nie daje. Albo standardowy tekst "a ja dla Ciebie się tak poświęcam" rzucony, gdy ona czegoś odmówi, na coś się nie zgodzi.

Może się zrobić toksycznie...

On powinien chcieć to zrobić dla siebie - w końcu idzie o jego zdrowie, o jego pracę - czyli o jego życie. Nie wiem, dlaczego do tej pory nie chciał i nie wiem, czy to do końca fair, by zmuszać go do tego. Nie mówię, że autorka to robi, poniekąd sytuacja go zmusza, on próbuje zasłużyć na miłość... A to nie do końca jest możliwe.

On dla autorki chyba stracił seksapil, za długo tkwił w tym skapcaniałym stanie. Ona w tym czasie sporo się rozwinęła zawodowo, rozwinęła skrzydła, kontrast między nimi się zwiększył. Nowy kolega pokazał, że są fajniejsi faceci, bardziej odpowiedni dla niej.

24 Ostatnio edytowany przez Ingunn (2018-01-19 22:33:36)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Niezaradny facet zawsze będzie pipką i już. Choćbyś go miała pchać z całej siły do przodu ...
A że jeszcze odnosisz sukcesy, to już go całkiem przytłacza twoja zaradność.
Na co ci to, świat jest pełny fajnych facetów wink

I fajnych babek też, dzwoń pod 0700 ... XD Żartuję .. Po prostu kopnij pana w 4 litery i do przodu.

Już 12 lat się męczysz, chcesz kolejne kilka stracić na takiego faceta? Nie sądzę, dlatego tu piszesz. Po odwagę . Więc - odwagi , dziewczyno! zawalcz o swoje szczęście, o dobry seks o miłość i zrozumienie a nie bycie niańką. Szanujesz siebie? Tak? To dlaczego się godzisz na ochłapy? Zastanów się ...

25 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-20 00:35:34)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
CatLady napisał/a:

Może się też tak zdarzyć, że facet zacznie jej wypominać w złości, że mu pić zabrania. Zacznie go suszyć, a on zacznie mieć pretensje, że mu ię baba napić nie daje. Albo standardowy tekst "a ja dla Ciebie się tak poświęcam" rzucony, gdy ona czegoś odmówi, na coś się nie zgodzi.

Może się zrobić toksycznie...

On powinien chcieć to zrobić dla siebie - w końcu idzie o jego zdrowie, o jego pracę - czyli o jego życie. Nie wiem, dlaczego do tej pory nie chciał i nie wiem, czy to do końca fair, by zmuszać go do tego. Nie mówię, że autorka to robi, poniekąd sytuacja go zmusza, on próbuje zasłużyć na miłość... A to nie do końca jest możliwe.

On dla autorki chyba stracił seksapil, za długo tkwił w tym skapcaniałym stanie. Ona w tym czasie sporo się rozwinęła zawodowo, rozwinęła skrzydła, kontrast między nimi się zwiększył. Nowy kolega pokazał, że są fajniejsi faceci, bardziej odpowiedni dla niej.

Kontrast kontrastem Cat. Nie przemawiają przez Ciebie złe doswiadczenia? ;-)

Zawsze byłem za daniu komuś szansy jak ruszył tyłek.
Tyle że kwestia czy to chwilowy okres (sam miałem stany depresyjne - związane z nagromadzeniem spraw) - czy stan permanentny.I też możnaby mnie Cipą i niezaradnym nazwać na podstawie tego krótkiego okresu.Bo posypało się wszystko.Dosłownie. Też straciłem seksapil oraz niewiele mogłem wtedy 'zaoferować'.Poza charakterem i osobowośćią
Całość kopniecia sie do przodu wymagała 'odrobienia strat' i etapowego uwalniania zasobów sił, energii itp. I nikt za mnie tego nie zrobił. Nie da się ubrać lepiej,bez pieniędzy.Nie da się mieć tych pieniedzy bez dobrej pracy, nie da się mieć dobrej pracy bez zmian.A i tak najpierw trzeba spłacić zobowiązania. ;-) A przede wszystkim odpocząć i nabrać sił oraz dystansu aby na chłodno zdecydować co i w jakiej kolejności. I co najważniejsze : CHCIEĆ.
Znalazłem motywację i ze względu na siebie oraz ze względu na to że zobaczyłem co mnie omija i ominie jeśli nie ruszę tyłka intensywniej.ALE najpierw musiałem skończyć żmudne usuwanie ograniczeń.
Stąd rozumiem autorkę po części że chce czegoś lepszego.
Ale skoro to trwa 12 lat... to słabo.Podpieranie się nim - > jest...kiepskie trochę ;-)

Cały czas jednak podtrzymuje zdanie: ON zrobi ze sobą co zrobi.Z nią lub bez. Sposób rozstania i powody jednak powinny być przejrzyste.Bez chwilowej marchewki dla niego.A taką dostał.
Przyjmijmy ze ulało się jej .Cała frustracja itp.
Tyle że to musi autorka zrobić wg siebie, pod siebie . Bez uzasadniania : on na mnie nie zasługuje.
Ponieważ też może powiedzieć : Tyle dla Ciebie zrobiłam... jest toksycznie? Jest.
Trzymajmy neutrum w tej kwestii.
"Diabeł ubiera się u Prady" bedzie chyba dobrą podpowiedzią ;-)

26

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
Pirx napisał/a:

Kontrast kontrastem Cat. Nie przemawiają przez Ciebie złe doswiadczenia? ;-)

Zawsze byłem za daniu komuś szansy jak ruszył tyłek.
Tyle że kwestia czy to chwilowy okres (sam miałem stany depresyjne - związane z nagromadzeniem spraw) - czy stan permanentny.
(...)
Stąd rozumiem autorkę po części że chce czegoś lepszego.
Ale skoro to trwa 12 lat... to słabo.Podpieranie się nim - > jest...kiepskie trochę ;-)

Cały czas jednak podtrzymuje zdanie: ON zrobi ze sobą co zrobi.Z nią lub bez. Sposób rozstania i powody jednak powinny być przejrzyste.Bez chwilowej marchewki dla niego.A taką dostał.
Przyjmijmy ze ulało się jej .Cała frustracja itp.
Tyle że to musi autorka zrobić wg siebie, pod siebie . Bez uzasadniania : on na mnie nie zasługuje.
Ponieważ też może powiedzieć : Tyle dla Ciebie zrobiłam... jest toksycznie? Jest.
Trzymajmy neutrum w tej kwestii.
"Diabeł ubiera się u Prady" bedzie chyba dobrą podpowiedzią ;-)

Może i trochę przemawiają przez mnie moje doświadczenia - ale to tak, jak przez każdego. Każdy, kto się wypowiada, mówi wg swoich doświadczeń.

Jakbym miała obstawiać, to powiedziałabym, że szybko mu minie ta nagła chęć poprawy. Gość się przez 12 lat nie ruszył, dopiero jak mu się pali pod nogami, to coś robi. Chociaż picie piwska nadal nie podlega negocjacjom smile to właśnie przez to obstawiam chwilowość cudownej przemiany.

Stany depresyjne to jest inna sprawa, depresja to choroba. Facet autorki nie ma depresji, on jest leniwy, jest tym typem, który dużo narzeka, ale nic nie zrobi. 12 lat to szmat czasu.

Zastanawiam się, czy autorka nadal żyłaby sobie spokojnie ze swoim facetem, gdyby nie ten nowy. Bo to ten nowy jej pokazał, że są inni faceci, że można inaczej żyć, to na jego tle obecny wypada blado, to nowy jest wyzwalaczem całej tej sytuacji. Ona zobaczyła, ze stać ją na lepszy model i w jej oczach stary już chyba nie zasługuje - tak myślę.

Nie bardzo kumam, co ma do tego Diabeł ubiera się u Prady... tongue ogladałam, ale dawno temu smile

27 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-20 01:56:52)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

W dużym skrócie:
Główna bohaterka poznała inny świat, dostrzegła 'bylejakość' aktualnego życia i postanowiła sięgnąć po więcej.
A jej przyszły ex-chłopak nie chciał zmian ;-)
Teoretycznie : wredna s.  A realnie: po prostu dojrzała do zmian  i poszła w kierunku który chciała ;-)

W przypadku autorki : chce zmian? Niech je wprowadzi.
Jednak niech się nie zasłania nim :-)
Nikt jej nie każe tkwić w tym związku.A jeżeli nie chce mieć wyrzutów sumienia to wystarczy że przedstawi mu sprawę jasno.
Jest dorosła, chce być dorosła, chce zmian? Kawa na ławę, wszystko na klatę i wtedy dalej do przodu.
Decyzja należy do niej.Metoda także. Wie jak wygląda z boku jej uzasadnienie i postępowanie. :-)
Może by tak z Matki Teresy stac się samodzielną osobą? ;-)

28

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
Makigigi napisał/a:
AnnaK1977 napisał/a:

Hej, szukam porady, niewiem co mam zrobic.
Opisze po krotce moj problem. Jestem z facetem od 12 lat, od 9 mieszkamy za granica. Mamy ja 36, on 40 lat. Kiedy przyjechalismy tutaj nie mielismy wiele, ja mowilam srednio po angielsku, moj facet podstawy. Ja znalazlam prace w zawodzie I przez 9 lat awansowalam, robilam rozne kursy, szkolenia, staralam sie w pracy, zmienialam pracodawce itp. Ogolnie, jestem innym czlowiekiem niz 9 lat temu. Pracuej w zawodzie, pracodawcy sami sie do mnie zglaszaja z ofertami, moge wybierac, lubie swoja prace I to bardzo itp. Jestem na takim etapie zawodowym, ze nic mi nie brakuje, planuje dalej sie rozwijac, swietnie zarabiam. Moj facet natomiast stoi w miejscu. Jak zaczaj 9 lat temu jako kierowca, tak dalej robi to samo. Pracowal w roznych miejscach, ogolnie nie cierpi tej pracy, ciagle narzeka, ale nie zmienia jej.Jego angielski jest moze troche lepszy niz 9 lat temu. Od lat cisne go zeby poszedl na lekcje, zeby zmienil zawod. Wymyslilam mu kurs na ktory moglby isc I od razu mialabym dla niego prace w mojej firmie, ale musalby nauczyc sie angielskiego. Na poczatku zeszlego roku ustalilismy, ze sie wezmie za to, minelo 7 miesiecy I nic sie nie zdazylo. Do tego dochodzi jego totalny marazm. Po pracy siada z kolegami I graja w playstation, pala trawe I pija piwo. Tak mija mu wiekszosc dni. Trawa od jakiegos czasu jest praktycznie codziennie. Od pewnego czasu zaczelam sie temu przygladac jak widz w teatrze, patrzec z boku, mialam dosc…
Dodam jeszcze ze on jest typem niezaradnym I zawsze byl. To ja ogarniam wiekszosc rzeczy. Ja znalazlam dom, ktory kupilismy, ja zalatwilam kredyt I wszystkie formalnosci, on wplacil swoja czesc (pieniadze mial od rodzicow) I podpisal papiery. Rachunki, organizowanie czegokolwiek jest na mojej glowie. Cokolwiek trzeba zalawic urzedowo, ja musze to robic, bo on sie boi ze sie nie dogada.
Od jakiegos czasu w seksie tez byla porazka, praktycznie ja musialam sie natrudzic zeby sie pokochac. Wiele razy mowilam mu ze moim zdaniem problemem jest ilosc piwa I trawy I dlatego nie dziala to tak jak powinno.
Do tego ciagly brak kasy u niego, bo praca ktora ma teraz jest malo platna, ja I tak place za wiecej niz on jesli chodzi o nasze wydatki.
To jeszcze nie wszystko, moj chlpak jest strasznie nerwowy I wybuchowy. Potrafi wrzeszczec o nic, raz w zeszlym roku wpadl w szal, bo przestawialm jakies jego rzeczy w inne miejsce jak sprzatalam. Wrzeszczal tak ze cala ulica slyszala. Potrafi warknac na mnie przy ludziach, znajomi zwracali na to uwage.
Mamy rowniez problem z zajsciem w ciaze, robilismy in vitro 3 razy I raz udalo sie nam zajsc, ale poronilam. I tu zmierzam do tego, ze wtedy pierwszy raz od poczatku naszego zwiazku to ja potrzebowalam jego pomocy zeby przez to poronienie przejsc, ale on sie obrazil bo powiedzialam cos niemilego I przez te kilka krytycznych dni sie do mnie nie odzywal I siedzial obrazony w innym pokoju. Nie jestem w stanie mu tego wybaczyc. Wiem, ze bylam nie mila, ale bylam w takim stresie ze uwazam ze mialam prawo ,a on powiniem byl machnac reka na to ze jestem nie mila I byc przy mnie.

Z pozytywnych cech, ogarnia jakies prace okolo domowe, potrafi remont zrobic, jest wierny, lojalny I nigdy nie klamie. Umie gotowac, kiedy jest w dobrym humorze, spedzamy naprawde milo czas. Mamy kilka wspolnych zainteresowan. On jest bardzo oczytany I inteligentny. Wiem, ze kocha mnie bardzo. Ale czuje tez ze jest niejako uwieszony na mnie w sprawach zyciowych.

Kilka miesiecy temu poznalam kogos. Fajny, ogarniety facet. Zupelnie inna bajka niz moj chlopak. Zakochalam sie, zauroczylam, sama niewiem. Ciagnie mnie do niego, moje zycie z nim byloby zuplenie inne. On bierze z zycia, tak jak ja a nie czeka co mu los laskawie przyniesie, jak moj chlopak. Ogolnie to jest znajomosc platoniczna, ale nie powiem dalo mi do myslenia, ze taki fajny, przystojny facet jest mna tak zainteresowany.

Dwa tygodnie temu postanowilam postawic sprawe na ostrzu noza, napewno wzmocniona ta nowa przyjaznia, powiedzialam mojemu chlopakowi ze sie wyprowadzam do kolezanki. Mialam juz wszystko zalatwione. Wyrzucialm wszystko co mi lezalo na sercu a o czym napsalam powyzej – glownie brak ambicji, marazm, trawa, piwo, olanie angielskiego I tego kursu ktory mial zrobic.
Spodziewalam sie awantury, wrzaskow. Nic takiego sie nie zdazylo, prosil zebym nie odchodzila, ze sie zmieni, ze mial depresje, ze go praca i zycie dobijalo itp. Nie wyprowadzialm sie. Od dwoch tygodni bardzo sie zmienil, przestal palic, zaczal lekcje ang., zrobil sie mily do rany przyloz, zabral sie za kilka innych rzeczy ktore lezaly od miesiecy. Zaczal sie starac w seksie.

I teraz jestem w totalnej kropce, bo sama niewiem co ja do niego czuje, czy jest sens wierzyc ze ta zmiana jest trwala? Bo wiem ze jesli bym nie postawila sprawy na ostrzu noza to nic by sie nie wydarzylo. Raz mam wrazenie ze laczy nas tylko przyzwyczajenie, innym razem ze jednak go kocham. Jak to sprawdzic? Rozstac sie na jakis czas i zobaczyc co sie czuje? Boje sie ze strace tamtego nowego faceta, ktory bardzo mi sie podoba, zostane z aktualnym, a za miesiac czy dwa bedzie tak jak bylo. Czy ktos kto przez 12 lat jest niezaradny, moze sie zmienic pod grozba odjescia? Mam takie wrazenie czasem ze za bardzo odroslismy od siebie, ze jestem na innym juz etapie zycia i potrzebuje innego partnera.
Co sadzicie o tym?

Czekaj, czekaj, to 12 lat Ci przeszkadzało, że on jest niezaradny, ale nie tyle, żeby go rzucić, a teraz nagle jest nie do zniesienia? Nie szukaj wymówek, że niby on spiep...ył Wasz związek. Po prostu albo kogoś akceptujesz takim, jaki jest (a widziały gały, co brały), albo nie akceptujesz i odchodzisz. A Ty szukasz sposobu, żeby wykazać, że to on jest winny i żebyś mogła z odplamionym sumieniem odejść do nowego koleżki. Weź tą sytuację na klatę, rozstań się z klasą, albo zerwij z gachem, bo teraz to zmierzasz do gry na dwa fronty.

inaczej to bym nie ujęła big_smile miałam niezaradnego chłopaka, to rozstałam się. bez stresu, walki ani krzyku. miej swoje wymagania i jak coś nie pasuje, to po co narzekać?

29

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

wg mnie lepiej to zakończyć bo piwo i trawa i kumple to nie jest relacja. Lepiej się zmywaj znaim skończysz z alkoholikiem

30 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-01-21 18:58:49)

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Uważam, że niezaradny facet jak najbardziej może się zmienić, jeśli tego chce.

Z nałogu można wyjść. Zachowanie można zmienić.
Ale trzeba chcieć. Bez tego ani rusz.

31

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
AnnaK1977 napisał/a:

On juz mi powiedzial ze nie zrezygnuje z codziennego piwa (3-4 puszki) ze to sie nie zmieni I razcej nie mam co liczyc na rzucenie palenia tytoniu, bo lubi.

Ludzie gadają, że takie rzeczy to się dzieją jak - Baba chłopa nie szanuje... I coś w tym jest. A Twój jeszcze w pracy nie jest spełniony, więc wszystko pasuje.

32

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
marioosh666 napisał/a:
AnnaK1977 napisał/a:

On juz mi powiedzial ze nie zrezygnuje z codziennego piwa (3-4 puszki) ze to sie nie zmieni I razcej nie mam co liczyc na rzucenie palenia tytoniu, bo lubi.

Ludzie gadają, że takie rzeczy to się dzieją jak - Baba chłopa nie szanuje... I coś w tym jest. A Twój jeszcze w pracy nie jest spełniony, więc wszystko pasuje.

Mariusz, jak Ty już coś powiesz.... ehhh.

Za co ma go szanować? Za narzekanie i bezczynność? Brak działania, by coś zmienić? Za chlanie codziennie?

Biedaczek, w pracy jest niespełniony, a co robi, by znaleźć inną?

33

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Maly update. Przemyslalam sobie wiele spraw i postanowilam uciac wszystkie kontakty z tym drugim facetem. Powiedzialam mu o tym jak rowniez szczerze o tym ze chce ratowac swoj zwiazek. To bardzo dziwne, jak czlowiek czasem nie do konca wie co czuje dopoki czegos rzeczywiscie nie zrobi i klamka nie zapadnie. Poczulam straszny zal kiedy mu to powiedzialam, bo wiem ze on sie juz nie odezwie i to definitywny koniec. No nic, na razie zyje z tym gulem w gardle, ze oto moze stracilam cos wyjatkowego. Hmm...

Wracajac do chlopaka, chce powalczyc o ten zwiazek, choc od kilku dni jestem daleko od niego i nie tesknie. Czuje ze gdybym wrocila do domu i jego juz nigdy mialoby tam nie byc to cierpialabym tylko chwile, albo moze wogole. Choc sama juz niewiem, bo z tego co widze to nie moge sobie ufac z tymi moimi uczuciami. Jest mi cholernie ciezko. Co do powalczenia o ten zwiazek, to widze to tak, ze chce go wciagnac w zdrowszy tryb zycia, pomagajac mu. Ja ogolnie cwicze codziennie lub biegam, wiec wymyslilam ze bede go wyciagac na bieganie ze mna, moze to go odciagnie od piwska i spedzimy tez troche czasu razem. Daje nam miesiac i zobaczymy co sie zdarzy.

34

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
CatLady napisał/a:

Mariusz, jak Ty już coś powiesz.... ehhh.

Wiem... Prawda boli wink

CatLady napisał/a:

Za co ma go szanować?

Z pozytywnych cech, ogarnia jakies prace okolo domowe, potrafi remont zrobic, jest wierny, lojalny I nigdy nie klamie. Umie gotowac, kiedy jest w dobrym humorze, spedzamy naprawde milo czas. Mamy kilka wspolnych zainteresowan. On jest bardzo oczytany I inteligentny. Wiem, ze kocha mnie bardzo. Ale czuje tez ze jest niejako uwieszony na mnie w sprawach zyciowych.

CatLady napisał/a:

Za narzekanie i bezczynność? Brak działania, by coś zmienić?

Spotka człowiek jedną taką czy drugą i traci nadzieję sad

CatLady napisał/a:

Za chlanie codziennie?

To jest skutek, a nie przyczyna.

CatLady napisał/a:

Biedaczek, w pracy jest niespełniony, a co robi, by znaleźć inną?

Bardzo możliwe, że potrzebował kopa, wygląda na to, że dostał, więc może się ogarnie smile

35

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
AnnaK1977 napisał/a:

Maly update. Przemyslalam sobie wiele spraw i postanowilam uciac wszystkie kontakty z tym drugim facetem. Powiedzialam mu o tym jak rowniez szczerze o tym ze chce ratowac swoj zwiazek. To bardzo dziwne, jak czlowiek czasem nie do konca wie co czuje dopoki czegos rzeczywiscie nie zrobi i klamka nie zapadnie. Poczulam straszny zal kiedy mu to powiedzialam, bo wiem ze on sie juz nie odezwie i to definitywny koniec. No nic, na razie zyje z tym gulem w gardle, ze oto moze stracilam cos wyjatkowego. Hmm...

Wracajac do chlopaka, chce powalczyc o ten zwiazek, choc od kilku dni jestem daleko od niego i nie tesknie. Czuje ze gdybym wrocila do domu i jego juz nigdy mialoby tam nie byc to cierpialabym tylko chwile, albo moze wogole. Choc sama juz niewiem, bo z tego co widze to nie moge sobie ufac z tymi moimi uczuciami. Jest mi cholernie ciezko. Co do powalczenia o ten zwiazek, to widze to tak, ze chce go wciagnac w zdrowszy tryb zycia, pomagajac mu. Ja ogolnie cwicze codziennie lub biegam, wiec wymyslilam ze bede go wyciagac na bieganie ze mna, moze to go odciagnie od piwska i spedzimy tez troche czasu razem. Daje nam miesiac i zobaczymy co sie zdarzy.

Wg mnie Twoje podejście nie wróży, że będziecie żyć długo i szczęśliwie. Ale to Twoja decyzja.

36

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
marioosh666 napisał/a:
CatLady napisał/a:

Za co ma go szanować?

Z pozytywnych cech, ogarnia jakies prace okolo domowe, potrafi remont zrobic, jest wierny, lojalny I nigdy nie klamie. Umie gotowac, kiedy jest w dobrym humorze, spedzamy naprawde milo czas. Mamy kilka wspolnych zainteresowan. On jest bardzo oczytany I inteligentny. Wiem, ze kocha mnie bardzo. Ale czuje tez ze jest niejako uwieszony na mnie w sprawach zyciowych.

CatLady napisał/a:

Za chlanie codziennie?

To jest skutek, a nie przyczyna.

CatLady napisał/a:

Biedaczek, w pracy jest niespełniony, a co robi, by znaleźć inną?

Bardzo możliwe, że potrzebował kopa, wygląda na to, że dostał, więc może się ogarnie smile

No tak, bo alkoholizm nigdy nie jest wina pijącego, to zawsze jest wina otoczenia. hmm tak sie każdy pijak tłumaczy.

A to, że on ogarnie prace okołodomowe to nie jest żadna zasługa - to są wymogi codziennego życia, medal mu się za to nie należy.

Może się i ogarnie, zobaczymy. Tylko z tego, co autorka pisze, coś mi się nie wydaje, by mu to pomogło i uratowało ich związek.

37

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
CatLady napisał/a:
marioosh666 napisał/a:
CatLady napisał/a:

Za co ma go szanować?

Z pozytywnych cech, ogarnia jakies prace okolo domowe, potrafi remont zrobic, jest wierny, lojalny I nigdy nie klamie. Umie gotowac, kiedy jest w dobrym humorze, spedzamy naprawde milo czas. Mamy kilka wspolnych zainteresowan. On jest bardzo oczytany I inteligentny. Wiem, ze kocha mnie bardzo. Ale czuje tez ze jest niejako uwieszony na mnie w sprawach zyciowych.

CatLady napisał/a:

Za chlanie codziennie?

To jest skutek, a nie przyczyna.

CatLady napisał/a:

Biedaczek, w pracy jest niespełniony, a co robi, by znaleźć inną?

Bardzo możliwe, że potrzebował kopa, wygląda na to, że dostał, więc może się ogarnie smile

No tak, bo alkoholizm nigdy nie jest wina pijącego, to zawsze jest wina otoczenia. hmm tak sie każdy pijak tłumaczy.

A to, że on ogarnie prace okołodomowe to nie jest żadna zasługa - to są wymogi codziennego życia, medal mu się za to nie należy.

Może się i ogarnie, zobaczymy. Tylko z tego, co autorka pisze, coś mi się nie wydaje, by mu to pomogło i uratowało ich związek.

Mnie tez się nie wydaje, żeby zmiana partnera pomogła uratować ten związek. Czuję, że Anna wewnętrznie już zdecydowała pójść dalej i zostawić za sobą niedorajdę :-) Tylko jeszcze nie do końca zaakceptowała tą decyzje i jej skutki.

A to, że facet chodzi do pracy, a potem coś pomoże koło domu i nie tłucze jej stołkiem po głowie, to nie jest powód, żeby traktować go, jak wyjątkowy skarb.

38

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Mam totalny metlik w glowie. Mysle, ze moj pierwotny pomysl zeby sie wyprowadzic, przynajmniej na jakis czas byl dobrym pomyslem i teraz zaluje ze tego nie zrobilam, mysle ze musze sie przekonac czy tesknie za nim. Teraz jestem bez niego od 4 dni i prawda jest taka ze nie tesknie, wlasciwie moje mysli pochlania w 100% ten drugi facet i to ze odprawilam go. mam wrazenie, ze gdyby ktos z boku to obserwowal, to by obiektywnie mi powiedzial ze nie kocham juz swojego chlopaka, tylko rozpaczliwie staram sie to jakos utrzymac bo szkoda mi tych lat. Bardziej chce dac szanse zeby byc fair, niz dlatego ze naprawde chce to ratowac.
Mysle o rzeczach, ktore moglibysmy robic razem, zeby jakos urozmaicic zwiazek i czuje ze to bedzie robienie rzeczy na sile, ze szczerze nie bede sie dobrze bawic. Czy to wogole ma sens?
Wydaje mi sie, ze mam przesyt jego jako osoby, ze rozne jego jakies mniejsze i wieksze "ways" mnie juz tylko mecza. Ostatnio bylismy na spacerze i opowiadal mi jakies ciekawe historie o wyprawach polarnych a mnie sie nawet tego sluchac nie chcialo, choc wiedzialam ze to fajne i ciekawe rzeczy, ale ani mnie to nie bawilo ani nie interesowalo, bo moze to okrutne, ale opowiadal to on.  Ehhh...
Co do tego co napisal marioosh666 o moim rzekomym braku szacunku, nie skomentowalam tego celowo, to jest imputowanie czegos co nie mialo miejsca. Interesuja mnie tylko posty, ktore cos wnosza do dyskusji i bardzo wszystkim dziekuje za komentarze, wiele z nich wcale nie klepie mnie po plecach, ale nie o to chodzi, o ile krytyka jest rzeczowa, chetnie wyslucham i popatrze z innej perspektywy.

39

Odp: Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?
AnnaK1977 napisał/a:

Mam totalny metlik w glowie. Mysle, ze moj pierwotny pomysl zeby sie wyprowadzic, przynajmniej na jakis czas byl dobrym pomyslem i teraz zaluje ze tego nie zrobilam, mysle ze musze sie przekonac czy tesknie za nim. Teraz jestem bez niego od 4 dni i prawda jest taka ze nie tesknie, wlasciwie moje mysli pochlania w 100% ten drugi facet i to ze odprawilam go. mam wrazenie, ze gdyby ktos z boku to obserwowal, to by obiektywnie mi powiedzial ze nie kocham juz swojego chlopaka, tylko rozpaczliwie staram sie to jakos utrzymac bo szkoda mi tych lat. Bardziej chce dac szanse zeby byc fair, niz dlatego ze naprawde chce to ratowac.
Mysle o rzeczach, ktore moglibysmy robic razem, zeby jakos urozmaicic zwiazek i czuje ze to bedzie robienie rzeczy na sile, ze szczerze nie bede sie dobrze bawic. Czy to wogole ma sens?
Wydaje mi sie, ze mam przesyt jego jako osoby, ze rozne jego jakies mniejsze i wieksze "ways" mnie juz tylko mecza. Ostatnio bylismy na spacerze i opowiadal mi jakies ciekawe historie o wyprawach polarnych a mnie sie nawet tego sluchac nie chcialo, choc wiedzialam ze to fajne i ciekawe rzeczy, ale ani mnie to nie bawilo ani nie interesowalo, bo moze to okrutne, ale opowiadal to on.  Ehhh...
Co do tego co napisal marioosh666 o moim rzekomym braku szacunku, nie skomentowalam tego celowo, to jest imputowanie czegos co nie mialo miejsca. Interesuja mnie tylko posty, ktore cos wnosza do dyskusji i bardzo wszystkim dziekuje za komentarze, wiele z nich wcale nie klepie mnie po plecach, ale nie o to chodzi, o ile krytyka jest rzeczowa, chetnie wyslucham i popatrze z innej perspektywy.

Masz rację. Właśnie tak wygląda to z zewnątrz, że nie kochasz już swojego chłopaka. A czy dawanie mu szansy jest fair, kiedy tak naprawdę on już nie ma szansy ? Wyrok już zapadł w Twojej głowie. Chcesz wychodzić ten związek ? Nie wiem, czy się tak da. Poza tym Wy nie jesteście małżeństwem. Nie macie wspólnych dzieci, hipoteki. Więc trzymać się razem z samego sentymentu, bo kiedyś było fajnie ? To za mało, żeby dalej było fajnie.

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Should I stay or should I go - czy niezaradny facet moze sie zmienic?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024